Straż rybacka ściga osoby które myją auta w rzekach
Tomasz Bogacki (tomeczekxx5)
2009-11-07
Choć myjnia samochodowa kosztuje średnio 10 zł, wciąż nie brak kierowców, którzy z tak zwanej oszczędności pucują auta w rzekach.
Wraz z pianą od szamponu samochodowego spływają do wody detergenty, oleje, substancje ropopochodne, zawiesiny.W rzekach giną rośliny i ryby. Dosyć tego zatruwania! - powiedzieli członkowie Społecznej Straży Rybackiej z Kamiennej Góry- Wydaliśmy bezwzględną wojnę kierowcom trucicielom - mówi jej komendant Mirosław Kurzeja. - Strażnicy zrobili zdjęcia osobom, które nad rzeką Bóbr myły swoje samochody
Zdjęcia posłużyły jako dowód w sądzie. Wyroki w dwóch sprawach właśnie zapadły.
Kierowcy zapłacą po 160 zł kary - mówi Zbigniew Jurek, komendant Straży Rybackiej w Jeleniej Górze.-Oj, drogo kosztowało ich to mycie!
Kierowcy i tak mieli szczęście, bo trafili na społeczników, którzy nie mogą wręczać mandatów. Gdyby złapali ich strażnicy miejscy, mogliby zapłacić nawet 500 złotych.
Karzemy za zanieczyszczanie środowiska - tłumaczy Grzegorz Rybarczyk z jeleniogórskiej straży miejskiej. Przyznaje, że w mieście plagą są osoby myjące auta na chodnikach przed domami czy w ogródkach działkowych. Do studzienek spływają oleje, smary, asfalty i inne brudy chemiczne. Część przedostaje się także do gruntu.
Wiadomo, że złapanie kogoś, kto myje auto na ulicy, jest trudne - tłumaczy Grzegorz Rybarczyk. - Tu bardziej zadziała uświadamianie, jak sami zatruwamy swoje środowisko naturalne.
W myciu aut w rzekach, stawach czy zalewach przoduje wieś. Do myjni samochodowej ludzie mają daleko, a rzeka płynie obok. Niektóre miejsca przed świętami czy weekendem zamieniają się w myjnie na świeżym powietrzu.