Troszkę o sumie
Karol Zacharczyk (karolzacharczyk)
2017-07-23
Za a nawet przeciw
Tematem nowego felietonu ma być … sum europejski, czyli Sillurus glanis . Od razu muszę się przyznać, że moje doświadczenie w łowieniu sumów jest mikre i sprowadza się do kilkunastu wyjazdów za tą rybą nad Bug w okolicach wsi Uchańka oraz nad Wisłę z Maćkiem Jagiełłą i w Deltę Wołgi. Co prawda złowiłem kilka sumków na…pęczek rosówek oraz na gumy i trociowe woblery „Balskor” Józka Sendala, ale na pewno nie mogę w żadnej mierze nazwać się specjalistą w łowieniu tej ryby.
Wyjątkową szkołą dla mnie nocne, letnie spinningowe łowy z Maćkiem Jagiełłą. Wtedy 15 - 20 lat temu mało kto spinningował nocą. Lecz to nie sumy były wtedy celem naszych wypraw. My na różnej wielkości woblery, w zależności od miesiąca łowiliśmy: klenie, jazie, brzany, sandacze i bolenie. Wąsacze były jedynie naszym marzeniem, a w zasadzie pożądanym „przyłowem”. Muszę się przyznać, że do złowienia suma przez kogoś z naszej ekipy podchodziłem, tak jakby było to coś wyjątkowego, ot taka wisienka na torcie nocnego, wiślanego wędkowania. Nie było też sumowych sztucznych przynęt poza dużymi błyskami wahadłowymi i gumami. Używaniem ich w lecie zasadzie brzydziliśmy się, ponieważ były one narzędziami w rękach rozpowszechnionych nad Wisłą szarpakowców…
Natomiast Maciek Jagiełło zakochał się w sumach. Ich połów stał się dla niego celem samym w sobie. On wyszukiwał najlepsze łowiska, eksperymentował z przynętami. Kiedyś łowiliśmy nocą w okolicy nowego mostu w Wyszogrodzie. To tu to tam było słychać i w bladej poświacie księżyca widać było powierzchniowe ataki ryb, z których dla mnie nic nie wynikało. Zawołałem więc Maćka. Maciuś wszedł do wody. Rzucił raz, drugi, za trzecim rzutem usłyszałem świst hamulca maćkowego kołowrotka i po chwili: - Cholera, to znowu sum. Pierwsze były po prostu jasne małe woblery w typie „Rapala Oryginal”, które sumy atakowały chyba dość przypadkowo. Potem były dociążane pękate woblery „Big S” Shekspeare, a w zasadzie ich obdrapywane (celowo) z farby ich łotewskie podróbki. Następnie pękate „Rapale” z serii DT. Później płytkochodzące „Laiki” z Dorado i opisywane przeze mnie kilkukrotnie Salmiaki z serii „Boxer”...
Z ówczesnych moich sumowych doświadczeń wynikało, że gdy wąsaty drapieżnik naprawdę ostro żeruje, to wystarczy mu pod pysk podać najlepiej podpowierzchniowy ostro pracujący wobler. Tak myślałem do niedawna...
Dziś łowienie sumów stało się, podobnie jak karpiowanie, odrębną specjalnością wędkarską…, a że jak mówią „młodzi” w tej dziedzinie jestem neptkiem, to żadnych rad nie śmiem udzielać. Znam się jednak trochę na ekologii, więc mam propozycję - pogadajmy troszkę o gatunku i o jego roli w naszej przyrodzie.
Mój stosunek do suma europejskiego (Silurus glanis) najlepiej obrazuje słynne zdanie naszego jedynego laureata Pokojowej Nagrody Nobla – Lecha Wałęsy „Jestem za a nawet przeciw”. Już się tłumaczę. Jestem za, bo:
- Sum europejski jest wyjątkowo sprawnym i dorastającym do olbrzymich rozmiarów drapieżnikiem. Rośnie bardzo szybko. Jak szybko? Otóż w hodowlach (np. w Niemczech, Hiszpanii) już 10 miesięczne sumy mierzą przeciętnie około 60 cm!!! W dobrych warunkach w przeciągu niecałych 2 lat sumy mogą osiągnąć nawet metr długości. W warunkach naturalnych w większości wód w Polsce swój wymiar ochronny 70 cm osiąga już w drugim roku życia.
- Ma niewielkie wymagania tlenowe i jest dość odporny na zanieczyszczenia.
- Daje się łowić dosłownie wszystkimi metodami wędkarskimi: od zasiadki gruntowo spławikowej z żywcem, martwą rybką, rosówkami, kulą jętkową, czy wręcz kulkami proteinowymi, po wszystkie metody spinningowe a nawet metodę muchową. Jako przeciwnik wędkarza jest rybą waleczną, niezwykle silną, żyjąc długo (do mniej więcej trzydziestu lat) dorasta do olbrzymich rozmiarów.
- Skoro sum rośnie bardzo szybko, to musi dużo jeść! Tę cechę wykorzystuje się chcąc poprawić… jakość wody w zanieczyszczonych, żyznych, ale „chorych” na silne zakwity fitoplanktonu, czyli planktonu roślinnego (głównie glonów, czyli alg i sinic) jeziorach i zbiornikach zaporowych. W takich zbiornikach zwykle jest niewiele drapieżników, natomiast ryb spokojnego żeru mamy w nadmiarze. I w tym tkwi jeden z problemów, bo drobne ryby karpiowate odżywiają się głównie zooplanktonem, czyli planktonem zwierzęcym. Plankton zwierzęcy zaś jest „odpowiedzialny” za trzymanie w ryzach (w odpowiedniej „zdrowej” ilości) planktonu roślinnego.
Lekarstwem na chorobę zakwitów jest redukcja źródeł zanieczyszczeń. Po pierwsze - likwidacja zanieczyszczeń bytowych (oczyszczalnie ścieków), po drugie redukcja zanieczyszczeń rolniczych przez ograniczenie nawożenia w zlewni; a po trzecie - biomanipulacja polegająca na wprowadzeniu do zbiornika dużej ilości odpornych na chwilowe braki tlenowe drapieżników.
Tu właśnie bardzo przydaje się sum europejski, który szczególnie w młodym wieku, do osiągnięcia dojrzałości płciowej zjada ogromne ilości karpiowatych ryb spokojnego żeru. Dlatego właśnie ten gatunek jest tak przydatny w biomanipulacjach polepszających jakość wody w zdegradowanych jeziorach i zbiornikach zaporowych. Eliminując masowo ryby „sprawia”, że zooplankton w zbiorniku znów masowo się rozwija i zakwity zanikają. Takie biomanipulacje skutecznie przeprowadzono w Zalewie Zemborzyckim pod Lublinem i w „Siemianówce”.
W szybkim tempie „przerabia” podłej jakości mięso krąpi, płoci, skarłowaciałych leszczy na tłuste białe pozbawione ości, zasobne w nienasycone kwasy tłuszczowe wyjątkowo smaczne mięso. Dlatego jestem za bytnością suma w naszych wodach.
Uważam jednak, że zarybienia tym gatunkiem nie mogą być prowadzone na „łapu capu”. Muszą podlegać ścisłej kontroli. Jest to bowiem gatunek bardzo inwazyjny, potrafiący w szybkim tempie zdominować ichtiofaunę całego zbiornika. Takie sytuacje są już znane w Polsce. Na przykład w kilku łowiskach komercyjnych w okolicy Szczecinka gdzie sum wybił inne gatunki ryb. W najlepszym polskim łowisku ryb łososiowatych – jeziorze Piaseczno w Orlu koło Kościerzyny sam widziałem skuteczny atak suma na trzy kilowego pstrąga tęczowego. Podobna sytuacja, jak informował mnie Maciej Brudziński – prezes Okręgu Częstochowskiego na Zbiorniku Poraj. Tam też sumy najpierw pomogły w poprawie jakości wód jeziora „likwidując” karłowacenie leszczy, krąpi, płoci i ich hybryd, ale teraz zabrały się za wyjadanie gatunków cennych wędkarsko: okoni, sandaczy, szczupaków, linów…
Wyjątkowej inwazyjności suma sprzyja kilka czynników biologicznych i… administracyjnych. Wśród biologicznych to: wysoka płodność i plenność gatunku. Długie pilnowanie gniazda tarłowego przez samca, stąd w najbardziej newralgicznym momencie ikra i larwy oraz mały narybek są niepodatne na wyżeranie przez innych drapieżców.
Wśród administracyjnych bardzo długi okres ochronny – od 1 listopada do 30 czerwca poza Odrą. Na Odrze od ujścia rzeki Warty do granicy z wodami morskimi od 1 marca do 31 maja. Wysokie punktowanie przez RZGW zarybień sumem oraz trudności w zmianach operatów wodno-prawnych. Po prostu po wygraniu przetargu gospodarz wody musi przez cały okres użytkowania np.10, 15 lub nie daj Bóg 30 lat wpuszczać do swojej wody deklarowaną ilość ryb. Jeśli w tym przypadku jest to duża nizinna rzeka (Wisła, Odra, Bug, Narew, Warta, Noteć), wielki zbiornik zaporowy (Jeziorsko, Żegrzyńki, Włocławek, Siemianówka, Turawa, Otmuchów, Głębinów czy podobne) duże głębokie naturalne jezioro (Mamry, Śniardwy, Wigry, Miedwie, Drawsko itp.) to - pół biedy. Tam duży drapieżnik jest pożądany.
Natomiast jeśli chodzi o małe zbiorniki, którymi najczęściej gospodaruje PZW, to sum może być (i niestety często już jest) szkodnikiem wyjadającym łowione przez wędkarzy sandacze, okonie, szczupaki, liny, karasie. Dlatego nie dziwią mnie głosy zaniepokojonych wędkarzy na przykład wpuszczaniem suma do jezior w okolicy Szczecinka Wilkowa i Trzesiecka. Jeden z wędkarzy łowiących tam ryby pisze na portalu miasta Szczecinka: „ … w ciągu najbliższych 10 lat sum jak gatunek inwazyjny zdominuje jako drapieżnik zlewnię rzeki Gwdy . Oby nie dostał się na Parsętę. Moim zdaniem - wędkarsko jest to bardzo atrakcyjna ryba natomiast jeżeli chodzi o populacje rodzime to za kilka lat możemy zapomnieć o innych rybach takich jak szczupak, okoń sandacz. Później przyjdzie czas na białą rybę. Ponadto sum europejski, jak mi wiadomo w sprzyjających warunkach osiąga masę znacznie przekraczającą 5 kg i metr długości. Pomysł ten jest zły bowiem dojdzie do sytuacji takiej jak na kilku komercyjnych łowiskach gdzie sum wybił inne gatunki. Daleko od Szczecinka szukać nie trzeba. Zwracam uwagę że na tych łowiskach pozyskanie suma ma się kończyć jego zabiciem a nie wpuszczeniem do wody. Jest on tam szkodnikiem, z którym nie można sobie poradzić. Piszę tu o sumach 20-40 kg”.
Obyśmy nie doczekali się sytuacji opisywanej we Francji:
„(…) Ogromne ławice suma europejskiego we francuskiej rzece Rodan zaobserwowali tamtejsi naukowcy. Po co te ryby się gromadzą stanowi wielką zagadkę – czytamy w wydaniu „PLoS ONE″ z kwietnia 2013 roku. Stadne życie w świecie przyrody nie jest niczym wyjątkowym. Prowadzą je bardzo różne zwierzęta – od maleńkich mrówek po ogromne słonie. Teraz zespół naukowców pod wodzą Stéphanie Bouletreau z Université Paul Sabatier w Tuluzie dopisał do listy towarzyskich stworzeń... suma europejskiego, największą rybę słodkowodną na naszym kontynencie. To dość nietypowe, bo w ławicach pływają zazwyczaj gatunki maleńkich rybek. Stada wąsatych olbrzymów nie poruszają się też w skoordynowany sposób, jak na porządną ławicę przystało – poszczególne osobniki pływają w różnych kierunkach, ale co jakiś czas kontaktują się z innymi towarzyszami podróży. Ławice sumów są jednak – w sumie – całkiem spore. Grupy żyjące w rzece Rodan, obserwowane od maja 2009 do lutego 2011 roku, liczyły od 15 do 44 osobników. Łącznie jedna grupa mogła ważyć aż 1132 kilogramy. Tzw. gęstość biomasy (czyli ilość materii zawartej w organizmach żywych przypadająca na jednostkę powierzchni) wynosiła więc nawet 40 kilogramów na metr kwadratowy. Tak duże zagęszczenie zwierząt nie pozostaje bez wpływu na lokalny ekosystem. Sumy wydalają z odchodami wyjątkowo duże ilości fosforu i azotu… Naukowcy nie wiedzą, dlaczego i po co sumy prowadzą gromadne życie – wykluczyli takie możliwości jak rozród, zdobywanie pokarmu i obrona przed wrogami.”
Dlatego bardzo pilną sprawą jest przeanalizowanie operatów pod względem racjonalizacji zarybień sumem i wprowadzeniem szybkiej możliwości zmian kwot zarybieniowych oraz skrócenie wyjątkowo długiego okresu ochronnego tej ryby. Przecież z tego co wiem populacja tej ryby w Odrze poniżej ujścia Warty ma się znakomicie mimo, że tamtejsze sumy są łowione 4 miesiące dłużej niż w pozostałych częściach kraju.