Usunięcie rybaków z wód PZW
Artur Sadłowski (Artur z Ketrzyna)
2014-01-04
Czy jestem za usunięciem rybaków z PZW?
Jeśli miał bym szczerze odpowiedzieć. To TAK.
Dlaczego?
Bo wtedy każda sieć czy jej podobne narzędzie było by narzędziem kłusowniczym. I nawet nie trzeba by było tego wyjaśnić. Dla strażnika prosta piłka "Kłusol i tyle!"
Ale powiem wam jedno. ZG PZW Warszawa, nie chce tego procederu zlikwidować bo to przynosi spore zyski na cele statutowe!
Tak wiem, powiecie że na diety i pensje. Ale też na inne cele takie jak utrzymanie łowisk. No i pamiętajmy, że jakie by te koszty nie były ustalone, to i tak trzeba je pokryć!
Tak więc jedyne co dobre w tych rybakach. To to że mamy niższe składki. Nie ukrywajmy, składki mamy niskie w porównaniu do łowisk komercyjnych, ale co do gospodarstw rybackich już nie. I to że dzięki wpływom z działalności rybaków, możemy utrzymać wysokość składek na tym poziomie.
Tak z racji bytu są rybacy i w innych gospodarstwach, i jakoś ryba w ich łowiskach pływa i są zarybienia. I powiem że na tamtych wodach łowią wędkarze, którzy nie mają zamiaru przejść do PZW...
Lecz rybacy na wodach PZW nie są wystarczająco nadzorowani. Co przekłada się na to że robią co chcą. I nie ponoszą odpowiedzialności za swoją rabunkowa gospodarkę. Mówi się dużo o rybakach. Jest wiele plotek. Ale też trzeba pamiętać że w plotkach jest ziarno prawdy.
PZW jest związkiem wędkarskim. Tak więc to my wędkarze powinniśmy być na pierwszym miejscu. Nie chcemy iść nad wodą i mieć dylemat z zarzuceniem własnych zestawów. Bo na nie których wodach naprawdę nawet tolerancyjny wędkarz modli się o pomstę do nieba i przeklina ten cały bezsens.
Tak, ciężko jest pozbyć się kury znoszącej złote jaja. Ale czy na pewno są one złote? Jest to problem którego nie można mierzyć jedną miarą. Bo rybak rybakowi nie równy. Bo zyski mogą się okazać mniejsze od strat. A jak wiadomo, okazja czyni... (uciąłem by nie być posądzonym o pomówienia)
Czy można jakoś pogodzić jedno z drugim?. Tak, jest recepta na to! Racjonalna Gospodarka Rybna. Czytaj utrzymanie zdrowej i nie naruszonej populacji ryb!
Jak to osiągnąć, nie pozbywając się rybaków?
Proste jak drut. Dziś on jest w kłębku, ale można go rozplatać i wyprostować!
To znaczy;
- ustalić limity na odłów sieciowy w danym akwenie. Uwzględniając presje wędkarską i stan populacji.
- PSR i SSR, jak i inne organy, powinny cały czas kontrolować działalność rybaków. Po przez sprawdzanie czy nie łowią ponad wyznaczony limit, monitorować ich połowy (po przez; konieczność powiadomienia PSR o planowanym odłowie rybackim, strażnik ma obowiązek uczestniczyć przy warzeniu pożytku, jak też wgląd do ksiąg w celu kontroli czy limit nie został przekroczony.
- rybaków ma obowiązywać wymiar i okres ochronny ryb, takie jak wędkarzy. A może i bardziej restrykcyjne? (nakazujące im pozostawiać te wielkie sztuki jako stada rozrodcze, przecież te wielkie sztuki nie są atrakcyjne handlowo, tak więc część ich pewnie trafia na przemiał na mączkę rybną)
- PSR powinno mieć prawo ukarać rybaków mandatem jak i wnieść do sądu o ukaranie. (nie bawić się we wnioski do wojewodyi które gdzieś po drodze mogą się zapodziać...)
- rybak nie może przeganiać wędkarza bo chce tam postawić sieć. Ustalić miejsca gdzie rybak nie może zastawiać sieci, bo na przykład jest to przedszkole narybku, tarlisko ryb, jedyne miejsce dostępne dla wędkarzy z brzegu, są tam ryby chronione prawnie, a sieć stojąca zagraża jej życiu (śniętej rybie nie zwrócimy życia).
- rybak (gospodarstwo rybackie) który naruszył, złamał obowiązek przestrzegania; limitu odłowu, wymiar i okres ochronny, łowił na nie dozwolony sprzęt, w miejscu chronionym np.; tarlisko. W jaki kolwiek rybak naruszył przepisy i to co wyżej wymieniłem, powinien tracić prawo do wykonywania tego zawodu (okresowo lub na stałe), a przynajmniej powinna być wypowiadana mu umowa i powinien ponieść koszty zarybień jak i być zobowiązany do uiszczenia zadośćuczynienia/kary (dużej...) która była by przeznaczona na naprawę szkód jakie wyrządził.
- s sklepy sprzedające ryby, są zobowiązane znać wymiary i okresy ochronne ryb. I w razie wykrycia w partii takich ryb, obowiązek powiadamiania odpowiednich organów wraz ze źródłem pochodzenia. Wykrycie takich ryb w sprzedawanych asortymencie, powinno się wiązać z ukaraniem takiego przedsiębiorcy i zasądzenie nawiązki która ma być przeznaczona na walkę z kłusownictwem i ochronę środowiska wodnego.
- fundusze pozyskane z połowów sieciowych winny być w większości przeznaczone na zarybienia i walkę z kłusownictwem i zagospodarowanie łowisk. Pozostałą część podzielić miedzy Okręg i ZG (tu by trzeba było po debatować, co ile i gdzie, i na co)
To tak po krótce co by się tyczyło rybaków.
Oszem trzeba by było zmienić przepisy. Bo obecnie PSR może tylko pisać wniosek do wojewody o ukaranie rybaków.
Ale PZW podpisuje umowę z gospodarstwem rybackim (bądź i ma swoje takie gospodarstwo). Tak więc w takiej umowie powinna mieć zapis że ich to wszystko obowiązuje i że jakie kolwiek naruszenie tych warunków, czy nawet próba. Skutkuje natychmiastowym rozwiązaniem umowy ze skutkiem natychmiastowym. Jak też są zobowiązani na własny koszt naprawić szkody wynikające z naruszeń umowy. Jak też wniosek jest kierowany do Wojewody w celu ich ukarania.
W ten sposób PZW miało by dodatkowe środki których większą część musiało przeznaczyć na zarybienia, jak i walkę z kłusownictwem, oraz na zagospodarowanie łowiska.
A MY niższe składki. I rybaków którzy nie pustoszą łowisk i się nie panoszą. Jak też pieniądze na walkę z kłusownictwem i dodatkowe zarybienia.
No i można by było powiedzieć że wilk syty i owca cała.
Nie wiem jak wy na coś takiego się zapatrujecie. Ale takie mam zdanie. Pozbyć się ich, a jak nie to znacząco ich ograniczyć (odłowy jak i samowolkę). A pieniądze pozyskane z ich działalności powinny być w co najmniej 95% przeznaczone na gospodarowanie wodami.
Ja przedstawiłem 2 warianty w miarę sensownego rozwiązania.
Na słowa że "Jak rybaków nie będzie, to ryby będą karłowacieć",
Można odpowiedzieć; " żeby miało co karłowacieć to musi tam coś pływać" (ryba karłowacieje jak jest jej za dużo i ma mało pożywienia itd)
Tylko jak wytłumaczyć że są łowiska gdzie rybaka nie ma, a i ryb tam nie ma za wiele?
Dlatego podsumowując tą problematykę na wodach PZW
Co do rybaków to moje zdanie jest takie;
Jeśli nie da się ich kontrolować i zmusić do przestrzegania regulaminu jaki obowiązuje na danej wodzi, i nie będą przestrzegać limitów połowowych. To nie chcę ich widzieć. Ale jak udało by się to co opisuję. To można by było z nimi jakoś współżyć. Z tym że na wodach PZW, to wędkarz powinien być na pierwszym miejscu, i rybak powinien z tym się liczyć!