Szczupak 2

Około godziny 8.00 wziąłem łódkę i wybrałem się z żoną na Zalew Szczeciński. Jak już wcześniej pisałem chodzi tam ładny szczupak. Założyłem srebrną blachę obrotówkę 5 i zacząłem rzucać...pierwszy rzut...nic...drugi rzut...nic...i tak kolejne przez około 3 godziny. Próbowałem zmienić przynętę więc może twister 15 cm...wykonałem kolejnych kilkanaście rzutów...i nadal nic niestety. Postanowiłem więc popłynąć wzdłuż linii brzegowej do małej zatoczki schowanej za trzcinami. Gdy już dotarłem do samego środka zatoczki zarzuciłem kotwice spoglądając w dól wody stwierdziłem, że głębokość nie przekraczała 1 metra a na dnie widać było bardzo dużo liści kaczeńców. Pogoda była względna raz świeciło słonce...a za chwilę było już za ciemnymi chmurami...jakby tego było mało to wiatr wiał dość silnie non-stop. Założyłem więc swoją najlepszą blachę i wykonałem rzut. Pierwszy okazał się nie trafiony...za to za drugim rzutem zauważyłem dość sporego szczupaka podpływającego pod sama łódkę tuż za blachą. Po czym gdy tylko mnie zobaczył zawrócił z powrotem cwaniak jeden:) wiedziałem już, że on będzie na pewno mój i, że to dobre miejsce na szczupaka. W końcu (już nawet nie wiem za którym rzutem) poczułem silne uderzenie...'coś jest' i zaczęła się walka...już czułem po wędce, że nie jest to wcale mały okaz. Po kilku minutach gdy już trochę się zmęczył wyciąganiem żyłki z kołowrotka w końcu udało mi się wyciągnąć go na powierzchnie. Gdy został dociągnięty do łódki i ujrzeliśmy jaki jest duży pojawił się uśmiech na mojej twarzy. Krzyknąłem do żony, 'w końcu jest nasz'. Gdy już znalazł się u nas na łódce odetchąłem ze spokojem. Byłem bardzo zadowolony ponieważ po raz pierwszy udało mi się złapać takiego szczupaka. Ale to jeszcze nie koniec mojej radości. Zarzuciłem jeszcze raz w to samo miejsce...i co?? JEST!! Mam drugiego...praktycznie taki sam jak ten sprzed chwili...i zaczęła się druga z kolei walka. Ten walczył mniej zawzięcie jak jego poprzednik, ale był równie uparty. Dwa razy podciągałem go do łódki, gdy tylko mnie zobaczył odbijał wyciągając żyłkę z kołowrotka. Gdy już udało nam się go wyciągnąć z wody i wylądował w łódce, nie wierzyłem, że to możliwe...w jednym dniu...a raczej w jednych minutach. Szczupak widoczny na zdjęciu warzył 5,10 kg i mierzył 86 cm, drugi był nieco mniejszy...warzył 4,40 kg i 80 cm długości. Wędkarze zapraszam wszystkich na Zalew...tam naprawdę pływają niezłe sztuki...życzę Wam takich samych a nawet jeszcze lepszych wyników jak ja. Mam nadzieję, że to nie koniec mojego sezonu, w którym główną rolę gra oczywiście szczupak:):):)