Urok zapomnianego starorzecza. - zdjęcia, foto - 17 zdjęć
Niepozorne, zagubione wśród nadwiślańskich pól i łąk, wciśnięte między koryto wielkiej rzeki a stworzone ludzką ręką brzegowe umocnienia. Niemal w całości znajdujące się w niecce będącej niegdyś starym korytem Wisły z brzegami porośniętymi licznymi kępami topoli, olch oraz wszechobecnymi trzcinami. Tak w kilku słowach można byłoby scharakteryzować łowisko na które natrafiłem zupełnie przypadkiem całkiem niedawno... Skupiska dużych i mniejszych zwalonych, miejscami pokrytych już mchem i mocno nadgryzionych zębem czasu drzew przegradzały tu i ówdzie ten wodny świat niemal na pół. Ich wystające z toni suche i karykaturalnie powykrzywiane gałęzie sprawiały niesamowite wrażenie. Na starych grubych pniach zadomowiły się już kępy trzcinopodobnych roślin a gnijące, zanurzone w wodzie pnie stały się dla nich źródłem pożywienia i azylem. Starorzecze było długie, miejscami poprzerywane. W jego skład wchodziło kilkanaście większych i mniejszych "stawów" połączonych wąskimi kanalikami, przewężeniami by w końcowym swym fragmencie łączyć się bezpośrednio z Wisłą nawet przy niskiej wodzie. Całości pierwotnego pejzażu dopełniały niedostępne brzegi i masa zwalonych drzew. Krajobraz przywodził mi na myśl scenerię z jednego z moich ukochanych filmów wędkarskich autorstwa Panów Kolendowicza i Taszarka pt: "W poszukiwaniu okoni na spinning " - tam również bohaterowie łowili min. w podobnym łowisku. Stare to dzieje ale trochę za nimi tęsknię. Eech! Kiedyś to były ryby...
W wielu miejscach dostępu do wody broniły zazdrośnie kępy wierzbowych zarośli i trzcinowiska a chcąc dojść do łowiska należało z ekwilibrystyczną niekiedy sprawnością zejść w dół co nie należało do prostych ani łatwych przedsięwzięć! Jeśli do tego dodamy wszechobecne jesienią błoto o konsystencji śmietany, diabelnie śliskie i oklejające buty niczym glina to możemy sobie łatwo wyobrazić jak często "cztery litery" mają tu nieprzewidziany kontakt z podłożem... Piękne, niezwykle urokliwe było to miejsce! Gdy pierwsze promienie październikowego słońca prześwietlały opary jesiennych mgieł unoszących uwodzicielsko swe opary nad taflą spokojnej jak lustro wody atmosfera robiła się naprawdę magiczna! Zauroczony tym krajobrazem postanowiłem przyjrzeć się bliżej wodzie o której istnieniu wprawdzie słyszałem lecz były to historie tak stare i nieprawdopodobne że zamiast dawać im wiarę wolałem podążać utartymi scieżkami, niejednokrotnie waląc głową w mur gdyż moje łowiska w tym roku były wyjątkowo niełaskawe. Tym razem za cel obrałem sobie właśnie to starorzecze mając świadomość, że lata świetności ta woda ma już dawno za sobą. Kiedy pierwszy raz przyjechałem tu w czerwcu zastałem wodę dosyć mocno zarośniętą i pełną od drobnicy wygrzewającej się w gorących promieniach letniego słońca. Kilka wydeptanych stanowisk świadczyło o tym że miejsce to ma swoich stałych bywalców. Tego jednak dnia nie było tu nikogo. Dopiero jesienią można było zauważyć kołyszące się na powierzchni pękate spławiki żywcówek. Na początku myślałem, że jedynymi mieszkańcami tej wody będą karaski i kolczaste sumiki rodem zza oceanu choć hordy wylęgu latem pod powierzchnią dawały do myślenia. Wiara wędkarska kształtuje sie przez doswiadczenie: zobaczysz - uwierzysz. Nieco więc sceptycznie nastawiony choć niewątpliwie zauroczony odpiąłem z zaczepu przy wędce małą, trzycalową, uklejkopodobną gumeczkę cuchnącą nibyośmiornicą, uzbrojoną w dwugramową główkę. Obserwując z zaciekawieniem poczynania amatorów żywcówki wykonałem pierwszy rzut pod zwalisko gałęzi, których wszędzie tu pełno ryzykując zaczep. Gdzie patyki tam wyniki... Mocne szarpnięcie pod powierzchnią uprzytomniło mi że miałem kontakt! Niedowierzanie i arenalina ogarnęły mnie bez reszty. Kolejny rzut w to samo miejsce i powtórka. Tym razem jeeest! Krótka walka ale nie pozbawiona swoistej dramaturgii bo oto okołowymiarowy szczupaczek zapięty na okoniowym zestawie i kijku do 5 gram wyrzutu niebezpiecznie wywija przy zatopionych gałęziach. Po chwili rybka ląduje na brzegu po czym wraca do wody. Eureka! Więc jednak są! Tego dnia łowię jeszcze kilka sztuk podobnej wielkości ale prawdziwą ozdobą wyjazdu są piękne garbusy. Nie są to rzecz jasna okazy ale ryby w przedziale 25 - 30 cm w dobrej kondycji jak dla mnie są godnym trofeum.
Ta pierwsza wyprawa odsłoniła mi rąbek tajemnicy nowego łowiska. Od tamtej pory minęło kilka tygodni. Trochę poznałem już wodę. Zapłaciłem "frycowe" w postaci kilkunastu zerwanych przynęt ale było warto bo taka wiedza zawsze procentuje ale też ma swoją cenę...
Kolejne wyprawy choć nie przyniosły spotkania z okazem otworzyły mi oczy. Woda której istnienie do niedawna tylko przypuszczałem zapewniła mi wspaniałą rozrywkę przez całą jesień. Niezapomniane szarże powierzchniowe okoni to widok jakiego dawno już nie widziałem i mówiąc szczerze nie spodziewałem się zobaczyć. Uderzenia szczupaków w kępach roślin - to wszystko wzruszało mnie do głębi bo przypominały się dawne czasy, początki mojej spinningowej przygody. Wiele wyholowanych ryb i masa emocji - to właśnie zaoferowała mi ta niepozorna choć piękna woda. Kilka spektakularnych targnięć "z pierwszego opadu" i potężny ciężar siadający na końcu kija będą rozpalać moją wyobraźnię w paskudne zimowe wieczory! Zasłyszałem też historię o pięknych linach i karasiach zamieszkujących ten akwen. Być może dla nich właśnie zdradzę wiosną ukochany spinning sięgając po matchówkę bo musi tu być pięknie gdy przyroda budzi się do życia! Mówiąc krótko znalazłem nowe obiecujące łowisko. Wszystkim życzę takich "odkryć" bo zapewniam, że nic tak nie rozpala wędkarskiej wyobraźni jak ciągła eksploracja nowych miejsc. Czasem są tuż pod naszym nosem... Wkraczając w nowy sezon rozejrzyjcie się dobrze lub przestudiujcie mapę okolicy - może też znajdziecie taką wodę tylko dla siebie.
Najpiękniejsze jest to że sezon jeszcze trwa póki lód nie zetnie wody zatem niewykluczone że coś pozytywnego mnie jeszcze czeka nad brzegiem urokliwego starorzecza.
W tym sezonie odkryłem na nowo jeszcze jedną wodę z potencjałem ale to już materiał na inną historię:-)
Autor tekstu: Piotr Zygmunt
marek-debicki | |
---|---|
Bardzo interesujący opis ciekawego łowiska, upiększony bogatymi fotkami. Gratuluję. Jednocześnie cieszy, że woda obdarzyła rybą. Niejednokrotnie takie uroczyska są dosłownie splądrowane, a tu proszę taki kwiatuszek. Gratuluję i tak trzymać. Pozdrawiam (2015-12-13 18:52) | |
Spear | |
Ten pierwszy ładnie przypozował do zdjęcia ;) O to chodzi :) (2015-12-13 19:34) | |
Jakub Woś | |
Fajny wpis ***** Ja niestety już każdy dołek w swojej okolicy zmierzyłem wzdłuż i w szerz. Marzy mi się takie odkrywanie nowego starorzecza dlatego już w 2016 będę musiał zapuszczać sie coraz dalej w pogoni za nieznanym (2015-12-13 20:30) | |
ryukon1975 | |
Bardzo dobry tekst i świetne zdjęcia oddające w pełni urok "nieskażonych" ludzką ręką wód. 5 ***** (2015-12-14 10:28) | |
kaban | |
Poniekąd zazdroszczę takiego łowiska o tej porze roku bo i pewnie ja zatwardziały wielbiciel jakiegokolwiek nurtu, mógłbym z rzeki zrezygnować na chwilę. Zdjęcia rozpalają wyobraźnię, a grubaska (ona jakby na to nie patrzeć) super:))) (2015-12-14 16:31) | |
LeoAmator | |
Opis miejscami czyta się jak dobra literaturę, fajnie ,że ciągle możemy odkrywać jeszcze takie miejsca. Ja sam ciągle szukam nowych miejsc, najpierw przed monitorem a potem przemierzając ich brzegi. Zawsze mam nadzieję ,że będę gdzieś pierwszy a przynajmniej jednym z nielicznych. (2015-12-14 19:16) | |
w6i6e6 | |
Od dwóch lat wręcz uwielbiam takie wody, zarośnięte, zapomniane kałuże pełne powalonych drzew... 5-tk! (2015-12-15 10:01) | |
marciin 2424 | |
Piotrze dziś ciężko jest z zagospodarowaniem czasu na tradycyjne pobliskie miejscówki ,a na odkrycia nowych to nawet nie marzę . Jednak nie mówię ,że nie doczekam takich momentów ,póki co pozostaje mi czytanie ciekawych historii z nad wody Kolegów z "Wędkuje.pl " . :) Pozdrawiam *****! (2015-12-15 19:52) | |
rysiek38 | |
To jest to co lubię najbardziej czyli nieodkryte jeszcze łowiska i śmiało powiem że w większości potrafią pozytywnie zaskoczyć ale niestety nie warto się tą więdza dzielić z niepewnymi ludżmi bo dwa lata i "pustynia" 5* (2015-12-15 23:20) | |
rysiek38 | |
P.S . Kiedyś dawno temu byłem na wycieczce zakładowej z ojcem(były to zawody wędkarskie sekcji Śl DOKP) ojciec mnie w to wciągnął mimo że sam nie łowił . Zakładowym "ogórkiem" dojechaliśmy gdzieś do lasu i właśnie było to starorzecze, takich emocji nie mialem nigdzie _ryby jak marzenie no i trzecie miejsce a w nagrodę kosz wędkarski i aparat smiena :-) Niestety niewiem gdzie to było,kojarzę tylko ze z Katowic jechaliśmy w stronę Opola a szkoda bo chętnię bym odwiedził tę magiczną wodę (Twój wpis przywołał pozytywne wspomnienia) (2015-12-15 23:37) | |
chrzanowski79 | |
Fajne łowisko, aż chce się wędkować w takich miejscach. Gratulacje. (2015-12-17 18:22) | |
Sith | |
Świetny tekst, super relacja i fotoreportaż, ale ode mnie tylko ****, za fotkę nr 5. Cóż pięknego jest w prezentowaniu okonia poprzez "rozdziawianie mu pyszczka? Gdy widzę takie zdjęcie, od razu bolą mnie zęby... ;-( (2016-01-01 08:36) | |