Test w boju-jesiotry i życiowy amur.
Klaudiusz Bryk (Bryku99)
2017-12-15
Dziś opiszemy dłuższą wyprawę z Amandą.
Na miejsce dojechaliśmy około godziny 19 .Trzeba było przenieść sprzęt ,rozłożyć namiot i wędki a na dodatek zanęcić przed zmierzchem. Na naszym miejscu był starszy pan z wnukiem. Jednak nie wadząc nam zmyli się dość szybko. O godzinie 21 było już szarawo . Na początku oczywiście kłótnia z Amanda czy najpierw rozłożyć namiot czy wędki oczywiście poszliśmy na kompromis. Rozłożyłem namiot. Później wędki i poszedłem zanęcić . Gdy wróciłem do obozowiska było już ciemno więc poszliśmy się położyć. Przez cały wieczór ani piśnięcia. Rano obudziłem się około godziny 5, przerzuciłem zestawy i poszedłem zanęcić. A propos zanęty - nęciłem kukurydzą orzechami i konopiami. Część kukurydzy i rzepiku już stało kilka dni więc już lekko śmierdziało co się okazało bardzo dobrze. Reszta to typowa kukurydza pakowana kupiona w sklepie. Był to mix trapera. Gdy wróciłem z nęcenia poszedłem do namiotu i zrobiłem herbatę. Amanda wstała około godziny 6;30 . Więc zaproponowałem śniadanie. Dziś w menu była jajecznica na kiełbasie i cebulce. Oczywiście się zgodziła jakby inaczej. Najpierw zabrałem się za obieranie cebuli...
Pierwszy odjazd oczywiście wychodząc z namiotu wszystko po drodze przewróciłem . Pierwsza ryba jesiotr niezbyt duży ale pierwsza ryba więc zaczęło się coś dziać. Wróciłem do namiotu i dalej obierałem cebule. Zacząłem kroić i znów branie i jak zwykle wszystko co było na drodze nie stało w tym samym miejscu. Gdy wyciągnąłem kolejnego jesiotra Amanda oczywiście mnie okrzyczała , że wychodzę jak idiota. Wróciłem do robienia śniadania. Skroiłem cebule zabrałem się za kiełbasę i znów branie ! Trzecia ryba w ciągu nie całej godziny! Tak to był kolejny jesiotr. Robiłem dalej jajecznice o dziwo ją dokończyłem bez brania , ale zacząłem jeść i znów branie ! Byłem chyba najszczęśliwszym człowiekiem . Moja kobieta życia + ryby. Może być coś lepszego? A jednak przechodziło trzech chłopaków około 18-19 lat. A ja mam rybę na kiju a podbierak rozłożony . Zapytałem się czy maja przy sobie podbierak jednak go nie mieli. Ale moja uczynna kochana kobieta złożyła mi go i udało mi się wyholować jesiotra. Zapytali czy mogą usiąść obok . Oczywiście się zgodziłem wiedziałem , że to nie potrwa długo a czasem lubię robić komuś na złość chyba jak każdy. Przyszło dwóch chłopaków i dziewczyna. Nie rozłożyli się dobrze a u mnie piąta ryba na kiju wyholowana na macie a u mnie branie na drugiej wędce! Pierwszy dublet! Chłopcy byli w szoku że tak ryba bierze. W pośpiechu postawili zestawy i czekają a u mnie znów branie ! Oni dalej czekają ja wyciągam rybę co 10-15 minut . Chłopcy nie byli zadowoleni że nie mają brań. Gdy znów zapomniałem złożyć podbieraka zapytałem czy pożyczą mi swój . Wcześniej widocznie miałem do czynienia z ludźmi którzy byli normalni. Dlaczego tak twierdze? Bo jeden z nich odparł wręcz od parsknął"weź sobie" ciężko przejść 20 metrów z rybą na kiju nie sądzicie? Ale drugi z nich był na tyle miły i nawet zapytał czy mi pomóc . Odpowiedziałem mu , że nie trzeba bo ryba jest duża i nie będę jej jeszcze podbierał. Gdy ryba była już na macie oddałem im podbierak i podziękowałem jak przystaje na inteligentnego człowieka. Przy kolejnej rybie , gdy już wiedziałem , że ma "gula" zapytałem ich "co jest chłopcy?" , Jeden z nich odparł "Nic, słońce świeci" . No tak co ma odpowiedzieć jak ja wyciągnąłem już około 10 ryb a on ani jednej. Jednak bardzo dobrze było widać , że to amatorzy. Kto normalny kupuje Rod-poda za około 200 zł gdy ma kołowrotek za 80? Tylko amator , aby pokazać czego to on nie ma. Jednak od sprzętu ważniejsze są umiejętności i godziny spędzone nad wodą . Bardzo ważna jest też teoria ale testowania w praktyce. Nie zważając na "sąsiadów" bawiłem się idealnie dalej . Gdy przyszła godzina 13 chłopcy zebrali się ponieważ nie wytrzymali ciśnienia. I znów zostaliśmy sami na cyplu. Po południu brania ustały . Nęciłem po raz kolejny około godziny 16 . Po nęceniu znów zaczęły się brania. Miałem lekki niedosyt bo jutro późnym popołudniem mieliśmy już wracać do domu. Jednak przy pierwszym braniu po nęceniu nie myślałem już o tym i cieszyłem się chwilą. gdy tylko zapadł zmrok znów brania ustały . W nocy miałem kilka delikatnych brań i jeden odjazd. Gdy podniosłem kij do góry załamałem się . Obydwa zestawy były tak splątane że musiałem je ciąć. Wszystkie żyłki splątałem i położyłem obok namiotu aby nikt ani nic nie zaplątało się w nie . Rano wstałem skoro świt , aby zrobić wędki . Było to około godziny 4 . Po zrobieniu zestawów a zajęło mi to około godziny poszedłem znów nęcić . Po godzinie od nęcenia znów powtórka z wczoraj branie za braniem . Jednak ustały dużo wcześniej niż wczoraj . Brania rozłożyły się na cały dzień . Gdy wczoraj było 10 ryb rano i 5 późnym wieczorem. Dziś 12 rozłożyło się na cały dzień. I przekonałem Amande żebyśmy zostali do jutra . O dziwo zgodziła się chyba też chciała już odpocząć od wszystkiego. Następnego poranka znów zanęciłem jednak dużo większą ilością ziaren niż ostatnim razem . Od rana cisza . O godzinie 13 mieliśmy być już zwinięci a o godzinie 12;30 złowiłem swoją rybę życia . Na początku holu myślałem że to malutki jesiotr , jednak przy brzegu zobaczyłem złote łuski myślałem że to duży karp,okazało w podbieraku że to amur .
Życiowy amur . Ważył równe 12 kg. Największa ryba w moim życiu . Każdemu życzę takiego holu i takiej ryby .