Wakacyjny połów

Dnia 5 lipca, a dokładnie w czwartek rano razem z moim młodszym bratem wybraliśmy się na ryby. Celem było łowisko specjalne Foltyniok w Ćwiklicach. Po przybyciu na miejsce(ok. godziny 9:00)zarzuciliśmy zestawy, ja miałem spławik przelotowy 3g a brat też spławik 3g tylko stały. Na haczyku nr.8 znalazła się kukurydza truskawkowa. Czekamy, mija 20 minut poczym spławik mojego brata znika pod wodą. Po podebraniu ryby okazuje się że jest to karp 1,5kg trafia on do siatki jako że to jego pierwsza tak duża ryba. Mija następne pół godziny poczym mam branie, też karp ok.1kg więc wraca do wody. Po chwili znów branie tym razem u mojego brata. Do siatki znów trafia karp 1,3kg. Mija kolejne 40 minut. zauważam że mój spławik zaczyna odpływać poczym nagle znika, szybkie zacięcie i dłuższy tym razem hol mojej życiówki czyli karpia 2,4kg. Mimo mojego rekordu rybka wraca do wody. Mija godzina i nic, postanowiliśmy że zrobię szybko zdjęcie mojemu bratu wraz z jego zdobyczami a potem pojedziemu do domu. Na tę krótką chwilę przestaje zwracać uwagę na zestaw. Nagle czuję że moja wędka stuka mnie w nogę, szybko odkładom aparat i chwytam za wędkę wciąganą do wody, naszczęście w samą porę. Wędka omało co nie wpadła do wody ciągnięta przez jak się potem okazało jedno kilowego karpia który wrócił do wody. Mijała już godzina dwunasta kiedy szczęśliwi z połowów oraz mile spędzonego czasu jechaliśmy już w stronę własnego domu. Wypad uważam za bardzo udany.


Jako że jest to mój pierwszy wpis proszę o wyrozumiałość.