zębaty drapieżnik - zdjęcia, foto - 4 zdjęć
Ten rok jest w miarę dobry jeśli chodzi o spinningowanie. Moje połowy na drapieżniki zaczynam zwykle w maju. Łowię na rzece nizinnej (kraina leszcza), gdzie zdobyczą mogą być okonie i szczupaki. Wcześniej łowię na bata lub bolonkę ryby spokojnego żeru. Łowienie okoni na przedwiośniu daruję sobie – niech spokojnie się wytrze, a później niech trochę dojdzie do siebie.
Na rzece, na której zwykle łowię zdarzają się również niespodzianki, tak jak 17 maja. Udało mi się wtedy złowić bolenia 74 cm i 3,2 kg – czyli rybę o której mało kto tu słyszał, a jeszcze mniej osób ją złowiło. Przygodę tą opisałem we wpisie „Wędkarzu – walcz do końca!”.
Jeśli chodzi o tegoroczne wyniki, to w miejscach mniej uczęszczanych udaje mi się złowić zwykle kilka do kilkunastu okoni wymiarowych (w naszym rejonie wymiar ochronny podniesiony jest do 18 cm). Czasem do tego dochodzi szczupak (w tym roku łowię na razie takie w przedziale 52 do 58 cm). Większy szczupak jest mocno przetrzebiony, co prawda w tamtym roku złowiłem kilka takich nieco powyżej 2 kg, a jeden trafił się o wadze 4 kg, lecz u nas to już rzadka zdobycz.
W niedzielę 21 lipca postanowiłem wprowadzić nieco urozmaicenia. Na mapie sprawdziłem jak dojechać do innego odcinka rzeki – tam, gdzie jeszcze nigdy nie byłem. Pełen wiary w to, że dobrze wytyczyłem dojazd i możliwości mojego, wysłużonego już autka, po południu ruszyłem w drogę.
Po dotarciu do wybranej miejscowości, minąłem ostatnie domostwo i wjechałem na polną drogę. Ostatni odcinek drogi przebiegał skrajem łąki, wzdłuż rowu melioracyjnego. Jestem na miejscu. Widzę, że jest już jeden wędkarz – właśnie na prawo od zaparkowanego auta ląduje do wody łódkę. Tu już ryba jest pewnie trochę wypłoszona, więc idę w lewo, w dół rzeki.
Jak okiem sięgnąć brzeg porośnięty trzcinami. „Jakoś to będzie” pocieszam się w duchu. Po krótkim marszu dostrzegam przewężenie w trzcinach i dochodzę wreszcie do upragnionej rzeki. Jest niski stan wody a od brzegu średnio 10 m grążela i innej roślinności, tworzącej dość zwartą powierzchnię. Spokojnie – łowiło się już w gorszych warunkach. Na początek zakładam uklejopodobną obrotówkę – powinna być skuteczna na okonia, jak i na szczupaka.
W takich warunkach spinning o długości 3m i stosunkowo gruba żyłka, to sprzęt moim zdaniem niezbędny. Rzucam obrotówką, a po doprowadzeniu do linii grążeli gwałtownym ruchem podnoszę ją, aby uniknąć zaczepu. Pierwsze miejsce nie dało żadnego efektu, więc idę dalej. Znajduję drugie stanowisko i rzucam dalej. Wreszcie czuję puknięcie w przynętę, zacinam a po chwili okonek 23 cm jest na brzegu. Na początek może być. Po obłowieniu tego miejsca idę dalej.
Tym razem nie widać już żadnego wejścia między trzcinami, więc zastanawiam się co robić. Kładę cały sprzęt na ziemię i próbuję przebić się przez nadbrzeżną roślinność. Dochodzę do brzegu rzeki - da się tu od biedy połowić, więc wracam po sprzęt i kontynuuję łowienie. Po obłowieniu miejsca idę dalej i znów muszę sobie sam zrobić stanowisko. Od czasu do czasu trafiają się pojedyncze okonie, więc nie jest źle.
Nagle wiatr się wzmaga, znosi błystkę, więc muszę brać poprawkę, żeby dorzucić tam, gdzie chcę. Z niepokojem patrzę na niebo – zachmurzyło się i zaczyna padać deszcz. Patrzę co się dzieje dalej – w końcu zapowiadali, że dziś może być burzowe popołudnie. Łowię dalej – wiadomo nie od dziś, że wędkarze to prawdziwi optymiści. Deszcz po kwadransie kończy się. Wychodzę zza trzcin i widzę piękną, całą tęczę. Uśmiecham się w myślach: „to dobry znak”.
Dochodzę do zakola rzeki i tutaj miejsce spodobało mi się, jak to się mówi: „tu pachnie rybą”. Z uwagą rzucam błystką i po trzecim rzucie wyraźnie uderzenie. Zacinam – średni opór i ryba trzyma się przy dnie. Krótka walka i okoń około 25 cm jest na brzegu. Z zapałem rzucam dalej. Po kilku rzutach mocne uderzenie i po zacięciu czuję jak ryba trzyma się przy dnie i niełatwo daje za wygraną. Spokojnie – niech wymęczy się na „czystej wodzie”. Odjazd jeden, potem drugi - paruję wędką, po chwili ryba zbliża się w stronę brzegu. Widzę już ją – to piękny okoń, mam nadzieję, że jest dobrze zahaczony. Teraz obawiam się, by nie wszedł między grążele, bo to by zwiększyło jego szansę na wygraną. Kątem oka spoglądam na podbierak – jest blisko lewej ręki, czyli tam, gdzie powinien być. Powoli zanurzam go w wodzie, spokojnie podprowadzam rybę, podnoszę podbierak i ryba jest na brzegu. Ma całą kotwiczkę w pysku. Mierzę ją – niemożliwe! Przenoszę okonia na bardziej płaską powierzchnię i mierzę ponownie. Tak jest – MÓJ REKORD! Okoń ma 39 cm, a waga elektroniczna pokazuje 0,855 kg. Do tej pory dwa moje największe garbusy, to ryby o długości 38 cm i masie 0,800 kg każda, złowione w różnych miejscach i o różnym czasie. Od tych wydarzeń minęło już ładnych kilka lat, a w ostatnich latach złowienie na mojej rzece okonia 35 cm, to już była rzadkość!
Oczami wyobraźni widzę już kolejne garbusy czające się na łowisku. Rzucam dalej – na razie nic. Kolejny rzut – dynamiczne uderzenie. Już wiem, że to nie okoń. Na czystej wodzie daję się wyhasać drapieżnikowi i po dalszej walce podprowadzam go do brzegu i po chwili ląduje w podbieraku. To szczupak, ma 55 cm (z tych żółtych, bardziej krępych) i waży 1,245 kg. W tym roku szczupaki atakują gwałtownie – drut obrotówki aż był wygięty.
Prostuję błystkę i łowię dalej – w tym miejscu już nie mam więcej brań. To stanowisko i tak okazało się bardzo dobre – 2 ładne okonie i szczupak, to dla mnie powód do zadowolenia.
Idę jeszcze chwilę wzdłuż trzcin, ale widzę, że teraz będzie łatwiej, bo roślinność nadbrzeżna już się kończy. Jak by nie patrzeć przeszedłem jakieś 350 m trudnym terenem. Po minięciu trzcin, wychodzę na otwartą przestrzeń, bardziej przyjazną do połowu z brzegu. Za to woda płytsza i widać mulisty brzeg, ale coś za coś.
Drugi rzut i szczupak siedzi – po tym jak walczy widzę, że nie jest duży. Ląduję go, ma 43 cm – płyń kolego. Idę dalej – po jakimś czasie okonek, ale już biorą słabiej. Zbliża się wieczór. Przyspieszam kroku, obieram kolejne stanowisko i rzucam. Jeszcze tylko jeden szczupaczek – taki pistolecik około 35 cm, wypuszczam go i pora wracać do samochodu.
Jak na pierwszy wyjazd w nowe dla mnie miejsce, to jestem bardzo zadowolony. Efektem połowu jest 10 okoni – od 22 do 39 cm (mój rekordowy) i jeszcze 5 niewymiarowych. Oprócz tego szczupak 55 cm i 2 niewymiarowe. Czyżby zadziałało tzw. „prawo fuksa”? Okaże się następnym razem…
Autor tekstu: Krzysztof Kott
grisza-78 | |
---|---|
Elegancko. Gratuluję pięknego rekordu okonia. Mam tylko jedno pytanie - jakie to są szczupaki "Żółte, bardziej krępe" i czym się różnią od innych? Chętnie się dowiem. Pozdrawiam. (2019-07-28 21:42) | |
Smolik | |
Dzięki za opinię grisza-78. Już odpowiadam na pytanie. Właśnie takie szczupaki, jak napisałem, czyli "żółte, bardziej krępe" (przyznaję - nie jest to napisane zgodnie z nomenklaturą ichtiologiczną). Zauważyłem, że w rzece, w której łowię spotyka się albo właśnie takie bardziej żółte, albo bardziej ciemne (hmm, wiem, że to również głupio zabrzmi - powiedziałbym bardziej szare). Różnica jest zasadnicza - te jaśniejsze są właśnie bardziej krępe, niż te ciemniejsze. Mówiąc inaczej - przy tej samej długości całkowitej jaśniejsze są cięższe niż te ciemniejsze (nie sprawdzałem o ile - może o 10%, ale w sposób dla mnie zauważalny). Znam zjawisko pigmentacji i związane z tym ubarwienie ryb tego samego gatunku w różnych strefach danej wody (np. jeziora) - nie o to mi chodzi. Tadeusz Andrzejczyk w "Wędkarstwie jeziorowym" na dwóch fotografiach obok siebie pokazuje dwa różne okonie - jednego (jaśniejszego) nazywa "trzciniowiec" a drugiego w dalszej części książki zwie okoniem głębinowym, czy też okoniem toni wodnej. Jednak to nie ta sytuacja - bo pierwszy żyje blisko roślinności przybrzeżnej i jest nieduży, a drugiego (dużego garbusa) złowił w strefie dennej na ciężką obrotówkę, wypływając daleko w jezioro. Mam na myśli szczupaki podobnej wielkości, a różniących się w sposób zauważalny wagą. (2019-07-29 00:21) | |
ryukon1975 | |
Nic tak nie buduje i motywuje wędkarza do dalszego działania jak dobre wyniki. Duże ryby to niewątpliwie wynik dobry. Takie nie trafiają się oczywiście codzienne jednak warto czekać te kilka dni czy nawet tygodni na hol który się zapamięta jak odbębnić kolejną wyprawę okoniami i potkami po 20 cm. 5***** (2019-07-29 04:55) | |
Basia Kier | |
@smolik - gratuluje połowu i kolejnego tekstu, który czyta sie tak, jakby samemu było się nad wodą. Potwierdzam twoje obserwacje, u mnie też wystepuja dwie rasy (?) szczupaka: krótsze i grubsze (szersze) oraz dłuższe i chudsze (węższe). I to niezależnie od płci, w obu przypadkach łowi się samce i samice (jesienią mają już zaczątki ikry i mleczu). Te chudsze czasem są pod wymiar, a wysokie na dwa palce. (2019-07-29 07:30) | |
Smolik | |
Ryukon1975 dzięki za twoje słowa oraz ocenę. Czytam czasem twoje artykuły - uważam je za ciekawe i pouczające. Wysoko sobie cenię to, że napisałeś co nieco odnośnie powyższego artykułu. Pozdrawiam. (2019-07-29 16:24) | |
Smolik | |
Basiu Kier - mało kto czyta tak uważnie moje teksty jak ty! Miło cię ponownie widzieć w roli komentującej :) Cieszę się, że popierasz moje twierdzenie odnośnie szczupaków. Inaczej mówiąc, te dłuższe i chudsze szczupacze osobniki (ciemniejsze) według mnie w pełni zasługują na potoczną nazwę "szczupły", a te krótsze i bardziej krępe (jaśniejsze - bardziej żółte) to już niekoniecznie :) Odnośnie twoich wpisów - już kiedyś napisalem, że miło się czytało twój "zakaz spinningowania", czyli żartobliwy tekst porównujący metodę żywcową i spinningową - POLECAM WSZYSTKIM! Czekam na twoje kolejne teksty i pozdrawiam. (2019-07-29 16:37) | |
ryukon1975 | |
Smolik dzięki, podbdowałeś mnie jak się patrzy. :) Zaś tak na poważnie to jeszcze poczytasz moje wypociny. mam w planie napisać coś i to jak mówią na dniach. Niestety moje plany wędkarskie dziś nie wypaliły. Nawet wkleiłem w jednym z wątków zdjęcie które przedstawia dzisiejsza pogodę u mnie. W każdym razie sprzęt gotowy. Jutro też jest dzień. (2019-07-29 16:38) | |
barrakuda81 | |
39 cm to już porządny garbus! Na takie mam nadzieję jesienią i pewnie na nadziei się skończy:-) Ostatnio z dużymi okoniami u mnie jest kiepsko, zresztą zawsze było ale jak ktoś jest uparty jak osioł to czasem woda da choćby z litości:-) Ważne że udało Ci się z satysfakcją zejśc z wody bo nic tak nie deprymuje jak "wyzerować" co mam wątpliwą przyjemność przeżywać ostatnio dosyć regularnie...Piąteczka za fajny tekst.Troche optymizmu w tym trudnym wędkarsko roku się przyda.Nie wolno się poddawać.Pozdrawiam. (2019-07-29 19:51) | |
Smolik | |
Barrakuda81 - dzięki za miłą recenzję i ocenę. Zgadzam się - optymizm jest cechą niezbędną w wędkarstwie, zwłaszcza spinningowym. Sądząc po twoich tekstach i komentarzach - wiem, że łatwo się nie poddajesz i jestem pewien, że jeszcze o niejednym pięknym boleniu, szczupaku, czy okoniu niebawem nam napiszesz. Czego ci życzę - niech się stanie jak najszybciej :) Pozdrawiam serdecznie. (2019-07-29 20:08) | |
grisza-78 | |
@Smolik Myślę, że z tym kolorem i kształtem szczupaków, może mieć to związek ze środowiskiem, w którym bytują.. Nigdy sam tego nie zauważyłem łowiąc szczupaki, ale za to okonie z różnych łowisk, czasem różnią się kolosalnie. Pozdrawiam serdecznie. (2019-07-29 21:41) | |
Jakub Woś | |
39 cm ładny okoń. Ja ostatnio męczę takie pod 30 cm. Może trafi się większy do końca tygodnia. A Tobie życzę przekroczenia 40 jeszcze w tym roku (2019-07-31 21:47) | |
Smolik | |
Dzięki Jakubie! Okoń 40tka jak na razie jest dla mnie nieosiągalny, choć złowiłem swego czasu sporo takich 35+. Jednak jak to mówią - trzeba mieć marzenia :) Pozdrawiam serdecznie i życzę udanej i obfitej w ryby końcówki urlopu! (2019-07-31 21:56) | |
kaban | |
Moje rzeki bez trzcin i grążeli ale ze stromymi brzegami porośnietymi pokrzywami, jeżynami i wszelakim innym zielskiem. Okonie piękne i takie zawsze powinny wrócić do wody bo rosną do takich rozmiarów wolniutko. Ja ryb nie ważę bo waga danego osobnika to wpływ różnych zmiennych co do warunków łowiska i pory roku bo przed tarłem czy po itd - dla mnie liczy się tylko długość. Pozdrawiam:) (2019-08-29 11:17) | |
patagonia | |
Okoń to jest chimeryczny wojownik. (2019-10-07 22:58) | |