Wąglanka daje znaki życia
Maksymilian Włodarczyk (makyl)
2009-05-30
Ale wróćmy do mojej wyprawy,kiedy dotarłem na miejsce i zacząłem uzbrajać mój spinning w małe czerwono-żółte kopyto przyszedł czas na pierwsze rzuty. W pierwszym miejscu mogłem machać i machać, a efektów żadnych,więc trzeba było iść dalej bo pomyślałem że coś jednak musi tu być ale w drugim miejscu ten sam efekt żadnego puknięcia,zacząłem się zastanawiać czy warto dale iść a czy się nie wrócić,ale postanowiłem zostać bo już daleko zaszedłem.
Poszedłem troszkę dalej i pierwszy rzut i kolejny aż w końcu coś uderzyło i zacięcie,czuje że coś małego ale stara walczy i raczej chce zostać w swoim domku. Po chwili wyjąłem małego szczupaczka i pojawił mi się uśmiech na twarzy że jednak coś żyje w tej rzece. Na pewno mój Prezes koła też będzie zadowolony że coś się dzieje. Na początku żałowałem że wyruszyłem nad tą rzekę ale po złapaniu nawet tego jednego szkraba poprawiło mi humor. Chciałbym by było tak jak kiedyś by ryby wróciły i każdy mógł powrócić na swoje ulubione miejsca i wracał zadowolony do domu i miał co wspominać.
Dziękuje za wysłuchanie mojego pierwszego wpisu i mam nadzieje że nie zanudziłem was. Jeszcze raz dziękuje i życzę wam lepszych rzek i zbiorników pełnych ryb. Pozdrawiam.