Spławiczek
Roman Dryk (Rodryk)
2017-04-12
Z dużą tęsknotą czekaliśmy na ten dzień – pierwsze, wiosenne spotkanie z przyjaciółmi góralami nad wodą ze spławikiem. Niby zawsze to samo – wiosna, miejsce spotkania i ludzie, a jednak za każdym razem jest inaczej. Nikt nie wylosował dwa razy pod rząd tego samego stanowiska, a poza tym – wiosny jest więcej w kalendarzu niż w rzeczywistości. Trudno wygrać te zawody. Udaje się tylko nielicznym.
Nigdy jeszcze nie rozpoczynaliśmy nowego sezonu tak wcześnie, w pierwszym dniu kwietnia. Zawsze było to w okolicy 24 kwietnia, kiedy to statystycznie zawsze było ciepło. Brak wolnych terminów kazał zerwać z tradycją i udało się. Dzień był piękny, słoneczny, z momentami złośliwym wiatrem. Ciepło – swetry poszły na ziemię, ale woda jeszcze zimna. Żaby z rzadka dopiero dobierają się w pary, raz na godziną skoczy pojedynczy pasikonik, a brania są widoczne tylko dla spławikowca profesjonalisty. Ryba przebywa jeszcze na głębokiej wodzie i nie sygnalizuje zapotrzebowania na więcej niż trochę. Na brzegu brak roślinności, a ta wynurzona, tylko sporadycznie sterczy do 5 cm nad wodą. Zwyciężyło delikatne łowienie. Haczyk dwudziestka na żyłce 0,07 mm był podstawą sukcesu. Doskonale radzili sobie w tych warunkach nasi eksportowi spławikowcy. Koło odnotowało dublet. Najlepszy w spławikowym otwieraniu sezonu 2017 był Krzysztof Małek. Uzyskał 2543 pkt. I tytuł Najlepszego Krakusa. Na drugim miejscu zameldował się kol. Edward Gronowski z wynikiem 2333 pkt. Na trzecim miejscu uplasował się pierwszy i jednocześnie Najlepszy Góral kol. Wiesław Kuchta z wynikiem 2213 pkt. Czwarty był także „gospodarz” – zarazem łowca największej ryby kol. Tomasz Małek – 1961 pkt. Na piątym miejscu „wylądował” zawsze wszechstronny wędkarz – Stanisław Dziedzina z wynikiem 1742 pkt. Szósty w tym rankingu był Roman Dryk z wynikiem 1042 pkt, siódmy Edward Bukowski – 858 pkt, ósmy Sebastian Mensfeld – 810 pkt, dziewiąty Józef Wydmański – 57 pkt i dziesiąty Adam Mraz – 51 pkt.
Wśród złowionych ryb dominowały leszcze i płocie, a wśród zerwanych ryb – sandacze, szczupak i lin. Losy otwarcia sezonu ważyły się do ostatniego gwizdka sędziego głównego Marka Wiktora, ponieważ na kilku stanowiskach brania odnowiły się w ostatnich pięciu minutach. Całość zwieńczył wspólny obiad i ogłoszenie wyników, po czym rozjechaliśmy się z nadzieją na ponowne spotkanie, które już jest zaplanowane.
Nigdy jeszcze nie rozpoczynaliśmy nowego sezonu tak wcześnie, w pierwszym dniu kwietnia. Zawsze było to w okolicy 24 kwietnia, kiedy to statystycznie zawsze było ciepło. Brak wolnych terminów kazał zerwać z tradycją i udało się. Dzień był piękny, słoneczny, z momentami złośliwym wiatrem. Ciepło – swetry poszły na ziemię, ale woda jeszcze zimna. Żaby z rzadka dopiero dobierają się w pary, raz na godziną skoczy pojedynczy pasikonik, a brania są widoczne tylko dla spławikowca profesjonalisty. Ryba przebywa jeszcze na głębokiej wodzie i nie sygnalizuje zapotrzebowania na więcej niż trochę. Na brzegu brak roślinności, a ta wynurzona, tylko sporadycznie sterczy do 5 cm nad wodą. Zwyciężyło delikatne łowienie. Haczyk dwudziestka na żyłce 0,07 mm był podstawą sukcesu. Doskonale radzili sobie w tych warunkach nasi eksportowi spławikowcy. Koło odnotowało dublet. Najlepszy w spławikowym otwieraniu sezonu 2017 był Krzysztof Małek. Uzyskał 2543 pkt. I tytuł Najlepszego Krakusa. Na drugim miejscu zameldował się kol. Edward Gronowski z wynikiem 2333 pkt. Na trzecim miejscu uplasował się pierwszy i jednocześnie Najlepszy Góral kol. Wiesław Kuchta z wynikiem 2213 pkt. Czwarty był także „gospodarz” – zarazem łowca największej ryby kol. Tomasz Małek – 1961 pkt. Na piątym miejscu „wylądował” zawsze wszechstronny wędkarz – Stanisław Dziedzina z wynikiem 1742 pkt. Szósty w tym rankingu był Roman Dryk z wynikiem 1042 pkt, siódmy Edward Bukowski – 858 pkt, ósmy Sebastian Mensfeld – 810 pkt, dziewiąty Józef Wydmański – 57 pkt i dziesiąty Adam Mraz – 51 pkt.
Wśród złowionych ryb dominowały leszcze i płocie, a wśród zerwanych ryb – sandacze, szczupak i lin. Losy otwarcia sezonu ważyły się do ostatniego gwizdka sędziego głównego Marka Wiktora, ponieważ na kilku stanowiskach brania odnowiły się w ostatnich pięciu minutach. Całość zwieńczył wspólny obiad i ogłoszenie wyników, po czym rozjechaliśmy się z nadzieją na ponowne spotkanie, które już jest zaplanowane.