Spinningowy Święty Gral.

/ 15 komentarzy / 14 zdjęć


SPINIGOWY ŚWIĘTY GRAL

Kiedyś, dawno temu ludzie szukali Świętego Grala. Do dziś nikomu się nie udało, co nie oznacza, że poszukiwania zakończono.
Podobnie rzecz się ma z wędkarstwem. Odkąd pamiętam, a wędkuję już od ok. 40 lat, zawsze słuchało się opowieści wędkarzy, że ten czy inny miejscowy guru ma jakiś sekret, jakąś cudowną przynętę, która zapewnia mu sukcesy. Każdy marzył aby zdobyć tajemnicę tego sukcesu. Zdobyć receptę, sekretną Wunderwaffe i ją posiąść. Stać się posiadaczem tajemnej wiedzy, która zapewni mu emocje i szacunek otoczenia podobnie zakręconych pomyleńców jak on sam...
Każda odmiana wędkarstwa szuka swojego Grala. Karpiarze szukają cudownej kulki, która będzie kusić najbardziej przebiegłe i najwięsze okazy karpi i amurów. Wędkarze wyczynowi marzą o zanęcie o cudownym składzie, która zapewni pudło w każdych zawodach a spiningiści przynęty, na którą zawsze biorą....
Na szczęście Święty Gral pozostaje nadal poza naszym zasięgiem, choć przeglając wędkarską prasę co chwila czytamy, że ten czy inny kołowrotek zapewni nam zwycięstwo, ta zanęta wabi jak żadna inna.... A kolejna cudowna guma sprawi, że wybierając się na szczupaki zamiast kurtki ubierzemy Full Metal Jacket, tak będą agresywne, jak tylko wrzucimy przynętę do wody:)

Od ładnych kilku lat ze względów zawodowych i rodzinnych postanowiłem rzucić karpiowanie (skąd brać tyle czasu?:)) i wróciłem na dobre do spiningu.
Łowiło się z różnym skutkiem, najczęściej bez spektakuarnych sukcesów. Kilkadziesiąt lat temu jak weszły na rynek gumowe przynęty, to one były cudowną bronią. Niestety, popularność gum i ich skuteczność spowodowała zubożenie populacji drapieżników, w szczególności okonia i sandacza.
Mnogość przynęt, szeroki dostęp do sprzętu wszelkiego rodzaju sprawił, że jeszcze jedno zjawisko objawiło swoją obecność na łowiskach. Mam na myśli tzw. przebłyszczenie. Teoria ta opiera się na tezie, że drapieżniki już tyle przynęt w swoim życiu widziały, że nauczyły się je omijać i ignorować...
Przez wiele uważałem tę teorię za stek bzdur. Doświadczenie jednak często weryfikuje nasze poglądy i kto nie ewoluuje, ten nie łowi. Każda porażka bolała jeszcze bardziej, gdy kolega łowiący obok zakładał nagle coś, na co od lat nikt nie łowił i wyjmował kilka szczupaków czy okoni z miejsca, z którego właśnie zeszliście... Niestety, pudełka z czasem puchły od przynęt a ryby oszukać było coraz trudniej.

WATER WOLF – OKNO NA ŚWIAT czyli wiemy tyle, że nic nie wiemy.

Ostatecznie nasze teorie zweryfikowało cudowne okienko na podwodny świat zwane Water Wolf. Ta kamera w ksztacie torpedy (lub wibratora, jak uważa mój kolega z Łodzi ;), za którą możemy umieścić przynętę...Pierwsze filmy to był szok. Okazało się, że w sumie gówno wiemy o podwodnym świecie i jego mieszkańcach. Okazało się, że latami klepane teorie, że np.szczupak poluje z zasadzki itp. Można między bajki włożyć. Podczas trolowania przez 500m przynętą potrafiło się zainteresować np. 5 szczupaków, które płynęły tuż za nią, ocierały się o nią (fuck!), zrównywały się z nią, a nawet zdarzało się, że podgryzaly kamerę! Brań ZERO. Gdyby nie kamera, to nawet nie wiedzielibyśmy, że 5 sztuk miało kontakt z naszą gumą.....
Sprawa powtarzała się wielokrotnie. Owszem, zdarzały się i brania ale takich spracerów bez ataku było 5-6 razy więcej. Oglądając filmy zauważyliśmy pewną ciekawą rzecz. Mianowicie: wiele razy zdarzyło się, że płynący za przynętą szczupak podpływał na kilka cm do przynęty i jakby łykał wodę! Takie mielimy wrażenie, bo tak to wyglądało. Otwierał paszczę, rozpościerał szeroko pokrywy skrzelowe i powtarzał to kilka razy. Zaraz po tym odpływał i już nie wracał.
Kolega ichtiolog, który również wędkuje stwierdził, że wygląda to tak, jakby smakował wodę! No tak, mówił, szczupak, jak każdy drapieżnik kubki smakowe ma głównie w środku pyska, a ponieważ zapach i smak w wodzie również się rozchodzi, to możliwe, że "smakował" smugę smakowo-zapachową za przynętą. Tyle, że guma zazwyczaj nie uwalnia takiej smugi. Musimy ją czymś posmarować, jakim aromatem. I często zdarzało się, że różne smrody dozowane na przynety podnosiły jej skuteczność.
Czyli Gral już jest bliżej. Można gumę posmarować. Ale to jeszcze nie było to.

Zalewy Nadarzyckie – cudowna pieśń przeszłości, czyli Alan czyni cuda

Kiedyś, łowiąc na Zalewach Nadarzyckich (niestety, obecnie to już pieśń przeszłości, a rybostan tego kompleksu zbiorników uległ wręcz dewastacji) spotkaliśmy grupę Francuzów. Większość łowiła szczupaki na muchę i mieli niezłe efekty. To były czasy, gdy dzierżawcą był Jerzy Szymak i wodą raczyła wędkarzy setkami pięknych ryb. Był wśród nich Alan, który przebijał wszystkich kilka razy w wynikach połowu. Okazało się, że łowił na spning z użyciem martwej ryby... Okazywało się, że szczupaki nie tylko atakują kilka razy pod rząd ale stoją czasami wręcz w stadach :)) Dla nas to była magia. My z gumami mieliśmy kilka półmetrówek a Alan tymczasem liczył szczupaki w dziesiątkach. I zdarzały się ryby po 80cm i jeden krokodyl. Według tego Francuza spining martwą rybą to prawie idealna metoda. Od ideału odsuwało ją tylko upierdliwe mocowanie i trwałość przynęty.
Jak każy zapewne wie, w czasie rzutu na przynęte oddziałują duże siły. Ryba na systemiku Drachkovitcha wytrzymywała najwyżej kilkanaście mocnych rzutów (o ile były wykonane miękkim kijem i płynnie). Duża masa samej ryby (Alan nie używał rybek 5cm ale częst 15-20cm płoci) a zarazem małe obciążenia (Zalewy są dość płytkie) powodowały, że ryba nie wytrzymywała długo. Po kilkunastu rzutach musiał ją zmieniać na nową. A nie było też ani takie proste ani przyjemne. W Drachkovitch"u najpierw wbijamy zakrzywiony drut poprzez rybi pyszczek i dalej w trzewia, później go trochę wyciągamy aby zagięta część wbiła się gdzieś w środku, następnie owijamy głowę drutem miedzianym no i wbijamy kotwice w rybę. Później już tylko mycie rąk i łowimy. I tak co kilkanaście rzutów. Upierdliwe i czasochłonne ale cholernie skuteczne.... Cóż zrobić, wszystko ma swoją cenę.
Jakoś Drachkovitch nie przypadł mi specjalnie do gustu. Ryba miała tendencje do wirowania, spadała przy rzucie .... Odpuściłem temat na kilka ładnych lat.

Szczotka nie tylko do mycia butelek:)))

Później trafiłem na szczotkę bodajże firmy Exori. Tak , tak, było coś takiego :)))
Mini szczotka jak do mycia butelek z ołowianą główką na końcu i dwiema kotwiczkami, które od razu trzeba było wyrzucić i zmienić na lepsze, bo rozginał je niewymiarowy szczupak :))
To było prawie to! Szczotkę wkładało się w ryby pysk i wbijało do środka. Później tylko zaczepić kotwice i gotowe. Co prawda ryba na szczotce była sztywna jak pal Azji Tuchajbejowicza ale trzymała równie dobrze co Drachkovitch ale było z tym mniej pierdzielenia i mycia rąk.
Niestety, jak to zwykle w życiu bywa, wszystko co dobre musi się skończyć. Firma Exori zbankrutowała i szczotki szlag trafił.. Znowu nastały suche lata.... Może jakiś kolega rozbił lustro w domu albo jakaś żona nas przeklęła? To były to kiepskie czasy w porównaniu w erą szczotek.....
Analizując nasze wyprawy stwierdziliśmy, że:
szczupaki i okonie (bo i te się trafiały na martwichę , i to zazwyczaj były rybki 35cm plus) od urodzenia jedzą ryby i nigdy się nimi nie nudzą. Ryba to ich naturalne żarcie i żadne gumowe cuda nie wyglądają tak dobrze a przede wszystkim nie pachną i nie smakują im tak wspaniale a już pewnością nie sycą :)) Po prostu, pewnych rzeczy się nie przeskoczy i tyle. Nie da się przytyć jedząć trociny...
Ale cóż z tego, jak szczotek już nie było.

Znowu ci pomysłowi Niemcy – czyli toter Fisch drang nach Osten

Przełom nadciągnął kilka lat temu. Ponownie, niczym Blitzkrieg nadciągnął od zachodu. I ponownie nasi sądziedzi z Niemiec stanęli na wysokości zadania.
Kolega przywiózł coś, co do dziś jest naszym Gralem (jeżeli można dogonić ideał:) . Metalowym, jak niemiecka Pickelhaube ale jednak Gralem.
Pomysł mocowania okazał się tak prosty, że aż nie mogliśmy uwierzyć, że nikt na to wcześniej nie wpadł. Dwie metalowe szczęki zaciskane za pomocą sprężyny. Wszystko. Cholera....
Bierzesz rybę do ręki, naciskasz kciukiem i palcem wskazującym na klips, szczęki się rozwierają, wkładasz tam ryby pysk i puszczasz.... Jak pier.....lę, czuję się jak idiota... Tak się właśnie poczułem, gdy pierwszy raz założyłem rybę w sekundę....
W miarę używania okazało się, że nawet jeżeli kotwiczki wypną się z ciała ryby w czasie rzutu to i tak po braniu masz rybę! Gral otworzył nam worek z prezentami.... No i się zaczęło.

Worek z prezentami – czyli rajd Świętego Mikołaja

Możecie mi wierzyć lub nie ale przez te kilka lat, przez które katujemy naszego Grala, tylko kilka razy zjechaliśmy o kiju. Nawet w najgorsze dni udawało się wyrzeźbić chociaż jednego szczupaka. W najlepsze dni, rekord kolegi: 37 sztuk powyżej 50cm wyholowanych w ciągu jednego dnia (konkretnie od świtu do godz. ok. 17-tej. Sierpień, więc miał jeszcze trochę czasu w zapasie. Stwierdził, że ma dość i odpuszcza ;))) Nie muszę chyba wspominać, że wszytkie ryby wracały do wody, a przy pozaginanych grotach kotwić strat nie odnotowano. Co tu dużo mówić. Może sam systemik nie kosztuje 10zł ale też nie jest przynętą za 100zł jak w przypadku pięknych ryb Savage"a. A te również możemy posadzić na zaczepie albo szczupak nam je poszarpie. Niemniej jednak od tej pory zapas mrożonych płotek, uklejek i krąpików zawsze zajmuje mi dużą część lodówki a gumy i woblery kurzą się w pudełkach.

Co do konkretnych wrażeń, sposobów prowadzenia jak i innych spostrzeżeń to materiał na kolejne artykuly.

Na koniec muszę się Wam trochę wytłumaczyć.
Do napisania tylu stron wypocin skłonił mnie nasz niezbyt wśród nas popularny Polski Związek Wędkarski a konkretnie jego Zarząd Główny ( sam nie wierzę, że to napisałem, jeszcze kilka lat temu by mi to przez klawiaturę nie przeszło ;))).
Tak tak, koledzy i koleżanki. Od września zaszłego roku ZG PZW umieścił na swojej stronie internetwej nowy RAPR, który stanowi w dużym skrócie tyle, że obowiązują przepisy ustawy o rybactwie i już (poza kilkoma punktami o młodzieży do lat 16 i takie tam).
To Zarządy Okręgów samodzielnie decydują od teraz (a raczej od 1 stycznie 2020r, o metodach wędkowania itd. (oczywiście w ramach ustawy) na terenie im podległym. Jedne ZO dopuściły połów metodą spiningową przy użyciu martwej ryby, inne, takie jak Poznań, zakazały. Niemniej jednak, jeżeli nie ma wyraźnego zakazu, to wolno na wodach takiego okręgu stosować tę metodę.

Tak na marginesie, nie bardzo rozumiem taki zakaz. W porównaniu z łowieniam na żywca (który jest legalny od zawsze) podczas spiningowania drapieżnikowi nie grozi głębokie połknięcie przynęty. A zadaniem regulaminu jest ochrona ryb, a nie utrudnianie wędkarzom ich i tak trudnego życia... Przerzuciliśmy setki, jeżeli nie tysiące szczupaków i nigdy, ani razu nie zdarzyło się, żeby szczupak odniósł poważne obrażenia i zaliczył zgon. Co w przypadku łowienia na żywca ma miejsce dość często. Czym zatem jest powodowany taki zakaz ? Na zachodzie wędkarze prawie od zawsze (poza małymi wyjątkami) spiningują przy użyciu martwej rybki, czy łowią na tzw. Verticala (a propos, u nas już też można).
Dziwi mnie bardzo milczenia Wiadomości Wędkarskich, które o tych zmianach jakoś nie informują. A to przecież REWOLUCJA! Rozumiem, że wielu osobom w Okręgach może taki stan rzeczy nie odpowiadać: kiedyś zbywało się wędkarzy słowami: Zarząd Główny nam narzucił, oni o wszystkim decydują, co my możemy itp... No cóż, panowie działacze, teraz właśnie MOŻECIE. Są to możliwości ale i odpowiedzialność. Może nie każdemu się chce ale teraz możecie i powinniście. Samorządy zdały egzamin w Polsce, może czas na samorządność w PZW? Czego sobie i kolegom życzę!

Od razu chcę zaznaczyć, zanim ktoś się oburzy, że łowiliśmy na prywatnych wodach (niestety ciągniętych sieciami, jak wszystkie wody w naszym cudownym kraju) oraz za wiedzą i zgodą właścicieli.

 


4.9
Oceń
(11 głosów)

 

Spinningowy Święty Gral. - opinie i komentarze

ryukon1975ryukon1975
+1
Artykuł zasługuje na uwagę pod wieloma względami. 5***** (2020-03-04 05:56)
IktornIktorn
0
dzięki za komentarz, szczególnie cenny o tak wczesnej porze ;) Pozdro (2020-03-04 08:43)
IktornIktorn
0
dzięki za komentarz, szczególnie cenny o tak wczesnej porze ;) Pozdro (2020-03-04 08:44)
luxxxisluxxxis
+4
Fajne i sensem. Masz dobrą rękę do pisania,myśli spójnie idą na papier. Co do łowienia na systemik myślę podobnie-taki zakaz nie ma sensu i jako ktoś kto łowił w podobny sposób potwierdzam w całej rozciągłości-ryby są bezpieczniejsze niż w przypadku zasranej żywcówki. Co ciekawe i o czym nie wspomniałeś-łowiąc ongiś na systemik z trupem wielokrotnie po ataku popuszczałem linkę aby esox "dogryzł" trupa co było fajne-taka "gra wstępna". (2020-03-04 09:51)
IktornIktorn
+1
luxxxis, fakt,niejednokrotnie się zdarzało, że przy braniu można było przestać zwijać na sekundę czy dwie. Niemniej jednak, według moich doświadczeń, lepiej zacinać od razu, tak jak przy sztucznych przynętach. Szczególnie, jak zainteresują się przynętą okonie. Każdy kontakt, to zacięcie. Dzięki za komentarz i pozdro. W chwili wolnej postaram się wrzcić coś z filmików, żeby można było zobaczyć z czym to się je. Trochę materiałów na insta: iktornsaysgofishing (2020-03-04 11:13)
luxxxisluxxxis
0
Taaa,cięcie od razu lepsze jednak ja wolałem się "jarać" tym wyciaganiem linki. Co ciekawe-nigdy,przenigdy nie złowiłem tą metodą porządnego szczupaka tj od 1m wzwyż,i skrajnie mało "popierdółków" 50-60cm. Dominowały ryby fajne ale nie największe 60-85cm,dziwacznie selektywna metoda na moich wodach. (2020-03-04 13:24)
SmolikSmolik
+1
Bardzo ciekawy artykuł! Spinningowanie martwą rybką to temat mi nieznany, a tu został interesująco przedstawiony. Inna rzecz, która mnie zaciekawiła to kamera water wolf. Tutaj wspominałeś o trollingowaniu, ciekawe czy przy spinningowaniu z brzegu użycie tego gadżetu miałoby sens? Ode mnie mocna piątka *****. Pozdrawiam serdecznie :) (2020-03-04 18:59)
IktornIktorn
+1
Smolik, można łowić też z rzutu (pod warunkiem, że nie boli Cię, gdy zarzucasz gadżet za ponad 6 stów :)). Niestety aby ususkać niezły obraz musisz prowadzić jednostajnie, bez podszarpywania i gwałtownych zmian prędkości prowadzenia. Raz robiłem materiał i prowadziłem jak zwykle i na ekranie widać było jeden wielki haos ;)) Jakby pies porwał ci kamerę i uciekał ile tchu :)) Pozdro (2020-03-04 21:33)
IktornIktorn
0
Luxxxis, większe szczupaki złowiłem na rybkę gdy.... nie prowadziłem przynety ;) tzn. Opuszczona na napiętej lince rybka stała sobie na dnie pod kątem 30-40 stopni (dzięki specjalnemu kształtowi głównki typu Erie). Wtedy te klocki pobierały stojącą rybkę, gdy robiłem pauzy po kilka sekund ;)) Pozdro (2020-03-04 21:35)
SithSith
+2
Bardzo fajnie napisane,***** ale najpierw trzeba złowić tę rybkę na trupka... ;( (2020-03-05 07:41)
kabankaban
+2
Spinning to poniekąd moje życie. Systemik Drachkovitcha ze względu na nasze chore przepisy przerobiłem na gumy dawno temu i to te z pierwszych dostępnych modeli z przed kilkudziesieciu lat... . Byłem świadkiem łowienia na tzw. martwą rybkę wielu wędkarzy i niby miłośników "gruntu" na wielu zbiornikach co sprowadzało się praktycznie do delikatnego podciągania "fileta" z myślą o ataku sandacza bądź szczupaka... Nie ma cud przynęty w żadnej z odmiany wędkarstwa a przy ubożejącym pogłowiu wszlakich gatunków i spadku poziomu wód to będzie tylko gorzej bądź zostaną nam wspomnienia jak było kiedyś fajnie nad dziką i zdrową rzeką... . (2020-03-05 13:16)
IktornIktorn
0
kaban, masz dużo racji. Pytanie, dlaczego w krajach, gdzie wolno łowić np. na ikrę czy w czasie tarła ryb ciągle jest opór? To nie kwestia chorej mentalności chłopa pańszczyźnianego a nie przepisów czy metod połowu. Niemniej jednak, sporo ludzi wypuszcza złowione ryby więc zmiana jest. I to jest pozytywne. Pozdro (2020-03-06 11:10)
klarciaklarcia
0
Witam uprzejmie, gdzie można kupić to niemieckie mocowanie martwej rybki? (2020-03-10 10:20)
IktornIktorn
0
nazywa się toto Clip Jigger, marka WFT. W sklepach chyba nie bardzo. Mnie przywozi kolega z Niemiec. Pozdro (2020-03-11 21:33)
TikgtakgTikgtakg
0
Super!! (2020-03-21 20:19)

skomentuj ten artykuł