Szarpak, a ochrona suma w J. Zegrzyńskim
Redakcja wedkuje.pl (redakcja)
2009-11-05
Doczekaliśmy się nawet tzw. „warszawskiej szkoły szarpaka”. Polega ona na zarzuceniu dużej i mocno obciążonej kotwicy (wykonanej własnoręcznie z bardzo wyostrzonych szprych rowerowych) w miejsce, gdzie ryby masowo się gromadzą. Po wpadnięciu kotwicy pomiędzy ryby, kłusownik wykonuje silne szarpnięcie topornym wędziskiem – stąd nazwa „szarpak” - i kotwica wbija się w ciało ryby. Kotwica wbija się gdzie popadnie, np. w oko, w ogon, albo w brzuch ryby, który jest miękki i z reguły ulega rozerwaniu. Wiele ryb w ten sposób zahaczonych spada z haków podczas holu i następnie, w wyniku odniesionych ran, umiera bardzo powoli (jeśli jest to duża ryba to umieranie trwa wiele dni).
„Szarpakowcy” odławiają nie więcej niż 30% pokaleczonych przez nich ryb, reszta – co najmniej 70% po prostu umiera, na pół wypatroszona, a na pół żywa – znacząc czerwoną smugę w wodzie. Niestety są to ryby największe, bo dużą rybę, np. 50-kilowego suma jest łatwiej trafić „szarpakiem” niż 15-centymetrową płotkę. Te zabite okazy są bardzo cenne, bo gdyby doczekały naturalnego rozrodu to przekazałyby swemu potomstwu geny, dzięki którym przedstawiciele danego gatunku osiągają imponujące rozmiary. Jak wielkie straty „szarpakowcy” powodują w ekosystemie świadczy następujący przykład: dwóch mężczyzn, których Państwowa Straż Rybacka zatrzymała poniżej zapory w Dębe w ciągu niespełna godziny potrafiło skłusować ponad 70 kg ryb.
Miejsca masowego gromadzenia się ryb mogą być różne - zależą one od biologii danego gatunku i od pory roku. Na wiosnę ryby gromadzą się w tzw. tarliskach – w płytkich miejscach, w których odbywają one swoje gody (naturalne tarło jest podstawą podtrzymania każdego gatunku). Jesienią ryby gromadzą się w tzw. zimowiskach (miejscach zimowego bytowania ryb) – w tych miejscach ryby starają się przeżyć zimę. Są także inne miejsca, w których ryby gromadzą się przez cały rok, np. w pobliżu zrzutów ścieków, lub poniżej spiętrzeń wody – dobrym przykładem jest tu zapora w Dębe – spiętrzenie, dzięki któremu powstał akwen Jezioro Zegrzyńskie. W każdym przypadku mamy do czynienia z kumulacją ogromnej ilości ryb w jednym miejscu. Zbierają się one z wielokilometrowego odcinka rzeki. O ile tarło ryb trwa z reguły dość krótko, powiedzmy do kilkunastu dni, to w zimowisku ryby przebywają do kilku miesięcy.
Właśnie teraz mamy do czynienia z grupowaniem się ryb w „zimowiskach”, tj. miejscach, w których stada ryb starają się przeżyć zimę. To czy uda im się doczekać wiosny i związanego z tą porą roku naturalnego tarła zależy od właściwej ich ochrony w takich miejscach. Stąd ważną rolą Państwowej Straży Rybackiej jest ochrona ryb właśnie w „zimowiskach”.
Akcje przeciwkłusownicze i działania prewencyjne Państwowej Straży Rybackiej spowodowały, że od pewnego czasu obserwujemy stopniowe i systematyczne zanikanie barbarzyńskiego kłusownictwa przy użyciu metody „na szarpaka”. Kiedyś wystarczyło pójść w cywilnym ubraniu nad Wisłę w Warszawie poniżej kolektora północnego, aby po paru godzinach „zdjąć” kilku „szarpakowców”. Teraz strażnicy PSR muszą się bardziej natrudzić, a to oznacza, że to negatywne zjawisko, które powoduje niepowetowane straty w ekosystemach wodnych stopniowo maleje. Dzieje się tak dzięki pracy Państwowej Straży Rybackiej, ale niebagatelne znaczenie mają tutaj również takie narzędzia ochrony prawnej jak obręby ochronne.
Obręb ochronny na Jeziorze Zegrzyńskim powstał w 2006 roku w celu ochrony suma (głównie przed „szarpakowcami”) w jego zimowisku. Trwa on od 1 listopada do 31 marca. Zanim ustanowiono strefę ochronną, od listopada do marca, w pobliżu mostu drogowego w Zegrzu trwała jatka sumów. Co roku „szarpakowcy” wyjmowali z zimowiska kilkaset ryb tego gatunku. Status obrębu ochronnego „zimowiska” sprawia, że każda osoba, która tam wpłynie w wyżej wymienionym okresie i usiłuje złowić rybę odpowiada za przestępstwo – nawet wówczas, gdy nie złowi żadnej ryby. Ułatwia to bardzo skuteczną ochronę tych ryb. Oczywiście miejsce to (patrz mapka), jest również miejscem zimowego bytowania innych gatunków ryb, które również są celem „szarpakowców” i obiektem ochrony patroli PSR.
Najbardziej zależy nam jednak na ochronie suma, który jest naszą największą rybą słodkowodną i niegdyś był flagową rybą Mazowsza. Kiedyś mazowieckie łowiska takie jak Wisła, Bug, Narew i Kanał Żerański uchodziły za jedne z najlepszych sumowych łowisk w Polsce. Niestety to już przeszłość i pomimo zaostrzonych przepisów ochrony prawnej tego gatunku (wymiar ochronny 70 cm i okres ochronny od 1 listopada do 30 czerwca), dzięki kłusownikom oraz nieetycznym wędkarzom, suma na Mazowszu z roku na rok jest coraz mniej.
Mam jednak nadzieję, że dzięki ochronie ryb poprzez częste patrole Państwowej Straży Rybackiej, zarybieniom przeprowadzanym przez Polski Związek Wędkarski, oraz dzięki propagowaniu wśród wędkarzy (zyskującej coraz to większą popularność w naszym kraju) sportowej zasady „złów i wypuść”, populacja suma na Mazowszu zostanie stopniowo odbudowana. Jako wędkarz namawiam innych kolegów wędkarzy do wypuszczania łowionych ryb.
Robert Kucyk
Komendant Wojewódzki PSR w Warszawie