Tanie znaczy złe?
Mateusz Mati (Mati23)
2016-02-01
Zapewne wielu z nas zadaje sobie to pytanie będąc w sklepie wędkarskim,oglądając te wszystkie piękne i błyszczące coraz droższe wędki,wypuszczane na rynek przez znanych producentów o coraz bardziej wymyślnych parametrach,splotach włókien,akcjach,ugięciach i wielu,wielu innych specyfikacjach.Czasem wręcz można odnieść wrażenie,że z roku na rok parametrów owych przybywa!Tak,wiem,że to wszystko jest potrzebne,że wyraża charakterystykę wędziska i ułatwia dobranie go do własnych preferencji oraz łowiska i szeregu innych zmiennych...Ale czy to zawsze i w każdym przypadku ma aż tak priorytetowe znaczenie?Czy zawsze metka i cena dyktuje przydatność nad wodą?
Otóż jest to kwestia sporna pod wieloma względami.Kupując sprzęt sygnowany logo Dragona,Robinsona itd mamy w głowie pewne oczekiwania co do niego w myśl zasady"płacę i wymagam",a dodajmy,że za tego rodzaju produkty płaci się zazwyczaj słono.Jedni oczekują komfortu i pewności w użytkowaniu,inni ślepo wierzą w markę,jeszcze inni kupują dla szpanu,bo ich stać a zdarza się,że wszystko to razem.Pisząc to pragnę zaznaczyć,że od dawna jestem wyznawcą produktów marki Dragon i muszę przyznać,że nigdy mnie ona nie zawiodła.Jak zawsze od każdej reguły,i tu trafiają się wyjątki,więc i w tym konkretnym przypadku zapewne ich nie brak,tak jak osób,które będą mi udowadniać,że to badziewie itd itp,że oni to mieli tak a tak,co jak wspomniałem wcześniej,zależy w dużej mierze od osobistych preferencji i nie ma sensu o tym dyskutować.Generalnie wymieniona powyżej marka oraz wszelkie jej podobne cieszą się zasłużonym uznaniem pokoleń wędkarskiej braci,co nie wzięło się znikąd i czego nie zamierzam podważać a nawet powiem więcej-kiedyś nie przyszło mi do głowy poddawać pod wątpliwość kwestii,że czym droższy i "bardziej markowy" sprzęt,tym lepiej mimo,iż nie jestem ani szpanerem,ani gadżeciarzem,ani nie mam obsesji na punkcie hologramów,oznaczeń i marek,a po prostu miałem większe zaufanie do znanych firm.Wpływ na lekką zmianę kierunku mojego myślenia miał fakt,iż kiedyś przeglądając aukcje internetowe natrafiłem na wyprzedaż wędzisk firmy Okuma...Firma jest jaka jest,większości dobrze znana,ma swoje lepsze i gorsze produkty,nie ma co się rozpisywać,bo nie o tym ten tekst.Cena była wręcz zniewalająca,ale pomyślałem,że za te pieniądze,to plecionkę w miarę dobrą można dostać,a nie wędzisko.Z ironicznym uśmieszkiem zamknąłem przegladąrkę i zapomniałem o sprawie.Kwestia wróciła do mnie jak bumerang i to dużo wcześniej,niż myślałem,bowiem pewnego dnia mój szwagier,a zarazem towarzysz wędkarskich eskapad spytał,czy widziałem tą aukcję,na co odpowiedziałem,że owszem.Okazało się,że oferta zainteresowała również jego i bardzo chciałby z niej skorzystać,a w związku z tym zaproponował mi,abym również zakupił dla siebie rzeczoną wędeczkę,bo to przesyłka i tak w jednej cenie,więc co szkodzi spróbować,zwłaszcza w tej cenie...Zgodziłem się,no bo w rzeczy samej-co szkodzi?
Minęło kilka dni i wędeczki przyszły-obie identyczne,dwu składowe klasyczne średnie spinningi Okuma Safina z ciężarem wyrzutu od 15 do 40 gram i długości 2,40m oraz akcji Medium-Fast.Cena za sztukę wynosiła...38zł(w chwili obecnej również spotykam identyczne wędki po 50-70zł,czyli dalej niewiele!).Po rozpakowaniu moim oczom oraz ku mojemu zdziwieniu ukazała się niegłupia,nie najgorzej wykonana,dobrze wyważona,pięknie leżąca w dłoni i wizualnie nie najbrzydsza wędka!Jednak swoją wartość miała udowodnić dopiero za długi,długi czas,ponieważ w zamyśle miała mieć miejsce w "rezerwowym składzie",więc na swoja szansę sporo czekała.Gdy pierwszy raz ją uzbroiłem i zabrałem nad wodę,to kolejny raz się zdziwiłem...Jak to?Kij za 4 dychy tak pracuje?Tak się fajnie nim rzuca i prowadzi przynętę?Jest tak cudnie "precyzyjny w swojej toporności"?Owszem,byłem wręcz zachwycony,co nie zmieniło się do dnia dzisiejszego.Kijek stopniowo stał siĘmoim podstawowym narzędziem połowu szczupaków i rolę swoją spełnia wyśmienicie.Na pytanie,czy chciałbym ją zamienić na jakiś nowszy,droższy i bardziej"firmowy"model odpowiadam,że nie,nie chciałbym!Wynika to stad,że miałem w rękach wiele wędeczek droższych i tańszych,nowszych i starszych,a ta nie ustępuje żadnej pochodzącej ze stajni z wiodących marek pod względem komfortu użytkowania,łowienia oraz czerpania z niego przyjemności,a czy to nie najważniejsze?Co do samego zaś użytkowania patrząc z perspektywy czasu muszę stwierdzić,iż jestem pod wrażeniem,że za tak śmieszną kwotę można nabyć tak twardy kawał kija,którym przekraczałem nie raz ciężar wyrzutu,a kiedyś przez nieuwagę ścisnąłem go odsuwając siedzenie w aucie i nic,totalnie nic...Zaczynając od dołu-rękojeść i korek na niej pozostały niemal nienaruszone,za wyjątkiem lekkiego ściemnienia koloru(zjawisko normalne dla korka).Nie obrywa się,nie odkleja,siedzi na swoim miejscu.Chwyt kołowrotka choć kompozytowy nadal pewnie trzyma kręcioła na swoim miejscu.Przelotki po długim czasie użytkowania noszą co prawda drobne ślady tarcia(łowię głównie na plecionkę),ale któraż intensywnie eksploatowana wędka ich nie ma?Blank również nosi ślady użytku tzn drobne ryski,miejscami lekkie przetarcia,ale w dalszym ciągu są to drobnostki,które dostrzeże na pierwszy rzut oka jedynie wyjątkowy esteta i które w żadnym razie nie osłabiają kija,nie zabijają frajdy z łowienia,ani nie pogarszają jego komfortu.Co do samego wędkowania Safina jest niezwykle "tolerancyjna"jeśli chodzi o zawyżanie,bądź zaniżanie przez użytkownika ciężaru przynęty w stosunku do zaleceń producenta-zdarzało mi się łowić malutkimi oraz sporo za dużymi,a w obu tych sytuacjach nie ucierpiał na tym ani sam sprzęt,ani wyniki,ani moja przyjemność!Jasne,zdaję sobie sprawę,że nie ma rzeczy uniwersalnych,a coś jak jest do wszystkiego,to zazwyczaj jest do niczego oraz nie po to mamy tyle sprzętu o rozmaitych specyfikacjach,żeby gimnastykować się w każdych warunkach i na każdym łowisku z jedną wędką. Jednakże wędkarska rzeczywistość trochę zmusza nas czasem do naginania pewnych utartych zasad,co żeby lepiej zobrazować posłużę się moim skromnym przykładem.Wybierając się na wypad dokładam wszelkich starań,aby jak najlepiej nastawić się oraz przygotować na określone warunki,ryby i przynęty na nie(czasem bardziej udanie,czasem mniej),ale nikt nie jest w stanie przewidzieć jak potoczy się sytuacja już na miejscu!Na wszelkie ewentualności musiałbym wozić sprzęt w ciężarówce,a takowej nie posiadam:)Spinning polega na ciągłym przemieszczaniu,poszukiwaniach,przeprawach,brodzeniu itp a to z kolei narzuca nam ograniczenie naszego sprzętu do minimum,aby nie stracić mobilności.Ja zazwyczaj cały swój kram mieszczę w plecaku plus jedna wędka w dłoń.No właśnie-jedna wędka.Musi ona być dla mnie na tyle uniwersalna,że np przy załamaniu pogody i ustaniu żerowania szczupaka mogę nią zapolować na sandacza,a nawet pokusić się o okonia!Rzadko się takie sytuację zdarzają,ale jednak...I co wtedy?Taktyczny odwrót?Nie ma takiej opcji.Uwierzcie,że ganiałem z tą Okumą za okoniami na małe twisterki czy obrotóweczki naprawdę z fajnymi efektami(przypominam 15-40g,czyli jak kij od szczotki)!Łowiłem na nią wszystkie niemal ryby możliwe do złapania na spinning poza sumem i boleniem,bo tych w mojej okolicy jak na lekarstwo.Nie zachwalam ślepo tego modelu Okumy,nie namawiam do zakupu ani nie będę nikogo przekonywał,że ta i żadna inna.Opieram się akurat na tym,konkretnym egzemplarzu,który posiadam-może mi się trafiło złote jajko?Może milion osób będzie mieć zdanie zgoła odmienne od mojego?I dobrze!W końcu było by nudno,gdybyśmy wszyscy się zgadzali:)
Jak starałem się przekazać Wam w tym tekście,nie zawsze cena czy marka jest wyznacznikiem jakości...Może to i oklepany banał,ale zachęcam do eksperymentów ze sprzętem z "niższej półki",bo jak widać może nas mile zaskoczyć!Pamiętajmy jednak,że żaden sprzęt drogi czy tani,markowy czy badziewny nie złowi za nas ryby...Nic nie jest w stanie zastąpić rzetelnej wiedzy,obserwacji,zrozumienia i poznania zwyczajów ryb oraz szacunku do nich a także do otaczającej nas przyrody-bez tych elementarnych absolutnie podstaw nie mamy czego szukać nad wodą i nie uratuje tego sprzęt za tysiące złotych,szpanerskie ciuchy,łodzie choćby złotem wykańczane...Narzędzia tak tu,jak i w każdej sztuce są ważne,bo dzięki nim artysta może stworzyć swoje dzieło,ale ponad nimi powinien stać zawsze człowiek i tak się nimi posługiwać,aby przyniosło to spodziewane efekty-coś jak Da Vinci,tylko z wędką:)
Pozdrawiam i proszę o wyrozumiałość dla tego mojego debiutanckiego wpisu:)