Zaloguj się do konta

Sum- ryba życia-moja wielka przygoda z sumem.

Rok 1995, mam wtedy 17 lat. Przez to że rodzice darzyli mnie zaufaniem , od 15 roku życia mogłem sam jeździć na ryby. Oczywiście jeździliśmy w kilka osób i zostawaliśmy w okresie letnim od piątku do niedzieli .Biwakując w namiotach przy wieczornym ognisku.Jednak zawsze był ktoś z nami pełnoletni. Najczęściej po zaliczonym tygodniu w szkole , w piątek startowałem na rybki ,na Dolna Odrę , wędkowałem na kanale ciepłym. W tamtym okresie jeszcze woda z elektrowni była wypuszczana . Wiec jak przyjemnie było zimą kiedy można było wędkować stojąc w wodzie bez butów. Ale nie o tym, chciałem pisać. Mając już 17 lat , wybraliśmy się z kolega na Dolną. A że był to lipiec , cieplutko zabiwakowaliśmy do niedzieli. Na tym wypadzie byliśmy we dwóch. Wędkowaliśmy obok siebie na stanowiskach. Każdy miał swoje, aby nie podglądać na co kto łowi. Oczywiście prym wiodła gruntówka. Koszyczki z wałków do włosów , zanęty zrobione z produktów zakupionych w sklepie spożywczym.Robaki z działki z gnojownika od zaprzyjaźnionego działkowca. ;) Ten, to czasami nam zszargał nerwów. I tak ,wtedy wyglądało moje łowienie z brzegu. Co innego było jak wędkowałem z tatą z łodzi. Duża wygodna ze spaniem i w ogóle. Pełen wypas na tamte czasy. 

Wiec wędeczki zarzucone. Branka oczywiście były , kilka leszczyków podrostków, jakieś płateczki. I tak , upływał dzień . A że ,można było łowić od świtu do zmroku, to po zakończonym wędkowaniu , jak zawsze ognisko i kiełbaska. Smak jej jeszcze pamiętam do tej pory. Zresztą czego się nie pamięta z beztroskich lat. Następnego dnia rano, zaczynamy dalszy ciąg naszej wędkarskiej wyprawy. I znów branka , leszczyki , płocie. Przypomniało mi się że mam w pokrowcu spining. Szklaną Germinke. Wiec pomyślałem dlaczego nie spróbować szczęścia. Ale się okazało że nie mam , co założyć na drugi koniec. Pytam kolegi , masz może jakieś blachy ? W odpowiedzi słyszę mam , jakieś stare ruskie . No to pożyczę jedną. Spoko bierz ,usłyszałem . Mimo dobrej woli, rywalizacja dalej idzie , wiadomo kto więcej nałapie. Założyłem to rosyjskie dzieło i do roboty. Wykonuję kilka rzutów z tego samego stanowiska gdzie mam zarzucone gruntówki. Kilka prób i nic.. Powtórzyłem tak chyba ze dwa , trzy razy. Wykonuję kolejny rzut , blacha ląduje po drugiej stronie brzegu. Żaden wyczyn , dorzucić na druga stronę. Kanał niezbyt szeroki.

 Kilka ruchów korbką kołowrotka i zaczep , myślałem że zaliczyłem kamienie , ale zaczep o dziwo zaczyna murować i płynąc. Zacinam i ciągnę w swoja stronę, z tego wszystkiego zapominam o hamulcu w kręciole , i ciągnę na silę . Po długo, dłuższej chwili widzę łeb , ogromy łeb sumiska. Zaczynam wołać- Seba dawaj podbierak!

 Kolega podszedł jak gdyby nic i stojąc mówi spokojnym żartobliwym głosem - nie rób jaj , masz zaczep. A ja dalej swoje, dawaj podbierak. Musiałem tak nadawać głośno ze zbiegło się dwóch wędkarzy. W tedy i kolega przejrzał na oczy i nie było mu do śmiechu jak ujrzał olbrzyma 2 metry od brzegu. Jeden z wędkarzy , którzy dobiegli z podbierakiem do wody , ale po co  , jak i tak nie wejdzie. Drugi z hakiem próbuje go wsadzić pod skrzela , a tu nagle bandzior robi zwrot i żyłka strzela.

 Odpłynął sobie. Ja z nerwów rzucam wędką , pech chciał że trafiam w drzewo dolnikiem i w wędce zostaje sama stopka od kołowrotka. Jednocześnie się obracam i wypalam sierpa koledze prosto w zęby. Ząb poleciał. Po chwili doszedłem do siebie , i przeprosiłem . Na szczęście ząb się złamał troszkę. Jest w tym i moja wina ,gdybym regulował hamulec ,a nie na siłę próbował to może bym go miał. Była to z pewnością ryba życia , nie będę mówił , ile miała bo nie chcę się zagalopować , ale wąsaty był naprawdę duży.

 Z kolega nadal jeździliśmy na ryby. Jakoś się rozeszło po kościach. A, to wszystko było spowodowane przypływem adrenaliny. Pisząc to i cofając się pamięcią nawet teraz ,po tylu latach ,nogi mi się zatrzęsły. I to , by było na tyle. Nasze wody jeszcze nie raz nas zaskoczą. Pozdrawiam wszystkich po kiju. 

Opinie (25)

edyta35

Witaj Robercie:) Pięknie opisane wspomnienia z lat młodzieńczych, tylko szkoda takiej rybki, bo było by o czym opowiadać wnukom, a tak to tylko żal został, ale oczywiście zostawiam***** i pozdrawiam:) [2012-07-25 21:57]

Zander51

Kiedy ryby kiepsko biorą, to jest dobry czas na wspomnienia. I w końcu zdecydowałeś się "pochwalić" porażką z sumem :) Nie przejmuj się Robert, nie Ty pierwszy i nie ostatni, co przegrał z wąsatym. Pisz dalej, bo jest co czytać... [2012-07-26 13:00]

robban

Zdcydowalem sie opisac to , wlasnie dlatego ze rybki nie biora teraz. Fajnie powspominac. Mam kilka jeszcze ciekawych wspomnien ,ale to na kiedy indziej. :)) Pozdrawiam Was. [2012-07-26 15:45]

paawel1

Pisz ,pisz bo fajnie się czyta [2012-07-26 22:24]

driver71

Pięknie opisane , wiem coś o holowaniu suma bo w tym roku z holowałem takiego suma tylko o połowę mniejszego 100 cm i 6,10 wagi . Mnie się udało bo zachowałem zimną krew i nie zapomniałem o popuszczeniu hamulca , po 15 minutach wspaniałej zabawy moim oczom ukazał się wspaniały okaz . Jak na razie to mój rekord :) Pozdrawiam i życzę połamania kija oczywiście tylko na wspaniałych okazach :) [2012-07-27 12:33]

użytkownik

Robercik a ja myślałem że z Ciebie spokojny Kolega, a ty sierpowym po nieudanym holu kumpla nokautujesz? Oj nie ładnie, nie ładnie;) Spoko znam ten ból po przegranej z sumem, a nawet dwoma wiślanymi bydlakami. Nawet człek nie mógł stawić oporu. Ale że chcę dorwać w tym roku coś przyzwoitego to nawet kija sobie sprawiłem pod sumka:) Tylko jakoś na duże przynęty pusto a jak zakładam 20 cm ukleję to samo szczeniactwo bierze:( Ale ja się doczekam okazu. I Tobie też tego życzę. Pozdrawiam! [2012-07-27 17:02]

robban

Tomku, mlody bylem i glupi. :)) Teraz, napewno bym tak nie zaareagowal. Po zatym przeprosilem. I bylo , wszystko wporzadku. A , ja jak wroce do Polski kiedys ,to tez jeszcze bede mial szanse. Pozdrawiam. [2012-07-27 18:31]

camelot

Na rybach , - jak na szosie......Trzeba uważać , bo nigdy nie wiadomo co nadjedzie ! I to na rybach jest najpiękniejsze ! Pozdrawiam serdecznie ! ....***** [2012-07-28 02:36]

niutek40

Tak, wspomnienia z młodych lat, są najpiękniejszymi jakie mamy. Żal tylko,że te czasy minęły bezpowrotnie. Lecz są zawsze w naszej pamięci, pomimo szubko uciekającego czasu. Mam nadzieję,że nic złego nie napisałem, bo też zaliczę sierpa :)) ***** [2012-07-28 12:22]

ZanderHunter

...koszyczki z lokówek...kijek Germina...kanał Ciepły Dolna Odra...ech jak się rozmarzyłem...przypomniały mi się stare czasy a z tego co mi wiadomo od znajomych z tamtych stron biorą teraz Robercie piękne sumiska u wylotu ciepłego kanału do rzeki Regalicy...*****. Pozdrawiam [2012-07-28 18:03]

robban

Fajna wiadomosc Andrzeju. :) Ale co z tego, jak mnie tam nie ma . Inni polapia , a ja ewentualnie popatrz na foty jak, ktos wrzuci. Bede w polsce , ale za krotko ,aby wyskoczyc na rybki. Nie ,mam tez zadnego kija w polsce. :((( [2012-07-28 19:56]

Zibi60

Poczciwym szklakiem Germiny też spinningowałem, ale jego ciężar mnie zniechęcał do dłuższego rzucania. Dobrze, że po paru latach jesteś w stanie się kontrolować, bo przyznam, że Twoja reakcja mnie powaliła, podobnie jak Tomek mam Cię za "spoko chopa." Opisuj Swoje przygody, świetnie się czyta - 5* [2012-07-29 13:15]

Morciaty

Normalnie prawy sierpowy poleciał;) Piąteczka i pozdrawiam;) [2012-07-30 21:24]

użytkownik

jak rybki nie biora:)??? u mnie biora hihiihih;););) [2012-08-05 14:49]

użytkownik

a Twojej winy to nie bylo,no moze w tym ,ze tylko kawalek zeba wylecial hehehe;;;);) pozdrawiam [2012-08-05 14:52]

Tomekoo

Świetnie opisane Robercie!:) Szkoda okazu wiem jak boli ta strata ,ale nie ma się co przejmować i trzeba wyciągać wnioski na spokojnie ;) Pozdrawiam;)) [2012-08-11 10:29]

adamo0

Opis bardzo mi się podoba.Za ten kawałek zęba daję 5 [2012-09-24 19:12]

centrogres

Każdy kiedyś musi przegrać z sumem mój największy złowiony miał 55 kg 205 cm hol siłowy trwał 7 min ,ale nie raz przegrywałem z królem i trzeba się z tym pogodzić ,być cierpliwym a na pewno to zaprocentuję nie raz. [2012-09-26 19:26]

Hubert6661

Możecie mnie zrozumieć różnie ale są plusy że go nie wyciągnąłeś co prawda każdy może ze złowioną rybą zrobić co mu się podoba ale biorąc pod uwage to że wędkarze już z hakiem czekali to ryba by dobrze nie skończyła :P Ale miło się czytało całą relacje :) [2012-11-04 22:56]

majap

Bardzo ładnie opisałeś , odemnie piątka... miałem kiedyś taki przypadek z sumem ok.godziny 23.oo branie na dużą połówkę płoci.wyciągnięte ok. 50 m żyłki ,ulewa z piorunami siedzę sam,po zacięciu potężny opór,dokręciłem hamulec w kołowrotu wyciągnoł jeszcze z 8 m i nie mogę go oderwać od dna ,tak trzymałem jeszcze do ok.0.30 postanowiłem ciągnąc na siłę i to wszystko... Na drugi dzień rano dowiedziałem się od miejscowego kolegi , że w tym zbiorniku są sumy o wadze 40 do 45kg oraz dołki do 18 m/wyrobisko po żwirowni/ wyciągnięta zerwana żyłka była poprzecierana od kamieni.Były to też mój rekordowy sum. pozdrawiam... [2012-11-14 10:37]

użytkownik

Bardzo fajnie się czytało... :) Też tak miałem raz jak pojechałem na sandacza w październiku... Najgorsze jest potem jak ci wędkarze się do ciebie zlecą i próbują cię pouczać, że to, to i to.***** Pozdrawiam [2014-02-17 18:06]

marecki27-1979

Ja w tym roku też miałem 1 w życiu suma na kiju metodą spinningową,machałem za nocnym sandaczem wobkiem rapali.Był środek wrzesnia tego roku,sum wziął 2 metry ode mnie,miałem go 2 razy pod nogami,śmiał mi się w twarz.Niestety brak stalki,żyłka 0,20 i po 8-10 minutach wyjąłem samą żyłkę,ostatni odcinek jakieś pół metra wyglądał jakby ktoś nim tarł po betonie.... [2014-10-19 22:00]

Wibowit

Wcale ni rzadko bywa tak jak w opisie.:) To są te niezapomniane przygady wędkarskie.   [2017-09-12 09:00]

halski021

Hm ! Gruntówki zarzucone i spinning w akcji .   [2017-09-14 17:03]

android-user

Witaj Robercie! Jak przyjedziesz do Polski to przeczytaj RAPR w naszym kraju jak lowimy z gruntu to nie spinningujemy pozdro [2017-10-15 12:52]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej

Łowisko Tuszynek

ŁowiskoNa Łowisko Tuszynek wybraliśmy się w drugiej połowie lipca na k…