Ukryte ryby - językowa zabawa ichtiologiczna
Piotr Berger (piotr_berger)
2015-11-03
Ostatnie dwa dni szansy i ostatnia nagroda do rozdania... Do kogo powędruje?
Koledzy! Cieszy mnie, że bardzo uważnie czytacie moje wpisy i oglądacie zdjęcia. Zdarza się, że zwracacie mi uwagę na takie drobiazgi, których ja autor nie dostrzegłem. Dlatego postanowiłem się na Was ZEMŚCIĆ! Poniższy tekst ma ukryte pięć nazw gatunków ryb z ogólnie występujących w Polsce. Będę dodatkowo złośliwy! Internetowe okno wiedzy wszelakiej Internet, pomimo, że długo je mordowałem „stoi w rozkroku” na temat ile OBECNIE faktycznie gatunków ryb występuje w Polsce. Są podziały na „nasze” i „obce”. W tych obcych figuruje też karp oraz jesiotr, a nasz jest amur i… wiosłonos amerykański. Spec lista obejmuje od 50 do 140 gatunków w zależności od źródła. Dlatego w tekście wystąpią wszystkie znane mi gatunki. I te „nasze”. i te „obce”. Odpuszczę nazwy ryb zwyczajowe i regionalne. Kto znajdzie 5 (z 6) gatunków ryb ukrytych w tekście i prześle do portalu wedkuję.pl w terminie 30 dni otrzyma nagrody - gadżety, które ufundowało Radio Łódź. A jak mój pomysł na konkurs się spodoba to puśćcie „Lubię to” lub wpiszcie swoją opinię w komentarzach. Może wtedy będzie powtórka, bo Radio Olsztyn chce się włączyć do zabawy. Życzę powodzenia i … cierpliwości!
Zaczynamy!
Wędkarze w zdecydowanej większości, to romantycy wrażliwi na piękno przyrody. Potrafią cieszyć się nie tylko samym łowieniem, ale wiele czasu poświęcają także na obserwowanie, kontemplowanie i podziwianie przyrody. Chyba najbardziej lubimy podglądać różne zwierzaczki. Wiadomo, że są one wprawdzie wszędzie dookoła jednak niezwykle rzadko zaanonsują nam otwarcie swoją obecność. Z zasady spotkania są niespodziewane i zaskakujące. Wędkarz czasami je wyłapuje, lecz wiele pozostaje tajemnicą przyrody. Zawsze takie spotkania od razu zapisuję, bo wiele szczegółów z czasem „ucieka” z głowy. W tym opowiadaniu opiszę spotkania z nietypowymi przedstawicielami fauny, a mianowicie …z wężami. Zdarzenia te jak i zdecydowana większość moich przygód wydarzyły się naprawdę.
Epizod I.
Czerwiec w Świnoujściu. Upał. Tego dnia, ponieważ zaspałem na ryby, postanowiłem zrobić przyjemność kochanej żonie. Tą przyjemnością ma być wspólne leżenie plackiem na plaży. Od razu powiem, że tego nie cierpię!!! Obciążony leżakami i innymi klamotami, z fałszywym uśmiechem radości telepię za żona i jej przyjaciółką w kierunku Bałtyku. Przy sławnym Wiatraku znajduje się niewielkie płytkie oczko wodne powstałe w wyniku przelewających się przez wał opaskowy morskich fal. Oczko okala niewielki wianuszek trzcin. W tej kałuży obserwowałem niejednokrotnie stadko drobnych rybek. Od lasu ten miniaturowy zbiorniczek dzieli nie więcej jak 50 metrów plaży. Gdy dochodzę do tego miejsca nagle widzę, że z lasu wypełza niewielki zaskroniec. Ot, grubości ołówka i długości około 40 centymetrów. Najpierw pomyślałem, że zwariował z gorąca potem, że wypłoszył go z kryjówki jakiś drapieżnik. Jak się później okazało nic z tych rzeczy. Mały wężyk grzęznąc w wydeptanych przez spacerowiczów muldach piachu pełznie w kierunku opisanego wcześniej oczka wody. Szybko zostawiam manele kobietom i wracam do obserwacji. Wężyk w końcu dotarł do wody, a potem bez namysłu w niej zanurkował. Widziałem na dnie jego sylwetkę. Zamarł w bezruchu na 2-3 minuty. Nagle zobaczyłem gwałtowny ruch zaskrońca. W wodzie coś błysnęło i po chwili pojawił się na brzegu trzymając w pyszczku szamocącą się rybkę! Rozbójnik jeszcze dwukrotnie wracał do wody po „mięsko”. Nie mogłem oderwać od niego wzroku. Nie sądziłem, że zaskrońce mogą wyczuć jakimś zmysłem pożywienie w tak odległym miejscu, polować pod wodą na ryby i są takie sprytne!
Epizod II.
Minęły dwa lata od opisanego wcześniej zdarzenia. Siedzę z wędką nad kanałem Piastowskim, na starym wale ochronnym w okolicach Karsiboru. Wał wyłożony jest betonowymi płytami. Płyty są w wielu miejscach podmyte i wyszczerbione. Pomiędzy nimi, a brzegiem utworzyło się niewielkie zagłębienie zalewane od czasu do czasu falą wywołaną przez przepływające tędy statki. Ryby biorą kiepsko, a jeśli już to niezwykle delikatnie. Kilkanaście ryb spina się w trakcie holu. Kolejny krąp spada z haczyka i wpada w zagłębienie z wodą pomiędzy betonowymi płytami. Z niechęcią odkładam wędkę. Muszę zejść po stromym, śliskim betonie nad samą wodę, aby uwolnić rybę. Nagle dzieje się coś dziwnego i zaskakującego. Z niewielkiej nadbrzeżnej dziury szamoczącego się krąpia atakuje zaskroniec. Nie zwraca na mnie żadnej uwagi. Wąż błyskawicznie dopada rybę. Jest jednak mały problem. Krąp jest dość pokaźny i zdecydowanie nie mieści mu się w pysku. Po kilkunastu przymiarkach udaje mu się na tyle pewnie uchwycić rybę, że próbuje z nią uciec do kryjówki. Niestety otwór w betonie jest zbyt mały, żeby mógł się tam wepchnąć z łupem. Przypomina to trochę psa ze zbyt długim patykiem w pysku próbującego sforsować wąskie przejście. Wężyk z niesamowitym uporem kombinuje jak schować się z rybą. Co jakiś czas odpoczywa, po czym ponawia próby. Trzyma krąpia tak mocno jakby miał w pysku klej, a przecież widzę, że ryba szarpie się mocno podrzucając jego ciałem. Nagle zaskroniec robi coś niesamowitego. Najpierw tyłem wsuwa się w otwór i dopiero wtedy próbuje wciągnąć głowę ze zdobyczą. O wężu pełzającym do tyłu z pełną świadomością swojego działania jeszcze nie słyszałem. Widok jest naprawdę śmieszny. Nagle rybka wprost wystrzela mu z mordki i po „przefrunięciu” w powietrzu kilku metrów wpada do kanału Piastowskiego. Zastanawiam się, z jaką siłą wąż musiał napinać mięśnie, aby zdobycz przeleciała w powietrzu na taką odległość! Te dwa spotkania z wężami dały mi wiele do myślenia. Zawsze traktowałem te zwierzęta, jako mało przebiegłe i głupie. A tu taka niespodzianka. Jak widać się myliłem. Mój „baca” opowiadał mi o wężach z pełna świadomością polujących w górach na ptaki z gałęzi drzew. Myślałem, że to bajka, ale po tym, co zobaczyłem zacząłem w to wierzyć.
***
Na Wasze odpowiedzi czeka redakcja wedkuje.pl na priv"ie Znasz odpowiedź - napisz od razu. Do rozdania trzy zestawy gadżetów, które otrzyma 1, 10 i 25 prawidłowo odpowiadający/ca. Liczy się więc wiedza, szybkość i szczęście. Na zgłoszenia czekamy do 25 poprawnego maila lub maksymalnie do 2 grudnia br. W przypadku braku wymaganej ilości poprawnych odpowiedzi, nagrody otrzyma trzech pierwszych Uczestników, którzy wyślą do nas prawidłowe rozwiązania. Powodzenia, cierpliwości i szczęścia.