Szczęka

/ 3 komentarzy

Wczesnowiosennego dnia wybraliśmy się na Gopło. Zbyszek, Jurek i ja. Zbyszek i ja tworzymy wieloletni team wędkarski i nad wodą spędziliśmy razem już wiele czasu. Jurek dołączył do nas, aby „złapać bakcyla” jak to określił, a jako osobnik sporo starszy od nas trzymał fason i udawał że nic nie jest mu obce. Powiesił sobie na szyi lornetkę i lustrował wędkarską „konkurencję”. Szwagier (Zbyszek) i ja zaczęliśmy łowić a Jerzy asystował: podał robaki, otworzył browar i nudził się. Po dłuższej chwili postanowił rozpalić ognisko bo stwierdził , że jest trochę chłodno.

Nie protestowaliśmy, żeby zawodnika nie zniechęcić i żeby miał miłe wspomnienia z pobytu nad wodą. Ryba coś nieszczególnie brała – same „żylety” to i co rusz zagadywaliśmy do Jerzego. A w ramach walki z jego znudzeniem padła propozycja , żeby umył w jeziorze podnośnik do samochodu, bo jadąc nad wodę mieliśmy przygodę z kołem. Jerzy ochoczo wziął się do pracy – oskrobał patykiem błoto z przyrządu i wlazł do wody żeby dokonać ablucji tegoż. A że woda mętna to chłopisko nie zauważył dziury w dnie i wykonał klasycznego nurka.

Nam odebrało mowę i opanował nas paraliż, nim otrząsnęliśmy się z szoku (hahahaha) Jerzy stoi już na czworaka w tej wodzie i wrzeszczy że wypadła mu szczęka. Maca ręką po dnie jak wścieklizna i za chwilę widzimy szczęście na jego twarzy : MAM!!!!!! Krzyczy jakby go ze skóry obdzierali. Pcha to coś do gęby… A TO NIE PASUJE!!!!!! BO TO BYŁA MUSZLA OD SZCZEŻUI!!!!!!!!. Zbyszek i ja leżymy na wznak na młodziutkiej, wczesnowiosennej trawce i kwiczymy jak by nas zarzynali.

Po dłuższej chwili przerywanej biadoleniem „ a co ja w domu powiem?” udało się znaleźć naszemu łowcy swój skarb i bezpiecznie umieścić go na swoim miejscu. Przerwa w łowieniu bo trzeba chłopa wysuszyć, no to Jerzy rozebrał się tak dosyć mocno i skacze i macha i w efekcie spalił sobie koszule. No i tak trzeba było zakończyć ten piękny, pierwszy pobyt nad wiosenną wodą. Ale „bakcyla „ zaszczepił.

 


2.5
Oceń
(6 głosów)

 

Szczęka - opinie i komentarze

u?ytkownik3053u?ytkownik3053
0
hehe i bywają i takie sytuacje nad wodą. Wrażeń na pewno nie brakowało bo Jerzy wam ich dostarczył :) a z tą muszelką to ładnie się pomylił heh pozdrawiam pindral (2009-03-23 21:39)
u?ytkownik2494u?ytkownik2494
0
Niezła historia. Następnym razem może klej do protez załatwi sprawę.;-) Pozdrawiam (2009-03-24 14:46)
rysiek38rysiek38
0
Cale szczescie ze mnie tam nie bylo bo pewnie zwijalbym sie z bolu brzucha ze smiechu caly dzien z tej muszli w ustach oczywiscie - dobre (2009-03-24 15:47)

skomentuj ten artykuł