Sum na delikatnym zestawie
Piotr Bednarek (bednar14)
2012-07-29
W czwartek 26 lipca wybraliśmy się na nockę z nastawieniem na suma. Nad wodą byliśmy około godziny 16. Ja, tata i dziadek rozpoczęliśmy rozkładanie sprzętu i przygotowanie stanowiska a dwa kundelki których zabraliśmy ze sobą na rybki zwiedzają brzeg. Tego dnia łowiliśmy na zanętę Dragon Maxima Leszcz z dodatkiem Traper Leszcz Belgę i pinką. Ja z tatą łowiliśmy na feedery a dziadek na gruntówki z bombeczką. Do wieczora brań nie było.
Około godziny 20 na federku zauważyłem delikatne branie. Zacinam jest delikatny opór, w podbieraku ląduje płoć 30cm. Skusiła się na trzy białe robaczki. Na noc mistrzo składa federki i stawia karpiówki z nastawieniem na suma. Ja również zwijam jednego federa i zarzucam karpiówką zestaw na suma. Dziadek do rana łowi na gruntówki. Zbliża się godzina 23 choć noc jest ciepła rozpalamy niewielkie ognisko. Około 2 jest branie na mój zestaw. Zacinam ale sądząc po braniu wiem że to nie wąsaty. Oporu delikatny, na brzegu ląduje krąp a raczej krąpisko ma przeszło 40 cm. Zarzucam zestaw ponownie.
Przed godziną 5 odwiedza nas mój chrzestny z pontonem i zestawami spiningowymi. Ja tym razem nie zabrałem ze sobą spiningu nie spodziewałem się że przyjedzie ale składaka na środki pływające opłacona więc decyduję się z nim popłynąć. Ja składam sprzęt z nocki a on pompuje pontonik. Po 20 minutach jesteśmy na wodzie, płyniemy w naszą sandaczową miejscówkę. W moich rękach ląduje spining typowo nie sandaczowy a jest to Mistrall Amundson Spin 240/12 wklejanka. Kołowrotek to Shimano Catana z żyłką 0,20 mm. Jako przypon zakładam cieniutki przypon wolframowy o wytrzymałości 3 kg. Na przynętę zakładam gumę relaxa na 10 gramowej główce Gamakatsu. Rzucamy już 30 minut a brań nie ma...nagle zacinam coś na delikatnym sprzęcie. Chwilę holu a tu ukazuje się leszcz!? Ma około 45 cm zaciąłem go za bok.
Przepływamy 20 metrów dalej. Mariusz po paru rzutach łowi na gumę niewielkiego okonia. Co pewien czas przepływamy dalej. Jest godzina 7.30 postanowiliśmy że płyniemy na korytko i tam stoimy przez godzinę. Po drodze stajemy jeszcze przy interesującym zielsku. głębokość w tym miejscu to około 1,8 m. Kilka rzutów Mariusz podnosi kotwicę już mamy spływać a tu nagle na moim spiningu mocne uderzenie.
Szczytówka mocno się ugina po czym się luzuje. Szybko robię dwa obroty korbką i zacięcie. Jest! Siedzi! Z początku wydaje mi się że może szczupak stał gdzieś w okolicy tego zielska ale po upływie 3 minut zaczynamy myśleć o sandaczu. Kolejne minuty mijają, żyłka coraz szybciej ucieka ze szpuli kołowrotka. Nawet nie pomyślałem że to może być sum. Po około 8 minutach holu do wierzchu wypływa sumek :-) Jesteśmy bardzo zdziwieni! Wąsaty daje nura i przez kolejne 8 minut go nie widzimy. Hamulca nawet nie dokręcam bo wiem że może się to źle skączyć. Mija 18 minut Mariusz nadal nagrywa telefonem film. Sum wychodzi do powierzchni i zaczyna łapać powietrze. Chrzestny próbuje go podebrać gołą ręką ale gdy poczuł tarkę puszcza go...po chwili sumek po raz kolejny jest przy burcie ale nadal nie daje się podebrać. Za czwartym razem jest nasz! Ląduje w pontonie. Moja radość jest ogromna. Tyle nocy zarwanych żeby powalczyć z sumkiem a tu proszę trafia się na takim spiningu. Szybko mierzymy go i robimy trzy fotki. Miarka pokazuje 82 cm. Wagi nie mieliśmy. Chrzestny ocenił go na coś w granicach 6 kilogramów. Daje Mariuszowi telefon aby nagrał video jak sumek wraca do wody. Jest troszkę zaskoczny tym co chcę zrobić ale to moja ryba i ja decyduję co chcę z nią zrobić! Sumek jest bardzo zmęczony i prze pewną chwilę odpoczywa w wodzie na moich dłoniach. Decyduję się go puścić...lekko ruszając ogonem bardzo zmęczony odpłyną w stronę dna. Pewnie przeżyje ale ciekawe czy następny wędkarz go wypuści jak go złowi?
Podpływamy do korytka i tam dryfujemy jeszcze przez 20 minut. Brań Mariusz już nie miał, ja odpoczywam :-) Spływamy do brzegu Mistrzo mi gratuluję i jest bardzo zadowolony że go uwolniłem. On rano gdy ja wypłynąłem łowi jeszcze na federka karpika 43 cm więc obiadek mamy.
Ja opowidam mu ja przebiegał hol a on opowiada mi jak odwiedzali go wędkarze łowiący obok. Z brzegu musiało to wyglądać naprawdę widowiskowo bo sumek przeciągnął nas pawie 40 metrów. Ale ci na brzegu nie wiedzieli na jakim zestawie jest holowany. Ale gdy tata powiedział im że to sum i został wypuszczony wszyscy zrobili bardzo dziwną minę i bez słowa odeszli w stronę własnego stanowiska :-)
Do tej pory udawało mi się łowić tylko małe sumki które nie miały wymiaru ochornnego ten był dla mnie naprawdę czymś. Mam nadzieję że w tym roku trafię jeszcze większego a w przyszłości?? Kto wie.....
http://youtu.be/EssuYDVchGU