Zaloguj się do konta

Tak się łowiło?

Witam, siedząc nad podmiejskim stawem, zastanawiam się, jaką wędkę wyjąc z futerału, wożę nad wodę 4-5 wędek, wypróbowałem już wszystko, różną przynętę i czary mary, ale ryba się chyba obraziła, i z łowienia jest tylko nazwa. Na dokładkę siedzi koło mnie na trawie już chyba z godzinę „kibic”, kopci jak lokomotywa i gada bez przerwy, „dając mi dobre rady”, na jakiego kija mam łowić, co założyć na hak. Spytałem go, dlaczego sam nie łowi, a on jak w tym kawale (dosłownie) mówi, że nie miał by cierpliwości (do wędkowania), wreszcie kibic odszedł a ja patrząc w pokrowiec, na wędki, rozczuliłem się we wspomnieniach. Przygodę z wędką rozpocząłem dawno, bardzo dawno, jedząc na wakacje do miejscowości Santok tam gdzie łączy się Noteć z Wartą, miejscowi koledzy uczyli mnie łowienia płoci, okonia, leszcza. Opiszę sprzęt, na jakim zaczynałem (jak wielu z was, mam nadzieje, że opisze to w komentarzach, zaczynało tak samo) spławik-gęsie pióro, do dziś ma dwa z tamtych lat (pamiątki), choć ich nie używam, ołów klepany na kamieniu i obcinany nożyczkami.Kij leszczynowy, koledzy zawsze mieli dla mnie kilka, które sami ścinali i suszyli pod obciążeniem (prostowali),żyłka 1 mm (taka kiedyś była gruba) kupiona szpula 100m ( prawdziwy skarb) i haczyki, kupione w komisie, zabawa łowienia, cudowna, ten okres wędkarstwa był chyba najpiękniejszy.

Kilka lat minęło (wojsko, małżeństwo, dzieci) wróciłem do wędkowania, spławik, tą technikę miałem opanowaną, i tu nowość łowienie na sprężynę, trochę czasu zajęło mi zrozumienie, co i jak. Tak płynęły lata, nad wodą, aż zobaczyłem świetliki, aby łowić w nocy na spławik, było to na początku dość drogie, z czasem z taniało i z powszedniało. W latach 80-tych kupowało się sprzęt wędkarski i dodatki od przygodnych osób, później zaczęły powstawać stoiska wędkarskie w sklepach zoologicznych, na początku lat 90-tych wybór towaru był już zadowalający. Co roku wchodziły jakieś nowości, obejrzyjcie się wstecz za siebie, ile z czasem nowinek weszło do użytku, np. sygnalizatory elektroniczne, tyczki, pomosty wędkarskie, a wybór spławików dziś imponujący, Stroje, ubrania i obuwie, a nowinki, które sam polecam na moim blogu. Kiedyś kolega zaprosił mnie na łódkę, zobaczyłem działanie echosondy, nie chciałem mu nic mówić, ale ( to moje zdanie) to już mija się z niewiadomą, niepewnością wyboru miejsca, nie winem jak to wyrazić, po prostu z adrenaliną wędkowania, na tym sprzęcie widać dosłownie wszystko, to nie dla mnie. Nie jestem przeciwnikiem, a wręcz zwolennikiem, odwiedzania sklepów wędkarskich, np. robaki, dziś żona już by mi nie pozwoliła na hodowle białego robaka, (czerwonego też nie), zresztą kupić to rzecz wygodna, a cena w miarę przystępna.

Pamiętacie zbieranie rosówek po deszczu, a szykowanie własnych zanęt (suszenie, mielenie, itp.), kiedy nie było jeszcze ich można kupić w sklepie. Wracając do ilości wędek, które zabieram nad wodę, (nie myślcie, że się chwale ile mam, porostu naśmiewam z samego siebie) tj. bat. spinning, bolonka, odległosciówka, piker (drgająca szczytówka), kiedyś woziłem, spławikówkę 3.60m oraz krótką gruntówkę 2.70m która służyła mi jednocześnie za spinning i było super. Pominąłem jeszcze spinning, a właściwie przynęty (kije i kołowrotki też przeszły ogromną przemianę) kiedyś wahadłówka, a już obrotówka to było coś, dziś w sklepie można dostać oczopląsu, do wyboru i koloru i zapachu. Przez lata „ trochę” się zmieniło, tylko pasja do wędkowania nic a nic, my jesteśmy młodzi jak dawniej, tylko jest moda na srebrny włos na skroni (jestem modny), a co niektórym ( mnie też) wyrósł mięsień brzuszny. Musze się zwijać, bo wraca „kibic”, widocznie ja byłem najlepszym wolnym słuchaczem, kończąc to przynudzanie napisze o młodych kolegach wędkarzach, podziwiam ich zapał i serce do łowienia, podziwiam ich finezje i skuteczność na łowisku, nie ukrywam, że czasami coś od nich podpatrzę, jeśli coś mnie zaciekawi,wtedy ich spytam o to, czy tam to, , bo ja całe życie się uczę.

Pozdrawiam serdecznie Wiesław Rykalski.

Opinie (12)

użytkownik

Widzę że wzieło cię kolego na chwile wspomnień i refleksji z lat tamtych, bywają i u mnie chwile refleksji i powracam do wspomnień z dawnych lat, pomimo że teraz mamy bogactwo wyboru to mimo wszystko pozostaje bogatszy sentyment do wspomnień z tamtego okresu gdzie człek cieszył sie z każdego gadżetu wędkarskiego. Pozdrawiam. [2010-06-13 17:20]

arturartur

Pozdrawiam  .  Kije  leszczynowe  , żyłka  na  metry  ,  haczyki  ostrzone  na  drobniutkim  kamieniu  ,  kołowrotek  z  papiaków  spławik  wystrugany  z  kory  i  ryba  była  i  było  dużo   czasu  .  Teraz   sprzętu  jest  za  dużo   a  czasu  za  mało  .  Próbuje   to  zmienić  od  paru  lat  ale  jakoś  mi  to  nie  wychodzi  .  Miłych  chwil  nad  wodą  życzę  .  [2010-06-13 22:32]

użytkownik

ja niestety jestem juz z pokolenie wedek bambusowych sprzet dostawalem od swietej pamieci Taty nauczyl mnie lapac ryby i miec szacunek do przyrody lubie jak Ktos starszy powspomina czasy gdzie wedki i jnne przyzady samemu sie robilo odemnie 5 super wspomnienia pozdrawiam [2010-06-14 00:04]

użytkownik

super artykuł super i cudowne wspomnienia [2010-06-14 09:45]

ponikwoda

Świetne opowiadanie. Czas mija, sprzęt coraz lepszy, tylko mam wrażenie że ryb coraz mniej. Ale klimat i obcowanie z naturą takie samo jak dawniej i to jest w całym tym naszym wędkowaniu najfajniejsze. Daje 5*****, pozdrawiam. [2010-06-14 11:39]

an2212

pozdrawiam .tez zaczynalem lowic na kij leszczynowy ale mialem swietny ruski kolowrotek oruchomej szpuli . kolowrotek byl mocowany do kija w ten sposob ze posiadal dwie lapki ktore pod wplywem dokrecania sruby zaciskaly sie na kiju.do tego zylka 0,55.i hak 6 z czech od wujka.splawik oczywiscie tez z gesiego piora . i sie lowilo na chleb i robaki. [2010-06-14 11:47]

hubi

Witam Wiesław znowu fajnie opisałeś troszkę wspomnień super porostu super pozdrawiam oczywiście należy się tobie pięć dużych gwiazdek. [2010-06-14 20:03]

sapek

A ja tylko napiszę: tak, tak się łowiło. Nawet wtedy, gdy ja się uczyłem łowić - w połowie lat 80-tych.pozdrawiamBartek [2010-06-14 20:55]

kaban

Fajnie się czytało.Teraz wiem,że jestem modny(kolor włosów, i mięsień posiadam choć z tym pierwszym to się chyba nie łączy).Sporo opisanego sprzętu posiadam do dziś i trzymam jako pamiątkę z tamtych lat(mam taką słabość-przywiązuję się do rożnych wydawałoby się niepotrzebnych rzeczy)i chyba stworzę małą muzealną galerię.Pozdrawiam i 5* oczywiście. [2010-06-16 08:33]

Arci70

Ja też jestem już z epoki bambusa. A pamiętacie żyłki tęczówki? Fajne wspomnienia. Niby nic nie było w sklepach, ale jaka ryba wtedy była :) Wędki tylko trzeszczały. [2010-06-16 20:45]

KRZYCHU501

Piękne wspomnienia Wiesiu.Mogę dołączyć również swoje wspomnienia.Lubiłem nocne wypady nad rzekę i było przyjemniej niż teraz.Jeździłem motorkiem,obładowany sprzętem typu bambus,leszczyna:)kołowrotki ruskie tj:delfin a i ołów samemu się odlewało a jak pękł czubek w kiju to nie było problemu-brało się krzew jałowca bo był miękki i wycinało czubek.Jeździłem na suma.Nie było nocy żebym nie miał brań i zawsze wyciągnąłem jednego lub dwa-także z pustymi rękoma nigdy nie wróciłem do domu."Ręcznik i mydło nie były potrzebne"-kiedyś tak mówili gdy wędkarz jechał na łowy.Dzisiejsze czasy to wyścig w robieniu "biznesu wędkarskiego" a ryby coraz mniej.Niestety to co dobre szybko się kończy i zostają wspomnienia.Pozdrowienia dla wspominających stare czasy wędkarskie.Z wędkarskim pozdrowieniem-Krzychu. [2010-07-09 19:45]

użytkownik

5 [2013-05-14 17:57]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej