Zaloguj się do konta

Ubabrana w błocie po kolana

Nie będzie to historia mistrza wędkarstwa, ani maniaka – zdobywcy trofeów. Będzie to opowieść pewnej dziewczyny, która pokochała wędkarza – jednocześnie zakochując się w wędkarstwie.

Drogi Czytelniku pewnie pomyślisz: „……miłosne dyrdymały….”, może jednak Cię zadziwię. Ja i ryby- NIGDY! - dość, że jeść się ich nie da rady, gdyż posiadają one nieszczęsne ości, ich łowienie to co najmniej nuda- zajęcie dla „dziadków emerytów”. – To było moje zdanie, przekonanie na temat wędkarstwa. Wstyd się przyznać. Pogląd ten nie zmienił się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Myślę, że dojrzewał wraz z dojrzewaniem uczucia pomiędzy nami. Pierwsza wyprawa wędkarstwa- brzmi poważnie, ale czy tak było?

6 rano- umówieni na przystanku - On z zapakowany po uszy w sprzęt- ubrany w doświadczenie. Ja- nie mająca o niczym zielonego pojęcia. Po tym jak nasz „dyliżans” dojechał do celu, pozostało nam tylko przedarcie się przez zarośla na brzeg- gdzie miały czekać na nas ryby. Niby prosta do wykonania czynność, no ale dla mnie – po tym jak mnie On obładował sprzętem . sprzęt- teraz wiem co do czego, ale wtedy… śmiałam się w duchu, z tych Jego wiader, wiadereczek, i tych innych dziwnych urządzeń. W końcu dotarliśmy na brzeg- mglisto, dżdżysto- beznadzieja. Wcisnął mi w rękę jakiś kij z robakiem na końcu, sam dzierżył w dłoniach kilkukrotnie większy – mówi do mnie „misiu wędkuj”. Rewelacji nie było- ja nic- mój wędkarski mentor coś wyciągnął. No tak, ale czy to płotka czy leszcz?

Po tej wyprawie utwierdziłam się tylko w moich przekonaniach, co do wędkarstwa.
Zaczęłam zmieniać zdanie proporcjonalnie do częstości naszych wypraw. A było ich coraz więcej – za sprawą wstąpienia w związek małżeński. Powoli rozjaśniało mi się co do czego, czym rózni się płotka od leszcza, a czym wyróżnia się szczupak i czemu najpierw trzeba utopić w wodzie kasę aby później coś wyciągnąć. Pierwsza moja ryba- raczej rybka- 10 cm. Okoń. Powód do dumy. Właśnie wtedy załapałam bakcyla.

Stałam przy brzegu, po lewej stronie mąż wpatrzony w czerwony punkcik znajdujący się na tafli wody. Ja zanudzona, zniechęcona, do czasu gdy zauważyłam małe pływające tuż obok mnie tygrysy. Nowiną podzieliłam się z zapatrzonym w spławik. Dał mi więc kijek( tym razem z kołowrotkiem) z błyskotką na końcu. Mały, przyspieszony kurs i do dzieła kobieto.
Pomyślałam – lepsze to niż łażenie w tą i powrotem.

Rzuciłam raz, drugi, trzeci i psikus –pomotałam wszystko. Po opanowaniu sytuacji za fawdziesiatym razem - udało się, mam! Ile to było radości z tej małej rybki. Właśnie wtedy poczułam to uczucie, to czego do tej pory nie byłam w stanie zrozumieć. Poczułam, polubiłam, pokochałam i chciałam jeszcze.

Co do tytułu- ubabrana w błocie- historia połowu szczupaka.
Po naszych wypadach na rybki i opowieściach o szczupaku, zapragnęłam poczuć tym razem inna adrenalinę – „szczupakową”. Przed zmierzchem dotarliśmy nad brzeg bajecznego kamieniołomu wypełnionego ciemną, głęboką i zapewne mokra wodą. Romantyczny spacer……., piękne chwile.
Ale nie o tym, złapaliśmy małe rybki, które miały posłużyć za przynętę – barbarzyństwo. Zarzuciliśmy daleko, potem kiełbaska z grilla, browarek i do auta spać.

Kobieca intuicja zadziałała. Obudziłam się w srodku nocy w nienaturalnej pozycji na przednim siedzeniu Corsy. On chrapie w najlepsze. Ciemno – zimno, nie wyjdę – boję się. „ Misiu idź zobacz wędki”- „Daj spokój – śpij”, - „ idź – proszę”. Przez uchyloną szybę usłyszałam jak mnie woła. Udało się. Hurrra- skusił się.

Podczas walki męża z „potworem”- dopingowałam. Niestety moja rola zmieniła się gdy ryba została zaholowana pod brzeg. Moim zadaniem było złapać ją w podbierak. Chwyciłam więc siatkę na kiju i pod brzeg. Bliżej , bliżej, bliżej aż w końcu wpadłam po kolana w czarne niemiłe błocko, jednocześnie tracąc równowagę i lądując na pupie. Cały mój wypadek uwolnił szczupaka. Pozostało mi tylko patrzeć jak odpływa jednocześnie siedzieć ubabrana w czarnej mazi.

Cóż obeszłam się z smakiem.
Są to zaledwie trzy z wielu naszych przygód. Dzięki nim mamy co opowiadać znajomym i śmiać się.
Jestem żoną wędkarza, czasami sama coś złapię, czasami nie, ale zawsze go wspieram. Oby więcej takich historii w naszym życiu.
"Materiał zgłoszony na konkurs wedkuje.pl"

Opinie (42)

Lodzianin18

Pokraka:P Na miejscu męża bym się zdenerwował:)  [2010-02-21 10:12]

spines21

bardzo fajne opowiadanie i bardzo dobre podejście do pasji męża.pokochać chłopaka razem z jego wędkarstwem:)to jest przykład dla innych Pań:)moja żona nigdy nie łowiła,ale lubiła jeździć nad wodę i nie robi mi problemów,że mnie to często zajmuje.i jak to cementuje związek małżeński:).życzę wielu ciekawych wypraw i pięknych ryb. [2010-02-21 10:18]

coralgol73

Kiedyś zabrałem na ryby swoją (teraz już żonę). Za czym się rozstawiłem ,zanęciłem, zarzuciłem ona przeczytała dwa rozdziały książki i stwierdziła że możemy już wracać (była tak znudzona). To był pierwszy i ostatni raz kiedy byłem z żoną na rybach. Pozdrawiam. [2010-02-21 10:18]

tomaszgud

wędkarze są najlepsi:) [2010-02-21 10:19]

użytkownik

Fajne opowieść oby takich więcej ale bez wpadki z błotem ale jak się pani zaraziła wędkarstwem to tak szybko a może wcale nie minie jednak życzę kolejnych przygód i połamania kija ***** ;) [2010-02-21 10:21]

użytkownik

Chyba nie tak szybko poszliście spać skoro obudziłaś się w nienaturalnej pozycji:) Mam nadzieję, że moja żona jeszcze się przekona do wędkarstwa tak jak Ty [2010-02-21 10:34]

arturartur

Kąpiele  błotne  podobno  są  zdrowe  a  najważniejsze  że  macie  wspólne  zainteresowanie .  Życze  dużo  wspólnych  wypraw  .  Pozdrawiam .

[2010-02-21 10:37]

karoltsu1

Ta historia jest 'żywcem' z mojego życia."Moj misiu",chociaż jest w rozjazdach,stale wędkuje-na długo przed ślubem,zabrał Mnie na suma,z jachtu.Wykąpałam się zdrowo(zalew Sulejowski),utopiłam wędki-ale zostałam z tym mrukiem,już 30 lat.Nic tak nie cieszy,jak nieszczęście(pech) drugiego człowieka.Uśmiałam się na wspomnienie tamtej przygody,do łez.Daje Ewciu pełne 5,z sentymentu.        [2010-02-21 10:44]

użytkownik

Przypomniałaś mi Ewa swoim opowiadaniem o pewnej książce. To wspaniały zbiór opowiadań wędkarskich. Również z tekstami pisanymi przez kobiety. Zamieszczę jedno z opowiadań. Twoje oczywiście oceniam na 5. Pisz więcej słonko :) [2010-02-21 11:15]

kowal42

 Bardzo lubię czytać artykuły tego typu, moja ocena oczywiście piątka. Ładnych parę lat temu zaczęła wędkować razem ze mną moja żona, a niedługo później także córka. I tak pozostało do dzisiaj, obie moje dziewczyny lubią posiedzieć nad wodą z wędkami w dłoniach, oczywiście ja wraz z nimi. Pozdrawiam. [2010-02-21 11:17]

dziadek2

Nie rozumie niektórych kolegów po kiju jak mają problemy w domu z wędkowaniem (różnice zdań ) np: moja żona sama wychodzi z inicjatywą żeby wziąść kije i wyjechać gdzieś nad wodę gril i coś tam zawsze w lodówce się znajdzie a nawet sama pójdzie do wędkarskiego po przynęty bo zanęty robię sam i wyjeżdżamy popołudniu zostajemy na nockę i drugi dzień do wieczora dysponujemy namiotem tak że nie w aucie poskładany jak metrówka odpoczywamy dodam że żona NIE WĘDKUJE ale lubi spokojnie odpoczywać w ciszy . [2010-02-21 11:54]

kostekmar

No cóż, czasami i tak bywa. Nie zawsze wychodzi się suchą nogą z wypraw wędkarkich. Ileż to razy zaliczyłem kąpiele, nie zawsze błotne. [2010-02-21 12:53]

miniek6

Fajna pisanka! Ze mną wędkuje tylko córka-żona jest narazie pełna zrozumienia dla naszej pasji.Dotknięcie robaka w jej wykonaniu to była by niezła jazda i jazgot...  ;)

Duża 5!!!

[2010-02-21 13:21]

soni4

No pięknie,żeby moja żona tak chciała.Oczywiście 555555  [2010-02-21 13:44]

bacik65

Takie przypadki,mogą się w trafić nie jednemu wędkarzowi czy wędkarce,ale chciał bym zobaczyć minę twojego męża,jak ten szczupak od pływał.Za opowiadanie oczywiście 5***** i na drugi raz być ostrożniejsza.Pozdrawiam [2010-02-21 14:24]

mateo17slawa

no no no świetny artykuł fajnie by było jakby karzda z pań tak jezdziła na rybki z mężę ale niestety tak się nieda .bo niestety po  jednej godzinie wędkowania jusz tżeba wracać do domu..za artykuł *****.POZDRAWIAM I POŁAMANIA KIJA [2010-02-21 15:05]

użytkownik

PIĘKNE OPOWIADANIE! JA TEŻ POKOCHAŁAM WDKARZA I SAM ŁOWIE OD PARU LAT! POŁAMANIA KIJI ......!!!!! POZDRAWIAM   5***** [2010-02-21 15:34]

ponikwoda

Twój mąż to farciarz. Moja żona jedzie ze mną na ryby jak jest ładna pogoda i może się opalać. Nie ma szans żeby ją wyciągnąć w pochmurną i kiepską pogodę, a jak  kilka lat temu poprosiłem żeby mi podebrała brzane to myślałem że zawału dostane. W sposób jaki to robiła jest nie do opisania. Pozdrawiam.

[2010-02-21 16:26]

tomasz26552

Moja kobitka też wędkuje a jak ja jade a ona nie może to zła jak osa.5 ode mnie [2010-02-21 16:30]

hubi

Super opowiadanie super się czytało za wpis ***** i pozdrawiam. [2010-02-21 17:12]

Fleszu3

Super Opowiadania :) bardzo fajne przygody... chyba muszę moją dziewczyną częściej na ryby zabierać :D pozdrawiam i daje ***** [2010-02-21 18:01]

darasdra

POZDRAWIAM wszystkie kobiety wędkujące  [2010-02-21 18:59]

Harry Potter

Zgadza sie ze ciezko jest zaszczepic kobiecie pasje wedkarstwa. Bardzo milo poczytac o tym nie czestym zjawisku.   Chcialbym jednak zauwazyc ze nie powinno sie a nawet nie mozna zarzucac wedek i isc spac, chyba ze sie ma dzwiekowy sygnalizator bran i spi sie przy wedkach. [2010-02-21 19:04]

radzion

Artykół swietny,piąteczka :0).Moja zonka też prubuje wedkowac zemna i nawet nie zle jej to wychodzi.Nieraz wracałem o pustym kiju a ona wraz zemna ucieszona  z kilkoma ładnymi sztukami:0)Taki to wedkarski los,raz sie wraca z pełnym worem wrażen a kiedy indziej ze spuszczona głowa słuchajac docinków zony"Taki z ciebie wedkarz,łaziłes pół dnia po brzegu z wedką i co ,i nic,a zobacz do sadzyka"i wtedy mina opada.Pozdrawiam [2010-02-21 20:01]

michal9009

Witam.       Świetne opowiadanie i dobrze się go czyta chciałbym żeby z przyszłości moja żona wędkowała ale kto wie. Oczywiście daję 5 Pozdrawiam. [2010-02-21 20:21]

kyt54s

pięknie opisana historia :)Czytając to tak się wciągłem że mugł bym czytać do rana pozdrawiam pzni Ewo:):)::::):)::):):):):):):):):):):):):):):):) [2010-02-21 21:32]

limakryba

Super opowiadanie; ode mnie *****gwiazdek:)                                                                                                                                                                                         [2010-02-22 08:05]

rastif

[2010-02-22 14:45]

rastif

Przepraszam pierwszy wpis błąd.  Popieram dobrze mieć kogoś bliskiego przy sobie,pięć. [2010-02-22 14:49]

gruby12345

fajnie miec taka osobe na rybkach tylko pozazdroscic a dotego jeszcze dopinguje ciekawe czy mi sie taka osobka trafi w zyciu bo dla wedkarstwa zostawilem juz narzeczona bo nierozumiala tego jak to mozna tak siedziec nad woda lepiej jechac na impreze dlamnie taka zasiadka na rybkach byla super inpreza pozdrawiam [2010-02-22 19:14]

1994michcio1994

piekny artykuł odemnie 5:D [2010-02-22 23:15]

użytkownik

A na co tu komentarz daje 5 bo tyle się należy.Miło ni było . Pozdro. [2010-02-23 16:21]

mydi

gdyby tak więcej kobiet rozumiało wędkarstwo piękne marzenie żeczywistość gdzie cię niesie reumatyzm ci nogi połamie itp. pozdrawiam [2010-02-23 19:42]

zuza

No koleżanko ...szkoda że można oddac tylko piątke a nie więcej :) świetnie napisałaś to wszystko , dla mnie osobiście nie jest ten fakt niczym dziwnym , oboje z moim mężem wędkujemy , oboje jezdzimy motocyklem i nie jest też dla mnie niczym dziwnym z pomalowanymi paznokciami dłubac w silniku czy brodzic po kolana w błocie- ...tu chyba mają wiekszy problem ludzie którzy nie chcą czy nie mieli przyjemności chociażby sprubowania prawdziwego biwakowania, wyciszenia się , luzu...wychowanie równiez daje swoj odzew-nie mniej uważam że każda kobieta -powturze każda -nie ważne czy jest żoną na papierku czy nie dla swojego męszczyzny powinna byc ....super kumplem , kochanką , żoną , oraz wsparciem nawet jesli jej nie odpowiada hobby męża- w tym tkwi cały sukces dobrego związku-bo dogadac się a tym samym ciesząc życiem we dwoje zawsze można tylko  nie każdy do tego dąży- gratuluje Tobie tego wszystkiego - pozdrawiam :) [2010-02-24 15:59]

kafel

chistoria jak z przemineło z wiatrem ale spoko fajnie musiałaś wyglądać w tym błotku:) fajnie że się nie zraziłaś do ryb za to masz u mnie duże 5 i oby nastepnym razem ten szczupak nie mial szans:) pozdrawiam [2010-02-24 19:42]

sylas

oby wiecej takich historyjek dla mnie 5+ [2010-02-25 17:57]

wolf111

Fajnie jest dzielić wspólne pasje, przygoda udana oby więcej takich aby później można było opowiadać dzieciom i następnie wnukom. Pozdrawiam i oczywiście 5+ :)    [2010-03-17 21:00]

karlik

Opowiadanie bardzo fajne z błota można było się umyć a szczupak przy okazji odzyskał wolność dla męża szacuneczek że ma takie wsparcie obok . Dla mnie piąteczka ++++++++++POZDRAWIAM I ŻYCZĘ WIELU WYPRAW Z PRZYGODAMI [2010-03-21 14:53]

Ash dEvil

Więcej kobiet rozumiejących pasje swojego chłopaka czy męża który poświecą sporo czasu na wędkarstwo. Jeśli nawet nie zaraza się łowieniem i wyjazdy nad wodę to tez problem to choćby nie robienie wyrzutów ze ciągle na rybach po co dlaczego itd. Pozdro dla wszystkich wyrozumialych pań [2010-03-21 22:38]

nalepa

Oto taka Ewa , co lubi błotko , jedna fajna przygoda tutaj z błotkiem i szczupakiem , a niedawno była fajna przygoda z błotkiem i z dorodną certą - bardzo fajne te twoje opowiadania i domagamy się więcej i więcej takich super opisów . [2010-03-23 16:45]

andrzej3023

Bardzo ciekawy artykuł.5***** [2012-12-02 19:40]

ewenementatrniex

moja narzeczona tez dopiero zaczyna ale juz ja chyba troszeczke zalapuje :) ja to zawsze gdzies wpadne jak ide na ryby zawsze mokry but albo do pasa , spoko opowiadanie zycze wytrwalosci i samych sukcesow !!!!! pozdro!!!! [2015-05-28 20:24]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej

Łowisko Tuszynek

ŁowiskoNa Łowisko Tuszynek wybraliśmy się w drugiej połowie lipca na k…