W dużych sklepach wędkarskich naprawdę ciężko jest dokonać wyboru! - zdjęcia, foto - 23 zdjęć
Kupiłeś nową przynętę. Jest piękna – kolorowa i błyszcząca. Koledzy mówili, że jest też bardzo skuteczna. Z wielką nadzieją jedziesz na swoje ulubione łowisko. Rzucasz uparcie kilkadziesiąt razy. Po kolejnym pustym rzucie, kiedy znowu oglądasz smętnie dyndającą na końcu kotwiczkę, napięcie opada. Twoja przynęta już nie jest taka tajemnicza i wyjątkowa. Staje się bardzo zwyczajna. Wręcz pospolita – po prostu jeden z wielu gadżetów wymyślonych aby wyciągnąć parę groszy z twojej kieszeni. Wrzucając ją do pudełka jesteś nawet zły że dałeś się namówić temu miłemu sprzedawcy.
Jeśli ostatnio coś takiego ci się przytrafiło ten tekst jest właśnie dla ciebie!
Oczywiście jesteś pewien, że używałeś jej właściwie. Sądzisz, że dałeś jej szansę? Jak to – zapytasz – przecież łowiłeś już na bardzo podobne przynęty. Próbowałeś nawet zwijać linkę szybciej i wolniej i nic to nie dało! Taak! Widzę, że musimy zacząć od początku. Będziesz musiał odpowiedzieć na kilka pytań ale nasza wspólna analiza twoich odpowiedzi pomoże ci w przyszłości dokonywać zakupów bardziej świadomie i łowić o wiele skuteczniej.
Na początek krotki quiz sprawdzający.
1. czy wiesz do jakiej grupy – rodziny producent zalicza przynętę którą łowisz?
2. czy wiesz jaki rodzaj sprzętu – wędzisko, żyłka, kołowrotek zalecany jest do połowu twoją przynętą?
3. czy wiesz jaką technikę prowadzenia zaleca producent dla tej przynęty?
4. czy zawsze masz świadomość, że to ty kierujesz twoją przynętą?
5. czy pamiętasz jak duży wpływ na pracę przynęty ma ustawienie wędziska w stosunku do powierzchni wody?
6. czy używasz wędziska do nadawania przynęcie dodatkowych ruchów?
7. czy wiesz co dzieje się z przynętą jeśli przyśpieszysz (zwolnisz) zwijanie linki?
8. czy zawsze starasz się myśleć jaka jest głębokość w miejscu w którym aktualnie znajduje się twoja przynęta?
9. czy potrafisz płynnie kasować luzy powstałe ma lince?
10. czy zawsze wiesz na jaki gatunek ryb polujesz?
Jeśli odpowiedziałeś NIE na więcej niż połowę powyższych pytań to lepiej podciągnij się trochę w teorii przed kolejna wyprawą na ryby. Moim zdaniem twoje polowanie na drapieżnika przypomina teraz bardziej strzelanie z karabinu do muchy w ciemnym pokoju.
Mówisz, że złowiłeś w ten sposób wiele ryb? Świetnie! To znaczy że masz do dyspozycji wyjątkowo dobre łowisko.
Wyobraź sobie tylko co będzie jeśli zaczniesz -
Łowić w sposób bardziej świadomy i przemyślany!
Nasz krótki wykład zacznijmy od bardzo znanego wzoru opisującego składniki sukcesu wędkarskiego czyli zadowalającego połowu. Wymyślony on został wiele lat temu przez Douga Stange - redaktora naczelnego największego na świecie magazynu wędkarskiego In-Fisherman z USA. Wygląda on tak –
S = F + L + P
Gdzie –
S – to sukces wędkarski,
F – ryba (Fish)
L – lokalizacja (Location)
P – prezentacja (Presentation)
Jak widać nie ma tu słowa o przynęcie. Czy to znaczy, że dobór przynęty jest bez znaczenia?
Oczywiście nie. Rola przynęty (jej wielkości, koloru) jest ukryta w wyrażeniach: Fish – obejmującym znajomość zwyczajów poławianego gatunku (np. preferowana w danym okresie wielkość ofiary) oraz –
Prezentacja
Właściwa prezentacja to w większości przypadków klucz do skutecznego połowu. Pod tym pojęciem rozumiemy zarówno warstwę wody w której przesuwa się przynęta, jej prędkość jak i amplitudę i częstotliwość ruchów. Z jednej strony mówimy o wyborze wędkarza, który decyduje czy zastosować przynętę tonącą czy pływającą, głęboko czy płytko nurkującą. Można używać tonących przynęt do łowienia na gęsto porośniętej zielskiem płyciźnie ale po co utrudniać sobie życie? Można próbować łowić np. sandacze metodą trollingu używając do tego celu płytko nurkujących wobblerów podczas, gdy właściwą prezentację zapewnić mogą wyłącznie przynęty pracujące przy samym dnie.
Najważniejszym aspektem prezentacji jest jednak oczywiście sama technika prowadzenia. Musi być ona wynikiem wiedzy teoretycznej i praktycznej wędkarza. Trudno ci uwierzyć, że ta sama przynęta w tym samym miejscu i czasie źle zaprezentowana prowokuje do brań WIELOKROTNIE mniej ryb? Już wkrótce się o tym przekonasz!
Na czym więc polega „prawidłowa prezentacja”? Nie da się tego oczywiście opisać w kilku zdaniach. Niektórzy mistrzowie twierdzą nawet, że każda przynęta wymaga odrębnego podejścia i techniki. Może to lekka przesada ale z pewnością należy zapoznać się z podstawowymi rodzinami przynęt i podstawowymi zasadami ich użytkowania. Każda z nich wymaga zastosowania innej techniki a do tego na rynku wciąż pojawiają się nowości. Tak więc znając podstawy, po osiągnięciu odpowiedniego stopnia „wtajemniczenia”, będziesz w stanie już po kilku rzutach sam ocenić nową przynętę i wybrać dla niej optymalną technikę łowienia. W ten „prosty” sposób staniesz się o wiele skuteczniejszym wędkarzem.
Omawiając techniki łowienia różnymi przynętami sztucznymi skupimy się na jednej tylko grupie, która nie ma wspólnej, prawidłowej nazwy. Jest to rodzina w której ostatnio wiele się dzieje. Pojawiają się na europejskim rynku coraz to nowe typy, rodzaje przynęt oraz rozmaite ich modyfikacje. Częściowo są to konstrukcje znane od lat w USA, które dopiero teraz do nas docierają. W dużej części jednak są to nowe pomysły europejskich producentów, które wracając na ziemię przodków podbijają serca tamtejszych wędkarzy.
Grupa ta to przynęty wciąż znane w wielu krajach pod nazwą -
Wobblery.
Są to najogólniej dość wierne imitacje stworzeń wodnych, wykonane najczęściej z drewna lub plastiku, jedno lub wieloczęściowe i zaopatrzone często w różnego rodzaju dodatki. Dodatkami tymi mogą być różnego typu i budowy stery głębokości, turbinki i śmigła a ostatnio również większe lub mniejsze części silikonowe. Praca tych przynęt jest bardzo różna i uzależniona od ich konstrukcji. Często w ogóle nie przypomina „wobbling action” czyli klasycznego kolebania się na boki. Stąd wrzucanie do worka z napisem WOBBLERY wszystkiego co je przypomina uważam za błędne. Z drugiej strony stworzenie precyzyjnej systematyki tych przynęt wydaje się w tym momencie zupełnie niemożliwe. Powstało bowiem i wciąż powstaje tak wiele konstrukcji będących hybrydami istniejących już rodzin, że wyraźne granice między nimi uległy rozmyciu.
Posłużymy się jednak nomenklaturą, którą stworzono co prawda dawno temu za oceanem, ale nadal jest powszechnie stosowana również w Europie. Wprowadza ona nieco porządku, pozwalając np. łatwiej odszukać pewne interesujące nas przynęty w wielkich katalogach wędkarskich. Ważniejsze jest jednak to, że w nazwach tych rodzin ukryte są proste sugestie dotyczące optymalnych technik łowienia nimi. Tak więc jeśli wiemy do jakiej rodziny producent zalicza daną przynętę, to mamy też pierwszą wskazówkę jak nią łowić.
Pierwszą, największą i również najlepiej znaną grupą, do której nawiasem mówiąc najbardziej pasuje określenie „wobbler”, są – Crankbaity i Twitchbaity. Obie grupy są do siebie bardzo podobne i choć często granica między nimi jest dość umowna ich cechą charakterystyczną jest ster głębokości. Jedna i druga grupa występuje też w wersjach pływającej, tonącej i neutralnej czyli „suspending”.
Crankbaity
Crankbaity charakteryzuje dość zwarty, krótki korpus. Cechą, która różnicuje wielką rodzinę crankbaitów na kilka mniejszych o różnych zastosowaniach jest wielkość i budowa steru głębokości. Im ster jest większy tym przynęta nurkuje głębiej. Praca crankbaitów jest bardzo mocna i dobrze wyczuwalna na wędzisku. W związku z tym łowienie nimi jest stosunkowo proste i wymaga od wędkarza niewiele wysiłku. Jak sama nazwa wskazuje wystarczy „crank it back” czyli po prostu zwijać jednostajnie linkę aby uzyskać zadowalający efekt. Oczywiście nawet w przypadku tak prostych w obsłudze crankbaitów mamy całkiem niezły arsenał sztuczek, które mogą wydatnie zwiększyć ich skuteczność. Są to więc po pierwsze przerwy w zwijaniu linki. W zależności czy łowimy na model tonący czy pływający przynęta wówczas opada lub wypływa ku powierzchni. Tego rodzaju zabieg to jednocześnie najprostsza i jedna z najskuteczniejszych technik spinningowych a co dziwne również jedna z najrzadziej stosowanych w praktyce (przerwy na przypalenie papierosa się nie liczą!). Pozostałe techniki to różnego rodzaju podciąganie i podszarpywanie z wykorzystaniem wędziska i kołowrotka, który zawsze musi natychmiast kasować luzy powstałe na lince. Często jednak bardzo skuteczne okazuje się w przypadku crankbaitów klasyczne, jednostajne prowadzenie. Z tego powodu są one też najpopularniejszą przynętą używaną w trollingu. Zawsze widać po szczytówce wędziska, czy na końcu zestawu wszystko jest OK czy może ciągniemy kawałek zielska.
Twitchbaity
Podstawowa różnica między crankbaitami i twitchbaitami to proporcje miedzy wielkością korpusu i steru głębokości. Twitchbaity to w większości przynęty o klasycznych, smukłych korpusach, zaopatrzone w mały ster. Taka konstrukcja ma duży wpływ na pracę przynęty, która w większości twitchbaitów jest słabo wyczuwalna na wędzisku. W skrajnych przypadkach są to bardzo drobne wychylenia boczne, trudne nawet do zauważenia gołym okiem. Są sytuacje, kiedy taka praca przynęty jest najskuteczniejsza. Należą one jednak do rzadkości. Jednostajne, szybkie prowadzenie małych twitchbaitów jest zazwyczaj najlepszą techniką w połowie np. boleni. Wielu wędkarzy używając twitchbaitów łowi jednak nimi tak samo w każdych warunkach nieświadomie tracąc tak wiele z ich ogromnych możliwości. Prawidłowo poprowadzona przynęta z tej rodziny jest w większości przypadków wielokrotnie skuteczniejsza niż najlepszy crankbait. Optymalną technikę połowu opisuje zaś sama ich nazwa. Określenie „twitching” z ang. „to twitch” - drżeć - dość obrazowo opisuje co powinno się dziać z przynętą aby wywołała agresję u drapieżników. Ma ona skakać na boki i drgać udając chorą i osłabioną ofiarę czyli łatwy łup. Taki efekt uzyskujemy dzięki synchronicznej pracy wędziska i kołowrotka. Szarpnięcia i pociągnięcia wykonujemy szczytówką wędziska w płaszczyźnie uzależnionej od planowanej głębokości łowienia. W zależności od płaszczyzny w jakiej wykonujemy pociągnięcia możemy przynętę prowadzić bardzo płytko – nawet po powierzchni (szczytówka wysoko i szybkie, krótkie pociągnięcia do góry) lub głębiej (szczytówka nisko i długie, wolniejsze pociągnięcia w kierunku powierzchni wody). Twitchbaity z uwagi na mały ster nie są przynętami nurkującymi głęboko. Zwykle używa się ich do połowów na głębokościach 0,5 – 2 m. Zdarza się jednak, że potrafią znakomicie wywabić dużego drapieżnika z głębokości 4 – 5 metrów!
Jerkbaity
Przynęty zaliczane do tej grupy zdobywają w ostatnich kilku latach coraz więcej fanów (żeby nie powiedzieć fanatyków) we wszystkich krajach starego kontynentu. Wywodzące się prawdopodobnie z USA dziwne wobblery bez sterów zaatakowały europejski rynek około 10ciu lat temu. Początkowo były to niezwykle kosztowne zabawki sprowadzane pojedynczo zza oceanu. Przełom nastąpił dopiero w roku 2000 kiedy to polska firma Salmo jako pierwszy, europejski producent przynęt wprowadziła do swojej oferty jerkbaity o nazwie Jack i Fatso. Bardzo szybko zdobyły one uznanie wędkarzy. Od amerykańskich wzorów odróżniały się niezwykle realistycznym wyglądem i ... przystępną ceną. Szybko też okazało się, że ich zalety doceniają drapieżniki. W efekcie już w pierwszym roku po polskie jerkbaity ustawiały się w holenderskich sklepach kolejki! W kolejnych latach firma Salmo idąc za ciosem wprowadziła kolejne jerkbaity – Slider, Sweeper. Wszystkie te przynęty są dzisiaj klasykami w swojej grupie. Trend na rynku zauważyły również inne firmy i obecnie każdy dobry sklep wędkarski ma pokaźną kolekcję tych przynęt.
Czym jednak różnią się jerkbaity od innych przynęt? Czy rzeczywiście można na nie złowić większe ryby? Czy całe to zamieszanie nie jest przypadkiem wynikiem sprytnego działania speców od marketingu? Jerkbaity to spora grupa przynęt. Na jedne łowi się tak łatwo, że właściwie trudno łowić nimi źle! Inne – szczególnie te najbardziej klasyczne – są przynętami, do których trudno się przekonać a pierwsze lekcje łowienia nimi najlepiej przeprowadzić pod okiem doświadczonego kolegi. Wszystkie jednak łączy kilka wspólnych cech. Po pierwsze więc – zewnętrznie wyróżnia je brak steru. Po drugie – w zależności od typu wymagają mniej lub więcej inwencji od wędkarza. Skrajnym przykładem są tzw. klasyczne jerkbaity, które prowadzone bez wiedzy na ten temat praktycznie mają niewielkie szanse aby coś złowić. W końcu po trzecie – aby naprawdę poznać ich siłę i łowić nimi przyjemnie i skutecznie, niezbędne okazuje się zastosowanie sprzętu castingowego. Szczególnie dotyczy to dużych jerkbaitów – o masie powyżej 45 g.
Klasyczne jerkbaity
Są to jak wspomniałem najtrudniejsze w obsłudze przynęty sztuczne. Wymagają od wędkarza skupienia i inwencji. Prowadzić je należy pracując niezwykle aktywnie wędziskiem i kołowrotkiem. W ten sposób, dzięki serii cyklicznie następujących po sobie podszarpnięć, podciągnięć i przerw, budujemy profil pracy naszego jerka podobny do ostrza piły. Ponieważ przynęty te nie stawiają praktycznie żadnego oporu w wodzie, bardzo łatwo zagapić się i po kolejnym szarpnięciu doprowadzić do luzu na lince. Oczywiście branie następujące w tym momencie jest niemal nie do zacięcia. Tak więc kasowanie wszelkich luzów jest tu szczególnie istotne. Klasyczne jerkbaity to przynęty trudne. Trudno się do nich przekonać i nie łatwo nauczyć nimi łowić. Warto jednak spróbować. Dowodem mogą być kolejne, wielkie szczupaki łowione co roku na te przynęty w miejscach uznanych za łowiska jedynie małych ryb.
Kolejną grupą, którą zaliczymy do jerkbaitów są tzw.
Pullbaity
Jak nazwa wskazuje tym typem jerkbaitów posługujemy się nieco delikatniej niż „klasykami”. „Pulling” od ang. “to pull” – przyciągnąć, podciągać – polega na spokojnych, pozbawionych zbędnych przyspieszeń ruchach szczytówki wędziska. W zależności od sytuacji (pozycja wędkarza, głębokość łowiska) ruch te wykonujemy w stronę wody lub do góry. Pullbaity mimo iż pozbawione steru mają zdolności do kolebania się na boki i innych ruchów nawet przy jednostajnym zwijaniu linki. Zwykle jednak najskuteczniejszą techniką jest właśnie typowe, spokojne podciąganie szczytówką połączone z kasowaniem powstałego luzu linki. Dobre, tonące pullbaity pięknie „grają” bokami podczas opadania. Takie długie przerwy, w czasie których przynęta opada, to zabójcza technika na jesienne szczupaki.
Szczególną grupę jerkbaitów stanowią -
Glidery
Jeśli masz zamiar zacząć swoją przygodę z jerkbaitami to zdecydowanie pierwszym twoim celem powinny być glidery. Nazwa ta znowu pochodzi od angielskiego słowa „to glide” – ślizgać się, szybować - i świetnie oddaje charakter pracy tych przynęt. Po każdym szarpnięciu mają one bowiem tendencję do szybowania na zmianę w lewą i prawą stronę, jakby hipnotyzując tym zwodniczym pląsem drapieżniki. Samo łowienie gliderami jest tak przyjemne i wciągające, że właściwie stanowi niezłą zabawę samo w sobie. Dodatkowo są to przynęty o niebywałej wręcz skuteczności. Dotyczy to nie tylko szczupaka ale również sandacza, okonia oraz właściwie wszystkich znanych drapieżników w tym także morskich. Glidery tak jak większość jerkbaitów występują w wersjach pływającej i tonącej. Najlepsze z nich mają unikalną cechę kolebania się na boki w czasie krótkich postojów między kolejnymi szarpnięciami. Szczególnie przydaje się to w czasie połowów leniwych i ospałych drapieżników. Stosując tonący model glidera warto po każdym ruchu szczytówki poczekać nawet kilka sekund (w zależności od głębokości łowiska). W tym czasie przynęta wolno opada na napiętej (!) lince delikatnie błyskając bokami. Mało który szczupak jest w stanie to wytrzymać. Pływające glidery natomiast można znakomicie wykorzystać do łowienia w gęstych nawet trzcinach lub tuż nad łanami zielska, prowadząc je wolno po powierzchni wody. Brań, jakie wtedy będziesz miał długo nie zapomnisz!
Na zakończenie omawiania jerkbaitów warto dodać, że wszystkie praktycznie pullbaity i glidery świetnie nadają się do łowienia w trollingu. Należy tylko trzymać wędzisko w dłoni aby od czasu do czasu choćby ruchami nadgarstka wzbogacać pracę przynęty.
Kolejne dwie grupy przynęt to zabawki do zadań specjalnych. Pierwsza z nich to –
Przynęty powierzchniowe
Nie jest trudno zgadnąć czemu przynęty z tej rodziny wciąż zdobywają coraz większą popularność. Możliwość obserwowania brania drapieżnika za każdym razem a nie tylko przypadkowo, jest atrybutem którego inne przynęty i techniki wędkarskie nie są w stanie nam zaoferować. Stąd co roku przybywa metodzie zwolenników doskonalących się w sztuce powierzchniowego łowienia.
Jest kilka typów przynęt powierzchniowych ale wszystkie one mają wspólne cechy. Po pierwsze oczywiście wszystkie pływają wystając częściowo nad powierzchnię. Nie zawsze lepsza jest przynęta, która zanurzona jest tylko w niewielkim stopniu. Zwykle co prawda łatwiej się ją prowadzi i lepiej obserwuje. Niestety w przypadku takich przynęt o wiele trudniej wykonać skuteczne zacięcie. Zacięcie jest tym skuteczniejsze im głębiej w wodzie leży przynęta.
Drugą wspólną cechą jest spory hałas jaki można nimi wywołać na powierzchni. Wbrew temu, co myśli wielu wędkarzy nie zawsze o to chodzi. Należy w równym stopniu opanować umiejętność głośnego jak i cichego prowadzenia przynęty.
Po trzecie – skuteczne zacięcie biorącej ryby, niezależnie od typu powierzchniowca, jest dość trudne. Cała sztuka polega na opanowaniu instynktu zacinania na widok biorącej ryby. Podstawowa zasada mówi, że należy kwitować wszelkie objawy zainteresowania ryby przynętą jak wiry pojawiające się obok, fale czy bryzgi wody spokojem i kontynuować zwijanie żyłki. Sygnałem do zacięcia jest dopiero wyraźny ciężar ryby na wędzisku.
Do najważniejszych typów przynęt powierzchniowych należy zaliczyć:
- stickbaity czyli glidery powierzchniowe
- propbaity czyli turbinkowce
- poppery
Każda z tych rodzin wymaga nieco innej techniki łowienia. I tak -
Stickbaity
Czyli inaczej glidery powierzchniowe zwykle łatwo rozpoznać gdyż kształtem przypominają prostą pałkę („stick” to po ang. patyk, kij). Prowadzi się podobnie jak zwykłe glidery. Szarpiąc szczytówką wędziska wprowadzamy przynętę w zygzakowaty ruch po powierzchni. Z daleka przypomina to nieco płynącego węża. Taki rodzaj akcji Amerykanie nazywają „walk the dog” czyli „spacer psa”. Jak to z psami bywa, jeden lubi halsować i węszyć szeroko i wolno a drugi przeciwnie – szybko, krótko i agresywnie. Takie też są najogólniej techniki łowienia stickbaitami. Jak zwykle najlepszym rozwiązaniem jest dopasowanie techniki do upodobań ryb. Jednego dnia będą one bowiem atakować obiekty poruszające się wolno, dostojnie i z przerwami a innego oszaleją na widok szybko i hałaśliwie poruszającego się wabika. Tak, jak w przypadku innych przynęt kluczem do powodzenia jest dobra synchronizacja pracy wędziska i kołowrotka.
Propbaity
Czyli turbinkowce to przynęty powierzchniowe, które w swojej konstrukcji mają najczęściej blaszaną, turbinę lub śmigło (ang.”propeller” – śmigło). Zadaniem tego dodatku jest oczywiście wywoływanie turbulencji powierzchni wody w celu zwrócenia uwagi drapieżników. Technik łowienia tymi przynętami jest kilka. Podstawowe to jednostajne zwijanie linki z krótkimi przerwami, prowadzenie przynęty ostrymi szarpnięciami lub kombinacja tych dwu technik. Niektóre turbinkowce prowadzimy cały czas po powierzchni a inne zanurzamy na sekundę krótkim szarpnięciem szczytówki. Po każdym szarpnięciu przynęta zabiera na łopatkach śmigła drobne pęcherzyki powietrza, które w trakcie wynurzania tworzą za nią migoczący łańcuszek.
Poppery
Przynęty te maja w przedniej części korpusu wgłębienie. Po każdym szarpnięciu, wgłębienie to nabierając wody wywołuje charakterystyczny dźwięk od którego pochodzi nazwa rodziny. Również w tym przypadku istnieje kilka technik łowienia. Podstawowa to serie kilkunastu krótkich, oddzielonych sekundowymi pauzami szarpnięć. W innej szarpnięcia są dużo mocniejsze. Woda wypychana przez przynętę rozbryzguje się daleko a pauzy między kolejnymi seriami są dłuższe. Wszystko zależy od reakcji ryb. Z reguły ostrzejsza, bardziej gwałtowna akcja wymagana jest jeśli chcesz wywabić ryby z głębszej wody. Za każdym razem warto eksperymentować aby znaleźć optymalną technikę, która w danym dniu pasuje drapieżnikom.
Ostatnią rodziną przynęt, którą należy omówić są -
Przynęty wertykalne
Przynęty te, służące do pracy w pionie zostały prawdopodobnie wymyślone do łowienia na dużych głębokościach oraz pod lodem. Z powodzeniem jednak można nimi łowić również pod zakotwiczoną łodzią oraz w dryfie. Jest wiele typów przynęt wertykalnych, które w sumie niewiele się od siebie różnią. Warto jednak zwrócić uwagę na jedyną jak do tej pory na świecie rodzinę wertykalnych wobblerów. Są to Chubby Darter firmy Salmo. Jest wiele przynęt, które opadając odpływają od pionu na boki. Im dalej przynęta potrafi odpłynąć od pionu, tym większą średnicę ma penetrowany słup wody. Salmo Chubby Darter jednak wyróżnia się tym, iż w czasie tych bocznych „wypadów” kolebie się na boki jak klasyczny wobbler. Rzecz jasna jego siła wabiąca jest tym samym większa niż przynęt opadających bez ruchu.
Niestety w związku z nietypowym sposobem pracy przynęty pojawiają się problemy z zarejestrowaniem brania. Najbardziej klasyczna technika połowu Chubby Darterem składa się z trzech etapów. Pierwszy to podniesienie przynęty szczytówką do góry (5 – 50 cm). Drugi to opad, który odbywa się właściwie na luźnej lince. Opuszczamy wtedy szczytówkę wędki w kierunku wody do pozycji wyjściowej. Trzeci etap to oczekiwanie na powrót przynęty do pozycji pionowo pod szczytówką wędki. Chuby Darter pracuje delikatnie aż do zatrzymania. Najwięcej brań następuje w fazie trzeciej. Sporo ma miejsce jednak również w fazie drugiej, kiedy linka jest prawie całkiem luźna. Stąd bardzo pomocne w przypadku małych Chubby Darterów okazują się wskaźniki brań będące przedłużeniem szczytówki wędki. Inne techniki połowu tą przynętą to modyfikacje opisanej powyżej. Na przykład kilka krótkich „skoków” do góry i długi opad lub seria delikatnych „podskoków” w miejscu. W przypadku największego modelu z rodziny Darterów Salmo żaden wskaźnik nie jest potrzebny. Praca ważącego prawie 100g Giant Chubby Dartera jest dobrze wyczuwalna nawet w fazie opadu.
Podsumowanie
Starałem się w tych kilku zdaniach przekazać najważniejsze informacje dotyczące podstawowych technik łowienia na przynęty sztuczne. Na temat każdej z wymienionych rodzin można napisać wielką powieść. Najważniejsze i najcenniejsze jednak zawsze będą doświadczenia, które zdobędziecie sami w czasie swoich wypraw wędkarskich.
10 PRZYKAZAŃ DOBREGO SPINNINGISTY
czyli
GENERELNE UWAGI DOTYCZACE WYBORU I PROWADZENIA PRZYNĘT SZTUCZNYCH
1. Pamiętaj, że wędzisko służy nie tylko do zarzucania i zacinania. Dzięki manewrom szczytówki możesz prowadzić przynętę w różnych warstwach wody oraz zmieniać jej tor. Ponadto możesz też znacznie urozmaicić jej pracę zwiększając tym samym skuteczność.
2. Jeśli chcesz np. aby twoja przynęta płynęła blisko powierzchni wody
- użyj przynęty w wersji pływającej
- wybierz wersję płytko nurkującą (shallow runner)
- unieś wysoko szczytówkę wędziska
- zwijaj linkę szybciej
- prowadź przynętę krótkimi, agresywnymi podszarpnieciami, które nie pozwolą jej zanurkować głębiej
3. Jeśli chcesz aby twoja przynęta osiągnęła maksymalną, zaplanowaną przez producenta głębokość –
- nie przesadzaj z grubością linki – im grubsza linka tym przynęta zanurkuje płycej
- prowadź przynętę długimi, spokojnymi pociągnięciami wędziska
- trzymaj wędzisko skierowane w wodę
4. Aby zwiększyć swoją skuteczność ucz się koordynacji pracy wędziska i kołowrotka. Praca lewej i prawej ręki musi być od siebie całkowicie niezależna.
5. Zawsze staraj się wybrać najkrótsze wędzisko, które spełni swoje zadanie nad wodą. Im dłuższym wędziskiem będziesz łowił tym szybciej się zmęczysz i w rezultacie będziesz łowił coraz mniej skutecznie.
6. Jeśli łowisz na przynętę tonącą wykorzystaj to. Daj jej utonąć ale pamiętaj, że dużo brań jest w trakcie opadania. Dlatego też nie dekoncentruj się i kontroluj opad przy zablokowanej lince.
7. Nie zmieniaj przynęt zbyt często. Lepiej poświęcić więcej czasu na przetestowanie i dopracowanie techniki łowienia jedną przynętą niż tracić czas na ciągłe zmiany.
8. Pierwsze testy każdą nową przynętą wykonaj na płytkiej i czystej wodzie. W ten sposób poznasz podstawowe jej cechy i zaobserwujesz jak reaguje na ruchy wędziska.
9. Jeśli nie znasz łowiska łów z łodzi zawsze z najprostszą choćby echosondą. Jeśli łowisz z brzegu staraj się w każdym momencie zdawać sobie sprawę na jakiej głębokości znajduje się twoja przynęta.
10. Przy zmianie oświetlenia eksperymentuj z kolorami przynęt. Dobrze mieć swoje ulubione przynęty przynajmniej w dwóch kolorach - naturalnym i jaskrawym (np. Green Tiger).
Piotr Piskorski
Autor tekstu: Piotr Piskorski
okiem_sandacza | |
---|---|
Świetny tekst i na prawdę daje dużo do myślenia. (2013-04-07 23:50) | |
n-glass | |
Czyta się z zaciekawieniem, sporo cennych rad i uwag. Ja daję 5 ***** . Pozdrawiam. (2013-04-08 08:43) | |
89krzysztof | |
Dobry tekst, w którym zawarłeś wiele przydatnych porad nie tylko dla początkujących. (2013-04-08 09:40) | |
amigos255 | |
Opis konkretny profesjonalny i zawierający sporo tak jak kolega n-glass napisał cennych rad i uwag.leci 5*****Pozdrawiam :) (2013-04-08 09:44) | |
amigos255 | |
Opis konkretny profesjonalny i zawierający sporo tak jak kolega n-glass napisał cennych rad i uwag.leci 5*****Pozdrawiam :) (2013-04-08 09:44) | |
smietana1995 | |
Fajny opis, widać na zdj. że przynęty się sprawdzają. (2013-04-08 13:00) | |
DelTor0 | |
Swietny material :) (2013-04-08 13:12) | |
Julas | |
Superek i 5***** (2013-04-08 13:39) | |
ekciak | |
bardzo dobry wpis :D 5***** (2013-04-08 15:18) | |
w-marcin-59 | |
O słodka godzino. Nigdy nie byłem zwolennikiem spiningu i po przeczytaniu tego bardzo fachowo i szczegółowo napisanego artykułu mam teraz już całkiem mętlik w głowie. A ja myślałem, że to taka prosta rzecz, rzucisz - skręcasz - i ciągniesz. Nie i jeszcze raz spiningowi mówię nie. Nie jestem zwolennikiem siedzenia z wędkami w jednym miejscu. Jeśli jest okazja to też tak jak wędkarz ze spiningiem, robię trochę kilometrów wzdłuż rzeki ucząc "robaka pływać" w różnych miejscach. Lubię tylko popatrzeć jak zwinnie machają spiningami i zaglądnąć im w pudełka podziwiając te cudeńka. Jednak nie wiem jak to należy stosować, jak prowadzić itd. Za super artykulik oczywiście piąteczka. (2013-04-08 15:32) | |
henryk58 | |
Panie Piotrze jestem wdzięczny za wspaniały opis metod łowienia poszczególnymi przynętami , używam dużo przynęt Salmo i tę wiedzę postaram się wykorzystać nad wodą a tak szczerze jeszcze nie wędkowałem na pięknej rzece Pasłęka pomimo ,że jestem z Warmi i Mazur***** Pozdrawiam (2013-04-08 17:40) | |
marek-debicki | |
Dzięki za ciekawy materiał, do którego zapewne nie raz jeszcze powrócę. Pozdrawiam i ***** ***** pozostawiam. (2013-04-08 17:56) | |
pawel75 | |
Rewelacyjny tekst !!! Napracowałeś się Piotrze co nie miara, ale naprawdę czyta się świetnie ! Pozdrawiam i oczywiście DUŻĄ ***** zostawiam ! (2013-04-08 18:07) | |
lipa43 | |
Ciekawy wpis 5* (2013-04-08 18:34) | |
wil3ek1979 | |
Super artykuł!!!!! (2013-04-08 19:07) | |
Lin1992 | |
Bardzo ciekawy i pouczający artykuł. (2013-04-08 19:29) | |
podzjazdem | |
Bardzo ciekawy wpis, na pewno przydadzą mi się te informacje. Dziękuję. (2013-04-08 19:52) | |
esox61 | |
Po takim instruktażu czytelnik będzie świadomie wybierał potrzebne mu w danym łowisku przynęty. Na stronie Salmo są filmy dopełniające całości :) (2013-04-08 21:09) | |
diabelek325 | |
No bajka ****** dam nawet 6 gwiazdek bo nalezy sie ale i tak najwiecej doswiadczenia trzeba wymachac pozdrawiam (2013-04-08 21:42) | |
piotrcarp | |
Przydatne wiadomosci ***** (2013-04-08 22:11) | |
Tomis1975 | |
Teoria i praktyka w jednyn.A wyniki z czasem...,oby na rybnych lowiskach. (2013-04-08 23:19) | |
Zander51 | |
Mój kolega z wędkarskich wypraw bardzo promuje na naszej łodzi woblery Salmo. Nawet zabrał na naszą łódkę testera z firmy, by pokazać wędkarzom jak łowi się na slidery. To są naprawdę skuteczne przynęty. Ale jak się traci na zaczepach choćby jedną na wyjazd to...wędkarstwo to drogie hobby... (2013-04-09 07:18) | |
ryukon1975 | |
Niestety ceny większości tych przynęt sprawiają że są one poza zasięgiem młodych i mniej zamożnych wędkarzy. Dlatego na jesień kupię kij specjalnie pod gumy do tego dobry kołowrotek i żadna ryba mi nie "podskoczy". :) (2013-04-09 08:29) | |
t12tom | |
Dobry materiał.... Może nie ze wszystkim się zgodzę w 100%, ale ze zdecydowaną większością tak. Kolega chyba uwielbia Casting..? Gratuluję naprawdę dobrego wpisu. * * * * * . (2013-04-09 11:47) | |
henryk58 | |
Mirek masz rację ,to drogie hobby ale są też efekty (2013-04-09 12:40) | |
roberto | |
Kilkanaście długich lat, łowiłem na blachy, obrotówki i gumy. Wyniki miałem przeciętne, jak większość wędkarzy, „okazy” szczupaków były sporadyczne i nie przekraczały 80 cm. Pewnego razu kupując przynęty, zaintrygowały mnie, ładne lecz dziwne woblery bez steru, firmy Salmo. Nazywały się „Fatso” 10 , „Fatso”14 tonące, koloru: GS i RR. W owym czasie były przerażająco duże, ciężkie, i nikt ich nie kupował … ja zaryzykowałem. Nad wodą okazało się, że wędzisko mam za długie , za miękkie i z trudem "tym czymś" rzucałem, a o kontrolowanym prowadzeniu przynęty nie było mowy. Po gorzkiej lekcji, poczułem się frajerem ( po co, te cegły kupiłem ?). W złości, zrobiłem energiczny wyrzut i złamałem szczytówkę… zwinąłem zestaw… skróciłem wędkę o złamany czubek. Robert, spoko... tylko spoko…trudno … dziś będziesz łowił takim kikutem. Z minuty na minutę morda zaczęła mi się uśmiechać. Po kolejnej godzinie, przynęty zaczęły finezyjne tańce. Nastał zmierzch, i stał się cud, złowiłem rekordowego zębacza (całe 91 cm). Od tamtej pory stałem się fanatykiem castingu. Moimi ulubionymi jerkami są: FATSO, WARRIOR i SLIDER ( oprócz doskonałych przynęt stosuję zapach i smak)Na jeziorze które jest uważane, za przełowione , wykłusowane i bezrybne, w dwa miesiące, złowiłem kilka ponad metrowych szczupaków ( ku zdziwieniu i zazdrości miejscowych wędkarzy). "Tak dużo przynęt - tak mało czasu", jednym słowem, warto zapoznać się z artykułami Fachowców. Gdzie mamy opisane jak skompletować zestaw pod określoną technikę i w krótkim czasie doskonalić umiejętności, aby łowić wymarzone ryby, które pływają w twoim łowisku. Artykuły ***** (2013-04-09 13:35) | |
roman55 | |
Gratuluję Piotrze b. dobrego wpisu z ciekawymi informacjami od profesjonalisty. Pozdrawiam***** (2013-04-09 16:12) | |
LuceKK | |
Super tekst 5 (2013-04-09 19:14) | |
kaban | |
Ja tylko powtórzę to co już pisałem kilkakrotnie: woblery świetne ,ale cena jak dla wielu zbyt wysoka. Firma zdobywa "świat" i dobrze bo co polskie to najlepsze (tak mi się przypomniało z Nikosia Dyzmy) i szkoda ,że nasze realia są zgoła inne... . (2013-04-09 19:29) | |
PiernikTorunski | |
Różne wpisy czytałem na Wędkuje, ale nie dość ze opisales wszystko szczegółowo to jeszcze wielkość tekstu robi wrażenie łauuuuuł , naprawdę podziwiam i gratuluje wiedzy i umiejętności, serdecznie pozdrawiam. PT. (2013-04-09 20:29) | |
Tomis1975 | |
SERDECZNE POZDROWIENIA DLA PANA PIOTRA,KIEDYS PISAL DLA WW KURSY ROBIENIA WOBLEROW-ZARAZILEM SIE...TECHNIKE I KUNSZT TRZEBA SAMEMU WEPRACOWAC... (2013-04-09 20:46) | |
sasklosz | |
Fajny artykuł, czekam na kolejne ***** (2013-04-09 21:29) | |
pozjac | |
Super tekst,a myślałem że wiem dużo na ten temat he he he .... (2013-04-09 22:11) | |
camelot | |
Mocny wpis ! I wiele racji ! ....Chodzę z wędką już prawie 50 lat i pewnie mógłbym powiedzieć , że nie jedno widziałem. Ale najwięcej nauczyłem się od tych co dysponowali sprzętem prostym , żeby nie powiedzieć siermiężnym i ubogim. Nie mam nic przeciwko technice, nowościom i wynalazkom. Zapewne wiele z nich cechuje skuteczność. Ale też wiele razy widziałem, jak starszawy w kufajce i berecie na głowie, za pomocą bazarowej wędki i najprostszej blachy potrafił wyciągać okazy spod nosa tym co wydali na sprzęt i przynęty prawdziwy majątek i nie mieli nawet brania. To wszystko co piszesz , to prawda ! Ale prawdą również jest, że skutecznie można też łowić najzwyklejszą blachą bez żadnych wyszukanych technik. Tyle tylko, że nie każdemu to wychodzi ..... I nawet jak zapnie na agrafkę super drogą i niezwykle łowną przynętę , może wrócić do domu o kiju. (2013-04-10 01:42) | |
Krul-Mateusz | |
z początku nie chciało mi się, ale przeczytałem :) ***** (2013-04-11 19:56) | |
mijagi9 | |
Widzę, że jeszcze bardzo dużo muszę się nauczyć... ;) ***** (2013-04-11 21:03) | |
wozny | |
no no...Piotr pocisnął jak profesor....:)...nie czytalem konkretniejszego artykulu, nawet jak duzo zaczerpnietych tekstow...to napewno znikoma ilosc wedkarzy miala okazje je trafic, a czytam, szukam duzo ...najlepsze ze caly czas sie czegos mozna nauczyc albo cos poprawic....9 na 5 gwiazdek powinnes dostac (2013-04-11 22:43) | |
Zielony80 | |
Świetny artykuł, miło się czyta, dużo przydatnych informacji. Mam nadzieję, że opiszesz też inne przynęty. Masz Kolego smykałkę. ***** (2013-04-13 20:03) | |
inniejszy | |
ogromny szacunek za doświadczenie i wiedze. I podziękowania za chęć podzielenia się tą wiedzą. Połamania:) (2013-04-13 20:47) | |
Jogurt | |
Bardzo przydatny wpis!! Piątal oczywiście !!! (2013-04-14 20:24) | |
rysiek38 | |
A ja myślałem ze dużo wiem o spinningu ,nie da się ukryć że dałes mi człowieku wiele do myslenia no i już wyłapałem swoje dwa podstawowe błędy. Teraz nic tylko korekta nad wodą-pozdrawiam i pione stawiam -Dzięki ! (2013-10-27 08:16) | |
u?ytkownik102837 | |
No niestety wędkarstwo ma swoje plusy i minusy a jednym z jego minusów są koszty. Dobry sprzęt wędkarski nie kosztuje groszy ale za jakoś się płaci. Pozdrawiam Boczny trok (2014-07-13 23:10) | |