Szczęśliwy powrót - zdjęcia, foto - 4 zdjęć
Przygoda która nam się przytrafiła podczas jednej z jesiennych wypraw na długo pozostanie w naszej pamięci. Wraz z moim dobrym kolegą po kiju Krzyśkiem, postanowiliśmy wybrać się w poszukiwaniu szczupaka na pobliskie starorzecza Wisły. Teren piękny, płytkie zatoczki porośnięte grążelami, dołki schodzące z 1m do 3, poprostu cudo. Ubrani w wodery i uzbrojeni w żywcówki ruszyliśmy. Na pierwszy rzut poszły głębsze części starorzecza. Bez znacznych efektów. Postanowiliśmy przemieścić się na płycizny zarośnięte zielskiem. Po 40 minutowym brodzeniu nie mamy nawet brania, ale nie ma co się poddawać. Krzysiek rzucił pomysł aby udać się na nie znane płycizny. Teren ten jest praktycznie nie dostępny dla wędkarzy o słabych nerwach. Jest to odległość ok 500 m gęstej trawy i zwalonych drzew. Po samej drodze większości odechciewa się wszystkiego. Ale nie nam! :) Zwarci i uparci przedarliśmy się przez gęstwinę. Gdy dotarliśmy, od razu naszą uwagę przykuł pionowo wbity w wodę patyk o dość dużej średnicy. Nie przerywaliśmy jednak wędkowania. Sumienie nie dawało nam spokoju, razem z Krzyśkiem postanowiliśmy bliżej przyjrzeć się owemu patykowi. Gdy zbliżałem się do podejrzanego miejsca zauważyłem kształt siatki. Natychmiast krzyknąłem do Krzyśka: Krzychu to siata!!! Reakcji kolegi nie będę opisywał bo chciałbym aby było kulturalnie. Obydwaj nienawidzimy kłusownictwa i ci co uważają tak samo mogą sobie wyobrazić nasze reakcje. Po bliższych oględzinach okazuje się ze to tzw: ''skrzydlak'', ''bęben'' zastawiony przez kłusoli, nawet nie wiemy dobrze jak to nazwać Nie musieliśmy się długo naradzać co z tym fantem zrobić. Szybko zabraliśmy się do rozbrajania pułapki. Była w nienaruszonym stanie, zupełnie jakby ktoś o niej zapomniał. Gdy Krzysiek uniósł całość nad wodę usłyszałem okrzyk: Ale piękny lin!!! Odpowiedziałem: Gdzie??? On: W środku, w ''skrzydlaku''. Nie wierzyliśmy własnym oczom. W środku był 55cm lin. Był piękny, aż nam dech w piersi zaparło! Musiał być tam dłuższy czas, pysk miał cały biały prawdopodobnie od tego iż nie mógł żerować. Nie mogliśmy przepuścić takiej okazji aby nie zrobić sobie zdjęcia z tak piękną rybą. Po sfotografowaniu rybka szczęśliwie wróciła do wody czego dowodzi film nakręcony przez nas: http://www.youtube.com/watch?v=O0h1A0r-Nho&feature=feedu . Jesteśmy z siebie dumni ze udało nam się pokrzyżować plany bezmózgich kłusoli i uwolnić tak piękną zdobycz. Jestem pewny ze kiedyś nam się odwdzięczy piękną walką na wędce. :)
Autor tekstu: Łukasz Ucinek
darek300 | |
---|---|
Gratuluje słusznego postępowania. Mam nadzieje że wyrośnięty profesorek przeżyje:)Brawo!***** (2011-11-03 09:56) | |
stalk75 | |
Niestety, takich "przygód" na naszych wodach zdarza się wiele. Sam w tym roku spiningując na jeziorze, w odludnej zatoczce miałem wątpliwą przyjemność podciągnięcia do powierzchni sporej siatki (nie rybackiej), a wypływając przed wschodem słońca trafiałem też na niezebrane przez kłusoli "pupy". Wiem, że odezwą się koledzy, którzy będą wskazywać na konieczność zgłaszania takich rzeczy Straży czy Policji i nieściąganiu samemu tych samołówek, ale gdy człowiek ma dwa tygodnie urlopu, to chciałby przede wszystkim odpocząć (czyt. mieć święty spokój), a nadto z doświadczenia wiem, że niejednokrotnie to ci, co mają ścigać takie zachowania, sami są właścicielami tego "sprzętu" i kłusują, niestety... Zwłaszcza w mniejszych ośrodkach, wsiach, z dala od tzw. cywilizacji. Czasem przypomina to kopanie się z koniem... Za zdjęcia, postawę, trud poświęcony hobby ***** A jak dalsze efekty spotkań z drapieżnikiem? (2011-11-03 11:10) | |
Anachid | |
Usuwacie sieci a nieopodal przejeżdża sobie patrol. Widzi dwóch gości wyjmujących ryby z sieci. i co robi? ... (2011-11-03 12:08) | |
juras1981 | |
jak dla mnie to najpierw chciałbym pogratulować zdrowego podejścia. Znam "wędkarzy" którzy by takiej okazji nie przepuścili i rybka powędrowałaby na patelnie :( Sam widziałem jak jeden wędkarz kiedyś złapał do podbieraka szczupaczka( zresztą duży okaz na oko ok. 60-70 cm), który najprawdopodobniej po ciężkiej walce z innym wędkarzem nabierał sił pływając przy trzcince przy samej powierzchni. Po spłynięciu do brzegu chwalił się "swoim połowem" ale był jeden szkopuł...w łódce pan miał tylko 2 wędki przygotowane na płotki :) Nie będę komentował takich postępowań bo nie można tu pisać niecenzuralnych słów. Dlatego wielkie brawa dla Was chłopaki za wzorową postawę i przede wszystkim za szczerość !!!!! (2011-11-03 21:02) | |
Adam01 | |
Czyn godny prawdziwego wędkarza. Takie okazy powinny pływać do upadłego. Większy okaz, więcej ikry i małych rybek które wyrosną na dzielnych wojowników. A tych kłusoli niech ręka boska broni rozstawiać sieci! Można wyrobić karte wedkarska i legalnie walczyć z okazami. A jak już tak sie chce to w drodze wyjątku wziąść coś do domu. ***** i gratulacje czynu. (2011-11-03 21:13) | |
kostekmar | |
Ja również przyłączam się do gratulacji za postawę. Ale z drugiej strony pozostaje ten znak zapytania co wtedy gdy jakis patrol namierza kolegów??? Ciekawe jakie podejście mieliby strażnicy? Zawsze jak jakieś wątpliwości, ale co tam zrobiliście cos godnego do naśladowania. (2011-11-04 15:48) | |
u?ytkownik94767 | |
W takiej sytuacji najlepiej zadzwonić po strażników czy policję. Niepotrzebnie narażaliście się nie tylko na podejrzenie bycia kłusownikami ale na być może nieciekawą reakcję tych co to zostawiali. Lin piękny. (2011-11-04 17:47) | |
camelot | |
***** Za artykuł ! Lin piękny i chciało by się takiego mieć na kiju. Mimo wszystko zgłosił bym to znalezisko odpowiednim służbom ......Pozdrawiam serdecznie ! (2011-11-05 18:00) | |
matador95 | |
Wielkie Gratulacje :D (2011-11-05 22:47) | |
strzalek3012 | |
No właśnie kłusownicy. Gdyby nie oni i nieetyczni wędkarze dziś ryb byłoby wystarczająco i na mych łowiskach pływałyby szczupłe 70-90 cm a nie 35-40 lądowały na patelni... Niestety jeszcze ie tak dawno znajomy opowiadał mi jak na Zalewie Sulejowskim bezczelnie kłusują i policja za bardzo tam się nie zapuszcza. Przy czym kłusole to dla mnie ludzie łowiący bez karty i biorący wszytsko co można upiec + łodkowicze na Sulejowie biorący ile złowią szczupłego, a czasem jest to przekroczenie normy o 400%!!PZW powinien z tym walczyć. Zaczynając od wzrostu kar ok. 500% (kłusole mają płacić kary a nie za moje podatnicze pieniądze w więzieniach siedzieć), proponowałbym potraktowanie trochę też prądem jak oni traktują rybki i zwiększenie liczby kontroli PSR. Przez 6 lat płaciłem i regularnie łowiłem ani razu nie miałem, a leśne dziadki z pewnego koła w powiecie piotrkowskim zabierali do kieszeni karpie 25 cm, szczupłe nawet 30 cm... Kara to 200 zł a chyba nie trzeba profesury mieć żeby obliczyć że kara raz na kilkanaście last to nic w por. do zysków w postaci ryb zjedzonych...Jak nie zmieni sie prawo i kontrole nie zostaną zintensyfikowane nici z rybek sandałków, szczupłych o rozmiarach takich jak w Skandynawii. Piekny linek, mam nadzieję, że nigdy nie zagości w pułapce tych psaożytów społecznych. (2011-11-06 16:48) | |
ryukon1975 | |
Też miałem okazję znaleźć i zniszczyć w swoim życiu trochę różnego sprzętu kłusowniczego. Ja nie powiem byś cokolwiek zgłaszał bo sam nigdy tego nie zrobiłem.Zniszczenie takiej siatki o jakiej piszesz to kwestia pięciu minut ,po co mi się tłumaczyć,robić za świadka przed kim, mój czas jest ważniejszy. Tak zwane odpowiednie służby mogą same zacząć szukać a nie wyręczać się innymi. Zresztą nie zrobili by więcej jak ja,zabrali by siatę ,ja ją zniszczę na jedno wyjdzie.Nikt mi nie wmówi że będą czekać 2-4 dni aż kłusownik przyjdzie ją sprawdzić by go zatrzymać. (2011-11-08 20:37) | |