Specjalizacja w wędkarstwie
Krzysztof Kloc (ryukon1975)
2018-12-24
Nie będzie czarów, nie będzie magii. Idąc na ryby nie czuję się jak członek jakiejś sekty, pomimo że czytając niektóre wypowiedzi wędkarskie na przykład w internecie mam wrażenie że to już nie z tej ziemi napisano a z jakiegoś wyższego poziomu będącego ponad to co ziemskie. Nie czuję że wędkarstwo jest ponad jazdę na rowerze, zbieranie znaczków czy tysiące innych zainteresowań jakie mają pozostali ludzie-czytaj nie wędkarze. Moje podejście jest czysto realistyczne i praktyczne. Cofnę się trochę w czasie, kiedyś tak właśnie było. Więcej czasu poświęcało się na łowienie czy poznanie wody a nie kwartalny płacz nad wyborem wędki. Jednak nawet tu w tak dość ściśle wybranym temacie specjalizacji można na niego patrzeć szeroko i z różnych punktów ale o tym będzie dalej. Dlatego tekst podzielę na kilka części pomimo że wszystkie będą dotyczyły specjalizacji w wędkarstwie. Specjalizacje zaś bywają różne.
Indywidualna specjalizacja na przestrzeni roku
Łowię dość długo, około 35 lat. Wędkarstwo na przestrzeni lat zajmowało mnie mniej lub bardziej. Życie nie bajka, czasem trzeba poświęcić coś dla osiągnięcia innego celu. Czasem więc wypada tak że w danym roku jest mniej czasu na to by spędzać go nad wodą. Stosowałem w tym czasie dość dużo metod wędkarskich. Oczywiście nie wszystkie. W poszczególnych metodach jakie stosowałem osiągnąłem wyższy lub niższy poziom. Wszystko oczywiście było uzależnione od tego jak bardzo poszczególne metody przypadły mi do gustu i ile czasu im poświęciłem. W ciągu ostatnich lat najczęściej łowię ryby spokojnego żeru stosując metodę feeder i drapieżniki przy użyciu spinningu.
Specjalizacja ogólna dotycząca metod to jednak nie wszystko. Żeby osiągnąć dobre wyniki w połowie danego gatunku trzeba również pomyśleć o specjalizacji w połowie danej ryby czy ryb najlepiej na wybranym łowisku gdzie występują na tyle licznie by móc osiągnąć przyzwoite wyniki. W tym temacie napisano już wszystko, nic tu nie dodam. Mam swoje łowisko, znam występujące w nim gatunki. Wiem w jakich miesiącach i warunkach dany gatunek dobrze żeruje. Łowię na różnych wodach jednak jak przyjdę na "swoją" rzekę czuję się jakbym nie wychodził z domu, jestem u siebie. Wracając zaś do do gatunków ryb i okresów dobrego ich żerowania trzeba zacząć od początku. Opiszę ten rodzaj specjalizacji na przykładzie mojego planu wędkowania na przyszły sezon. Zaś w przyszłym roku to nie wędkarstwo będzie poświęcone dla osiągnięcia innych celów ale właśnie te inne cele na rzecz wędkarstwa. Poważne łowienie zaś mam zamiar jak tylko zejdzie lód i warunki na to pozwolą.
Plan na sezon 2019 mam ściśle określony. Wyjścia nad wodę drugiego maja w przyszłym sezonie nie będę planował pierwszego maja. Już dziś wiem gdzie i co będę łowił. Określiłem dokładnie czego oczekuję w przyszłym roku. Żeby moje oczekiwania zostały spełnione muszę dać im na to szansę. Wybrałem więc metody którymi będę łowił. Dwie które najbardziej lubię i które dadzą mi możliwość łowienia przez cały rok. Więc będzie to feeder i spinning. Wiosną będę łowił metodą feeder głównie z nastawieniem na jazie, klenie, jelce, może leszcz i płoć. Maj i czerwiec to już będzie specjalizacja w specjalizacji czyli spinning a w tym spinningu celem będą bolenie. Jeśli spróbuję szczupaka to rzadziej, oczywiście tu plan może lekko się zmienić na dzień czy dwa jeśli tylko woda mi "powie" że szczupak akurat dobrze żeruje. Lato to powrót do feedera i brzany, świnki, leszcze i inne gatunki. Jesień to będzie powrót do spinningu ale wtedy głównym celem będzie szczupak. Oczywiście nie zabraknie jesiennych wieczornych wieczornych wypadów po miętusa czy klenia z gruntu.
Jednak żeby te plany wypaliły trzeba już coś robić w tym kierunku. Przeglądnąłem swój sprzęt pod kątem uzupełnienia braków, na przykład w przynętach spinningowych Zacząłem rozglądać się po sklepach. Wcześniej określiłem listę sprzętu jakiego będę potrzebował. Chcę kupić coś z wędzisk i kołowrotków może jakieś większe akcesoria. Warto być w miarę możliwości na bieżąco ze sprzętem. Świat dziś idzie do przodu szybko oraz dynamicznie wiele się dzieje, dużo się zmienia. Nie mało sprzętu też po prostu się zużywa jeśli ktoś łowi naprawdę często.
Plany ogólnie są po to by się ich trzymać. Tak będzie z pewnością w moim przypadku (chyba że coś mi przeszkodzi :)), czeka mnie rok nad rzeką. Jednak nie jest powiedziane że w maju nie będzie mi dane kilka razy zasiąść z feederami. Jeśli wiosenny przybór uniemożliwi łowienie na spinning przejdę na łowienie z gruntu ciężkimi feederami. Jeśli woda będzie naprawdę wysoka i na rzece nie da się łowić skutecznie nawet z gruntu mam w rezerwie kilka dołków by nie stracić całkiem kontaktu z wodą. Jednak jak napisałem na początku zawsze priorytet ma łowisko i gatunek z planów. Dzięki temu priorytetowi w okresie dobrego żerowania bolenia poświęcę mu sporo czasu. Tym samym dam sobie szansę na to by złowić tych boleni sporo a wśród tej ilości znajdzie się może i coś z jakości. Żeby mieć te szanse i czas na jej realizację trzeba jednak z czegoś zrezygnować. Wędziska do metod spławikowych nie opuszczą domu, ciężkie tradycyjne gruntówki bez drgających szczytówek będą odpoczywać na stojakach.
Ścisła specjalizacja, metody połowu, gatunki ryb
Wędkarz na przestrzeni lat spędzonych nad wodą nieustannie się rozwija. Poznaje nowe łowiska i gatunki. Umiejętność czytania wody, jej rozumienie i wiedza sprawia że nauka kolejnych metod jest coraz szybsza i łatwiejsza. Jeśli tylko dany wędkarz chce rozwijać się w tym kierunku. Wszystko to nie jest zasługą niczego innego jak faktu że w ciągu lat spędzonych nad wodą wędkarz ją poznał i zrozumiał. Wiedzy na temat wody wody i ryb oraz tego co ją otacza nic nie zastąpi. Jednak nie każdy dąży nieustannie do poznawania nowych metod. Wielu z wędkarzy na pewnym etapie swojego wędkowania przechodzi na ścisłą specjalizację.
Bardziej ciekawe są specjalizacje pod względem wyboru jednej stosowanej metody lub jednego poławianego gatunku. Oczywiście taka specjalizacja ma miejsce na różnych łowiskach. Z racji tego że wychowałem się wędkarsko nad rzeką raczej nigdy na taką specjalizację nie przejdę. Łowiłem różne gatunki a to wymaga więcej jak jednej metody, tak będzie nadal. Są różne pory roku i związane z nimi mniej lub bardziej intensywne żerowanie danych gatunków. Są okresy ochronne które tak zamykają jak i otwierają mi kolejne drzwi. By łowić przez cały rok lub przynajmniej jego większą część muszę być otwarty na różnorodność. Podobnie jest podziałem ryb na tak zwane spokojnego żeru i drapieżniki. Tu też warto ogarnąć przynajmniej dwie metody po jednej pod każdą z tych grup. Kto próbował złowić przykładowo bolenia metodą żywcową na rzece to wie o czym piszę. Nie jest to lekki kawałek chleba ale boleń na spinning podczas dobrego żeru to poezja. Jeszcze jeden hol się nie kończy a drugi się zaczyna. Trzeba tylko umieć znaleźć dwie, trzy dobre miejscówki. Potem wyselekcjonować skuteczne przynęty i sposób ich prezentacji.
Niemniej te ścisłe specjalizacje a dokładniej wędkarze którzy na nie przeszli istnieją. Słyszymy o karpiarzach, łowcach sumów, łowiących na sztuczną muchę, wyznawcach spinningu i innych ściśle wyspecjalizowanych wędkarzach. Każdy ma prawo wyboru, to jest dobre. Przynajmniej teoretycznie dobre dlatego że w praktyce często te specjalizacje prowadzą wędkarzy do podziałów i nie zawsze zdrowych rywalizacji pod różnymi względami. Łowiący na grunt źle patrzy jak ktoś tuż obok "młóci" wodę spinningiem, spinningujący jest niezadowolony trzecim z kolei zarybieniem łowiska karpiem. Kompromis? Dla wielu pojęcie nie do ogarnięcia w tym tysiącleciu. Z drugiej strony to właśnie specjalizacje rodzą wśród wędkarzy prawdziwych mistrzów, fachowców w danych dziedzinach, prawdziwych pasjonatów. A może jednak to właśnie ci mistrzowie przechodzą na wybrane w pełni świadomie specjalizacje? Zazwyczaj to im jest dany ten dar który sprawia że wędkarstwo mają we krwi, tego nie da się nauczyć, tego nie da się kupić.
Rzeki, zbiorniki - łowiska
Wielu wędkarzy skupia się w większym lub mniejszym stopniu na jednym wybranym łowisku lub typie łowisk. Wybrane łowisko to jakby nie patrzeć kolejna specjalizacja. Dla jednych to przyzwyczajenie ot po prostu od dziecka ktoś chodzili na jeziorko oddalone o pięćset metrów od jego domu i nie widzą potrzeby zmian. Znam takich którzy z jednego zbiornika o powierzchni poniżej 10 ha nie ruszyli się od dekady a nawet dłużej. Mają tam swoją wodę, swoje ryby, gatunki ot swój mały świat i nic więcej im nie potrzeba. Niestety takie wody mają tyle zalet co i wad. Dlatego jak widzę siedzących tam co kilkanaście metrów wędkarzy "zamkniętych" na swych metrach niczym więźniowie w celach to z góry dziękuje za "przyjemność" łowienia tam ryb. Jednak to tylko moje zdanie, każdy ma prawo myśleć zupełnie odwrotnie.
Dla innych to już coś więcej. Swoją wodę poznali z najmniejszymi szczegółami. Pomimo że zazwyczaj mają dostęp do kilku łowisk wybrali to właśnie a nie inne. Żyją tą wodą. Nawet jeśli danego dnia w wybranym miesiącu nie są nad wodą wiedzą co się tam dzieje. Mają na jej temat ogromną wiedzę i doświadczenie zbierane przez kilka dziesięcioleci. Wiedzą jakie gatunki żerują w danym okresie roku, wiedzą co zabrać nad wodę by dać sobie szansę na sukces. Znają miejsca które należy ominąć bo tam akurat w tym czasie niektóre gatunki mają tarło. Wiedzą jak dany gatunek zareaguje na zmianę warunków, kiedy zmieni stanowiska i jakie warunki wodne oraz atmosferyczne mają wpływ na ich dobre czy też złe żerowanie. Dobre i najlepsze przynęty na wybrane gatunki znają na pamięć. Jest to już tak zwana wyższa szkoła. Oczywiście dobrze jest nie popadać w skrajności. Należy czasem odwiedzić i inne łowiska. Należy nieustannie się rozwijać i poznawać nowe. Swoja ta poznana dobrze woda jest w tym przypadku świetnym punktem odniesienia. Nawet to co najlepsze podawane jednak zbyt często wcześniej czy później się znudzi. Dlatego Ci wędkarze pomimo że ta wybrana najlepsza dla nich woda istnieje nie zamykają sobie dróg na inne łowiska. Tak rodzi się kolejna grupa. Wędkarze którzy za wody właściwe uważają tylko rzeki i tacy którzy lubią tylko wody stojące.
Więc jak to w końcu jest z tymi specjalizacjami? Jedno jest pewne każda najmniejsza specjalizacja czy ukierunkowanie ma sens na pewnym etapie zaawansowania. Właśnie po niej poznajemy wędkarza. Nawet jednorazowy wypad powinien być świadomie zaplanowany i ukierunkowany na dany cel. Idąc nad wodę i wrzucając do niej przynętę w nadziei że coś tam weźmie z wędkarstwem nie mamy wiele wspólnego. Ma się to tak do prawdziwego wędkarstwa jak porównanie gry w Lotto do szachów. Jak to widzę na najbardziej mi znanym czyli swoim przykładzie? Mam swoją wodę. Mam ulubione gatunki ryb którym poświęcam najwięcej czasu w danych okresach roku. Mam ulubione metody połowu ryb i stosuję prawie wyłącznie właśnie te wybrane. Jestem wyspecjalizowanym wędkarzem? Tylko że jak ktoś pisze że jest dobry do wszystkiego to jest do niczego. Jak ktoś pisze że umie wszystko to nie umie nic. Jednak mi ta moja niewiedza i moje nic nie umienie bardzo się podobają. Więc pozostanę im wierny. Za tydzień zaczynam roczną zabawę od nowa i to jest teraz najważniejsze.