Warciański feeder i test zanęt Goodfish

/ 5 komentarzy / 9 zdjęć


W ostatnich tygodniach grudnia byłem pochłonięty spinningiem. Do tego tak naprawdę stopnia, że moje nogi zaczęły odmawiać posłuszeństwa. Chcąc nie chcąc, musiałem więc zrobić sobie krótką przerwę.
Aby nie rezygnować jednak zupełnie z wędkowania, postawiłem na feeder. Niedzielne wyprawy na zębacze, zastąpiłem spokojniejszą, noworoczną już zasiadką, ukierunkowaną na leszcze.
Przy okazji miałem możliwość wypróbowania zanęt firmy GoodFish, na które natknąłem się jakiś czas temu podczas rodzinnych zakupów, w jednym z hipermarketów Auchan. Moją uwagę zwróciła niska cena oraz całkiem treściwa struktura. Wybrałem kilka opakowań zanęty leszczowej i feeder.
Rzadko eksperymentuję z zanętami i stawiam raczej na sprawdzone mieszanki. Tym razem jednak nie miałem po drodze do sklepu wędkarskiego, no i jakoś tak właśnie wyszło, że i ciekawość wzięła górę.

Nad rzeką Wartą zameldowałem się w niedzielny poranek, tuż przed świtem. Zacząłem od wyrobienia zanęty. Niestety, babciny przepis został w domu, więc musiałem zdać się na przeczucie. Wymieszałem zanętę feeder i leszcz w proporcji 3:2. Po dodaniu wody i przetarciu przez sito całość wyglądała zaskakująco dobrze.
Obie zanęty są treściwe i mają bogatą strukturę. Znając jednak apetyt warciańskich leszczy, mieszankę wzbogacam jeszcze trzema garściami kukurydzy i pudełkiem białych robaków.
Zanęta przechodzi się zapachem a ja w tym czasie rozkładam wędki. Na większych rzekach – Warcie, okazjonalnie też Wiśle i Odrze - korzystam z feedera Robinson Dynacore 45-120g. Posiadam dwa egzemplarze już drugi rok. Pomimo dość niskiej ceny spisują się bardzo dobrze i dają radę z zestawami nawet do 150g.
Nie będąc wybrednym, do obu wędek montuję swoje kołowrotki karpiowe z żyłką MVDE Pro Feeder o średnicy 0,245mm i wytrzymałości 7,65kg. Tworzę też prosty zestaw końcowy na 25-centymetrowej rurce antysplątaniowej z krótkim, 10-centymetrowym przyponem. W końcu! Zrobione i można zaczynać.

Pierwszy zestaw z 80-gramowym koszykiem wędruje do wody. Daję mu zejść kilkanaście metrów z nurtem i po chwili wchodzi tuż pod przybrzeżne nawisy drzew. Na haczyku wylądował pęk białych robaków. Liczę przede wszystkim na klenia i leszcza.
Zestaw drugi, zbudowany na koszyku z dociążeniem 100g, wędruje wprost na pogranicze głównego nurtu – około 5 metrów dalej brzegu od poprzedniego. Na haczyk założyłem kanapkę z kukurydzy i białych robaków. Na tej wędce spodziewam się brań leszcza i być może brzany, jeśli jakaś jeszcze w Warcie została… Następnie schodzę w dół rzeki i podnęcam oba miejsca kilkoma kulami zanęty rzucanymi z ręki, dociążonymi przy okazji sporą ilością gliny MVDE Damp Leam Heavy.

Pierwsze branie notuję tuż po powrocie, zanim jeszcze zdążyłem dobrze się rozsiąść. Na lżejszym zestawie melduje się krąp. Niezbyt duży. Zwijanie i zarzucanie zestawu zajmuje mi trochę czasu. Co jednak zrobić – jakie wody, takie ryby.
Po chwili przeżywam istny atak krąpi. Następny i następny… i tak jeden za drugim. A gdzie konkrety?! Niemniej, ta zabawa z krąpiami to dobry sygnał - drobnica bardzo szybko się zeszła, więc zanęta musi dobrze pracować i pachnieć. Pozostaje tylko czekać, aż zwabi coś treściwszego.
Pół godziny później mam agresywne uderzenie na cięższym zestawie, ale ryba nie powtarza brania. Sytuacja jednak dobrze się rozkręca i w łowisko zaczynają wchodzić coraz większe ryby. Około południa, po 4h łowienia mam na koncie kilka leszczy (w tym jeden w granicach 1,5 kilograma) i kilkanaście przyzwoitych krąpi (+ mnóstwo drobnicy…).
Jakiś czas później postanawiam podnęcić miejsce z ręki. Schodzę w dół rzeki i znów rzucam kilka kul do wody. Łowię tuż przed małym dopływem, więc taka wycieczka kosztuje mnie przeprawę przez kilkudziesięcio-centymetrową wodę. Byłem na to przygotowany (to moje stałe miejsce), i zabrałem oczywiście wodery.
Gdy tak jednak wracam na swoje stanowisko, jeszcze przed przekroczeniem rzeczki widzę, że na cięższym zestawie coś się zaczyna dziać. Wskakuję do wody z takim impetem, że zalewam całe wodery. Dorywam do wędki w momencie, gdy ta jest już wygięta w pałąk. Heroicznym rzutem na taśmę zacinam… Siedzi.
Ryba natychmiast robi gwałtowny zryw w stronę brzegu, po czym rusza w dół rzeki, w stronę leżącego 10 metrów dalej zwalonego drzewa. Podkręcam hamulec, i robi się naprawdę ciekawie.
Wędka dobrze amortyzuje zrywy ryby, a kołowrotek karpiowy okazuje się strzałem w 10-tkę. Siłowy hol na lżejszym młynku mógłby nie skończyć się dobrze.
Po 4-5 minutach mam rybę pod brzegiem. W pierwszej chwili myślę, że podbierak nie da rady, jednak przy drugim podejściu sztuka ta się udaje. Kleń ma 54cm i waży nieco ponad 2kg.
Pół godziny później pomimo, że w łowisko wchodzą coraz ładniejsze krąpie i leszczyki, muszę zbierać się do domu. Nie samymi rybami człowiek żyje… choć chciałby oczywiście ;) Niemniej, wypad zaliczam do tych bardziej udanych, i muszę przyznać szczerze, że jednak czasem warto eksperymentować z nowościami. Ponieważ nie zabieram złowionych ryb, zdjęciem zaszczycony zostaje jedynie kleń. Reszta wracała do wody tuż po wyjęciu haczyka.

Kilka dni później w wolnej chwili postanawiam sprawdzić na własne oczy, jak zanęta radzi sobie w wodzie. Niestety nie mogę odtworzyć warunków rzecznych, ale dla zaspokojenia wędkarskiej ciekawości robię chociaż test, oddający warunki panujące w wodach stojących.
GoodFish Leszcz bardzo ładnie smuży, świetnie pracuje i rozpada się stosunkowo wolno, tworząc w efekcie bardzo ładny stożek.
Goodfish Feeder rozkłada się bardzo wolno, ale po jakimś czasie zaczyna agresywnie pracować, wyrzucając w górę bardzo przyzwoite kąski. Jego całkowity rozpad w wodzie stojącej trwa prawie godzinę, więc idealnie nada się do koszyka na większe i średnie rzeki.
Jak na zanętę kosztującą ok. 6zł/kg (pakowana w worki 0,75kg – ok. 4,5zł/worek) obie są moim zdaniem dobrą alternatywą, dla droższych mieszanek znanych producentów. Myślę, że warto je wypróbować.

Pozdrawiam

 


4.8
Oceń
(25 głosów)

 

Warciański feeder i test zanęt Goodfish - opinie i komentarze

GramarGramar
0
Ocena sprzętu:
Jakość:Cena:Użytkowanie:
Korzystałem z Goodfisza jesienią, z tym że ja używałem zanęty karpiowej. Ogółem dobre, cena atrakcyjna. Ryby współpracowaly tak samo dobrze jak przy Dragonie, a cena niższa. Gratuluję ładnego klenia (2015-01-20 16:08)
LeoAmatorLeoAmator
0
Ocena sprzętu:
Jakość:Cena:Użytkowanie:
Dobrze napisane,co prawda więcej o łowieniu niż o samej zanęcie,ale ogólnie informacje przydatne no i test w domu. Ładna rybka gratuluję. (2015-02-23 22:41)
kawoNS12kawoNS12
0
Ocena sprzętu:
Jakość:Cena:Użytkowanie:
Również korzystałem z tej zanęty i potwierdzam artykuł w 100 % (2015-02-27 16:50)
skalpelskalpel
0
Zakupiłem ostatnio te zanęty w nowosądeckim jeszcze Realu. Wypróbuję je oczywiście po odpowiednim zmieszaniu w method feeder na J. Rożnowskim w m. Tęgoborze.... (2015-07-24 10:41)
AdradasAdradas
0
Witam wszystkich, właśnie dzisiaj przyglądałem się tym zanętom w moim mieście, dokładnie w Bricomarche, zaskoczyła mnie cena i wstępna ocena skladu mieszanki. To chyba najtańsza pakowana zanęta w moim mieście. Postanowiłem zasięgnąć opinii internetu i zapowiada się na dobrą "awaryjną" czy dodatkową zatęte. UWAGA! Co najciekawsze! Dystrybutorem owej zanęty jest nie kto inny jak firma Robinson, co może dobrze wróżyć. :D Pozdrawiam. (2018-06-09 22:14)

skomentuj ten artykuł