Zaloguj się do konta

Śmieciarze i spocony alkohol

Piękne lipcowe popołudnie. Myślę sobie może po pracy na ryby? W końcu z miejsca pracy nad rzekę nie mam daleko (jakieś 5 min samochodem). Czemu nie. Wsiadam w samochód i już zastanawiam się jaką metodą łowić. Myślę: dziś złoże konkretny zestaw bo mam dużo czasu a na pewno mi się to odwzajemni. Słońce świeciło mocno ale upału wielkiego nie było, ciśnienie rosło więc mam nadzieję że ładna ryba będzie bardzo aktywna i dobrze żerowała. Przyjeżdżam na łowisko, miejsce które zaskoczyło mnie rybą nie raz.

Dziś znów zaskoczenie, ale to nie ryba. Widzę trzech chłopaków (wiek gimnazjalny jak na oko) , dziwnie kręcą się na brzegu. Dzieli mnie od nich kilka przelewów. Szum wody zagłusza co do siebie wykrzykują. Zastanawiam się zbrojąc zestaw co mają zamiar wykombinować. Dziwne przeczucie się potwierdziło. Pomysłowi nastolatkowie wyciągają worki na śmieci i zakładają na nogi. W ten sposób przechodzą przez rzekę która w tym miejscu nie jest głęboka. Nieźle to wykombinowali - myślę. Ale cóż to? Po przejściu na drugą stronę dowiaduje się że worki są im zbędne więc wychodzi na to że wracać nie będą. 6 worków na śmieci ląduje nie na brzegu, nie w kieszeni tylko w rzece. Płyną w moją stronę.

Reakcja odruchowa, szybka i stanowcza. Krzyknąłem tylko raz, żeby zwrócić ich uwagę na siebie. Pokazuję ręką na płynące worki i kiwam im palcem wyrażając swe niezadowolenie. Gadać nie było do kogo. Oni na drugim brzegu a szum wody zagłusza wszystko. Widać strachu nabrali, chociaż wydaje mi się że groźnie nie wyglądam. Jeden ze śmieciarzy wchodzi do wody i łapię to co kilka sek. wcześniej zgubił. Po chwili widzę ich odchodzących w stronę gospodarstw. Zadowolony skończyłem plątać żyłki i schodzę na brzeg ukryć się za krzaczkiem gdzie rozpocznę łowy. Myślę sobie: rzeczko kochana, zrobiłem dobry uczynek dla Ciebie, więc mam nadzieję że odwzajemnisz mi to ładną sztuką na kiju.

Długo nie połowiłem. Po 5 min zasiadki na drugim brzegu widzę starszego mężczyznę prężnie zmierzającego w kierunku wody. Niesamowite: gość wchodzi w butach i krótkich spodenkach do wody która w tym miejscu sięga mu powyżej pasa i brnie na drugą stronę jakby się paliło. Niespodzianka. Facet wdrapał się na brzeg i i chwyta mnie za szyję. Dusi na ziemi i składa obietnicę że będę dziś pływał razem z rybami ale jako topielec. Moja wędka ląduje w rzece. Ja leże na trawie przygnieciony spoconym facetem któremu piana z ust wychodzi i nie bardzo mam jak oddychać. Widać zrozumiał że przegiąć nie może i daje mi trochę swobody. Za to otwiera usta i zasypuje mnie swoim wulgaryzmem i zapachem wódki, przeplatając coś o chłopakach jego, że zabraniam im spacerować po brzegu rzeki czy coś, ciężko go było zrozumieć.

Domyśliłem się o co chodzi, ale gadać nie było do kogo. 'Spocony alkohol' odpuszcza. Ja pierwsze, co ratuje swoją wędkę, która na szczęście nie odpłynęła. 'Spocony alkohol' jak przyszedł tak samo odszedł. Dzwonie na policje. Zgłoszeni przyjęli. Czekam 30 min, jest na miejscu radiowóz. Opisuje całe zajście, wiem kto jest sprawcą (z imienia i nazwiska, a nawet z ksywki). Panowie policjanci uważnie mnie słuchają i notują to co opowiadam. Widzą na mojej szyi świeże otarcia i ślady duszenia. To też notują. Po zakończeniu pisania w kajet odpowiada jeden a drugi tylko przytakuje: 'Proszę pana, ale my nie jesteśmy w stanie nic zrobić'. Tłumaczą się jak dzieci które coś zepsuły. Zrozumiałem ich przesłanie.

Policja jest po to żeby łapać złodziei i karać mandatami za szybką jazdę a nie od zajść nad rzeką, bo to jest straż rybacka i inne organy które ją kontrolują. Dziwne, pobicie do policyjnych spraw najwyraźniej się nie zalicza. A po za tym oni mówią że wędkarstwem się nie interesują. Mówią że najlepiej jest odpuścić i uważać że nic się nie stało. Bo i tak nic nikomu nie udowodnią, bo nie mam świadków. A po za tym jeden pan dodaje że nie trzeba się włóczyć po krzakach, bo oni tu za bardzo dojazdu nie mają i takie tam. Żal mi było tego słuchać.

Na tym sprawa się skończyła. Ochoty na dalsze łowienie całkiem straciłem. Moje najlepsze miejsce nad rzeką odpycha mnie niemiłym zajściem. No cóż, przecież wędkarz to wędkarz, a niech sobie moczą te kije we wodzie, nas Policję to nie obchodzi. Takie mam wrażenie.

Opinie (5)

uklejka

Kolego Robercie współczuje Ci bardzo, nie połowiłeś i do tego taki brzydki incydent A co się tyczy panów POLICJANTÓW , powinni podjąć czynności wyjaśniające, na twoim miejscu całą sprawę zgłosił bym komendantowi , któremu oni podlegają, przecież czas zgłoszenia interwencji powinni mieć zarejestrowany na komendzie i mają notatkę służbową z tego zdarzenia.A tak na marginesie wstyd mi za was PANOWIE POLICJANCI !!!!!!!! [2009-09-29 22:26]

dany21

No najlepiej żeby cie wrzucił do tej wody i byś pływał jako topielec, wtedy policja miała by wszystko jasne, jest poszkodowany i sprawca, po co przejmować się jakimś pobiciem. My jesteśmy potrzebni tylko do płacenia podatków na ich wypłaty. [2009-09-29 22:47]

hubi

Kolego tylko ci współczuc szkoda tylko ze mamy takich nie udaczników w naszej Policji ale to wszystko jest do załatwienia nie możesz tak pozostawić tej sprawy dziś stało sie tak jutro może być tragedia ,życze ci żebyś nigdy nie miał już takich przygód pozdrawiam. [2009-09-30 04:32]

izkpaw

Strasznie się zdenerwowałem po przeczytaniu relacji. Co za ku***** chamstwo to przecież prokurator.W głowie się nie mieści by w ten sposób człowiek człowiekowi.Ech tylko bardzo mocno współczuję !!!!ale to bardzo. [2009-09-30 07:29]

MarcixM

Uzależnienie to poważna sprawa, jeśli Ty lub ktoś z Twojego otoczenia wykazuje takie objawy sprawdźhttps://nowy-dzien.pl/ Na pewno znajdziesz tam pomoc!! [2020-07-30 14:24]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej