Wdepnąć w paragraf

/ 2 komentarzy

Wdepnąć w paragraf
Szanowni Koledzy Wędkarze i Kolego Kuzynie.
Dzięki „Mapetowi77” dowiedziałem się o popełnionym haniebnym czynie wykorzystania cudzej wartości dla celów prywatnych. Czyn ten nosi nazwę Plagiatu i w świetle ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych jest przestępstwem i podlega odpowiedzialności karnej. W myśl art. 115.1 cyt. Ustawy: „Kto przywłaszcza sobie autorstwo albo wprowadza w błąd co do autorstwa całości lub części cudzego utworu albo artystycznego wykonania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3.” Osoba popełniająca Plagiat może więc zostać pozwana przed właściwy sąd rejonowy. Poza tym Plagiat stanowi naruszenie zarówno osobistych jak i majątkowych praw autorskich. W związku z powyższym mogę ubiegać się o zasądzenie odpowiedniej sumy pieniężnej na podstawie wymienionej ustawy bądź na podstawie art.23 i 24 kodeksu cywilnego.
Mało z tego, mógłbym również z Kodeksu Karnego pozwać też sam Portal Wędkuje za dopuszczenie do takiego czynu, oraz za kompletny brak reakcji w tym względzie.
Kolega „Kuzyn” dopuścił się w dodatku nie tylko samego Plagiatu ale również bez jakiegokolwiek uprzedzenia umieścił moje nazwisko bez mojej zgody pod wcześniej przywłaszczonym sobie artykułem. Można by więc doszukiwać się kolejnego paragrafu z innej ustawy.
Nie wspomnę już o wykorzystaniu cudzego zdjęcia do artykułu z innego bardzo szanowanego Portalu, gdzie powstała równie burzliwa dyskusja w kontekście zabijania okazów. Jeżeli ktoś tego nie zna to polecam bo lektura komentarzy jest bardzo ciekawa. Tytuł artykułu o ile pamiętam brzmi „Sum gigant” i autor również mógł by domagać się odpowiedniej satysfakcji. No ale to już nie mój problem.
I tak to właśnie jest kiedy wchodzi się w kolizję z prawem bez względu na to czy świadomie czy nie. „Im dalej w las tym więcej drzew”
Organizacyjnie natomiast o czym wszyscy zapewne wiedzą mógłbym oddać sprawę do rzecznika koła do którego przynależy Kolega „Kuzyn” wnosząc wniosek o ukaranie przez sąd koleżeński, gdyż popełniając ten czyn dopuścił się naruszenia podstawowego obowiązku określonego w § 14 p. 2 Statutu PZW który brzmi: Członek Związku ma obowiązek: kierować się zasadą koleżeństwa i wzajemnego poszanowania, strzec jedności i dobrego imienia Związku.
I dalej: § 15:
1. Członek Związku naruszający obowiązki określone w § 14 pkt. 1-4 może być ukarany przez Sąd Koleżeński jedną z następujących kar:
1) upomnieniem,
2) naganą,
3) cofnięciem zezwolenia na wędkowanie w wodach PZW na okres trzech lat,
4) zawieszeniem w prawach członka na okres od jednego roku do dwóch lat,
5) wykluczenia ze Związku z równoczesnym pozbawieniem odznak Związku i tytułów honorowych.
Kary te na pierwszy rzut oka mogą wydawać się lakoniczne czy wręcz banalne, bo cóż przeciętnemu wędkarzowi po jakimś upomnieniu czy nawet naganie. I rzeczywiście, jeżeli ktoś uprawia wędkarstwo wyłącznie jako samodzielne wyprawy rekreacyjno – wypoczynkowe to jakoś to zniesie. Ale należy jednak wiedzieć, że postępowanie Sądu Koleżeńskiego musi mieć odbicie w dokumentach, na podstawie których potem sporządzane są sprawozdania na walne zebrania do Kół i Okręgów. Tak więc chcąc nie chcąc podawane są do publicznej wiadomości. Poza tym taki wędkarz nie może pełnić funkcji we władzach. Związku. Pomimo to, że w dalszej części par. 15 Statutu przewiduje tzw. zatarcie kar, to jednak pamięć koleżeńską ciężko już zatrzeć.
Jak więc widzicie wdepnąć jest łatwo a smród ciągnąć może się długo. Dlatego przy okazji chciałbym wszystkich przestrzec przed zbyt impulsywnymi komentarzami pod artykułami lub uwagami pod adresem innych kolegów na forum, bo zawsze ktoś może poczuć się na tyle urażonym, że wykorzysta zapis prawny i odda sprawę czy to do sądu rejonowego z kodeksu karnego o znieważenie czy to do sądu koleżeńskiego o naruszenie zapisu Statutu PZW.
Kolega „Kuzyn” wysłał mi na prw. i na mojego e-maila przeprosiny. Nie jestem złośliwcem ani człowiekiem zadziornym więc przeprosiny przyjmuję co nie oznacza jednak, że sprawę puszczam w niepamięć. Myślę, że i Wy swoją reakcją na opisywany czyn już wydaliście bardzo surowy wyrok poprzez swoje komentarze. Nie mniej jednak sprawy nie zamykam i poczekam na dalszy rozwój sytuacji. Mam na to gwarantowany ustawą czas.
Szczególnie jednak interesuje mnie postawa administratorów Portalu, których obowiązkiem jest niedopuszczanie do powstawania podobnych sytuacji a którzy jak dotąd zachowywali się biernie co również można podciągnąć pod odpowiedni paragraf a konsekwencje z tego mogą być bardzo poważne. Pomyślcie tylko co by się działo gdyby chociaż dziesiąta część autorów podkradała sobie teksty podpisując je własnymi nazwiskami. Sam administruję jedną ze stron i wiem że zanim jakiś artykuł zostanie opublikowany najpierw trzeba go odpowiednio prześwietlić. Portal Wędkuje w tym względzie okazał się dziurawy darząc zbyt dużym zaufaniem automaty.
Co zaś dotyczy treści mojego artykułu który umieściłem w dwóch różnych miejscach pt. Nie zabijaj ryb powoli i Nie zabijaj mnie powoli, chciałbym podkreślić że pomimo w wielu miejscach celowo przekolorowanej i prowokacyjnej treści, nie miałem zamiaru ani nikogo pouczać ani ganić ani tym bardziej naprowadzać na jakiekolwiek drogi. Chciałem jedynie uwypuklić naszą ludzką niefrasobliwość w stosunku do otaczającego nas świata. Czyniąc „sobie ziemię poddaną” jak to zacytował jeden z kolegów często zapominamy, że jesteśmy jej częścią a niszcząc jakiś banalny kawałek ekosystemu niszczymy samych siebie. Tyle tylko, że skutki odczują następne pokolenia. Dzięki wieloletniemu snobistycznemu oddziaływaniu człowieka w stosunku do przyrody doprowadziliśmy do wymarcia wielu gatunków zwierząt. Ostatnio oglądałem film w którym autorzy udowadniali zagrożenie populacji rekinów na skutek popytu na ... zupki. Okazuje się że zupa z płetw rekina stała się tak popularna w Chinach że europejczycy z Hiszpanami na czele tną rekinom płetwy z chęci zysku. Co z resztą? Podobno reszta rekina do jedzenia się nie nadaje.
Nie będę podawał innych przykładów bo jest ich wiele i kto wie jaka by z tego powstała dyskusja. W każdym razie jak to powiedział pewien mądry człowiek „Ziemia nie jest naszą własnością tylko naszych wnuków więc dbajmy o nią żeby zwrócić ją w najlepszym stanie”. Dlatego należy uświadamiać to czego w naszej codzienności często nie zauważamy. Nawet kosztem przeobrazowania i poruszenia dyskomfortu uczuciowego.
Jak już wcześniej napisałem postawa „złów i wypuść” nie jest kwestią idei lecz świadomości. Tak przynajmniej stało się w moim przypadku. Kiedyś jak wielu młodych wędkarzy, zauroczyły mnie rekordy i medale propagowane przez Wiadomości Wędkarskie. Nie raziły mnie fotografie ryb na trzepaku czy kuchennym stole. Wyobraźnię pobudzała sama wielkość i trudność w złowieniu wielkiej ryby. Koniecznie chciałem zostać łowcą okazów i każda wyprawa ukierunkowana była właśnie na nie. Tym sposobem pozbawiłem „swojej wody” paru „pereł”. Oczywiście bez najmniejszego zamiaru wypuszczenia. Za to wypracowałem sobie prostą metodę preparowania głów co wówczas było w modzie. W czasie kiedy technologia sprzętu i technika wędkarska wraz z przemianami politycznymi zrobiła wielki skok do przodu i złowienie okazu stało się jedynie kwestią czy taki w danej wodzie występuje, uświadomiłem sobie błędnie pojmowane sukcesy wędkarskie.
Pomimo tego że wcześniej określiłem sobie podwyższone dolne granice wymiarów ryb jakie zabierałem zrozumiałem, że czyniłem więcej zła niż dobra. Niestety zanim dotarła do mnie potrzeba ustalania górnych granic minęło sporo czasu. Nie wszystko do człowieka trafia od razu. Często muszą minąć lata często trzeba „wdepnąć” kilka razy aby zrozumieć swoje błędy.
Obecnie walne zebranie koła do którego należę, ku niezadowoleniu części wędkarzy „starego” pokolenia, uchwaliło górne granice ryb. Z pewnością nie jest to precedens w skali Związku, jednak niewiele kół do takich uchwał dorosło. Zobaczymy jaki z tego będzie efekt.
Teoretycznie rzecz biorąc więcej wędkarzy i częściej powinno mieć okazję aby powalczyć z wielką rybą o czym przecież marzymy przed każdą wyprawą. Po drugie na patelniach częściej będzie się smażyło młode jędrne mięsko a nie cuchnące mułem drewniane lub przetłuszczone paskudztwo. A co się czuje kiedy kawałek z wielkiej ryby ląduje w koszu to wie jedynie ten co takiego czynu dokonał. Z pewnością cały czar złowienia okazu zamienia się w ciężkie sumienie.
Dlatego nie poszukuję już wielkich ryb za to obok wędki zawsze nad wodę zabieram aparat. I daje mi to znacznie więcej satysfakcji niż spoglądanie na jednakowe metalowe znaczki i legitymacje potwierdzające zabicie ryby która przez wiele lat uchodziła z różnych opresji zanim spotkała się z moją wędką.
No i wierzcie mi; zwrócenie wolności wielkiej rybie daje poczucie czegoś, czego opisać się nie da. Ale żeby to poczuć trzeba byś całkowicie świadomym swojego czynu. Kiedy ma się taką świadomość wszelkie puchary, medale, tytuły wydają się tylko małym żółtym błyszczącym pryszczem.



 


5
Oceń
(2 głosów)

 

Wdepnąć w paragraf - opinie i komentarze

u?ytkownik26410u?ytkownik26410
0
Witam. Kiedyś oglądałem jakiś film, nie pamiętam jaki,mniejsz z nim-ale był dialog między dwoma ludźmi ktory zapamiętałem cyt:-CZEGO POTRZEBA ABY CZŁOWIEK ZMIENIŁ SIĘ NA LEPSZE -DRUGI FACET ODP: CZAS!!! Więc wydaje mi się po przeczytaniu tego art,że właśnie ten czas na zastanowienie się nad soba dopadł i mne.Kurczę koledzy przeczytajcie ten art.bo jest warty poświęcenia CZASU! Ode mnie 5+ a gdyby szło szanowny wifer postawiłbym 10.Serdecznie pozdrawiam. (2009-11-12 11:46)
u?ytkownik70140u?ytkownik70140
0
5 (2013-05-20 17:41)

skomentuj ten artykuł

Sklep wędkarski internetowy, duże okazje tanie wędki i kołowrotki online - zdjęcia i fotki

Wędkarstwo wiadomości