Jezioro Redykajny :D - zdjęcia, foto - 3 zdjęć
We wtorek 24.08.10 pojechałem do dziadka, który mieszka trochę za Olsztynem. Rano wyjechałem z tata z domu , po 30 min byłem u dziadka pod blokiem, wyjąłem z bagażnika: rower, plecak z akcesoriami, 3 wędki i siatkę. Pożegnałem się z tatą ,który jechał już do pracy i życzył nam połamania wędek. Po chwili poszedłem z dziadkiem do bloku.
Gdy przywitałem się z babcią było może 30 min po 9godz , poszedłem z dziadkiem do pokoju obmyślać plan dzisiejszego wypadu na rybki, ja zaproponowałem starorzecze Łyny. Więc i tam pojechaliśmy, po 30 min ciężkiej podróży ciągle piach i pod górkę, byliśmy na miejscu rozłożyłem feedera, rozrobiliśmy zanętę: Traper ,Feeder, i Anpio ,leszcz czerwony,. Nie będę opisywał dokładnie połowów, bo nie było nic wielkiego po za tym ,że na złość połamałem wędkę. A po za tym nie chodzi tu dokładnie o tą wyprawę ale rezultatem było 5 krąpi, 2 płocie , 7 uklei i 2 zerwane brania szczupaka... Zrezygnowani i zmęczeni wróciliśmy do domu, gdzie zjedliśmy obiad, i ja położyłem się na łóżko i oglądałem telewizje tak mijał czas aż do 19 kiedy zaproponowałem dziadkowi wypad na nockę na ryby ale to nie wypaliło ponieważ dziadek nie czuł się na silach bolały go plecy :( No cóż 0 godz 22:30 położyliśmy się spać obejrzeliśmy jeszcze western i spać noc była jasna ponieważ była pełnia...
Rano 25.08.10 obudziłem się o ósmej, i dziadek ze śmiechem mówi JUŻ PO DOBRYCH BRANIACH braniach zaspałeś. :D No nic, zjadłem śniadanie i pojechałem rowerem do wędkarskiego po kotwice (która jak później się okaże nie będzie przydatna), robaki i sprężynę na rurce z obciążeniem. Po 30 min jazdy wróciłem do domu było kolo 11godz spakowałem wędę: konger Carbomaxx Carp i Cormorana obydwie ze sprężyną, czerwone i białe robaki zanętę traper i Anpio, plecak z akcesoriami stojaki i w drogę jechałem około 10 min około 11:10 bylem już nad jeziorem i na miejscówce na której było pełno błota.
Położyłem rower i wbiłem stojaki i zacząłem rozkładać a raczej, montować wcześniej przygotowane wędki. rozrobiłem zanętę dosypałem białych robaków do zanęty i sprężyna poleciała do wody po 10 min sygnalizator Kostal zaczął się leciutko podnosić i opuszczać, łowiłem pierwszy raz na taki sygnalizator nie wiedziałem kiedy zacinać no nic czekam dalej po 5 min sygnalizator się podniósł a nagle uderzył z impetem o wędkę zacinam pusto (zapomniałem ze włączyłem wolny bieg na luz i zamiast zacięcia wysunęła mi się żyłka, ni nic wyjmuje zestaw i znów do wody po 10 min sygnalizator zadrgał podniósł się troszeczkę i delikatnie opuścił nagle w trzech etapach się podniósł aż do samej wędki zacinam siedzi czuje ze coś mocno ciągnie myślę karp słyszałem ,że na tym jeziorze występuje a tu nagle ryba zaczyna mi uciekać w trzciny zaczynam podnosić wędkę coraz to wyżej żeby ryba nie uciekła na szczęście wszystko zakończyłem się po mojej myśli ale to nie koniec holu, nadal myślę ze to karp dopóki z wody nie wysuwa się zielono żółty pyszczek lina, od razu uśmiech na mojej twarzy zawitał wyciągam go na brzeg wyjmuje haczyk mierze 35cm 1000dag, ale się cieszyłem jeszcze zdjęcie i do wody (tuz przy wodzie mowie pa pa milutki) i plum ryba płynie z powrotem do swojego domu.
Wracam na stanowisko i znów zarzucam wędkę po 20 min znów taka sama sytuacja jak wcześniej takie same branie zacinam (siedzi) holuje znów coś mocno ciągnie ale tym razem nie idzie w trzciny tylko murując ciągnie w inna stronę nie dam się ciągnie dalej holując do brzegu tuz przy brzegu zaczęła ryba puszczając bąble i robić wiry nie widziałem ryby ponieważ to jezioro jest dość głębokie 5-6 m od brzegu jest już jakieś 2,5 m głębokość. ale wróćmy do holu po chwili znów z wody wylania się różowy pyszczek lina tym razem jak się okazało większego 40 cm i 1300 dag jestem w niebo wzięty niestety chcąc zrobić zdjęcia nie ustawiłem opcji aparat tylko nagrałem 2 sekundowy film wiec nie mam niestety zdjęć (a chyba filmu nie da się wrzucić na wędkuje) no cóż wyczepionego wcześniej lina wypuszczam z powrotem do swojej krainy.
Znów zarzucam w to samo miejsce i po 15 min jest branie tym razem inne sygnalizator drgnął i z impetem poszedł w górę zaciąłem czuje ze nie jest to coś wielkiego i znów wylania się lin tym razem jednak mały 26/27cm cm nawet nie robiłem zdjęć tylko od razu po wyczepieniu go wypuściłem po tym linie nie miałem już żadnych brań wiec o godz 14:30 wróciłem do domu pełen szczęścia i satysfakcji ;)
PS; Dodam ,że ten lin największy to moja największa złowiona ryba :D
Pozdrawiam cała brać wędkarska i życzę udanych połowów...
Autor tekstu: Michał Karkulowski
pablofryz | |
---|---|
Gratulacje***** piękne liny:) Szkoda że na Łynie jest tak słabo...połamania kija:) (2010-08-26 09:56) | |
sztormek | |
Gratuluję.! ja tak samo z linami mam ;dd (2010-08-26 14:10) | |
Rudolf0001 | |
No fajnie że złowiłeś tego lina tylko ze sklepu wróciłeś o 11 , jechałeś nad jezioro 10 min. i o 11,10 byłeś na łowisku a gdzie czas żeby się spakować (2010-08-26 16:13) | |
karpix25 | |
Moze dziwnie wyszło ale zanim pojechałem do sklepu wędkarskiego wszystko spakowalem do plecaka, a nad jezioro jest z 500metrów, a z tym pakowaniem to chodzilo o sapakowanie wedek do pokrowca, i zanet z wiaderkiem do relkamowki :) (2010-08-26 19:57) | |
adamoso123 | |
No ładny linek. Oby takich więcej. Gratulacje ,że go wypuściłeś wielu wędkarzy nawet by nie pomyślało o tym by go wypuścić. Pamiętam kiedyś jak gościu był zły gdy zobaczył jak wypuszczam szczupaka 67 cm. :D Myślałem ,że mi coś zrobi. ***** (2010-08-27 13:13) | |
Gacek065 | |
Gratuluje tego lina. Ale szkoda że złamałeś wędke. (2010-08-28 10:35) | |