Srebrny Leszcz

Sezon 2013 uważam za otwarty. I to jak otwarty! Medalowym leszczem, w dodatku srebrnym. Postanowiłem wam przybliżyć to zdarzenie, co właśnie czynię. Czyli od początku, Sobota wieczór dostaję tekstową wiadomość od Roberta.
-Masz jakiś plan na jurto?
- Z czym związany?
- z extreme fishing.
- nie chce mi się, i nie mam ochoty.
- (cisza)…
- ale ty gupi jezdeź, pewnie że idę. („gupi jezdeź” to celowe bo w żartach)
Dogadaliśmy szczegóły, miejsce i godzinę. Rano niestety musiałem zawieźć jeszcze małżonkę na uczelnie i wiedziałem już że na pewno razem nie ruszymy. Podjechałem do Roberta chwilę podyskutowaliśmy, przyjechał Przemo uzgodniliśmy że jak już się uporam ze wszystkim to dojadę. Udało mi się wszystko szybko załatwić, szybki telefon do Sławka i jesteśmy na Treście. Chłopcy ostro trenują „boczniaka” co przynosi efekty w mikrookonkach takich do 10cm które wychodziły do paproszków praktycznie na samym brzegu. Robert i Przemek wykazali swoją dobrą wolę użyczając nam swoich magicznych wędzisk i my również wyciągamy po sztuce „olbrzymich” pasiaków. Prawda jest taka że nic specjalnie się tam nie działo, więc decyzja mogła być tylko jedna –jedziemy stąd. Czyli co? Szyna. Pojechaliśmy na „szynę” od strony Nagórzyc, kilka kontrolnych rzutów i bez kontaktu. Nurt Pilicy jest zbyt duży, woda przelewa się całą długością szyny. Przemek w woderach przedostał się na małą podtopioną wysepkę, Robert z drugim kolegą poszli w dół Pilicy a Ja z szyny obławiałem górę rzeki. Okazało się że też niemieliśmy kontaktu z rybą. Po jakimś czasie Robert z kolegą wrócili i zmierzają w kierunku tamy, więc i ja zszedłem z szyny i podążam za nimi. Zatrzymałem się na kamieniu, który zwykle jest nad powierzchnią wody, lecz tym razem został do połowy zalany. Kilka rzutów i … W czasie opadu przynęty czuję dość mocne szarpnięcie, natychmiastowe zacięcie i „siedzi”. W tym czasie akurat Piotr z Robertem wracają i zdumieni patrzą na moje mocno pracujące wędzisko, spacerek zamieniają w bieg i już stoją obok mnie z otwartymi i trochę opadłymi szczękami.
–Coś tam k… upolował?, Chyba kaczkę.
Tu jeszcze nie wiemy co jest na końcu mojego zestawu Mikado Taurus 3-17CW z kręciołkiem Made In China, do złudzenia przypominającym Kormorana.
-Spokojnie Paweł, bez szarpania (porady)
I odjazd na dosyć mocno skręconym hamulcu, co wskazuje że przeciwnik jest mocny. Ale hol nadal trwa, rybka odjeżdża jeszcze kilka razy, poczym ukazuje się grzbiet.
-Bolenia ma! Ja p… , nie to nie Bolek (ponowny odjazd), co to k… jest?
Próbował jeszcze raz odjechać ale to już był koniec jego manewrów, wszyscy wiemy że leszcz nie jest zbyt walecznym przeciwnikiem, podciągnąłem go pod brzeg, a Robert wyjął go z wody.
-No gratulacje kolego sezon otwarty, piękny leszczyk no, no…
Oczywiście sesja zdjęciowa, oficjalne ważenie i mierzenie no i gratulacje. Micha cieszy mi się od ucha do ucha, a piórka rosną mi na całym ciele. Waga wskazała 3,12kg przy mierze 62cm, co w „WW” owocuje srebrnym medalem. Myślę że wyślę zgłoszenie, bo niby dlaczego nie? Pierwszy raz udało mi się złapać leszcza na boczny trok. Podsumowując życzę wszystkim takiego początku sezonu.
I w 5/2013 ukazuje się mój lesczyk ))