
Puchar i medal za I miejsce w okręgówce. - zdjęcia, foto - 4 zdjęć
Jak nam wszystkim wiadomo jest zima. Dla ludzi, którzy łowią na muchę, niezależnie czy suchą, czy mokrą, czy też inne odmiany tej szlachetnej techniki, zima jest okresem w którym kręcimy muchy i z utęsknieniem czekamy na maj. Moja przygoda z muszkarstwem zaczęła się dzięki trójce ludzi, którym chciałbym z tego miejsca gorąco podziękować. A mówię to o znajomym, który prowadził sklep wędkarski - Panu Witkowi, który namówił mnie do kupna kuli wodnej, z której to szybko przeszedłem na suchą muchę. Kamilowi - mojemu dobremu koledze ze szkoły i po kiju, który kiedyś przy piwie powiedział mi że rajcuje go mucha. Wyśmiałem go wtedy: '...no co ty, u nas mucha? ... a gdzie masz pstrągi w naszej rzece?'. Taaa okazało się że pstrągów rzeczywiście nie ma, ale są klenie. Kleniśka i kleniczki - ogromne ilości tylko trzeba trochę postać w wodzie. Trzecią osobą dzięki której łowię na muchę jest Michał - właściciel 2 sklepów w Sochaczewie - który pomógł mi skompletować mój pierwszy zestaw muchowy. Wywiedział się u 'fachowców' co i jak, jak również nauczył mnie rzucać muchówką. To taki mały memoriał odnośnie tego jak to się zaczęło. A właściwie jak to się zaczęło?
Na swój pierwszy sprzęt wybrałem Jaxon Orion 2,85 #5-6 ze sznurem Worcestershire Fly DT6F i kołowrotkiem Jaxon Fly AM 5/6. W porównaniu z muchówką, którą mam teraz tamten sprzęt wyglądał jak z lamusa. Jednak mój pierwszy, niezapomniany sezon z muchą w roli głównej był genialny. Koniec czerwca-początek lipca. Wtedy to się wszystko zaczęło.
Godzina koło 15-16. Wpadam do domu, rzucam plecak, krzyczę 'cześć mamo'. Zdyszany (bo biegłem całą drogę ze szkoły do domu) wbiegam do pokoju, gdzie czekała już moja nowiusieńka, lśniąca i pachnąca muchówka. Gotowa do łowienia! O tak! Tylko jeden mały problem na mojej drodze do sukcesu. Nie mam much. Nie myśląc długo po przeczytaniu poprzedniej nocy kilku stron o kręceniu much złapałem haczyki, nitki (od mamy z pudełeczka do szycia - zaznaczę że nitki były zwykłymi nićmi do szycia o wieeeele za grube do celów muchowych) i czapkę z lisa na jeżynkę - do dziś mama myśli, że to mole wyżarły taki placek futra z dość komunistycznej czapki. Przydałoby się jeszcze imadełko myślę sobie. Od czego były kombinerki :). Wyglądało to tak: haczyk łapałem kombinerkami, sklejałem je taśmą, aby działały jak imadełko i całość przytrzaskiwałem szufladą. Dziś się z tego śmieje, zapewne Wy też, ale co to były za muchy :). Kręciłem w stylu 'HBO na stojaka'. Ukręciłem aż dwie muchy w takich warunkach i pobiegłem na ryby zanim się ściemni i nic nie wyjdzie z mojego niecnego planu.
Po dotarciu nad wodę rozłożyłem sprzęt i ogarnęło mnie przerażenie. Ja - taki łeb – mam wejść do „rwącej rzeki”. Cóż, odwrotu nie miałem, bo kto pękał w tamtych czasach – no proste że cieniasy. Wchodzę! Pomimo lata woda była cholernie zimna, w szczególności, że nie miałem woderów. Strach nie pozwalał mi zapuścić się w głąb rzeki, więc doszedłem do najbliższej wysepki i stamtąd zacząłem swoją przygodę, która trwa do dziś dzień. Mucha z lisa i nici świsnęła w powietrzu do tyłu, następnie do przodu wprost na drzewo. Płacz niemiłosierny, bo wejść nie wejdę, a tracąc zostanie mi ostatnia mucha. Drzewsko nie miało litości i ukradło mi muchę (mogę przysiąc, że specjalnie i po złości to zrobiło). Nerwy na wodzy myślę i plącze kalecznie moją ostatnią, „super muchę lisówkę”.
Znów zaczynam. Najpierw tył, potem przód. Udało się! Trafiłem między gałęzie i odrzucam szybko, może zbyt nerwowo linkę do tyłu. Znów sukces. Trafiam tam gdzie chciałem, czyli pod gałęzie. Wtedy wydawało mi się że była to sucha, a dziś rzekłbym że co najmniej dziwna nimfa. Bądź co bądź, owoc moich 30 minutowych starań w przytrzaśniętych kombinerkach, przepięknie spływał po powierzchni wody. Pierwszy kleń wyszedł do mojej muchy. Zdumienie sięgnęło zenitu. A jednak – są tu ryby które można łowić na muchę! Niestety spanikowałem i kleń zdążył wypluć z niesmakiem moją tak zwana „muchę”. Szybki wymach bez suszenia muchy i bach na wodę. Tworzy się lejek, zaciskam zęby, ostania myśl jaką pamiętam do dziś to: tym razem nie spudłuj kretynie. Udało się! Klenik dał się oszukać i teraz ucieka w dół rzeki w silniejszy prąd. Poprawiam uchwyt na korku i zaczynam hol. Emocje kipiały ze mnie. Czułem każdy skręt łebka tego klenia na sznurze. W końcu dotaszczyłem go do nóg. Był ogromny – całe 15cm szarych i połyskliwych łusek. Wtedy moja druga myśl: Catch and Relase o którym tyle czytałem na forach muchowych. Więc maluszek wrócił do domu.
Tego dnia padły jeszcze dwa, równie wymowne okazy, które śladem brata popłynęły całe i zdrowe. Woda już nigdy nie była zimna ani zbyt głęboka dla mnie. Muchówka Oriona była 8 jak nie 9 cudem świata. Piramidy? Chiński mur … pikuś, ja miałem mojego Oriona. Sezon mijał, ja obkupiłem się w sprzęt taki jak kamizelka, spodnio-buty, okulary polaryzacyjne i materiały muchowe. Much nie musiałem trzymać w kombinerkach tylko w imadełku. Cała ta otoczka jest fajna, stwarza taki klimat „małej Anglii”. Nie zapominajmy jednak że jesteśmy w Polsce i tu są najpiękniejsze muchowe rzeki.
Dziś jestem mistrzem okręgu skierniewickiego w dyscyplinie muchowej. Kleni łowię z roku na rok coraz mniej. Może to wina much, które się „przyjadły”, albo zwykłej rutyny – tył, przód, tył, połóż i zacinaj. Nam skromną nadzieję, że w sezonie 2009 nie zabraknie kleni w mojej ukochanej rzeczce.
Do dziś dzień z mojej ręki 2 klenie nie wróciły do domu, za co przepraszam ich rodziny i składam kondolencje. Muchówkę sprzedałem w ubiegłym roku czego bardzo żałuję. Jeżeli ten artykuł czyta Kryspin z Sochaczewa proszę o kontakt w celu odkupienia muchówki z kołowrotkiem i sznurem.
Zwyczajowo bajka kończy się morałem, a morał z tej jest taki:
Nie ważny jest sprzęt, liczba godzin nad wodą, medale, puchary i cała ta bajeczna otoczka. Najważniejszy i tak jest pierwszy raz. Ten niezapomniany.
Autor tekstu: Michał Pandel
![]() | faun77 |
---|---|
Super opis. Łza w oku się kręci. Tak sobie myślę że mucha to metoda połowu dla romantyków, co potrafią docenić przyrodę i czerpią przyjemność nie tylko z łowienia ale czasem nawet większą z przygotowania do wyprawy i samego przebywania nad wodą. Pozdrowienia i napiętego sznura. (2009-02-04 11:01) | |
![]() | hlehle |
Przyjemny artykuł :) Czemu sprzedałeś muchówkę? Chciałeś zmienić metodę, czy hobby? W tym roku będę trochę bywać na Twojej rzecce (tak myślę ;) ). Fajne kleniki tam pływają, więc możnaby kiedyś razem sznurami pomachać. Pozdrawiam (2009-02-04 11:06) | |
![]() | Kiris |
Bardzo dobry artykuł. Zawsze jak wspominamy nasze "pierwsze kroki" obojętnie w jakiej dziedzinie, to łza się w oku kręci. Nie będę ukrywał, że artykuł wzbudził także moje wspomnienia co prawda nie związane z muchówką.... Pozdrawiam (2009-02-04 12:00) | |
![]() | rysiek38 |
poczytalem i tez mi sie wszystko przypomnialo jak wygladalem z ruskim teleskopem na wisle na szczescie pewien gosc dal mi uche cud i na to cos zlowilem pierwszego pstraga (2009-02-04 17:30) | |
![]() | nixon |
Miło mi, że Wam się podoba. A co do wędkowania "u mnie" to zgadamy się i mogę oprowadzić po miejscówkach. Pozdrawiam P.S. sprzedałem bo nie miałem pieniędzy na mistrzostwa spławikowe. Niestety to mój błąd. (2009-02-04 17:47) | |
![]() | ekoolo |
Sztuczna mucha,to wędkarstwo dla prawdziwych gentelmenów:)Moje gratulacje za wyniki.Pozdrawiam (2009-02-04 18:35) | |
![]() | kwiatek |
siema nixon! miałem chęć sprzedać swoją muchówkę ! ale po przeczytaniu tego co opisałeś nigdy tego niezrobię !!!! (2009-02-04 18:52) | |
![]() | nixon |
No siemmma kwiatuś. Ja myślę, że jej nie sprzedasz. Jeszcze wybierzemy się na klenie. Ja pokażę Ci co i jak na muchę i mam nadzieje, że nauczysz mnie łowić je na spinning :) (2009-02-05 06:43) | |
![]() | stanspin |
Bardzo dobry artykuł doskonale oddający emocje związane z łowieniem na sztuczną muchę. Ja zaczynałem w późniejszym wieku, ale swoich pierwszych kleni też nie zapominam (2009-02-05 12:26) | |
![]() | ja1cek |
wędkarska proza życia. (2009-02-06 19:23) | |
![]() | karoltsu1 |
Dobrze to napisałeś kolego,czyta się jednym tchem-przyjemnie.Daje 5*****,nie za sam artykuł,ale za pasje jaka w nim przedstawiłeś.Medale...?Moze i cenne-drugiej głowy,czy trzeciego ucha nie zapewnia,są jedynie triumfem chwili,dnia,zdarzenia-kawałkiem metalu.To pasja jest największą nagroda. (2010-02-13 19:31) | |
![]() | u?ytkownik58329 |
Świetny artykuł. Ode mnie 5 (2010-12-15 17:07) | |
![]() | u?ytkownik58329 |
I życzę więcej takich pucharów. (2010-12-15 17:08) | |