Sylwestrowo-pożegnalny,wypad ekstremalny

/ 14 komentarzy / 5 zdjęć



 Tegoroczny sezon (a może i cała moją wędkarska przygode) postanowiłem zakończyć z tzw. przytupem czyli w możliwie ostatni dzień ,a co jak co ale właśnie Sylwester nadaje sie do tego doskonale i ta myśl chodziła mi po łbie przynajmniej od dwóch tygodni.
 Tylko co,jak i gdzie ?- Postawiłem na Brynicę ,odcinek za zaporą w Kozłowej górze oczywiście ze spinem ,smaczku dodawał fakt że mimo tego że to w miarę blisko to moja noga jeszcze tam nie postała - dojazd niespecjalny ale ciagnie jak cholera.
 Mam farta - kumpel zaoferował podwóz czyli zapowiada się świetnie a jak wrócę ? o to bedę martwił się potem...
Na zaporze jestem około 14-tej,rzut oka na rzeke (stan ok. i wolna od lodu) w przeciwieństwie do jeziora pięknie skutego lodem,chciałem walnąć fotkę ale mgła i myśl że odbijający się zachód słońca będzie ciekawszy więc postanowiłem zostawić to sobie na powrót (pierwszy bład tego dnia) i teraz tylko problem by sie tam dostać...Idąc wzdłuż wału wypatrzyłem nieźle wydeptaną ścieżkę i postanowilem też z niej skorzystać,bylem już prawie na dole chcąc skierować sie w stronę lasu gdy jakis furiat zaczał się wydzierać - tu Q-wa niema przejścia - WRACAĆ , odrzekłem aspokojnie : przecierz widzę że jest a chce się dostać jedynie pod las na co ów ciec odpowiada - może i jest ale nie dla Q,,a wędkarzy ,no to jak mam się tam dostać odpowiedziałem spokojnie -naokoło usłyszalem (nastepnego wyrazu nie zacytuję) Spojrzałem na teren i popełniłem nastepny błąd tego dnia bo obrałem przeciwny kierunek.
 Cofnąłem się do początku (a trza było iść na koniec)zapory i wybrałem kierunek południowy wschód ,pierwsze kilkadziesiat metrów w miarę ok . ale z kazdym krokiem było tylko gorzej -na taką plataninę gałęzi dawno nie trafiłem ale po chwili "przejasniało"niestety nastepna niespodzianka w postaci jakiegoś rowu melioracyjnego skutecznie utrudniła dalszy marsz,poszedłem wzdłuż i znalazłem "przeprawę" kilka powalonych gałęzi - udało się ! Jest czyściej ale to tylko cisza przed burzą bo przede mną następna przeszkoda-głębsza i szersza ale jest i miejsce gdzie można zaryzykować przejście co też ze skutkiem uczyniłem .
 Prze de mną następne "krzaczaste zasieki"ale dalej widzę przestrzeń - jest ok uśmiechnąłem sie sam do siebie.do momentu aż nie poruszyłem pierwszych gałęzi i stanąłem twarzą w twarz z dwoma rozpędzonymi dzikami,pruły jak w kreskówce wzbijajac chmurę ściółki za sobą -jedyne wyjście to szybka ewakuacja ,niestety kij w jednej ręce a plecak przytrzymuje drugą nie ułatwia zadania i w efekcie niezbyt fortunnie znalazlem się w wodzie,pierwsze co to delikatnie rzuciłem osprzęt na przeciwległy brzeg...

 Pomyślałem głębokość peryskopowa :-) (aż dziwne że nadal humorek mnie nie opuszcza)Plecak i kijek bezpieczne,teraz tylko pozostało się "wybłądzić" z tej pułapki co też się stało po krotkiej walce z lodowatą woda wodą i gąszczem drobnych ,zatopionych gałęzi...
 Jestem znów na brzegu - postęp polega na tym podobno by przeć do przodu a nie cofać się , postanowilem więc iść do przodu,wzdłuż rowu do bardziej przerzedzonego lasu i obejść owe feralne miejsce (W GŁOWIE NIE ODPUSZCZĘ)
 Przede wszystkim przydałby się jakis pieniek by spocząc chwilke i na początek pożądnie sie "wykręcic"i usunąć nadmiar wody z butów no i przy okazji pozbyc cisnących się do łba wspomnień z zimowego poligonu - tam przynajmniej spyrol z mig-ów byl he he !
 Pieniek jest wiec po szybkiej akcji dalej w drogę ,niestety krzaczory znow gestniejąa i słońce zbliża się do horyzontu...nie ma szans .nie dotrę przed zachodem a nawet jak by to bedzie problem z powrotem bo na co sie kierować jak teren calkowicie nieznany.
 Postanowiłem wracać ale bardziej na przełaj co w sumie nawet sie opłacało,obrałem azymut na zachodzące słońce i biorąc pod uwage czas odbiłem o jakies 15 stopni w lewo.
 Dotarłem do ścieżki rowerowej a ta co się okazało po kilkuset metrach biegła obok urokliwego stawu (łowisko specjalne Szachta-nareszczie wiem gdzie to jest). Być może Bóg da  i je jeszcze kiedyś poznam w co wątpię ale  o tym potym...
 Ściezką dotarłem do drogi,ruchliwa ale jakby nie ta na którą liczyłem się dostać,chwila namysłu i już wiem że ciut za bardzo odbiłem czyli od celu dzieli mnie z kilometr..
 Krotka przerwa na pieńku i chwilka na poprawę krązenia w stopach -mrozik robi swoje ! Po kwadransie cywilizacja i prawie na przeciw przystanek i właśnie nadjeżdżający ,interesujacy mnie autobus.
 Trafiło mi się jak ślepiej kurze ziarno czyli miejsce przy nagrzewnicy ,zluzowalem sznurowadła i dawaj nogi na owe ustrojstwo ,full wypas ! narazie przede mną niecała godzina komfortu i osiągnę Siemianowice...
 Z przesiadkowym tez mi sie poszczęściło bo tylko 10 minut przestoju...
 Jestem w domu i czeka mnie kolejny egzamin a mianowicie odwiedziny Matki,zależy mi na tym bardzo ale ile mozna robic dobrą minę do złej gry ale wyszło calkiem pozytywnie...
 A teraz czas na bardziej smutny wątek tej chistorii ,nie będę ściemniał i powiem wprost ze nie najlepiej ze mną i kolega "raczyńki"skutecznie robi swoje tak że był to raczej moj ostatni sezon i właśnie tak chciałem go zakończyć być może powoli żegnając się z Wami czyli ostatniego dnia! Być może jakiś cud się stanie i troszkę jeszcze mi zostało ale zbytnio na to nie liczę a nawet jakby to karty i tak nie opłacę a i cały mój sprzęt w lombardzie choc korci mnie jeszcze "po pstrągować" i troszke pożyć !!! Niestety na jakąś stałą fuchę nie mam co liczyć bo co chwilę jakieś badania :-(
 P.S. Ten kielich winka to za Waszą i za Waszych bliskich pomyślność w nowym roku !!!
 POŁAMANIA  !
rysiek38
- uwaga -tekst napisany po kilku toastach :-) - bez korekty i czytania !

 


4.7
Oceń
(23 głosów)

 

Sylwestrowo-pożegnalny,wypad ekstremalny - opinie i komentarze

barrakuda81barrakuda81
+4
Smutno mi się zrobiło Ryszard.Powiem szczerze że niewiele zapamiętałem poza końcowym fragmentem.Oby z Nowym Rokiem wszystko odmieniło się na lepsze w co musisz bezwzględnie wierzyć.Przy tej okazji zdrowia życzę i sił żeby podjąć być może najcięższą w życiu walkę którą musisz wygrać.Wszystkiego dobrego i nie daj się.Pozdrawiam. (2017-01-01 19:38)
erykomerykom
+4
Masakra,przeczytałem aż łezka w oku się kręci...Każdego z nas to dopadnie ;( (2017-01-01 19:41)
SlawekNiktSlawekNikt
+2
Zdrowia panie Ryszardzie !!! (2017-01-02 11:02)
zbynio5ozbynio5o
+4
Rysiek, twoim priorytetem jest abyś uderzył wszędzie gdzie mogą Ci pomóc w chorobie. Walcz chopie i nie poddowej sie ! O sprzęt sie nie martw. Jak tylko Ci sie polepszy, ja i koledzy z portalu zadbamy o to abyś mógł wrócić do pasji. Zdrowia życze i trzymej sie mocno. Napisz potem co i jak. (2017-01-02 15:24)
LeoAmatorLeoAmator
+1
Ale mimo wszystko siły i czas na to znalazłeś , ja tylko sobie planowałem i G.... z tego wyszło.Tak jak piszą koledzy wyżej, nie poddawaj się pod żadnym pozorem i jak tylko siły pozwolą to rwij nad wodę żeby skupić się na czymś innym niż ten dziad.Pisz sprawozdania żeby było co czytać. (2017-01-02 16:36)
erykomerykom
+4
Dołączam się do kolegi "Zbynio5o",walcz i zdrowiej bo niebawem wiosna i czas na rybki a sam Ci przeleję pewną kwotę i na pewno się jeszcze kilku takich znajdzie i kupisz sobie nowy sprzęcik! (2017-01-02 18:54)
Mati23Mati23
+2
Panie Ryszardzie ogromne wyrazy wsparcia dla Pana! Wszyscy trzymamy kciuki i kibicujemy w tej trudnej walce... Po prostu czapki z glow za to, ze w takiej chwili, gdzie sie doslownie niebo wali na glowe, Pan najzwyczajniej w swiecie maszeruje sobie na rybki... Przyklad powinnismy brac z Pana po prostu...Kiedy czlowiek znajdzie sie w arcytrudnej sytuacji zwykle zalamuje rece i sie poddaje, ale nie Pan! Jeszcze i kielicha po rybkach sie wypilo :) Krotko mowiac : jestesmy z Panem... (2017-01-02 19:00)
kabankaban
+4
Rysiek mój Ojczulek i kilku znajomych dało radę i ty też nie możesz złożyć "broni" ot tak. MYŚL POZYTYWNIE I WALCZ !!! Pozdrowionka w Nowym Roku i zaje...cie DUŻO ZDRÓWKA :))) (2017-01-02 19:26)
robi1021robi1021
+2
Panie Ryszardzie trochę więcej optymizmu, powiem Panu, że 11 lat temu kolegi Ojciec miał podobne problemy przeżył kilka operacji i serię naświetleń do dnia dzisiejszego wędkuje i co raz widzę go jak radośnie maszeruje rozchwianym krokiem z działki mimo, że rozpoczął 8 dekadę. I tego Panu życzę :) (2017-01-02 21:45)
rysiek38rysiek38
+3
Dzięki Chopy za wsparcie i dobre słowo , miło poczytac tak z wieczora bo to naprawdę dodatkowa motywacja dla mnie. Właśnie zerknołem sobie na mój profil i widzę że moje "wypociny "da się czytać :-) liczba odwiedzin mnie mile zaskoczyła ! (2017-01-02 23:31)
okoniowy_bartusokoniowy_bartus
+2
Też ostatnio miałem kryzysową sytuację w życiu. Na szczęście nie ze względów zdrowotnych, bo to jest chyba najgorsze. Walcz z tym skursynem ile możesz i chyba wytrwałości najbardziej życzę. Dasz radę chłopie, rozwalisz go ; ) (2017-01-02 23:45)
krisbeerkrisbeer
+1
Rysiek, nie doprowadzaj Ty mnie do łez :( Nieraz już dostawałeś kopniaka od życia i zawsze jakoś się podnosiłeś. Teraz też tak ma być ! Trzym się chopie. P.S. Jak ktoś chce żyć to i medycyna często bywa bezsilna (2017-01-03 12:12)
Grzegorz KrupaGrzegorz Krupa
0
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku Rysiu, dużo zdrowia. Zanim doczytałem do końca, wychwycilem z tekstu, że chwytsz każdą chwilę i nie łatwo Cię złamać. Tak więc \ aczysko\ u Ciebie nie będzie miało lekko. Bądź jak wielki \garbus\ i lyknij go na śniadanie ;). Jeszcze raz dużo zdrowia i połamania kija w 2017r. Pozdrawiam (2017-01-07 11:23)
groniargroniar
+2
Zdrówka i wszystkiego dobrego Pozdrawiam (2017-01-27 10:12)

skomentuj ten artykuł