Styczniowe niespodzianki
Marek Dębicki (marek-debicki)
2012-01-23
Zimno, mokro, a do domu, a bardziej by pasowało, do końca modernizacji kempingu na stanicy wędkarskiej jeszcze daleko. Pomimo styczniowej szarugi i deszczu padającego z różnym natężeniem, zaliczamy kolejny weekend na stanicy nad jeziorem. Początkowe zamiary wzięcia spinningu do ręki, głównie w wyniku fatalnej pogody, pozostały dalej niezrealizowane. Nie przeszkodziło to jednak w zlokalizowaniu kilku styczniowych niespodzianek , które na tyle przyciągnęły uwagę, że wymusiły wzięcie aparatu fotograficznego do ręki w celu ich uwiecznienia. Pomimo wspomnianej wcześniej szarugi, uważny obserwator zanotuje szereg ciekawych barw. Nie są one aż tak intensywne jak w innych porach roku, ale mają swój urok. Na pierwszym planie są więc pokryte warstwą mokrego śniegu pomosty wędkarskie i zaśnieżone od północnej strony stoki i ściana lasu. Tafla jeziora uderza w pierwszej kolejności krystalicznie czystą wodą, a następnie sporymi połaciami nie lodu, ale jakby kaszki stanowiącej mieszaninę lodu i śniegu, pokrywającego głównie osłonięte od wiatru zatoki. Nagle w powietrzu słychać znajomy hałas, ale to nie gęsi i nagle ku pełnemu zaskoczeniu z zachodu podchodzi do lądowania stado śnieżnobiałych łabędzi. Jeszcze kilka lat wstecz para łabędzi gniazdowała na naszej wodzie, później widać je było sporadycznie. Czyżby to były przymiarki do ponownego zasiedlenia wody?
Trochę to nie pasuje do zimowego krajobrazu naszego jeziora ale widok jest niesamowity. Szara tafla lodu i srebrząca się powierzchnia jeziora, białe królewskie ptaki na tle brązowego pasa trzcin, w głębi czarno brązowy olszynowy las, zza koron którego przenika szaroniebieskie, pokryte chmurami niebo.
Jednak to nie koniec niespodzianek. Przy jednej ze ścieżek prowadzących do pomostu w butwiejącym listowiu, przy pełnej palecie brązów, napotykam grzyby, które w końcu znalazły prawdopodobniej wystarczająco dużo wilgoci, aby strzelić ponad ściółkę pofałdowanymi kapeluszami. Nie mam pewności, czy jest to Wodnicha jasnożółta, czy jakaś odmiana olszówki, czy jeszcze coś innego? W każdym razie ciekawość zmusiła mnie to do sięgnięcia na ciekawą stronę „Grzyby zimą”, gdzie okazało się, że i zimą w naszych lasach możemy znaleźć odmiany jadalne. ,http://darmoweebooki.hitowy.pl/files/zima_na_grzyba.pdf .
Kiedy wydawało się, że nie już ciekawego się nie wydarzy, Kolega szykując drewno do piecyka natrafił pod korą brzozy na kolejną niespodziankę. Otóż dżdżownice wykorzystując wilgotność i sprzyjającą temperaturę, pod korą brzozy, w próchnicy znalazły sobie wygodne legowisko. Tak to okazało się, że małe pół godzinki, może zaskoczyć nas wieloma ciekawostkami, nawet w taką nieprzyjazną pogodę jaka mieliśmy w ubiegłą sobotę.