Zaloguj się do konta

Srebro dojrzałego lata

Gorące, afrykańskie powietrze... Temperatury oscylujące w górnych granicach zdrowego rozsądku jak na warunki centralnej części starego kontynentu. Taką aurą przywitało nas lato i uraczył lipiec. Z punktu widzenia przeciętnego urlopowicza, który postanowił nie opuszczać granic naszego kraju sytuacja poniekąd wymarzona choć nie wszyscy jesteśmy miłośnikami saharyjskiego klimatu. W zdecydowanie gorszej sytuacji jesteśmy my, wędkarze bo warunki do uprawiania naszego hobby są wybitnie ekstremalne. Ciepłe, stojące wody oferują marazm ,brak brań i totalny zastój. Rzeki również nie rozpieszczają. Ryby są niezwykle chimeryczne i skupiają się na przetrwaniu trudnego dla nich okresu a to niestety przekłada się na frustrację wśród wędkarskiej braci. Dni upragnionego urlopu mijają a kolejne wyjazdy nad wodę nie przynoszą oczekiwanych lub wręcz żadnych rezultatów...

Nawet bolenie jakby zapomniały o czerwcowym szale i rzeka umilkła... Jeszcze sporadycznie o świcie lub zmierzchu zagra symfonia śródrzecznych wilków ale jakoś tak niezdecydowanie i zawsze poza zasięgiem. Ciężko, ospale, mozolnie...

Żeby z tej trudnej sytuacji "wyłuskać" coś dla siebie trzeba wytężyć siły, przygotować się na prawdziwie męską przygodę, być może na ból, napewno na pot i zmęczenie ale po takiej wyprawie przy odrobinie szczęścia satysfakcja bedzie murowana!

Odpuszczamy stojące "studnie", odpuszczamy częściowo wielkie rzeki. Proponuję Wam alternatywę dla prawdziwych włóczęgów. Będzie błoto, będą pokrzywy, komary, chaszcze i to czego wszyscy teraz szukamy - ryby. Może nie te największe ale wypracowane w ekstremalnych warunkach. Zabieram Was w dzicz - poszukamy bocznych koryt. 

Rozumiem, że to "niszowa" propozycja raczej dla tych, którzy w zasięgu mają nie do końca uregulowaną rzekę taką jak Wisła. Jeśli jednak w Waszym regionie płynie ciek o podobnej charakterystyce warto poszukać analogicznych rozwiazań.

Późne lato to idealny czas na takie łowy. Trzeba tylko wyszukać odpowiednie łowisko i nie zawsze bedzie to łatwe.Nie chodzi bowiem o starorzecze tylko o płynacą wodę, która oddziela się od głównego nurtu i tworzy jakby mniejszą rzekę w obrębie koryta tej większej. Moje łowisko tego typu obfituje w zniszczone, stare opaski, kamienie, faszynę i zatopione mini ostrogi. Są tu atakowane przez nurt żyzne i strome burty z których raz po raz woda odgryza kęs ziemi. Wraz z glebą i trawą do wody trafiają bezkręgowce i dżdżownice a to stołówka wymarzona dla zgłodniałego białorybu. Moje boczne koryta nie są szerokie. Raz będzie to dwadzieścia , raz pięćdziesiąt metrów. Głębokości i dno są tu bardzo zróżnicowane. Mamy rynny, wypłycenia a nawet podwodne górki ze starych umocnień. Szybkość nurtu także jest zmienna. Ogromną zaletą jest tu możliwość brodzenia. Otwiera to przed nami cały wachlarz nowych możliwości.

Na co można tu liczyć? Odpowiem krótko: na wszystko... Oczywiście niekoniecznie w rozmiarze XXL ale jeśli chodzi o przekrój gatunków to jest on tutaj kompletny. Moim głównym celem są klenie, jazie i okonie ale często w przyłowie trafiają się niewielkie sandacze, sumy, bolenie a nawet brzany. O białorybie nie wspomnę bo krąp, jelec, leszcz to raczej norma. Są też niespodzianki w postaci świnek czy szczupaków.

Do polowania w tym specyficznym środowisku wybrałem sprzęt ultralekki. Lubie tak łowić. Większość zdobyczy to ryby małe i średnie więc przy odpowiednio skonfigurowanym zestawie spinningowanie tu będzie wyjątkową przyjemnością. Do roboty zaangażowałem leniuchującą "okoniówkę" która z racji swej finezyjności sprawdza się tu doskonale a każda rybka powyżej trzydziestu centymetrów daje kosmiczne emocje! Mały nie meczący ręki ,niezawodny kołowrotek, żyłka "czternastka" i można wędrować bez końca po tej wspaniałej dziczy z dala od najeżonych gruntówkami wędkarskich "pigalaków". Brań jest dużo. Nie można się nudzić co o tej porze roku jest raczej czymś niezwykłym. Ryby tu jakby nie przejmują się upałami. Robią swoje pożerając na potegę drobne rybki których są tu miliony. To podstawa łańcucha pokarmowego. Nie pogardzi nimi żaden płetwiasty oportunista choćby na codzień opychał się tylko glonami.

Dochodzimy wreszcie do kwestii zasadniczej - doboru odpowiedniej przynęty. Zaskoczę Was... wybór jest banalny! Tu mogę podać "gotowca" bez mrugnięcia okiem i gadania ,że "co woda to inne obyczaje". Sięgamy przede wszystkim po małe wirówki.Błystki od numeru 00 do 2 obowiązowo w kolorze srebra ( może być lekko przydymione nad płonieniem zapalniczki - czasem ten trik działa cuda ). Pozycja druga to miniaturowe cykady w odcieniach jak wyżej a całości dopełniają małe pływające woblery choć po nie sięgam najrzadziej. Skąd taki a nie inny wybór? Jeśli czytaliście uważnie wiecie już , że będziemy imitować narybek. Sierpień to taki okres kiedy srebro rozdaje karty i ma wszystkie atuty.

Jak wspominałem ja łowię w takich warunkach bardzo lekko bo to przyjemne. Każdy hol to "jazda na krawędzi" a nieoczekiwane przyłowy potrafią przyprawić o zawał mimo że wcale nie muszą być okazami swego gatunku. Zbędne ryzyko? Być może... Jednak chce z tej sytuacji wycisnąć maksimum emocji i doznań. Jestem perfekcjonistą i wiem że każdy węzeł, każdy detal mojego zestawu jest sprawdzony i gotowy na ekstremalne wyzwania. Pilnuje tego. Jeśli jednak na końcu zestawu zagości przeciwnik, któremu nie bedę w stanie sprostać pogodzę się z tym. To element tej układanki...

Jeśli macie dość upału, bezrybia i utyskiwania "że kiedyś to było" poszukajcie swojego prywatnego eldorado. Nikt nie mówi że będzie lekko ale kto nie ryzykuje nie pije szampana! Jednak pamiętajcie że w tym sporcie, teraz to nie złoto jest najcenniejszym kruszcem...

Opinie (7)

erykom

W tak ekstremalnych warunkach boczne koryta potrafia czynić cuda.Wielka rzeka umiera a na bocznych korytach prawdziwe eldorado.Mam pod nosem boczne koryto Odry-wody w granicach 70-100 cm,pełno krzaków,komarów i ani żywej duszy ale w tych krzakach mam pomost z którego w tamtym roku kosiłem bolenia za boleniem a jeszcze kiedyś okonie,leszczyki,sandacze i klenie.Tylko w tym roku przez te ekstremalne upały moczarki przy brzegu tyle że bez pontonu ani rusz a że pontonu brak to mam post od ryb ) Ale codziennie niemal widzę spławy większych leszczy,karpików i ataki boleni ***** [2018-08-18 15:45]

Jakub Woś

Świetny wpis. A te świnie to na żelazo? Dziś znowu katowałem leszcze tylko na Bugu, ale już Mateusz ładnymi kleniami właśnie z takiej odnogi się pochwalił więc za tydzień nie wykluczone że takiego łowiska poszukam. [2018-08-19 17:41]

barrakuda81

Dzięki.Obrotówka comet nr 1 ,srebrna - ta łowi najwięcej ( chyba prosiaki ją polubiły) i jedna ale za to największa rąbnęła w maleńkiego Sieka malowanego na "uklejkę".Generalnie jednak najlepiej się sprawdzają małe wirówki i cykady. Fajne, proste łowienie.Tak się łowiło kiedyś,dziś inna moda...:-) [2018-08-19 20:37]

kaban

Ja od blisko dwu miesięcy na rzece nie miałem mozliwości pospininngować ze względu na stan i kolor wody. Na kilku niewielkich zbiornikach w pobliżu ciągłe scysje z grunciażami "po piwku" zniecheciły mnie do szukania okonków. Mam nadzieję, że wrzesień będzie łaskawszy i wreszcie się odkuję. Pozdrawiam. [2018-08-20 11:35]

Sith

Jak zwykle świetny felieton ***** [2018-08-24 08:02]

kamilek69

Co to za ryba swinka? [2018-11-02 19:53]

ryukon1975

Lato, upał, skrajnie niskie stany wody. Naprawdę ciężkie waeunki. Jednak jest to okazja by wędkarz wykazał się inicjatywą. Wybór miejscówki, wybór pory doby czy przynęty zawsze dają szansę na złowienie ładnej ryby. Jednak nie piszę tu o okonikach 10-20 cm czy innych o podobnych rozmiarach bo takie wędkarstwo nie bawi mnie absolutnie. [2019-07-20 11:22]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej