Team Dragon 2.75m, 3-14g, med-fast - moje pierwsze odczucia
Robert Świerszcz (tregon)
2010-03-08
... na początek trzy słowa wstępu - tekst podobny wraz ze zdjęciem zamieściłem na innym forum - dlatego proszę Redakcję o nieusuwanie wpisu, gdyż wszystko to jest mojego autorstwa. Zestaw został złożony z wędki Team Dragon 2.75m, 3-14g, med-fast oraz kołowrotka Team Dragon 720, na którym nawinięta jest żyłka 0,16.
Sam kij wygląda ładnie, dobrze i dokładnie zrobiony. Blank wysmukły, ciemny. Korek gładki, a grubość uchwytu jak dla mnie idealna. Mocowanie kołowrotka pewne, żadnych luzów, nic nie ociera. Wygląd na 5. Kołowrotek pracuje cicho. Nawija żyłkę równo, bez zbędnych luzów. Choć tego dnia mieliśmy z kolega nie lada problemu, gdyż mokra żyłka lepiła się na szpuli, bo było trochę na 'minusie'. Kołowrotek też na 5.
Testy rozpocząłem od jigów własnej produkcji. Na początek główka 4g ... rzut i co .. i leży na drugim brzegu ... lekkość rzutu, brak wkładania w to znacznej siły powaliło mnie na kolana ... musiałem powstrzymywać rękę, aby za daleko nie rzucać. Praca przynęty wyczuwalna przy prowadzeniu zarówno z prądem jak i pod prąd. Przy główce 2,5g praca trochę mniej wyczuwalna.
Następny był wobler Siek-M bączek - znowu rzut na drugi brzeg. Po chwili wyczułem jak rzucać celnie i za drugim razem, po kilku obrotach korbką, poczułem lekkie puknięcie przy uchwycie kołowrotka. Do tej pory nie łowiłem wędkami Team Dragona z rezonansem, ale chyba wiem na czym to teraz polega i jak wyczuć. Odruchowo zaciąłem z nadgarstka i jest ... Hol to już sama poezja. Praktycznie całą pracę wykonywał kij. ja tylko lekko podciągałem rybę i skracałem żyłkę kołowrotkiem. Nawet ręką nie musiałem przytrzymywać przy odjazdach, bo kij wszystko amortyzował. Po kilku 'młynkach' pstrążek wyłożył się na boku i powoli go podebrałem. Szybka sesja fotograficza, buziak i do wody. Kij ochrzczony. Porównując pracę kija z Robinsonem Diplomat Top Spinn 255, 4-15g, to przy Robinsonie musiałem trochę pracować ręką przy odjeździe podobnej ryby. Na koniec założyłem jeszcze obrotówki - nr 1, a potem 2 Balzer - przy 1 praca wyczuwalna dobrze przy prowadzeniu pod prąd, przy 2 także z prądem.
Podsumowując, to kij zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Kupiony bez oglądani go w sklepie przez internet, tylko na zasadzie opowiedzenia sprzedawcy na co mi potrzebne i jak łowię. Przydałby się jeszcze taki sam, tylko że krótszy. Może kiedyś wymienię tego Robinsona na kolejnego Team Dragona, bo na krzaki kij za długi. Jego przeznaczeniem miały być klenie, ale widzę, że jak będę szedł na łąkowe kawałki rzek pstrągowych, to będę go zabierał.
A z czasem to i pewnie wczuję się w te lekkie przynęty - bo na nie zaczałem łowić dopiero w tym sezonie ...
pozdrawiam
Tregon