Spinningowe otwarcie
Marek Dębicki (marek-debicki)
2013-04-06
Spinningowe otwarcie
W końcu po długiej zimowej przerwie decydujemy, że w sobotnie przedpołudnie wyruszamy na pierwszy spinningowy wypad nad rzeczkę, o wdzięcznej nazwie Mała Wełna. Jednym słowem zaczęło się i jak to już bywa od wielu, wielu lat, sam fakt wywoływał u mnie wypieki na twarzy i skutkował kilkugodzinnym, piątkowym przygotowaniem sprzętu
i przynęt. Niby nic nadzwyczajnego, ale każda wyprawa poprzedzona jest solidnym przygotowaniem. Decydujemy się na lekki spinning i zamierzamy przetestować nowe woblerki. Do wklejanki Jaxona Inspiral pro Jig 2,70m 5-18g dokładam Mikado Nano Crystal VTX 1008 z żyłeczką 0,16mm. W rejon upatrzonego łowiska docieramy krótko przed dziewiątą.
Rozkładamy ochoczo sprzęt przy samochodzie uważnie lustrując okolicę. Śnieg jeszcze zalega na polach, a w zagłębieniach terenu i osłoniętych od słońca, północnych skarpach jest go całkiem sporo. Nieużytki na terenie zlewowym, bezpośrednio przyległym do rzeczki, w każdym odsłoniętym od śniegu miejscu pokryte są niezliczoną ilością kretowisk. Aczkolwiek temperatura powietrza minimalnie podskoczyła powyżej zera, to na polach z oziminą pasą się sarny, a i niejeden zając korzysta z dobrodziejstwa soczystej oziminy. Gdzieś w oddali przy licznych remizach słychać śpiewy żurawi, a nad głowami przelatują klucze gęsi. Tak więc wszystkie te oznaki wskazują, że nadchodzi spóźniona, ale w końcu wiosna. Jej zapach unoszący się w rześkim powietrzu wzbogaca dodatkowo stopniowo nagrzewająca się ziemia. Jedynie drzewa i krzewy są jakby ostrożniejsze i chyba czekają, aż słońce zdecydowanej nagrzeje ich pogrążone jeszcze w zimowym letargu konary.
Uzbroiwszy wędziska schodzimy po skarpie w kierunku zakola rzeczki. W związku z tym, że wcześniej rozpoznanie tego odcinka prowadziliśmy jedynie z nasypu, na którym biegnie droga i nie znamy dokładnie jej głębokości, na pierwszy ogień zakładam chrabąszcza Salmo Tiny3F schodzącego jedynie do 0,5m. Pierwsze rzuty i jak zazwyczaj towarzyszące temu te emocje. Delikatna szczytówka wklejanki oddaje każdą najdrobniejszą wibrację woblerka. Kilka ruchów korbką i chwila przerwy, a resztę robi silny prąd napływający w zakolu na skarpę. Widząc, że jest tu znacznie głębiej postanawiam założyć czarną tonącą Alaskę Dorado. Dłuższy i szerszy ster oraz obły kształt powodują, że woblerek ma zdecydowanie agresywniejszą akcję, co też odczuwam na wędzisku. Praca w nurcie jest też agresywna, nawet jak przestaję skręcać żyłkę. Zmieniam jeszcze kilka woblerków i nawet żółty, pływający stworek Hornet 3F Salmo nie jest w stanie sprowokować rybki do próby wyjścia za przynętą. W końcu zostawiamy zakole i ruszamy pod prąd co chwilę penetrując miejscówki w małych zakolach i pomiędzy obumarłymi, nadbrzeżnymi skupiskami roślinności. W pewnym momencie natrafiamy na parkę łabędzi, które początkowo próbują odpłynąć pod prąd jednak jak tylko odchodzimy trochę dalej od koryta rzeczki, uspokajają się kontynuując żerowanie na resztkach roślinności. Nawet nie wiadomo kiedy, jak mija nam dwie godziny spacerku nad wodą, rekonesansu, wędkowania postanawiamy więc wrócić jaszcze do Głęboczka i spróbować szczęścia z wiróweczkami zerówkami. Jedynym odkryciem w zakolu były łuski ryby na brzegu, pozostawione najprawdopodobniej przez wydrę. Czyli jakaś rybka w tej wodzie jest. Spróbujemy jeszcze tutaj zawitać chociaż na chwilkę w drodze nad nasze jezioro.