Sobota na Pniowcu

Wreszcie sobota-prognoza pogody zapowiadała się dość nie ciekawie,pochmurno z przelotnymi opadami deszczu.Rano okazuje się że nie jest aż tak źle,dobrze się składa bo dziś planowy termin prac na rzecz koła wiec dobra okazja aby dobrze przygotować stanowiska aby wygodnie można było sobie łowić a w szczególności chodzi mi o łowienie metodą spławikową,bo na spinning i tak włazimy do wody po pas.Przy karczowaniu i poszerzaniu stanowisk pomagał mi ramie w ramie Grzesiek W. prawdziwy zajawkowicz i mistrz spinningu,takich ludzi nam brakuje ,dzięki niemu własnie mogę się pochwalić fotorelacją z tej wyprawy.
W końcu po 3 godzinach owocnej roboty przyszła pora na zajęcie odpowiedniej miejscówki, mieszanie zanęty i rozłożenie sprzętu.godz 13.30 pierwsze kule lądują w polu nęcenia i pierwsze niewielkie płotki i parę sporadycznych leszczy.Ogólnie rzecz biorąc brania nie ustępowały średnio 2 brania na minute lecz nie wszystkie udawało się zaciąć i nie wszystkie ryby po zacięciu wyholować a w szczególności te większe-podejrzewam że to za sprawą amortyzatora tyczki.Kilkukrotnie pogoda sprawiała mi figla pokazując złowrogie chmurzyska z których spadła zaledwie mżawka chwilowo mocniejszy deszcz.nie pokonało mnie to i udało mi się łowić pełne 3 godziny, z przerwą na pyszną kiełbaskę z grilla od moich przemiłych sąsiadów łowiących obok. wynik to 2 kg 65gram.Oczywiście wszystkie rybki odzyskały wolność.
Dzień uważam za bardzo udany,połączenie przyjemnego z pożytecznym dobrze skutkuje nie wspominając o zakwasach na drugi dzień ale to też da się polubić .
Pozdrawiam
Maciej Troszka.