Szybki wypad
Marek Więckowski (Sniper64)
2011-02-09
Po rannym wypadzie na rybki wróciłem taki zmęczony jak bym siedział cały dzień przy radiu, co nadaje to samo w kółko..:)Tak mnie facet wymęczył tym swoim gadaniem! Wracając do domyciu, myślałem już tylko o mocnej gorącej kawie!!!
Wpadam autkiem w swoje małe podwórko, sprzęt wszystko zostaje w samochodzie, myślę sobie może jak będzie czas po południu to podskoczę do lasu na łowisko na Wilczy przesmyk 3 może tam nie będzie takiego nawiedzonego wędkarza! Z chodzę do piwnicy przebrać ciuchy wędkarskie, bo nie ma, co zadzierać z Panią domu..:) Wskakuje w domowe i do mieszkanka idę już zadowolony,,,bo smak Kawuni miałem już tak blisko,w chodzę i pierwsze, co to czajniczek na gaz, ulubiony duży kubek z uchem i do niego 3łyżeczki czubate sypanej mielonej kawki ciacham…Tak to jest to..!!!
Czas szybko mijał…Godzina 15.15 Pogoda się poprawiła, wszystko po załatwiane, w CO się pali..To, co myślę sobie skoczymy Maruś na Wilczy przesmyk..Zobaczymy, co tam się będzie działo..Pod wieczór, szybko na jednej nóżce powrotem po ciuchy do piwnicy, kilka sekund i już jestem w autku…Silnik zagadał i już koła się kręcą..1-2-3 70 Km na blacie za miastem i 5 - 120 kreska na okrągłym blacie pokazuje…. Maruś sypie do lasu, gęba ucieszona, uśmiech, tylko teraz którędy na skróty po lesie …Mogą być koleiny i błoto nie do przejechania...Nie!!! Żnę główną, trochę dłuższą drogą…
,,Ale nie wiele.. Pewniejsza…Aaaach!!! Jestem na prostej przez las już po za domami na staw, a tu nikogo jak w niebie cicho trochę lodu i trochę wylizanego miejsca, wystarczy by tam zamoczyć kijka..:)No to raj)) tylko dziki ptaki, rybki i Maruś…!
Cichutko podjechałem na łowisko, delikatnie otwieram bagażnik, wyciągam jednego kijka z delikatnym zestawem ten, co rano miałem, rozwijać chcę a tu patrzę złamałem spławik, a taki był łowny…To nic Maruś!!! Naprawi się spławiczek…Ale później, bo teraz nie ma za wiele czasu by się z nim bawić,szybko zmiana na inny, agraweczkę cyk, drugi spławiczek myk i gotowe..:) Zarzucam na robaczki kolorowe, podsypka została z rana to troszeczkę sobie pod sypałem.. Ale nie wiele!
Czekam na jakieś oznaki życia w wodzie..! Wiaterek cichł, przebłyski słoneczka, gdzieś tam Kosa gwizd już słychać, gęsi do góry lecą… Dziki sobie poszły, nawet nie czekały, a Maruś zrobił by im piękną fote..! Totalna cichość.. Tylko człowiek i przyroda! Jest..Jest popukiwanie, ale takie delikatne, że nie zauważalne, no to coś jest we wodzie..Pięknie! Po chwili znowu cyka..Sobie!!! Co to tak cieniutko puka, zawsze tu płotki pięknie pewnie brały, to coś małego może być, choć wiem, że takie brania na tym zbiorniku kończyły się nie raz z pomocą podbieraka, tak tu rybka czasami zaskakuje!
No nic wyciągam zestaw poprawiam dokładam jedną ochotkę i bach poleciało w to samo miejsce, znowu takie samo branko, to zacinam delikatnie jak puka i jest coś na haczyku tylko takie małe że nie widać co to..:) kiedy uchwyciłem rybkę delikatnie w rękę zobaczyłem ploteczkę!!! Wielkość jej to 4 może 5 cm na taki zestaw nigdy nie łapałem takich malutkich rybek, ale widać można w ten sposób również dobrze nałapać żywca, choć nie daje po sobie poznać, że jest we wodzie! Dobra.. sesja zdjęciowa dla potomnych i do wody delikatnie,, mówię do niej idź po mamusię , ona rzekła dobrze dobry wędkarzu powiem mamusi że czekasz na nią..:) jeszcze trochę pod sypałem i dalej czekam w ciszy błogiej, to nagroda za to gadające rano, znowu coś prowadzi i skacze spławiczek, ciach i to samo, kilka takich wyciągałem nie większych jak pudełko zapałek.. I coś dziwnego się stało !!! Nagle branka znikneły … Ani,, ani.. pryku pyku,,! Nic..Myślę, co jest? Robi się ciemniej nad Wilczym przesmykiem.. Myślę sobie Mareczku kombinuj,, kombinuj..!
Wyciągam pomału z wody zestaw a tam coś się zaczyna ruszać i opór stawiać, co jest ,,, ! Myślę.. Nie było branka a tu coś szaleć mi zaczyna we wodzie.. Ooo to jest to co każdy lubi targa jak krokodyl, ale nie widzę co to, cieniutki przyponie jest to popuszczam bardziej sprzęgło, gra … by chociaż zobaczyć z czym mam przyjemność tak się zmagać..! Kilka minut i już wiem, co to mi tak targa kijem..To pistolet 45.Pomału go trochę zmęczyłem i do brzegu pod rękę doprowadziłem, pewnym ruchem ująłem i wyciągałem na trawkę:) No myślę sobie ty rozbójniku, stanął mi tu w łowisku i płoszył płoteczki, dla tego tak gwałtownie przestały brać! Odhaczyłem go spokojnie, druciaka miał za samą szczękę zahaczonego nie problem..Myk.
Spojrzenie sobie w oczka obejrzenie czy szczupaczek zdrowy i śledzik wraca do wody. Tak to teraz powinny zacząć brać, to, co je straszyło popłynęło sobie dalej..:) Zarzuciłem i dalej nic ani popukiwania! Co jest grane? Wyciągam, że by sprawdzić haczyk a tu jak nie walnie coś od dołu, kocioł, ostry zakręt pod krawędziom topniejącego lodu zrobiło i targa mi wędą..Ale frajda, tak to lubię coś się dzieje..:) Spokojnie znowu wyciągałem zbójcę i nad samym brzegiem się sam odhaczył, no to fota zębaty i do mamy zmykaj,,,• No myślę, jak już wda wyskoczyły z łowiska i trafiły trochę dalej od niego to już dadzą spokój moim wielkim ploteczką! Poprawiam przynętę i do wody,czekam.. Robi się już zmierzch, trochę mi łapki marzną Jest w końcu puknięcie i poprowadzenie, ciach zaciąłem i jest..Znowu płotka troszeczkę większa..Od pozostałych! Do wody..Założyłem jednego białego na haczyk.. Zaczyna już pomału znikać cienka antena spławiczka, godzina 5.16 No Maruś starczy…Było i tak super czas do domku. Spokojnie zacząłem się zwijać zadowolony, odprężony i uspokojony! Nie mam nic przeciwko towarzystwu nad wodą ale że by nikt mi nie siadał prawie na kolana i jeszcze nadawał…:) Walił do wody pół reklamówki suchego chleba co pływa po całym stawie i rzuca spławik na mój,,, tego czasami nie można znieść…
Pozdrawiam wszystkich czytających moją przygodę,,!