To nie był kolejny falstart

/ 15 komentarzy / 3 zdjęć


Jak każdy z nas , niecierpliwie czekałem do wiosny. Bezlitosna zima ciągnęła się niemiłosiernie. Krótkie szare dni i niekończące się czarne , ciemne i zimne popołudnia wydawały się być wiecznością. Mimo tych kilku martwych miesięcy instynkt łowcy nie został uśpiony, cały czas dawał o sobie znać. Gdzieś tam w głowie buzował i spiętrzał się niedosyt – głód wędkarstwa. Jak uzależniony „narkus” na głodzie oczekiwałem towaru. W tym przypadku dealerem była natura fundując dawkę pogodnych, słonecznych dni i cieplejszych nocy.

Otworzyłem drzwi na strych, gdzie przechowuję wszystkie moje graty niezbędne do wędkowania, cały mój skromny sprzęt. Wędki na stojakach prezentowały się jakby zapraszały na ryby, prężąc szczytówki niczym niedźwiedź swoją tuszę po zimowym śnie, wyciągający się pod gawrą. Skompletowałem sprzęt co było czystą przyjemnością . Teraz pozostało zaplanować gdzie i kiedy ?. Głupie pytanie , jak najszybciej i jak najbliżej byle nad wodę !!!

Z tytułu pracy jaką wykonuję ,mogłem zjawić się na łowisku tylko późnym popołudniem lub w sobotę o każdej porze ,gdyż mam ją wolną. W tym problem że do soboty było jeszcze daleko, bałem się że pogoda się zmieni i w ogóle nie mogłem się doczekać . Więc padło na wtorkowe popołudnie. W zeszłym roku zaraziłem się na dobre spiningiem, więc oczywistym było że na takie wędzisko padnie mój wybór na tą wyprawę. Zimą wystrugałem kilka woblerków typowo kleniowych i musiałem jak najszybciej je wy próbować Także po powrocie z pracy obiadek, szybka kawka, sprzęt na plecy, na rowerek i wio !
Jak małe dziecko w piaskownicy, tak wyglądałem, taki byłem zadowolony, reszta świata w tych chwilach nie istniała . Niestety dwie godziny biczowania dość wysokiej w ten dzień Odry , nie przyniosło żadnych efektów w postaci choćby małego pasiaczka , nic. Zmrok powoli zapadał i czas było się zbierać do domu. Zadowolenie i ekscytacja kompletnie mnie nie opuściło bo wiedziałem że to już kwestia kilku dni i znów wypad nad rzekę .
Co do kwestii kilku dni, to przesadziłem, bo już następnego dnia zasuwałem rowerem z dwoma spławikówkami nad wodę.
Tym razem kukurydza , pinka i musi się coś zawiesić, jestem pewny że tak będzie. „Musi to na Rusi , a w Polsce jak kto chce „ ryby akurat nie chciały . Ale ponownie czas mile nad wodą spędzony a to bezcenne . Nie zrażało mnie to w ogóle , liczyło się to że jeżdżę na ryby i że sezon jak dla mnie zaczął się na dobre.

Udało mi się w pacy wywalczyć wolną niedzielę. Więc w sobotni wieczór poinformowałem moją drugą połówkę że planuję wczesnym rankiem wyjechać na ryby tak przed
6 :00 . Ty i te twoje za sr...e ryby !!! Pewnie nie jeden z Was zna to zdanie doskonale , jak nie to to inne inaczej sformułowane określające miłość naszych partnerek do naszego hobby :) .
Zadzwonił budzik, czekałem na jego melodię, którą znienawidziłem już lata temu ale dziś mu wybaczam , otwieram oczy i wiem że to ten dzień. Mam też taką zasadę że bez śniadania i kawy nie wychodzę z domu choćby nie wiem co . Godzina 5:15 ,śniadanie, kawa jeszcze tylko z psem na dwór i mogę ruszać.

Mgła była niesamowita, normalnie mleko ,gdyby mój pies miał ciut dłuższą smycz to bym go nie widział , za to nie było nawet delikatnego podmuchu wiatru. Jestem już w drodzę na łowisko, dojeżdżam na moja ulubioną główkę, rozkładam wszystkie graty łącznie z krzesłem ,
wędziskami i resztą dupereli. Poziom wody od kilku dni delikatnie spadał i warunki były eleganckie jak na wczesną wiosnę. Tym razem postawiłem na grunt. Niezbyt szeroki wachlarz przynęt, mianowicie rosówki, biały robak i kukurydza myślę że będzie git.
Chwila obserwacji wody którą widziałem zaledwie kilka metrów przed siebie i poleciały obciążniki wydając przepiękny dźwięk wywołany rozdzieraniem powietrza zakończony głuchym pluskiem gdzieś we mgle . Rozsiadam się wygodnie na fotelu.
Drugiego brzegu nie widzę kompletnie , nie wiem czy w ogóle jest ktoś w pobliżu z resztą to nie istotne ważne że ja jestem.

Na pierwszym haku zawiesiłem kukurydzę na drugiej wędce białego roztańczonego robaczka.
Cisza. Obserwując szczytówki zachwycałem się niskimi lotami w wykonaniu łabędzi tuz nad taflą wody. Gdzieś w głębi lasu słychać odgłosy żurawi, krople wody kapiące z jeszcze gołych gałęzi przybrzeżnych drzew uderzające w brzegi rzeki. A szczytówki ani drgną.
Przyszła kolej sprawdzić rosówkę , grubą tłustą i ruchliwą .Daleki rzut na granicę nurtu i spokojnej wody. No i coś się ruszyło ,szczytówka lekko drgnęła energicznie i spokój. Nie spuszczam z niej wzroku. Kolejne 30 sekund delikatny taniec szczytówki , ale nie daje mi szans na zacięcie . Po chwili końcówka ugina się kłaniając się rzece , zacinam ..siedzi !!!
Na początku nie zbyt duży opór , tylko na początku bo po kilku sekundach czuje jak szaleje moja zdobycz , choć to jeszcze nie jest powiedziane ryba jeszcze była w wodzie. Skupiony holuję rybę ,ale papa mi się cieszy bo czuję rybsko na wędce , to jest to – mój narkotyk. Wyłania się z pod wody piękna, tłusta niespełna 30 cm wiosenna płoć oficjalnie otwierająca mój sezon . To największa płoć jaką dotychczas złowiłem na rzece . Więc ponownie rosówka na hak i pod nurt. Dokonuję wpisu w rejestr który , rozpocząłem porządną rybą. Chowając dokumenty do kieszeni spojrzałem kątem oka na wędkę a tam szczytówka się gnie aż rękojeść podskakuje. Zacinam i znowu siedzi !!!
Euforia normalnie, jest piękny okoń i to też nie za skromny bo koło 30 –stki, Zbawa była na całego , połapałem jeszcze kilka mniejszych okoni, i kilka płotek trafił się też mały kleń.

Mgła opadła całkiem i wyłoniło się słońce , odsłaniając drugi brzeg rzeki. Brania ustały ok. godziny 8:00 . Po drugiej stronie rzeki siedział wędkarz , nie widziałem żeby coś złapał siedział i co jakiś czas zmieniał miejsce rzutu. Pomyślałem że spróbuję z drugiej strony główki . Mała przeprowadzka ze sprzętem i zestaw ląduje w wodzie. Zaczęły się typowo leszczowe, delikatne brania, strasznie trudne do zacięcia. Postanowiłem więc kucnąć przy wędzisku i trzymać przygotowaną dłoń nad rękojeścią w oczekiwaniu na jakikolwiek ruch szczytówką. Ręka mi drętwiała ale doczekałem się po chwili brania – kiedy jaskrawozielona końcówka mojej wędki maksymalnie się ugięła ku dołowi energicznie zaciąłem i poczułem to na co czekałem, to było coś większego od pierwszej płoci . Ale mizerna walka ryby , jak bym worek z piachem holował ....takie wrażenie było do momentu kiedy ryba była jakieś 3 metry od brzegu wtedy zaczęła się próba ucieczki. Umiejętni udało misie sprowadzić rybę na delikatne zejście brzegu ostrogi na której łowiłem. Zdobyczą okazał się 40 cm leszcz, piękna . ryba. Zrozumiałem że rzeka wynagradza mnie za determinację i cierpliwość.

Więc po kilku falstartach , w ten dzień emocji miałem co nie miara. W końcu ryby !!!.
Po godzinie 10 :00 brania na dobre ustały . No to zbieram się do domu , tym razem nie „ o kiju „ J Posprzątałem po sobie pole bitwy i opuściłem moją ulubioną główkę która ponownie mnie nie zawiodła, a dała mi niesamowitą frajdę i mnóstwo pozytywnych emocji po tak długiej przerwie zimowej .

Pozdrawiam wszystkich czytelników którzy wytrwali do końca tego tekstu . J

 


4.7
Oceń
(52 głosów)

 

To nie był kolejny falstart - opinie i komentarze

ILOVEBEERILOVEBEER
0
Hehe cyt: "Więc w sobotni wieczór poinformowałem moją drugą połówkę że planuję wczesnym rankiem wyjechać na ryby tak przed 6 :00 . Ty i te twoje za sr...e ryby !!! Pewnie nie jeden z Was zna to zdanie doskonale , jak nie to to inne inaczej sformułowane określające miłość naszych partnerek do naszego hobby :) . "Moja połówka budzi się koło mnie godzina 6:30 rano i pierwsze co słyszę po zimowym martwym sezonie : "Jedziemy nad Wisłę :D " - no ikilka godzin póxniej  siedzimy nad Wisłą :Dpozdrawiam (2011-04-11 19:51)
ILOVEBEERILOVEBEER
0
Artykuł ciekawy 5 z plusem :) (2011-04-11 19:53)
striggleystriggley
0
Moja połówka budzi się koło mnie godzina 6:30 rano i pierwsze co słyszę po zimowym martwym sezonie : "Jedziemy nad Wisłę :D " - no ikilka godzin póxniej  siedzimy nad Wisłą :Dpozdrawiam

Oj zazdroszczę Ci chłopie , zazdroszczę :)
(2011-04-11 20:01)
ILOVEBEERILOVEBEER
0
Fajny początek sezonu "gratuluję"  ja 4 razy na rybkach i jak na razie kilka uklejek ale jestem dobrej myśli i zbieram informacje i sprzęt i czekam na pogodę bo na razie wiatr ,zimno i deszcze nie pozwalają na dłuższy wypadzik .jeszcze raz pozdro (2011-04-11 20:03)
ILOVEBEERILOVEBEER
0
Poważnie czasami "moja druga połówka" cieszy się bardziej z wypadu na rybki niż ja :)(np.zły humor popsuty przez kierownika w pracy hehe) (2011-04-11 20:05)
Zbig28Zbig28
0
Szkoda, że jesteś zapracowany i nie zawsze możesz wyskoczyć ponękać rybki. Pewnie częściej byłaby okazja poczytać takie ciekawe relacje z wypraw nad wodę.
Co do połowicy : ja swoją zabierałem nad rzekę jeszcze na etapie tzw. chodzenia. Siedziała nocami pod gwiazdami, w dzień się opalała i oddawała pływaniu. Jeśli trafiła się rybka na którą miała apetyt, to sama ją oprawiała. Dzisiaj już ze mną rzadko jeździ, ale gdy wstaję np. o 4.00 w celu udania się na rybki, ona wstaje też i przygotowuje mi śniadanie. Gdy jadę na kilka dni to mam zawsze w słoikach różne zupki i kotlety. Bez przymusu i namów ! Trwa to już ok. 35 lat. Koledzy świadkami. 
Pisz częściej. Fajnie się czyta.
(2011-04-11 22:18)
PatrykoloPatrykolo
0
Bardzo miło się czytało i tak jak przedmówca chętnie przeczytam o kolejnej wyprawie. Co do Twojej drugiej połówki to może nie wszystko stracone i jeszcze pojeździ z Tobą z chęcią na ryby. Mojej zdarza się mnie wyrywać ze snu o 4 nad ranem z pytaniem czy ruszamy nad wodę. 
(2011-04-11 22:38)
Bartek1997Bartek1997
0
Artykuł bardzo ciekawy 5 :) (2011-04-12 11:36)
kostekmarkostekmar
0
Fajnie się czytało opis tej wyprawy. No i te niemal standardowe słowa z rana od ukochanej " Ty i te Twoje zasr...ne ryby". Poezja. Zostawiam 5***** i pozdrawiam. (2011-04-12 16:48)
kris60kris60
0
Artykuł na piątala fajnie się czytało, poczułem się jak bym tam był. (2011-04-13 20:30)
SINDBADSINDBAD
0
Za artykuł 5 plus, ciekawy fajnie się czyta:)  Życzę sukcesów i połamania kija... (2011-04-13 21:45)
pindelpindel
0
Dokladnie Panowie taki komentarz od starej z rana to poezja.
Artykul fajnie napisany, dobrze sie czyta pozdrawiam
(2011-04-14 02:33)
Snoopdog99Snoopdog99
0
Aż sie napaliłem! Zaraz wsiadam w auto i jade po zanęte i robaki. A jutro rano o 6tej (pierwszy raz w tym roku) jade nad jezioro łowić płotki:D Pozdrawiam wszystkich zapaleńców moczenia kija!! (2011-04-14 14:14)
yeahzusyeahzus
0
Bardzo pozytywny i poczytny artykuł. Gratulacje! (2011-04-15 17:57)
karp50karp50
0

5+ fajnie sie czytało ,,ty i te twoje sr***e ryby"

(2011-04-24 18:46)

skomentuj ten artykuł