Trochę kultury...
Daniel J (danielkas)
2014-02-21
Zimowy odwyk od ryb trwa, więc z nudów napisać coś można. Rozgorzała ostatnio dyskusja po wpisie Dyskryminacja karpiarzy Kolegi Romualda55. Nie ma co się spodziewać, że pomiędzy miłośnikami łowienia karpi i spinningistami zapanuje miłość, ale podobne „sympatie” można też zauważyć pomiędzy łowiącymi z brzegu a łowiącymi z łodzi. Jako że łowię na Wiśle z łodzi przejawy tej „sympatii” widuję niejednokrotnie. Często przyczyną takiego stanu rzeczy są niestety złośliwe zachowania łowiących z łodzi, czasem jednak przejawy agresji łowiących z brzegu wynikają po prostu z ich frustracji. Nie da się ukryć, że łowiący z brzegu nie mają zbyt dużego wyboru – mogą ustawić się wyżej lub niżej – ale jednak zawsze na brzegu. A łowiący z łodzi wybór mają zdecydowanie bogatszy. Problem jednak, gdy ryby zgromadzą się na danym odcinku przy brzegu, który jest łatwo dostępny dla wędkarzy łowiących z brzegu – dobrym przykładem są ostrogi (główki). No i wtedy zaczyna się parada wyzwisk lecących w obie strony. Czasem na wyzwiskach się nie kończy i lecą również kamienie. Łowiący z brzegu są czasem nieco zaskoczeni, bo w odpowiedzi na kamienie lecące z brzegu wędrują np. lecące w przeciwnym kierunku kulki z łożysk pokaźnych rozmiarów wystrzeliwane z własnej roboty proc (część łowiących z łodzi jest przygotowana na takie sytuacje). Osobiście nie lubię łowienia w tłoku i nerwowej atmosferze, więc rzadko zaglądam w takie łowiska, niemniej jednak sam miewam nerwowe sytuacje związane z przepływaniem łodzią na/z łowiska. Czasem nie da się uniknąć płynięcia blisko brzegu – szczególnie przy niskim stanie wody na odcinku, gdzie szlak żeglugowy wyznaczony jest tuż przy brzegu a poza szlakiem jest mnóstwo przeszkód mogących uszkodzić łódź. Wtedy przepłynięcie przy brzegu jest niestety konieczne. Wędkarze łowiący z brzegu mają czasem straszliwe pretensje i wykrzykują o ustawowych zakazach pływania przy brzegu. I tu warto moim zdaniem rozwiać wątpliwości z tym związane – w żadnej ustawie nie ma jakichkolwiek zapisów zabraniających przepływanie przy brzegu. Jedyny zakaz wynikający z prawa wodnego zabrania kotwiczenia w wyznaczonym szlaku żeglugowym. „Brzegowcy” wykrzykują przeważnie o zakazie pływania w pasie wody do 50 metrów od brzegu. Zakaz taki nigdzie nie istnieje – i istnieć nie może. A czasem wręcz należy płynąć tuż przy brzegu – gdy szlak żeglugowy tak został wyznaczony. Ciężko wyobrazić sobie sytuację, by np. załadowana barka zbaczała z wyznaczonego szlaku żeglugowego, bo ktoś zażyczył sobie powędkować. A osławione 50 metrów wynika jedynie z regulaminu PZW – i dotyczy tylko i wyłącznie łowienia ryb, a nie pływania. I absolutnie nie oznacza, że z łodzi nie można łowić bliżej niż 50 metrów od brzegu. Przynajmniej taką odległość zachować należy jedynie w przypadku, gdy ktoś już z brzegu łowi i tylko w odniesieniu do łowienia – a nie przepływania. Podstawowa zasada – pierwszeństwo ma ten, kto pierwszy przybył na łowisko. Jeżeli pierwsza była łódź – pierwszeństwo ma wędkarz z niej łowiący. Tyle przepisy. Jak już pisałem nie lubię wędkowania w nerwowej atmosferze, więc unikam łowienia w takich miejscach – niemniej jednak czasem sam jestem uczestnikiem takich kłótni – przeważnie jako „świadek” a czasem również jako „ten zły” płynący zbyt blisko brzegu. I nie oszukujmy się – żadne zapisy regulaminowe nie rozwiążą problemu. Wszystko zależy od charakteru i kultury wędkarzy – przeważnie da się całkowicie bezkonfliktowo współistnieć, a czasem dochodzi wręcz do rękoczynów. O relacjach między wędkarzami świadczy między innymi to forum – są zarówno przejawy sympatii i kultury, jak i wrogości a wręcz chamstwa. Antypatia nie dotyczy tylko karciarzy/spinningistów, łowiących z brzegu lub łodzi – jej przejawy widać również w innych sytuacjach, także wśród używających tych samych technik połowu – chociażby łowienie w miejscach nęconych przez innych. Jest też całe mnóstwo „etatowych podglądaczy” łowiących z łodzi – którzy sami ryb nie szukają a tylko pływają za wędkarzami mającymi dobre wyniki i kotwiczą później w ich miejscach. Przykłady można mnożyć a żadne regulaminy nic nie rozwiążą – jeżeli zabraknie chociaż odrobiny kultury wędkarstwo nie zawsze musi oznaczać tylko relaks.