Spinningowy białoryb - moje początki

/ 11 komentarzy / 10 zdjęć


Ostatnio sam ze sobą nie wiedziałem co zrobić. Okoniom odpuściłem; pomyślałem sobie, że niech chłopaki spokojnie się wytrą, a ja połowię je później, tym bardziej że w tym roku już trochę za nimi latałem, czy to z lodu czy zaraz po jego zejściu. Wybór padł na białoryb, najpierw tradycyjnie, a potem spinningowo !

Pierwsze moje zderzenie z białorybem na spinning odbyło się jakiś dobry tydzień temu. Oglądałem w internecie, że inni wędkarze łowią tak regularnie ryby, więc i ja postanowiłem spróbować swoich sił. Zawiązałem sobie jakieś haki na główkach wolframowcyh, znalazłem na dnie pudełek popsute gumy, od których poodcinałem potrzebne końcówki i ruszyłem nad Motławę. Ku mojemu zdziwieniu po kilku rzutach, wyciągnąłem swoją pierwszą spinningową płotkę.

Po powrocie do domu, zacząłem studiować fora internetowe (najwięcej ciekawych informacji znalazłem na jerkbaicie), gdzie też dopytywałem o sprzęt i zrobiłem małe, głównie internetowe zakupy. Postawiłem na wędkę Quantum felchen centex 2,10 1-8, kołowrotek Daiwy Ninja 200, plecionkę Kamatsu Techron 0,04. Do tego kulki wolframowe (prawie wszystkie złote!), haki muchowe i trochę materiałów do kręcenia.

Kijek to typowy krowi ogon i jego blank bardziej przypomina muchowy niż nowoczesne, szybkie spinningi. Co ciekawe, ma dwie wymienne szyczytówki, żeby dobrać sobie je pod stosowane przez nas obciążenie. Z opisu wynika, że konstrukcja była wymyślona pod łowienie walecznych siei. Ogólnie zadaniowy patyk, pod rzucanie mikrusami i te zadanie moim zdaniem jak najbardziej spełnia. Co do kołowrotka, to z początku chciałem coś innego, ale jak byłem w sklepie, Ninja wpadła mi w łapy i za taką kasę moim zdaniem był to słuszny wybór. Naprawdę przyjemnie kręci i jak się potem okazało ma bardzo dobry nawój. Zestaw moim zdaniem perfekcyjnie wyważony.

Następnie pozostała zabawa z kręceniem przynęt. Jakieś doświadczenie już miałem, więc nie było źle. Sporo pomógł mi kanał na Youtube "TopflyG"- na pewno początkujący dzięki niemu zapełnią swoje pudełka. Przynętą, która bardzo dobrze mi się sprawdziła jest imitacja ochotki, z domieszka bordowego dubingu. Stosuję główki wolframowe o średnicach 3,5-4,5mm - ich przewagą nad mosiężnymi jest po prostu to, że są przy mniejszych średnicach cięższe. Co do haków, to musiałem pozamawiać sobie trochę z nich w ciemno, ale według mnie najlepszy do tej przynęty jest model Wizarda WD 963. Kiełżowy hak, bardzo przyjemny, z którego jeszcze nie doświadczyłem na ponad 20 ryb żadnego spadu. Co ciekawe np. haki zadziorowe firmy Hends się nie nadają; mają ten zadzior naprawdę spory, w porównaniu do przykładowego Wizarda i przy wkładaniu haka na główkę wolframową, przez owy zadzior, hak nie mógł przejść przez otworek. Co do samych ochotek, moim zdaniem nie ma co ich kleić do kolanka haczyka, bo ryby je szybko zdewastują. Warto, więc zakładać je na łowisku, mając ze sobą całe opakowanie. Na początku łowiłem z sukcesami Berkley"em Gulpem, ale po jej wyjęciu z zalewu, niestety ochotka dziwnie twardniała i ogólnie nie wyglądała zbyt estetycznie. Dużo lepsze moim zdaniem są Powerbaity, które nie są w zalewie, a ich wygląd jest moim zdaniem bardziej realistyczny, nie zmieniają "stanu skupienia", a są również zapachowe. Na razie kręciłem głównie jigi pod gumowe robactwo, ale teraz jak znajdę więcej czasu usiądę nad typowymi pierzakami, bez hybryd z gumowym odwłokiem na końcu.

Gdy sprzęt doszedł w piątek, a już trochę sobie dzień wcześniej pokręciłem, wyrwałem się dosłownie na godzinkę na Motławę. Wpadł leszczyk i kilka okonków - czyli działa! W niedziele znalazłem dopiero więcej czasu, żeby wyjechać za miasto i pierwszy raz w tym sezonie połowić z łódki. Niestety wstając rano żałowałem, że nie pojechałem dzień wcześniej, kiedy było słonecznie, ciepło i bezwietrznie, a tego dnia niestety było na odwrót. Udało mi się jednak ustawić tak, żebym wiatr miał za pleców. W skrócie nieźle połowiłem i złowiłem na spinning kilkanaście płoci.

Na koniec, wczoraj rano, dopijając kawę, zastanawiałem się czy wyskoczyć z micro jigami, czy też nie. Miałem chwilę wolnego czasu, ale pogoda była fatalna: padało, wiało i było zimno. Ale skoro wstałem, to już pojechałem ; ) Wziąłem pierwszy raz od dłuższego ze sobą na ryby rękawiczki ; ) Przez godzinę nic się nie działo, a gdy urwałem jedną z przynęt, przywiązałem najlżejszego jiga jakiego miałem w pudełku (wolfram 3,5mm) i na koniec nasunąłem nieskuteczną do tej pory tantę od Fish Up"a. Od razu strzał i ładna płotka 31 centów, potem dwa moje nowe gatunki spinningowe, wzdręga i krąp, a na deser już wytarty okonek trydziestaczek ; )

Co do samego prowadzenia, też jest to dość ciekawa sprawa. Sam się nad tym zastanawiałem i teraz mogę napisać, że jakieś mocniejsze podszarpywanie w stylu okoniowo-sandaczowym będzie bardziej odstraszać ryby, niż je zachęcać do brania. Leszcza złowiłem kładąc jiga na dnie i następnie leciutko drgając podnosząc go do góry. Np. na Motławie warto pobawić się tak jakbyśmy łowili na mormyszkę, bardziej w pionie, gdy przy samej barierce brzegowej mamy dość głęboko, a doprowadziliśmy już przynętę pod nasze same nogi i przed wyciągnięciem z wody wabika chcemy się pobawić (ale to ma być urozmaicenie, na sam koniec, gdy głębokość na to pozwala). Przy płociach natomiast warto wgl nie podrygiwać. Najczęściej rzucam jak najdalej mogę, pozwalam trochę przynęcie opaść przy otwartym kabłąku (jeśli łowię dość głęboko) i bardzo wolno podwijam przynętę, po czym pozwalam potem na długi, swobodny opad, bez żadnych udziwnień - i to prowadzenie powinno być wyjściowe, przy różnych gatunkach. Dobrze w przypadku płotek, jeżeli łowimy na cienką plecionkę, dać trochę grubszą żyłkę jako przypon, gdzie ten opad jeszcze spowolnimy, np.0,14 - 0,16 (bardziej 0,14 bo większość producentów obecnie zaniża średnice swoich żyłek). Gdy łowię nie tylko płotki, a chcę szybciej dojść w okolice dna, stosuję żyłkę jako przypon 0,12. Ogólnie długość przyponu u mnie to jakieś 30-40 cm. Stosuję, żyłkę a nie modny fluorocarbon, żeby dodać przynęcie troszkę naturalności, gdzie materiał przyponowy będzie miększy, a sama plecionka i tak daję wystarczającą sztywność.

Podsumowując, spinningowy białoryb to naprawdę ciekawa zajawka i sposób na wypełnienie kalendarza spinningisty, kiedy bardziej agresywnych drapieżników nie sposób łowić. Ryby cieszą bardziej niż klasycznie, bo to nasze ręcę imitują żywy organizm, a co najważniejsze nie nęcimy ich, dlatego musimy posiadać wiedzę, gdzie dane gatunki obecnie przebywają i jak najlepiej im tą przynętę zaprezentować.

Serdeczności.
B.

 


4.6
Oceń
(37 głosów)

 

Spinningowy białoryb - moje początki - opinie i komentarze

kabankaban
+7
Dla miłośników "metrówek" to może strata czasu, ale ja też tak lubię łowić zwłaszcza w lecie bo jak się dobrze trafi to ze  świnkami jest niezła zabawa. Pozdrawiam. (2017-04-16 10:24)
Jakub WośJakub Woś
0
Po zdjęciach wstawianych na forum wiedziałem, że ukaże się taki wpis. W sumie to nawet na niego czekałem. Nie zawiodłem się. 5 (2017-04-16 15:27)
okoniowy_bartusokoniowy_bartus
+2
swoją drogą jakby ktoś chciał trochę tych microjigów to zapraszam ; ) (2017-04-16 17:28)
SuperGroverSuperGrover
0
Fajny artykuł.  (2017-04-16 21:42)
SithSith
+3
Doskonały artykuł! Brawo Bartku, instruktarz godny mistrza! Dałbym 6-kę, ale regulamin tego nie przewiduje, więc ***** z ++. (2017-04-17 05:56)
SithSith
+3
Na marginesie, jakie węzły stosujesz do wiązania przynęty? U mnie najlepiej sprawdza się Rapala http://www.skala-grudziadz.pl/osagrudziadz/spinning/wezly/wezel_rapala.jpg   nie ogranicza swobody ruchów przynęty. Uważam że stosowanie nawet najmniejszych agrafek może odstraszać ryby. (2017-04-17 06:08)
luxxxisluxxxis
+1
"Lighcik" wciaga aż miło...Zaraziłem się nim w zeszłym sezonie i trzyma do dziś-lipienie ,wzdręgi,okonie,kleniki....Też używam małych wolframowych "główek"-najczęściej mormyszek albo mosiężnych do produkcji nimf i zakładanych przed oczko haka.Ta metoda ma sporo odmian i bawię się nimi na przemian-spinninguję muchą ze spirulino,spławiam spod kija,"odwrócony boczny trok",czasem skoczka bez haka dowiążę-generalnie świetna zabawa i nie ma wypadu "jałowego".Wpadnij z tą "drobnicą" do StG-moje wzdręgi i lipienie cię zamęczą:) (2017-04-17 09:38)
okoniowy_bartusokoniowy_bartus
+4
sith - też nie używam żadnych agrafek. ja wiąże klasycznym palamorem luxxis - kusisz, jak znajdę więcej czasu odezwę się ; ) (2017-04-17 13:14)
LeoAmatorLeoAmator
+1
No i Super. Zarówno sam tekst jak i to ,że nie koniecznie celem naszych wypraw spinningowych musza być metrówki a w zupełności frajdy dostarczy nam zabawa z białorybem.***** (2017-04-17 23:47)
pstrag222pstrag222
0
***** (2017-04-18 20:12)
rysiek38rysiek38
+5
Coś mi się widzi że po przeczytaniu tego artykułu nie pozostanie mi nic innego jak tylko rozwinąć "mój spinning" o tę modyfikację ,fajnie się czytało i tak jakoś czuję że i mi podpasuje ,fajnie jakbyś dodał fotki swoich wypróbowanych przynęt - pewnie nie jednemu się przydadzą takie optyczne podpowiedzi... ocena wiadoma ! (2017-04-27 18:46)

skomentuj ten artykuł