Spinning na kanale Gliwickim - jesienne przecieranie szlaków

/ 7 komentarzy / 12 zdjęć


Zwykło się mawiać ze po burzy wychodzi słońce a po nocy jest dzień. Banalnie proste ale doświadczyłem na własnej skórze że może oczarować. Początek jesieni to dla mnie czas wędkarskiego doła. Zwykle nie mam już tyle czasu co zawsze, a i pogoda za oknem nie napawa mnie optymizmem.
Tak było i tym razem. Siedzę w biurze i nagle dzwoni mi telefon. Spoglądam kto to próbuje się dobić i widzę na telefonie - MAĆKO ( mój młodszy brat ). Odbieram i od razu słyszę że na cegielni wytargał kilka okoni, i czy nie wybieramy się na spining.

Jako ze nie param się ta metodą to zgodziłem się, ale pod warunkiem ze ciśniemy na spinning na kanale Gliwickim koło Rudzińca. Zerwałem się z pracy godzinkę wcześniej, odebrałem brata i jesteśmy już w drodze. 25 km w jedna stronę z Gliwic, więc mieliśmy nawet trochę czasu żeby pogadać. Mimo ze mieszkamy w jednym mieście, kilka ulic od siebie to widujemy się dość rzadko.

Jest godzina 17 i docieramy na miejsce. Kanał Gliwicki w Rudzińcu znam bardziej z zasiadek federowych ale słyszałem opowieści o wieeeeeeeeeeeeelkich drapieżnikach własnie stamtąd.
15 minut z buta przez las i jesteśmy na miejscu. I na dzień dobry dopada nas deszcz :)
Foto 1.
Trochę po padało ale było dość znośnie. Słoneczko nas nie opuściło więc szło wytrzymać. Po chwili naszym oczom ukazała się piękna tęcza.
Foto 2.

Patrząc z perspektywy czasy własnie te widoki mnie oczarowały. Nie musiał bym wytargać ryby,
sam widok mi wystarczył. Ale okonki stanęły na wysokości zadania. Po kilku letniej przerwie w spiningowaniu lepszego startu nie można sobie zażyczyć. Na początek tradycyjnie zakładam miedziana wahadłówkę, bo to własnie kilka lat temu na taka blaszkę dmuchnąłem szczupłego na Mazurach.
Po kilku rzutach - bach siedzi pierwszy okonek.
Foto 3.
Radość jest wielka ale i oczekiwania wzrastają. Kilka rzutów pustych i jest następny maluch.
Foto 4.

Stanąłem do kolan w wodzie i zacząłem rzucać wzdłuż brzegu. Kilka rzutów i prawie po każdym siedzi pasiaczek. Jako ze mam spina UL to każde ich puknięcie dostarczało mi mega emocji. Dawno nie miałem takiej zabawy. Zmieniłem przynętę na srebrno czarnego Lunatica Dragona i po kilku rzutach
także wzdłuż brzegu czuję strzał i jest siedzi. Jakiś duży musi być ten okoń bo takiego oporu jeszcze tutaj nie czułem. Po chwilce moim oczom ukazuję się szczupak.
Foto 5.

Teraz wiem już ze mogę naprawdę szczęśliwy wracać do domu. Powrót do fury i czekam kilka minut na brata. Pytam co wytargał, a on odpowiadając mi chwali się fotkami swoich okoni. Ja także nie omieszkałem "napiąć" się swoim szczupaczkiem :)

Wracając do domu wiemy ze szybko wrócimy w to miejsce. I tak się dzieje. W niedzielę po południu dzwoni telefon. Spoglądam, widzę że to Maciek i już wiem co jest grane. Szybka ustawka i już jesteśmy w drodze.

Na Kanale meldujemy się o podobnej godzinie jak ostatnio. Na koniec wędki zakładam tym razem wobka boleniowego - imitacja uklei. Staje w okolicy drzewa pod którym zaobserwowałem goniącego okonia. Po kilku rzutach czuję leciutki pstryk. Jest :) Podciągając rybkę do brzegu moim oczom ukazuję się mały i dodam zepierwszy w moim życiu sandaczyk.
Foto 6.

Moja radość jest nie do opisania. Nie zniechęca mnie nawet kolejny rzut po którym mój wobler ląduje na drzewie i tam pozostaje :) Widzę po moim bracie który tym razem postanowił trzymać się razem ze mną że ciśnienie mu się podniosło. Udaje się kawałek daj wzdłuż brzegu do miejsca w którym ostatnio wyciągnąłem opisywanego szczupaka, zakładam szczęśliwego Lunatica z Dragona i zaczynam rzucać. Czuję pierwszy strzał, niestety pusty. Kilka kolejnych niestety także. Nagle po rzucie blisko brzegu czuję pobicie i jest. Po chwili na brzegu melduję się szczupak podobnych rozmiarów co ostatnio.
Foto 7.

Niestety moja dobra passa po szczupaku została przerwana. Za to mój brat ciągnie okonia za okoniem. Przezbraja zestaw z gumy na ciężka szczupakową blachę. Obserwuję jego rzekomo nieudany rzut, po którym blach ląduje na brzegu małej zatoczki. Kilka obrotów kołowrotka i widzę na jego kiju strzał po którym na brzegu ląduje ładny nastroszony okonek.
Foto 8.

Niestety moja spiningowa przygoda na kilka dni zostaję przygaszona przez nawał tematów w pracy.
Wcześnie wychodzę i późno wracam. Nie mam nawet chęci myśleć o wędkowaniu. Ale chyba właśnie z braku czasu spining mnie tak zaraził w tym roku. Czwartek szybki powrót z pracy. Wiem że Maciek ze mną nie jedzie. No cóż nie odpuszczam. Szybki obiad i już jestem w drodze do Rudzińca.

Na Kanale melduję się później niż zawsze. I niestety przez ponad godzinę bez efektów. Próbuję, kombinuję i zmieniam przynęty. Chodzę wte i we wte i echo. Postanawiam już wracać gdyż niestety to chyba nie mój dzień. Wracając dochodzę do małej zatoczki i widzę jak ukleje wyskakują na brzeg.
Woda się aż gotuje. To było jak objawienie dla mnie :) To jest moje miejsce. Szybko zmieniam gumę na biało czarna Mambę i rzucam trafiając dokładnie w brzeg naprzeciw. Delikatnie i bardzo powoli ściągam przynętę do wody. Gdy tylko guma styka się z wodą delikatne szarpniecie i jest atak.
Na brzegu ląduje okoń, a woda nadal się gotuje.
Foto 9.

Kilka rzutów w to samo miejsce i tym samym sposobem. I bija jak w amoku, jeden za drugim.
I nagle spokój. Zmiana gumy na srebrno pomarańczową Mambę Dragona i ponownie zaczyna się gotować w wodzie.
Foto 10.

Okonie jak oszalałe atakują przynęty ale jedynie na styku wody z brzegiem. Kilka minut i mam na koncie kilkanaście pasiaków. Po czym następuje cisza i koniec :) Siedząc nieraz na rybach przy waglerku czy przy drgającej szczytówce zarzekałem się kumplom ze spin to nie moja bajka. I w zasadzie tak było. Ale piękne krajobrazy przy zmianie pogody oraz cała mas małych okoni  sprawiły ze spining po lekku staje się moją bajką. Brak czasu na dłuższe wypady to coś co mnie bardzo boli ale zawsze jako alternatywę mam UL spin na Kanale Gliwickim w Rudzińcu.

Pozdro
Grzegorz (Zion Bell)

 


4.6
Oceń
(31 głosów)

 

Spinning na kanale Gliwickim - jesienne przecieranie szlaków - opinie i komentarze

wormworm
0
Elegancko :) A mozesz zdradzic jak tam dojechac ? Rudziniec wiem gdzie jest ale nie wiem jak dokulac sie na jakies ciekawe miejsca bo nigdy tam nie lowilem :/ Myslisz ze oplacalo by sie jeszcze tam na fedder wybrac o tej porze ? Pozdrawiam ... za wpis oczywiscie 5 ! (2014-10-20 10:38)
ZionbelZionbel
0
Jasne że mogę tylko pisz na priv. A co do feederka to jasne że teraz jeszcze tam da rade skoczyć :) Pozdro (2014-10-20 11:46)
adleradler
0
Gratuluję Grzesiu udanych wypadów. Fakt człek im starszy to czas na wypady trzeba prawie "kraść". Pozdrawiam. (2014-10-20 11:46)
ZionbelZionbel
0
No niestety Krzychu z czasem czasu brak :) A i wiosna z latem się słabo zapowiada bo rozpoczynam duża budowę i kupe czasu będę w robocie. Ale na pewno Cie odwiedza :):) (2014-10-20 19:30)
Artur z KetrzynaArtur z Ketrzyna
0
właśnie to w spinie jest najlepsze. Że wszystko masz pod ręką i wypadzik. Nie ma problemu z przynętą czy zanętą. Te się nie psują, no chyba że któryś hak przyrdzewieje... Choć i grunt i spławik też mają te swoje uroki, siedzisz i relaks, rybka skubie ty ją zacinasz i hol... (2014-10-20 22:15)
Pawelski13Pawelski13
0
Fajne łowisko, ładne pasiaczki:) (2014-10-20 22:20)
yeti1980yeti1980
0
Panowie z innej beczki pytanie. jak to w końcu jest z żywcem, zakupionego w sklepie mam wpisać w rejestr czy nie? Normalnym jest, że złowionego przeznaczonego na hak wpisujemy, ale co z kupnym? Zdania podzielone i szczerze to nie wiem. Proszę o komentarz, dzięki, pozdrawiam. (2014-10-26 09:56)

skomentuj ten artykuł