Skazany na sukces
Marek Dębicki (marek-debicki)
2011-09-15
Dzień jak co dzień nad wodą, przyjemna umiarkowana temperatura, piękne cumulusy szybko przemieszczające się po niebie i wszystko by było O.K., gdyby nie ten szalony południowo zachodni wiatr.
Dopołudniowe karpiowanie nie wypaliło, gdyż w rejonie miejscówki niemożliwością było zakotwiczenie katamaranu. Rzecz jednak nie o tym. Spływam wymęczony wiatrem na krótką przerwę i już na przyjeziornej ścieżce przechwytuje mnie Kolega wędkujący z brzegu z prośbą, czy nie mógł bym podpłynąć w rejon jego łowiska, gdyż ryba zerwała mu zestaw podczas zacięcia. Jak nie, takie coś trzeba bezwględnie sprawdzić, tym bardziej, że spławik unosił się na powierzchni wody przytapiając się co chwilę i zmianiając swoje położenie. Zabieramy na łódz solidny karpiowy podbierak i na wodę. Podejście na wiosłach przy silnym porywistym wietrze w rejon łowiska nie jest takie proste. Dwie boje katamaranu o dużej wyporności stawiają w takim wietrze niezły opór, więc co chwilę nas znosi i musimy brać solidne poprawki aby podejść do zmieniającego położenie spławika. Kolega w końcu delikatnie chwyta za spławik. Wszystko jest w porządku, widzimy żyłkę, którą na oczku spławika zablokował niezawodny stoper z włóczki elastycznej. Następuje nawinięcie zerwanej żyłki na rękę. Podbierak w gotowości i pada komenda podnosimy. Z wielkim zaciekawieniem i niepewnością obserwuję twarz Kolegi, który stara się najpierw wyczuć wielkość ryby. Z mimiki twarzy widzę, że coś jest na haku. Jednak po chwili szybko podnoszopna żyłka zestawu zasygnalizowała, że rekordu nie będzie. Zdobyczą okazał się urodziwy i rzadko spotykany na naszej wodzie żarłoczny jazgarz, który skusił się na gnojaczka. Rzadka i piękna ryba więc jednak sukces. Zadowolenie z odzyskanego zestawu i niewątpliwej zdobyczy spływamy do najbliższego pomostu na sesję zdjęciową. Natomiast Kolega, chociaż skazany na sukces musi pamiętać o każdorazowym sprawdzaniu żyłeczki podczas montowania nowego zestawu.