Społeczna Straż Rybacka, a aktywność wędkarzy

/ 3 komentarzy

Witam serdecznie.
Czytałem na portalu wiele opinii o pracy Społecznej Straży Rybackiej na naszych wodach i muszę przyznać, że wiele z nich jest pochlebnych i przychylnych. Mam jednak wrażenie, że wielu wędkarzy odczuwa działalność społeczników jako mało efektywną. Wyczytałem na przykład zdanie, że jeżeli już się ktoś zgłosił do działania, to powinien to robić częściej i z większym zaangażowaniem. Mając tak dużą możliwość kontaktu z wędkarzami w całej Polsce można moim zdaniem zrobić dużo więcej, niż dotychczas. Chodzi mi o większą aktywność wędkarzy w ochronie ”naszych wód”.

Wszystkim tym, którzy potrafią tylko krytykować, chciałbym uzmysłowić, że Okręgi w całym kraju przeprowadzają w okresie wiosennym szkolenia na strażników społecznych. Polecam zebranie małych grup chętnych do społecznikostwa, odbycie szkolenia i rozpoczęcie pracy polegającej na kontrolowaniu wód w swoich okolicach. Zdaję sobie sprawę, że wiele grup S.S.R. pracuje w specyficznych warunkach (duże jeziora czy rzeki), ale wielu strażników kontrolujących małe lokalne wody, może zrobić równie dużo, a może i więcej. Nie będę tu porównywał wyników kontroli jednej, nawet dużej i skutecznej grupy strażników do pracy setek członków S.S.R. w całej Polsce, bo nie to jest celem mojej wypowiedzi, ale być może da do myślenia co niektórym z naszych kolegów.

Jeszcze raz zapraszam do podjęcia nielekkiej pracy nad ochroną naszych wód wszystkich krytykantów. Z wędkarskim pozdrowieniem szczególnie dla tych wszystkich, którzy w swoim wolnym czasie chronią nasze wspólne dobro.

 


4.1
Oceń
(11 głosów)

 

Społeczna Straż Rybacka, a aktywność wędkarzy - opinie i komentarze

StachuStachu
0
Witam Cię Darek!
No i zobacz...jak nie można popyskować i należałoby dać coś z siebie, to nagle ucichło. Pod tematem poruszonym na forum, przez jorg69, było mnóstwo komentarzy krytykujących "niedoskonałość" nas, społeczników. Osłabiają mnie opinie kolegów, którzy - "płacą składki i wymagają". Na temat PSR-u trudno mi się wypowiadać, bo miałem z nimi raz w życiu doczynienia i są to niemiłe wspomnienia sprzed kilku lat, kiedy to jeździliśmy z kolegami regularnie w okolice zapory w Dębe, na miętusy. Zadzwoniliśmy na policję, że jesteśmy świadkami, jak kłusownicy ściągają siatę pod zaporą. No i panowie strażnicy przyjechali, piękną terenówką, uzbrojeni po zęby, ...po ponad godzinie, kiedy po kłusolach już śladu nie było. Zaczęli oczywiście od sprawdzenia naszych kart wędkarskich, potem wlepili mi mandat za psa bez kagańca i pojechali. I znowu zostaliśmy sami, w nocy, na odludziu. Kłusole wróciły na powtórkę, a my pojechaliśmy do domu, żeby im nie przeszkadzać. Za tydzień wróciliśmy, żeby samemu wymierzyć sprawiedliwość i zniszczyliśmy im dwie łódki. Słyszałem o powiązaniach PSR-owców z "miejscowymi", ale to może tylko plotki. Gdyby tak każdym kole był taki facet, jak Jurek i pociągnąłby za sobą innych, bo mamy przecież wśród nas wielu chętnych do pomocy kolegów, to sytuację nad wodą mielibyśmy jak w bajce. Kiedy wreszcie zmienimy, tę głupią nazwę SSR na STRAŻ WĘDKARSKĄ ??? pozdrawiam
(2008-12-16 13:06)
hubihubi
0
Znam przykłady ze PSR nie przyjechałą bo ponoć nie miała czym ,dobry kit . (2008-12-16 13:47)
KirisKiris
0
Jak zwykle medal ma dwie strony. Dużo zależy od nas samych, ale jeśli jest się samemu ew. z kolegą a kłusole podjeżdżają w kilka aut, to niestety trudno i niebezpiecznie zwrócić im choćby uwagę. Miałem podobną sytuację jak Stachu- tyle tylko, ze nie zapłaciłem mandatu. Przyjechali, wylegitymowali no i oczywiście pretensje czemu dzwonimy skoro mogliśmy ich sami złapać i poczekać do przyjazdu straży. Jak wszędzie są ludzie i ludziska. Nie mniej jeśli tylko widzę, że coś nie tak powiadamiam straż. Pozdrawiam kolegów po kiju...... (2008-12-18 08:32)

skomentuj ten artykuł