Udana wyprawa na ryby
rafał karolewski (780528)
2010-08-02
Teść w tym czasie rozkłada wędki i inny sprzęt. Każdy z nas ma po dwa feederki mikado. Jest duży nurt więc postanawiamy rzucać bliżej. Po napełnieniu koszyków zanętą na haczyki zakładamy robaki i zestawy lądują w wodzie. Wędziska na podpórkach a my rozkładamy resztę sprzętu . Wszystko jest już ok to siadamy sobie na krzesłach i czekamy na brania. W międzyczasie wymieniamy kilkakrotnie przynety i napełniamy koszyki,co i tak nie przynosi zamierzonych efektów. Siedzący obok mnie wędkarz usiłował umieścić zestaw w nurcie nie zważając na nic. Po każdym jego rzucie zestaw spływa z prądem i plącze mi zestawy. Co uniemożliwiało mi łowienie,postanowiłem zwrócic mu uwage . Wreszcie zwinął sprzęt i z pomrukiwaniem oddalił się.
Po tym całym incydencie ok. 7godziny sytuacja troszke się zmieniła.Wraz ze wzrostem temperatury coś się ruszyło,ojciec w ciągu pół godziny złapał dwa krąpie koło 30cm,a ja nadal nic. Ponowna zmiana przynęt oraz reszta procedur i czekamy dalej. Chwilę po dziewiątej na moim feederku nastepuje energiczne branie; zacinam i jest w podbieraku ląduje leszczyk 43cm. Mija jakiś czas i mam kolejne branie zacinam i siedzi. A po chwili mam branie na drugiej wędce,szybko zacinam i wędkę daję teściowi. Kontynułuję hol i wyciągam leszcza 52cm a ojciec takiego czterdziestaka. Do godziny 11:30 na przemian z ojcem wyciągamy jeszcze 8 sztuk takie miedzy 40 a 50cm. Nic nie wskazywało na to,że wyprawa zakończy się tak efektownie.Kolejny raz okazało się ,iż ze wzrostem temperatury zaczęły lepiej żerować ryby.