Zaloguj się do konta

Szczupły z ostatniego rzutu

W czwartek 08.11.2012 nadżyła się kolejna okazja aby wyprawić się na ryby.
Widząc przepiękną pogodę nie mogłem usiedzieć w pracy, jako że dzień był już rozbity przez badania okulistyczne postanowiłem wypisać kilka zaległych nadgodzin i skorzystać pogody dotleniając się nad wodą.


Sprzęt jeździł sobie w bagażniku samochodu nie potrzebowałem czynić żadnych przygotowań tylko w drodze do domu odbiłem na pobliskie glinianki.

Wielkie było moje zdziwienie gdy nad wodą zobaczyłem całkiem sporą grupę znajomych wędkarzy moczących kijki z uwieszonym na końcu żywcem.
Od razu dowiedziałem się że nic się nie dzieje i ryby niema pogawędziwszy chwilę z nimi postanowiłem wrócić do pierwotnego celu mojej wyprawy czyli do łowienia.

Wypełniłem szybciutko rejestr połowów zmontowałem zestaw zawiesiwszy na ramieniu moją torbo apteczkę złapałem w rękę podbierak i wędkę, wyruszyłem w celu relaksacyjnego porzucania.
Spinningowałem dobrą godzinkę szukając odpowiedniej przynęty spenetrowałem całą wolna przestrzeń na stawie nie odnotowawszy ani skubnięcia już pełen desperacji ponaglany telefonami z domu miałem się zwijać gdy przypomniałem sobie o moim perłowo zielonym magiku którego oszczędzam jak się tylko da założyłem go szybciutko na wolfram i oddałem kilka rzutów bez skutecznie.
W tym czasie telefon zadzwonił już chyba 7 razy byłem już tak zły że miałem zamiar go wrzucić do wody gdy stwierdziłem że będzie lepiej po prostu go wyłączyć.
Po tym zabiegu odczekałem chwilkę aż emocję nieco opadną i oddałem rzut ostatniej szansy i po trzech obrotach korbką poczułem lekkie przytrzymanie przynęty odruchowo przyciąłem i poczułem na kijku wspaniałe wicie się rybki. Po kilku chwilkach zobaczyłem ładnego szczupaczka który próbował się dziarsko uwolnić z haka. Podebrawszy go przymierzyłem do rękojeści mojego wysłużonego podbieraka tak około 55cm czyli pierwszy szczupaczy wymiar w tym roku.

Zadowolony po krótkiej chwili namysłu postanowiłem uraczyć się mięskiem rybki i pozbawiwszy delikwenta życia zapakowałem się powrotem do autka i wyruszyłem do domu z poprawionym humorem gdzie oczekiwała mnie nieźle wkurzona małżonka.
W domu wraz z żoną spałaszowałem ze smakiem szczupłego z patelni z tostami z masłem czosnkowym i zieleniną, którą w mój ulubiony sposób przygotowała moja małżonka.

Opinie (8)

Rufin

Nad wodą bywa różnie-czasem pierwszy rzut przynosi wymarzoną rybkę,czasem ostatni!Najważniejsze,aby po prostu być nad tą wodą.A z tym ostatnim to chyba najciężej ..... [2012-11-15 15:52]

troc

Magiczne przynęty- któż ich nie ma, czasami zapomniana blaszka potrafi zdziałać cuda....Pozdrawiam za *****. [2012-11-15 19:58]

paawel1

No to wreszcie przeczyatłem coś z humorem *&^%$ ))))))))) [2012-11-15 20:01]

bobus86

zapomniales dodac jaka byla mjina kolegów ktorzy wczesniej bezskutecznie siedzieli :)piatka [2012-11-16 20:55]

Zielan

Sam nie raz złapałem szczupłego na ten "ostatni" rzut. [2012-11-17 14:04]

Kowal73

:)***** [2012-11-17 23:01]

kamil11269

***** :) dobry opis [2013-01-10 15:02]

użytkownik

Oj ostatnie chwile czasem bywają najlepsze, ja też zawsze będąc na rybach np. na białorybie zawsze zwijam cały majdan jako pierwszy a dwa kije zostawiam na sam koniec. I jedna jedna właśnie sytuacje wam opowiem której nie zapomnę do końca życia. A mianowicie łowiliśmy przez cały dzień i nic kompletnie wiec pod wieczór postanowiliśmy się zwijać (najpierw parasole, skrzynki itp pod koniec wędki) i właśnie w ostatniej chwili ryby zaczęły brać to bardzo co w końcu skończyło się przedłużoną wyprawą o jedną noc. Pozdrawiam Boczny Trok [2014-07-16 18:47]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej

Łowisko Tuszynek

ŁowiskoNa Łowisko Tuszynek wybraliśmy się w drugiej połowie lipca na k…

Niedzielny spinning

Czas mija i wraz z czasem zużywa się stary sprzęt i przychodzi czas zaku…