Szczupak Doliny Rurzycy 2014
Wojciech Szymański (cytryn74)
2014-06-09
W Niedzielę 08.06.2014 zostały rozegrane po raz 21 zawody spiningowe "Szczupak Doliny Rurzycy"
Zawody rozpoczęły się o godz 7:30 i trwały do godz.14.30 (niezły wycisk jak dla niektórych, prawda Łukasz?), ale to nic idźmy dalej.. Na starcie stanęło 75 osób z różnych kół - tych bliższych, ale i też tych dalszych jak np Dragon Bydgoszcz, jakby nie było są to piękne rozgrywki na pięknych akwenach wiec chętnych tu nigdy nie brakuje.
Rozpocząłem je z wielka niewiadomą, mianowicie do samego końca - nie miałem żadnej strategii co bardzo rzadko mi się zdarza i dosłownie na pięć minut przed startem zdecydowałem się na jedno z trzech jezior na których były rozgrywane zawody.
Po około 30 min. żwawego marszu wraz z trzema kolegami dochodzimy do celu. I tu zaczyna się rywalizacja, każdy z nas się rozgląda i próbuje znaleźć ciekawe miejsce dla siebie, miałem upatrzone dwa jednak na to na które chciałem się udać jako pierwsze zostało zajęte już przez kolegę z Szamocina... od razu biegnę na to drugie i....tu mi się udaje.
Zaczynam obławianie... długo, długo nic. Za jakiś czas słyszę okrzyk Szamocina "jeeestt" taki ok. 50 cm (ciśnienie skoczyło), ale to nic obławiam dalej, wpada kilka krótkich pasiaków i lipa koledzy po mojej prawej jakieś tam do miary wyciągają, nagle trzask i czuje na kijku coś...wiedziałem od razu, że szczupły, walka nie trwała zbyt długo, wyciągnąłem, zmierzyłem.
Nagle kolega z Szamocina widzę, że coś ciągnie ładnego i po ok 1 min. krzyczy, że mu spadł (cóż powiedzieć jak to na zawodach "kamień z serca" :)) jest już ok. 9 może 9 z minutami. Nastała zupełna cisza odeszły nawet te małe okonki nic a nic. Zdecydowałem się na obławianie głębszych partii jeziorka. Przez dłuższy czas do ok 10 cisza i w pewnym momencie poczułem uderzenie..... zacinam i siedzi. Czuje od razu, że jest większy od poprzednika, niestety jak zwykle poszedłem do sprawy po laicku i nie wziąłem podbieraka tylko chwytak, podholowałem rybkę dość blisko, okazało się że jej niestety nie sięgnę z powodu kapelonów. Krótka decyzja: skacze do wody albo tracę rybkę na BARDZO ważnych dla mnie zawodach. Skoczyłem w woderach do wody, woda sięgała mi po piersi ale to nic... zaczynam walkę o zapięcie szczupłego w chwytak, w końcu mi się udaję. MAM KOMPLET. Nawet nie mierzę tak na oko 64-67 cm (jak się okazuje później, nie wiele się pomyliłem)
Teraz walka z czasem. Pakuje wszystko co miałem wyciągnięte do plecaka, wylewam wodę z butów i jazda na maksa.
Dochodzę do wagi po ok 20-25 min. Są już 2 komplety jeden okonia i jeden szczupaka.
Miara jest ok., waga, podliczenie i okazuje się ,że wychodzę na prowadzenie... łapie 3595 punktów i tak już zostaje do końca.
Zdobywam 1 miejsce i piękny puchar. Niestety też wielki żal ,że w tym roku nie ma już łódki tylko rower ,dobrze chociaż,że damka,żona będzie miała czym jeździć.
Teraz tylko czekać do następnego roku.Pozdrawiam.