Wakacyjne wspomnienia

/ 2 komentarzy / 8 zdjęć


Na swój ulubiony akwen dotarłem dokładnie 27 lipca o godz. 4:30. Uzbrojony w nowy sprzęt firm KONGER i JAXON przystąpiłem do łowienia. Feedery zarzucone, łowisko starannie zanęcone (zawsze używam zanęt firmy TRAPER) i teraz to czekanie. Do godz. 7:00 kilka drobnych puknięć, 10 min. później agresywne uderzenie wskaźnika o blank wędziska, zacinam i siedzi. Kolega przygotował podbierak, krótka walka z niedużym przeciwnikiem, i linek już w podbieraku. Miał 0,50 kg. i 33 cm. Jak na pierwszy dzień to dobry i taki, rzekł kolega. Do końca tego dnia tylko kilka wzdręg. Kilka deszczowych dni i bez owocnych wypraw szybko minęło.
6-stego sierpnia o godz 5:00 wraz ze mną meldują się Stasiu (wuja) i Miłosz (młodszy brat). Tego dnia moje wędziska stały jak zaczarowane. Długo nic i nic, ale Stasiu nigdy się nie poddaje. Mija 8:30 a on postanowił do nęcić i po 10 min. czekania to właśnie on precyzyjnie zacina. Wygięta szczytówka feedera i słychać jakieś słowa radości. Miałem okazje podebrać ładnego linka któremu kukurydza też przypadła do gustu. Waga pokazuje 0,80 kg. a miara 35 cm. W porównaniu do tych zeszłorocznych to średniak ale i tak ucieszył oko. 20 min. później to Miłosz daje o sobie znać i na odległościówkę wyławia 30 cm. wzdręgę. Amatorka kukurydzy wraca do wody i słowa uznania wędrują do brata który dopiero zaczyna swoją przygodę z wędkarstwem. O 10:00 zawinęliśmy się do domu.
Następny wypad odbył się 9 sierpnia. Był to chłodny i wietrzny dzień z przelotnymi opadami deszczu. Na samą myśl o pogodzie nie chce się jechać. Cóż, klamka zapadła. Na sam początek sprzęt serwuje dawkę nerwów. Ok 6:00 wszystko już gotowe i zarzucone. 30 min. czekania i wędka Stanisława się gnie. Kolejny lin (0,65 kg. i 34 cm.) który, tym razem zainteresował się kawałkiem ziemniaka. Godz. czekania i delikatne branie na wędce Stasia zostaje przypieczętowane zacięciem. Wyłowiony zostaje identyczny wagowo i długościowo, brat bliźniak poprzedniego prosiaczka. Grubo po 8:00 i tym razem los uśmiechnął się do mnie. Podbierak już w wodzie czeka na rybę ale ta odmawia współpracy i (to co wędkarze lubią najbardziej) słychać głos grzechotki hamulca oraz rybka potężnie muruje w przeciwną stronę. Dzielnie z nią walczę i nagle cisza. Głęboki oddech i głośnie KUR** !!! Nawet jej nie zobaczyłem. Ryba się spięła i sam nie wiem co zawiniło. Podwójnej złości nadawała mi myśl o karpiach które przed 15-stoma laty zostały tutaj wpuszczone. Kilka spekulacji miedzy mną a Stasiem o spiętej rybie i przed 10:00 jesteśmy już w domu.
Następnego dnia wyruszamy w 6-scio osobowym składzie. Standardowo w towarzystwie Stanisława, Miłosza i dwójki kolegów oraz prawdziwego weterana z 20 letnim stażem na tych wodach, moim dziadkiem który 9 lat temu ustanowił taki ""wiejski rekord" wyławiając 8 kg. szczupaka (do tej pory nikt nie złowił większego.) Tego dnia wyruszyliśmy bardzo późno bo nad wodą byliśmy dopiero o 7:00. Już o 8:00 na sprężynę dziadek wyławia 36 - centymetrowego lina który skusił się na ziemniaka + czerwonego robaczka. Dobiega 11:30, słonko mocno przygrzewa i po raz kolejny mam przyjemność podebrać dziadkowi rybę. Na odległościówkę wyciąga 30 cm. srebrzystego karasia, smakosza rosówek. O 12:00 ja i moja wędkarska kompania zawijamy się do domu, z wyjątkiem dziadka który postanowił jeszcze trochę zostać. Zameldował się w domu gdzieś o 19:30 z 2 ok. kilogramowymi linami i ładnym karasiem, ale jakby zdenerwowany. Na zadane przeze mnie pytanie ""Co się stało ?"" Odpowiedział tak:
""Zwijałem ostatnią wędkę która była zarzucona na pyrkę i poczułem duży opór. Myślałem że zaczepiłem o jakieś zielsko ale żyłka przecinała wodę. Bylem nie mal pewien ze to porządny lin albo jakiś inny potężny biało-ryb. Gdy zaczynałem wprowadzanie do podbieraka ukazał mi się ok 3 kg. szczupak. To było coś niesamowitego. Gdy zobaczył podbierak zaczął się mocno szarpać i przeciął przypon przeznaczony do łowienia ryb spokojnego zeru a nie drapieżników :) "" To był dzień pełen emocji.
Po tygodniu obijania się itp. 16 sierpnia wracamy do ""roboty"". O 5:00 jesteśmy zwarci, gotowi i czekamy na ryby. Do 7:00 dużo słabych brań, a potem wędka omal nie spadła z podpórek. Wykaz refleksu przy zacięciu i w sama porę. Pięknie ciągnie, czuje jak mi wędkę z reki wyrywa. Ale lin !! krzyknąłem. Widziałem jego grzbiet, wspomniałem. Marze o 2 kg. linie bo z pewnością w tych wodach żyją i większe. Kilka fajnych odjazdów ryby i za 3 razem ląduje w podbieraku. Ładna sztuka! Ten lin ma 1,10 kg. i 38 cm. powiedział kolega który zajął się odpinaniem, warzeniem i mierzeniem ryby. No linek ładny ale to nie możliwe aby walczył z taką siłą, odparłem. Słyszę śmiech kolegi który pokazuje mi hak wbity w płetwę odbytową ryby. Eh.... no to wszystko jasne, uśmiechnąłem się :) Czekając na kolejną sztukę zapomniałem o Stanisławie który kilka min. po godz. 9:00 przypomniał mi o sobie szybkim zacięciem. Coś tam tańczy na haku, powiedziałem. Ukazał się nam ładny srebrny połysk karasia tak zwanego ""Japońca"". Taki 0,50 kg. i 30 cm. mierzył. Jednak jest sprawiedliwość w wędkarstwie.
Wędkowałem od 23.07.2012 r. do 25.08.2012 r. Łowiliśmy metodą gruntową czyli z koszyczkiem. Używaliśmy zanęty firmy TRAPER na liny, karpie i karasie (smaki takie jak karmel czy truskawka z grubszymi frakcjami). Nasze podstawowe przynęty to Kukurydza, ziemniak, rosówki, pinka i czerwona dędrodobena.

 


4.8
Oceń
(24 głosów)

 

Wakacyjne wspomnienia - opinie i komentarze

MateuszR86MateuszR86
0
Zasada złów i wypuść to bardzo dobre rozwiązanie sam tak często robię, ale czasem rybę warto tez zabrać do domu pamiętaj o tym :) Za artykuł oczywiście 5 (2012-10-27 13:38)
u?ytkownik131131u?ytkownik131131
0
ocena 5 za złów i wypuść :) (2013-04-26 20:10)

skomentuj ten artykuł

Sklep wędkarski internetowy, duże okazje tanie wędki i kołowrotki online - zdjęcia i fotki

Wędkarstwo wiadomości