Zaloguj się do konta

Spotkanie z Moby Dickiem

Dziwnym trafem ten tekst nie znalazł się do tej pory na blogu. A jest to historia sprzed kilku lat, kiedy to z powodu kiepskiego stanu zdrowia i mało komfortowych warunków łowienia przegrałem kolejny pojedynek z rybą życia. Założyłbym się wtedy, że był to metrowy sandacz, ale teraz mam wątpliwości, czy to nie było kolejne , przegrane spotkanie z sumem.. Ale guma wyskoczyła z pyska a u suma to rzadkość. Więc to był raczej metrowy sandacz. Oto ta historia...

Po ostatnich bardzo stresujących dniach związanych i z pracą i z organizacją zawodów ( od maja co tydzień zawody ) wybrałem się dzisiaj na swoje "Eldorado". Wypłynąłem ze stanicy dosyć wcześnie, ponieważ mój " Merkury" znowu ostatnio odmówił współpracy i nie chciał wchodzić na wysokie obroty. Przywykłem już do tego, więc spokojnie powoli płynąłem w dół rzeki obserwując przy dość jasnym niebie co się dzieje dookoła. Las budził się do życia; słychać było pierwsze śpiewy ptaków, bobry objadały się tatarakiem a na wodzie pojawiało się coraz więcej kółek. Wyjątkowo licznie brzegi obsadzone były dzisiaj przez wędkarzy. Ale nic dziwnego, noc ciepła, bezwietrznie no i dzień wolny od pracy. Dopłynąłem na miejsce ciut za późno na moje rozeznanie, ale jednak jeszcze przed wschodem słońca. Zakotwiczyłem łódź w korycie, mając zamiar prowadzić najpierw gumy wzdłuż koryta. Tak brały mi największe sandacze w ubiegłym roku; rzut w koryto, poderwanie od dna, dwa obroty korbką i następował atak. Zacząłem od "francuza" ( bardzo skuteczny ripper kilka lat temu- mój ulubiony ). Kilka rzutów i nic. Zmieniam na rippera Ga-Ma na główce 12 g. Woda dosyć wysoka, więc będzie "szedł " z metr nad dnem. Rzucam w poprzek koryta pod mulisty i płytszy brzeg. Ściągam przez koryto. I jest atak... czuję rybę na wędce. To mały sandacz, bo opór niewielki. Spina się po 5 sekundach. Trudno, ważne, że żeruje. Kilka rzutów i nic. Widzę w pudełku nowy model rippera, tegoroczny zakup. To Traper. Jest brokatowy, może to skusi sandacza. Rzucam pod brzeg i sprowadzam skosem do koryta. Też bez efektu. Zmieniam główkę na 20 g, bo chcę zwiększyć zasięg rzutów. Pewnie będzie szorować po dnie i łatwo będzie o zaczep. Ale muszę coś "kombinować", bo rozwidnia się coraz bardziej i najlepsza pora żerowania sandaczy kończy się. Rzucam na prawo , prawie na środek rzeki. Tam kończy się koryto, zaczyna się wypłycenie i są tam osadzone duże dwa drzewa. Prowadzę rippera spokojnie i nagle atak... Zacinam. Jest duży sandacz. Trzyma się dna nie daje się szybko ściągnąć do łodzi. Ja też się nie spieszę. Nie chcę go stracić. Luzuję lekko hamulec, bo nie wiem jak jest zapięty. Mimo, że łowię na plecionkę i zaciąłem zdecydowanie, to z sandaczami różnie bywa. Jest blisko łodzi. Pompuję go do powierzchni. W połowie wody odchodzi energicznie do dna. I jakby się przykleił. Co podnoszę kij to plecionka ucieka z kołowrotka a ryba nie myśli oderwać się od dna. Przyciskam szpulę palcem. Idzie z dużym trudem. Na powierzchni zrobił kółko ogonem i znowu mocny odjazd do dna. Plecionka gra jak nigdy. To naprawdę duży sandacz, na pewno mój największy. Zaczyna mnie boleć ręka a sandacz nie słabnie. Ile to już czasu minęło ? Z 5 minut na pewno. Znowu podnoszę go z dużym trudem z dna. Płynie pod łódź, ale spokojnie, majestatycznie wręcz. Jest coraz bliżej linki kotwicznej. Robi się dramatycznie. Postanawiam dokręcić hamulec i wygiąć kij w lewo. Udało się , zmienił kierunek i płynie do brzegu. Ręka boli coraz bardziej. Niedawno zbiłem obojczyk i czuję zmęczenie ręki. Postanawiam holować go bardziej zdecydowanie. Mocno zawracam sandacza do łodzi. I to był błąd...Sandacz najwyraźniej zdenerwował się , potrząsnął mocno łbem i ripper wyskoczył z jego pyska... Dzisiaj przegrałem walkę z sandaczem życia. Ile mógł mieć ? Wyjąłem kilka metrowych szczupaków, ale holowanie ich to była bajka w porównaniu do tego, co przed chwilą przeżyłem. Trudno zebrać myśli, trudno przypalić papierosa rozdygotanymi rękami. Nogi też jak z waty...Mam dosyć na dzisiaj. Wracam, choć słońce dopiero pojawiło się nad horyzontem. Postanawiam w drodze powrotnej trollingować. W końcu i tak zmuszony jestem płynąć wolno. Zakładam białego Mannsa 12 cm.. Moja ulubiona guma i najskuteczniejsza na sandacze. Powoli uspokajam się, tętno wraca do normy. Wiem, że będę miał po co tutaj wrócić...Przy zatopionym drzewie jest atak. Po krótkim holu wyjmuję ok.1,5 kg sandacza. Połknął całą gumę, muszę użyć rozwieracza i szczypiec. Niestety krwawi. Na "Litwinowie" zatrzymuję się na kilka rzutów. To druga "bankowa" miejscówka. Sandacz dzisiaj żeruje przecież. Po drugiej stronie, za pasem przybrzeżnej roślinności atak drapieżnika. Rzucam, ale bez skutku. Za chwilę kolejny atak kilkanaście metrów dalej. więc drapieżnik wpłynął do "stołówki". Jest tam płyciej, zanurzone rośliny i zapewne sporo małych rybek. Podnoszę kotwicę i płynę pod tamten brzeg. Znowu zakładam Mannsa i trollinguję. Za chwilę mam zaczep. Podrywam lekko kij i jest potężny atak. Ryba ostro walczy, pływa dookoła łodzi. Po chwili widzę go, to ładny szczupak. Jeszcze kilka odjazdów i podbieram go pewnie. On też zażarł gumę głęboko. Też niestety krwawi. Waga Jaxona pokazuje okolice 4,5 kg. Po drodze spotykam Tomka, który też właśnie wyholował swojego pierwszego wymiarowego sandacza. Robi mi zdjęcia, ale niestety oświetlenie jest niekorzystne. Trudno. Rozmawiam spokojnie z kolegami , którzy przesiedzieli noc nad wodą i nie mieli efektów. Bo jakiś kolega powiedział im ,że pływał cały dzień i w Łynie nie ma drapieżnika i szybko tu nie wróci...Ja mam po co tu wracać...

Opinie (28)

dunster35

Piękny smok i kaczodzioby. Gratuluję , piąteczka! [2013-07-31 09:33]

darek300

Może to jednak był sumek?:) jeśli sandał to 12+:) pozdrawiam [2013-07-31 09:44]

Sebastian Kowalczyk

Też bym obstawiał za sumem. Jeśli sandacz to faktycznie musiał to być jeden z tych zmurszałych ze starości rzecznych potworów. ***** [2013-07-31 09:55]

feroza

Sum, czy sandacz? Niech to pozostanie słodką tajemnicą wodnej toni. Ważne, że nogi dygotały z nadmiaru "dobrej" adrenaliny i jest o czym snuć naszą wędkarską opowieść; a Zander 51 potrafi to czynić, z odpowiednią swadą i "charakterem". Za ten "charakter" i całą przygodę, z serdecznymi, letnimi pozdrowieniami 5! [2013-07-31 11:16]

okiem_sandacza

Brawo!;) Nawet z pustyni da się coś wyuskać;) [2013-07-31 11:58]

krycha0502

Gratulacje. Piękny smok, 5! [2013-07-31 16:10]

Zander51

Myślę, że wyjąłbym tę rybę, mimo boleści., ale w innym miejscu. Te "mało komfortowe warunki", to pas graniczny, czyli strefa "za 500 zł". Ryba była po ruskiej stronie i musiałem wyjąć ją szybko... [2013-07-31 16:32]

ryukon1975

Stara wędkarska prawda mówi "największe zostają w wodzie". Może to i dobrze bo zawsze jest motywacja by następnego dnia znów wziąć wędkę i znów łowić.:) [2013-07-31 16:37]

Zander51

Witaj Krzysiu ! Cieszę, że że wróciłeś :) Pewnie nie marnowałeś czasu rozwiązując stare krzyżówki... Więc czekam na konkretny, kolejny Twój wpis :) [2013-07-31 16:53]

ryukon1975

Witaj Mirku ! :) Znalazłoby się coś do opisania. Nawet już wymyśliłem tytuł ale muszę jednak poczekać aż będę miał więcej czasu żeby to opisać w miarę przyzwoicie. [2013-07-31 17:22]

Zibi60

Jak zwykle super ! Opisywane przez Ciebie odjazdy są charakterystyczne dla suma, choć w początkowej fazie holu sandacze zachowują się podobnie. Wyskoczenie przynęty - natomiast - wskazywałoby na sandacza. Miałem takie przypadki, że zwalniał szczękościsk przy łodzi i pozostało oglądanie śladów na główce i gumie. Myślę, że brakło jeszcze kilka minut i byś go zobaczył, ale nic to... jest po co wracać, jak puentujesz. 5* [2013-07-31 21:34]

Zander51

To było 11 czerwca 2009 roku. Też tak pocieszałem się, że to nic, że wrócę po niego. Przecież to moje Eldorado. I pływam tam do dziś, ale nie spotkałem się już z nim. Mało tego, nie ma już szczupaków . Zdarzyło się kilka sandaczy, ale przeliczając to na ilość wyjazdów, to będzie jakiś maluteńki procent. Nie wiem, co się tam wydarzyło, że zniknęła ryba... [2013-07-31 21:50]

Picerel35

Zapewne parę jeszcze Wielorybów w tej rzece pływa - wypadałoby się z nimi spotkać i przywitać na łodzi - nie sądzisz Miras? [2013-07-31 22:12]

Zander51

Zapewne pływają duże sumy. Przecież rok temu wypuściłem olbrzyma. Ale wcale mnie to nie cieszy. Sumy wybijają sandacze i szczupaki... [2013-07-31 22:36]

Picerel35

Ja czekam na swojego Moby Dicka.... [2013-08-01 08:03]

Zibi60

"Sumy wybijają sandacze i szczupaki..." - to powinni wszyscy zrozumieć. Duże sumy robią potworne spustoszenie w rybostanie, ich ilość powinna być ściśle kontrolowana. Podczas zawodów "na żywej rybie", złowiono suma 170 cm i ...został "zagospodarowany". [2013-08-01 11:05]

Zander51

W tym roku ponownie zarybiono Łynę sumem i kleniem. Te niechciane przez nas zarybienia były jednym z powodów mojej rezygnacji z prezesury. Doszło do tego, że zarybiano za moimi plecami nie informując mnie co się wpuszcza i w jakiej ilości. Jest kilka kół w naszym rejonie i ktoś kwity podpisywał... [2013-08-01 13:58]

Zander51

Erneście 48. Widzę, że próbujesz sprowokować mnie do kłótni. Za spokojnie zrobiło się na tym portalu ? Jesteś chamski, złośliwy i mściwy człowiek. Wiedz, że wszystkie twoje komentarze będę usuwał... [2013-08-01 14:25]

użytkownik

Spokojnie - doczekam do końca kary blokady konta nałożonej dzięki znajomości " prezesa " z głównym modelarzem forumowym i napiszę spory artykuł blogowy o niewątpliwym indywidum wędkarskim jakim jest niewątpliwie legenda rzeki .....:) , :) , :) Pisz kol. dalej jak najwięcej na każdy możliwy temat , a nóż kolejny raz Redakcja Cię wynagrodzi jakimś szrotem - przecież chyba jedynie o to chodzi. [2013-08-01 14:35]

Zander51

Skoro mnie tak dobrze znasz i wiesz o mnie wszystko, to będę zaszczycony, że będzie to wpis o mnie. To, że masz kłopoty z moderatorem, to wynik twojej chamskiej natury a nie moich kontaktów. Pokazałeś wielokrotnie, że jesteś awanturnik, pieniacz i prowokujesz kłótnie. Nie zdziwię się, gdy cię zablokują na wieki... [2013-08-01 14:53]

użytkownik

Ale przynajmniej nie błazen , który dla jakiegoś marnego podarunku redakcyjnego potrafi wyrzec się swoich kolegów , i bez przerwy i umiaru wypisywać bzdety pochwalne na cześć Redakcji , jak i wyssane z palce historyjki wędkarskie głownie podkreślające niby to wielkie swoje zasługi wędkarskie ." Pan prezes " , " Legenda rzeki " śmiechu warte - bardziej by pasowało wioskowy gł...k [2013-08-01 15:04]

Zander51

Czyli nie znasz mnie. Teksty pisałem już w 2009 roku. A na nowym nicku od stycznia 2012. A nagrody redakcja wymyśliła w czerwcu. Piszę, bo chcę podzielić się swoimi przeżyciami i wiedzą. Takie skrzywienie zawodowe. Niczego nie zmyślam, wszytko to przeżyłem. Widzę, że mi zazdrościsz po prostu. Mały marny i zakompleksiony człowieczek jesteś... [2013-08-01 15:14]

użytkownik

Czyli są jedynie " odświeżane " i dublowane / nie wiem , czy jest to zgodne z regulaminem / , ale pal licho . W takim razie jedynymi nowościami , które kol. zamieszcza zaśmiecając forum to zdjęcia na tle niewiadomego pochodzenia złomu w postaci pucharków i orgialne wychwalanie Redakcji i ich super nagród , które kol. od nich otrzymuje za swoje " zasługi " ? [2013-08-01 15:28]

ZanderHunter

Po prostu lubię czytać Twoje wpisy Mirku...i tyle w temacie...:) P:) [2013-08-01 15:56]

Zander51

Nagrody za ponad 600 zł to nie szrot. Nie pisałem tekstów na zamówienie, ani dla nagród.Tym bardziej mila niespodzianka, bo takich prezentów od nikogo w życiu nie dostałem. Miałbym za to nie podziękować ? [2013-08-02 07:10]

Iras1975

Mirek, skoro zdajesz sobie sprawę z tego, że sum jest takim szkodnikiem, to po co je wypuszczasz? Osobiście bym poćwiartował sumisko z zimną krwią.. U mnie do jeziora też jakiś "mądry" wpuszcza od ładnych paru lat sumy, ale na szczęście już od maja są systematycznie wyławiane na szczupakowe żywcówki, gruntówki postawione na węgorza.. nie wracają do wody i całe szczęście. ;) [2013-08-02 07:22]

Zander51

Drugi nie wrócił do wody...ani żaden następny, którego złowię. Przemyślałem sobie to i już wiem, że to konieczność... [2013-08-02 15:07]

użytkownik

Dobra bajka przy herbacie :) [2013-08-13 11:56]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej

Łowisko Tuszynek

ŁowiskoNa Łowisko Tuszynek wybraliśmy się w drugiej połowie lipca na k…

Niespodziewany okaz

Witam wszystkich rybomaniaków!! Chciałbym wam opowiedzieć o zdarzeniu, d…