Właśnie na takim łowisku sprawdza się 7 metrowy bat dzięki któremu bez żadnego hałasu zarzucimy w każde oczko. Bez większych problemów łapałem też tutaj odległościówką. Natomiast jeżeli chodzi o pickera lub feeder to nie ma tutaj dla niego miejsca ze względu na bardzo duży muł. - zdjęcia, foto - 1 zdjęć
Lubię łowić w miejscach, w których pięciometrowy kij sięga do połowy łowiska. Nie narzekam na trudności techniczne, bo łowienie ryb w malutkich łowiskach daje mi większą satysfakcję niż łowienie w dużych rzekach i jeziorach.
Do połowu wszelakich ryb mam praktyczne podejście polega ono na tym że nigdy z góry nie zakładam, w jaki sposób będę łowił. Zwłaszcza w nowym miejscu. Zabieram nad wodę kilka wędzisk: delikatny picker, odległościówkę i 7-metrowego bata. Dzięki temu za każdym razem mogę wybrać najlepszą technikę łowienia-z dna lub nad nim. Ten wybór zawsze się wiąże z miejscem łowienia i jego specyfiką. Na wodzie płytkiej, do 150 cm, z twardym dnem i bez zaczepów łowię pickerem. Gdy muszę sięgnąć za pas roślin nadwodnych i zanurzonych wtedy używam bata. Odległościówką łowię zgodnie z jej przeznaczeniem, czyli na większej odległości.
Haczyki mam malutkie, nr 16,18, wiązane na żyłce 0,16-0,18. Na haczyk zakładam białe robaki, ochotkę, pszenicę lub pęczak. Nigdy nie wiem, co akurat dzisiaj będzie rybą smakowało. Białe ryby szczególnie płocie i leszcze lubią anyż, wanilię, karmel. Te smaki są dostępne w sklepach w postaci atraktorów. Kłopot mam tylko na łowisku, gdy muszę przygotować przynajmniej dwie porcje zanęty, w osobnych pojemnikach i różnie je doprawić. Do każdej zanęty wsypuję przynętę, aby przeszła jej zapachem, gdyż płocie chętniej biorą na przynętę o delikatnym smaku zanęty. W małych łowiskach nie używam w zanęcie gliny dociążającej ani żwiru. Gdy zanętę dosmaczam karmelem, to on wystarczająco mocno ją skleja. Łowiąc w szybko płynącej wodzie, dodaję trochę kleju i lepię kulę wielkości większej pomarańczy. W wodzie stojącej również nęcę kulami, ale o połowę mniejszymi i do zanęty dodaję gliny rozpraszającej. Dzięki niej można rzucić kulą, ta zaś, opadając w wodzie, rozpada się i tworzy chmurę.
Zawsze używam podbieraka, bo w małym łowisku zerwana płoć lub inna ryba może odciągnąć inne spod mojej wędki. A to często niestety, powoduje konieczność zmiany łowiska.
Autor tekstu: Radek Maciejewski
LapiePlocie | |
---|---|
Witaj, artykuł poprawny gramatycznie, spójny i w miarę treściwy, ale spodziewałem się czegoś więcej na temat naturalnego podejścia do wędkarstwa. Zawiodłem się kiedy doszedłem do momentu, w którym zacząłeś posyłać w łowisko kule sztucznej spożywki. A tak na boku nie wiem jak udało ci się zawiązać haczyk nr 16 na 0,18...... Pozdrawiam Rafał (2011-02-05 14:27) | |
Radol216 | |
Jeżeli "kule sztucznej spożywki" mi sie sprawdziły na łowisku to nie widzę przeszkód w ich stosowaniu. Wymień mi istotne wady używania tych produktów to być może zrezygnuje z ich stosowania. Co do wiązania haczyka nr 14 lub 16 na żyłce grubości 0,18 to uwierz mi ja daje sobię z tym rade. Pozdrawiam (2011-02-07 21:11) | |
Samotnik | |
Ja osobiście nie stosuje żadnej tzw. chemii. Używam naturalnych zanęt i przynęt a woda na łowisku wcale mi się nie gotuje tak jak np . na zawodach !!!!!! . Często takie mamy widoki i ze smutkiem na to patrzę ,do czego to wszystko doprowadzi. Szczegónie na małych zbiornikach. Nikt tego nie liczy ale ciekawe ile ton chemii ląduje w wodzie tylko w soboty i niedziele ?????. To jest moje skromne zdanie !!! Pozdrawiam. (2011-04-21 18:50) | |