Szczupły z ostatniego rzutu
Paweł Sąsiadek (pompips)
2012-11-14
Widząc przepiękną pogodę nie mogłem usiedzieć w pracy, jako że dzień był już rozbity przez badania okulistyczne postanowiłem wypisać kilka zaległych nadgodzin i skorzystać pogody dotleniając się nad wodą.
Sprzęt jeździł sobie w bagażniku samochodu nie potrzebowałem czynić żadnych przygotowań tylko w drodze do domu odbiłem na pobliskie glinianki.
Wielkie było moje zdziwienie gdy nad wodą zobaczyłem całkiem sporą grupę znajomych wędkarzy moczących kijki z uwieszonym na końcu żywcem.
Od razu dowiedziałem się że nic się nie dzieje i ryby niema pogawędziwszy chwilę z nimi postanowiłem wrócić do pierwotnego celu mojej wyprawy czyli do łowienia.
Wypełniłem szybciutko rejestr połowów zmontowałem zestaw zawiesiwszy na ramieniu moją torbo apteczkę złapałem w rękę podbierak i wędkę, wyruszyłem w celu relaksacyjnego porzucania.
Spinningowałem dobrą godzinkę szukając odpowiedniej przynęty spenetrowałem całą wolna przestrzeń na stawie nie odnotowawszy ani skubnięcia już pełen desperacji ponaglany telefonami z domu miałem się zwijać gdy przypomniałem sobie o moim perłowo zielonym magiku którego oszczędzam jak się tylko da założyłem go szybciutko na wolfram i oddałem kilka rzutów bez skutecznie.
W tym czasie telefon zadzwonił już chyba 7 razy byłem już tak zły że miałem zamiar go wrzucić do wody gdy stwierdziłem że będzie lepiej po prostu go wyłączyć.
Po tym zabiegu odczekałem chwilkę aż emocję nieco opadną i oddałem rzut ostatniej szansy i po trzech obrotach korbką poczułem lekkie przytrzymanie przynęty odruchowo przyciąłem i poczułem na kijku wspaniałe wicie się rybki. Po kilku chwilkach zobaczyłem ładnego szczupaczka który próbował się dziarsko uwolnić z haka. Podebrawszy go przymierzyłem do rękojeści mojego wysłużonego podbieraka tak około 55cm czyli pierwszy szczupaczy wymiar w tym roku.
Zadowolony po krótkiej chwili namysłu postanowiłem uraczyć się mięskiem rybki i pozbawiwszy delikwenta życia zapakowałem się powrotem do autka i wyruszyłem do domu z poprawionym humorem gdzie oczekiwała mnie nieźle wkurzona małżonka.
W domu wraz z żoną spałaszowałem ze smakiem szczupłego z patelni z tostami z masłem czosnkowym i zieleniną, którą w mój ulubiony sposób przygotowała moja małżonka.