Wędka Phenix Carabela FX-905-2
Okoniowy Bartuś (okoniowy_bartus)
2014-06-14
Jeśli mam być szczery, nie lubię czytać opisów sprzętu innych użytkowników po kilku wyprawach. Jeszcze często są to wyskoki na ryby, odległe w czasie. Tutaj mamy mały paradoks; ktoś może użytkować wędkę kilka miesięcy, a ja będę eksploatował ten sprzęt mocniej w przeciągu dwóch tygodni. Notabene niektórym czytelnikom wystarczą informację z pierwszych chwil spędzonych z wędką po wyjęciu jej z futerału, ale są to moim zdaniem wpisy bardziej blogowe, w stylu "co sobie ciekawego kupiłem" niżeli testy. Na pewno nie jestem wędkarzem, trzymającym swoje wędki w domu i nieźle daję im w kość nad wodą 3-4 razy w tygodniu. Oczywiście dbam o sprzęt, ale nie można też popadać w skrajności i robić sobie z wędkarstwa problemu. Drugą sprawą są też sytuację, gdy blogger jest testerem jakiejś firmy. Nie oszukujmy się, ale nikt nie napiszę o takowym produkcie złych słów, a moim zdaniem właśnie słowa negatywnie opisujące jakieś konsumpcyjne dobro są dla potencjalnych odbiorców najbardziej istotne.
Na początek opowiem o wędce z pracowni, na blanku Phenix"a FX- 905-2, uzbrojoną w przelotki z tytanowymi ramkami Fuji "LV", uchwyt FUJI SKSS, dzieloną rękojeść z okleiny korkowej. Trochę danych podanych przez producenta blanku:
Długość: 9"0"" 275,
Moc: 10-18 lb.
Akcja: Fast.
C.W: 10-33g.
Zbieżność blanku : 12.0 mm (dolnik), 2,0 (szczyt).
Waga: 93gr.
Podając te dane, warte je jakoś zinterpretować, szczególnie dla osób mniej obeznanych:
Z rozszyfrowaniem długości nie powinno być problemy, pierwsza wytyczna to stopy, druga wartość podana w centymetrach.
Moc kija podana jest w funtach; tutaj mamy do czynienia z opisem mocy linki jaką producent przewiduję, funty powinniśmy najprościej podzielić przez dwa, co da nam przybliżony wynik w kilogramach. Dla przykładu, plecionka która miałem przyjemność wygrać w majowym konkursie przy przekroju 0,16 mm byłaby za mocna bo jest opisana jako 23,5lb co w dokładnym przeliczeniu wynosi 10,7 kg. Amerykańskiej produkty wędkarskie nie są opisywane jak nasze w odniesieniu na kilogramy, ale właśnie na funty, w dodatku często nie jest podawany tam przekrój linki tylko właśnie jej moc.
Następną wytyczną jest akcja. Pisałem we wcześniejszych wpisach jak ja do niej podchodzę. Jest dla mnie dwu stopniowa. Pierwszy typ akcji to dla mnie szybkość powrotu szczytówki do swojego pierwszego pierwotnego położenia, a druga to ugięcie pod ciężarem, czytaj rybą. Dlatego krew mnie zalewa, jak ludzie piszą, że wędki sandaczowe charakteryzuje szczytowe ugięcie pod rybom. Nie wiem czy to kwestia tego, że owy wędkarz pojechał dwa razy na ryby, udało mu się złapać sandacza i kupił sobie wędkę z napisem Zander i uważa się za wytrawnego łowce tego gatunku i brakuję mu wiedzy czy po prostu na prawdę wierzy że zna się w temacie. Równie dobrze wędka może być szybka, co cechuję wędki sandaczowe, ale mieć przy tym ładne paraboliczne ugięcie (mówiąc o tym ugięciu wyceniam je w spolegliwości). W czym tkwi sekret ? W zbieżności blanku. Im patyk jest bardziej zbieżny, czyli ma mniejszą różnicę pomiędy szczytem a dolnikiem tym jego ugięcie pod ciężarem będzie bardziej skierowane ku środkowi. Dla porównania, ktoś kupi sobie wklejanke o długości 2,90 gdzie jest pałowata na dole, a u góry subtelna to jej ugięcie będzie wtedy szczytowe. Tyle, że nie będzie odczuwał bodźców w rękojeści, przez protezę. Coś za coś. Jeśli ktoś łowi łódką, może sobie kupić typowy blank pod jiga, jednoskład np. Phenixa M1, St.Croix Legend Extreme bądź coś ze stajni fishingart"u i wtedy czuję wszystko w nadgarstku i zamiast obserwować szczytówke może oglądać tyłki nastolatek na pomoście. Chodź w sumie ja wolałbym to drugie.
Jeżeli chodzi o wykończenie blanku to uchwyt SKKS jest dla mnie najlepszym rozwiązaniem. To, że jest z tworzywa a nie z metalu, w chłodne dni będzie powodowało mniejsze marznięcie naszych rąk. Można go założyć bezpośrednio na goły blank, ale u mnie została zastosowana podkładka z okleiny korkowej. Nie jest to najlepsze rozwiązanie, ponieważ w miejscu zetknięcia z kołowrotkiem, korek wyblakł i zaczął się niszczyć. Polecam drewno. Takie rozwiązanie zostało zastosowane w moim HM-X"ie, przy tym samym uchwycie. Jeśli chodzi o omotki i inne punkty łączeniowe, wędka została estetycznie wykonana. Trochę jednak we znaki dawało mi się jej nie do końca przemyślane wyważenie, gdzie trzymając wędkę w poziomie, ściągało mi ją w dół. Idę coraz bardziej ku opinii, że jeśli wędka ma być robiona ręcznie i nie ma specjalistycznego urządzenia do wyważenia, to lepiej zastosować całą rękojeść, nie dzieloną. Drugą sprawą jest zastosowanie przelotek które miały po prostu za małą średnice. Co z tego, że blank miał być maksymalnie odmulony na tytanowych przelotkach, jeśli przy wyrzucie plecionka się dusiła i w pewnym momencie wysuwanie plecionki ze szpuli gasła i naglę wabik spadał głucho na wodę. Dosłownie zrobiłem zdjęcie, gdzie przelotki praktycznie średnicowo wypadają tak samo jak w moim ultralightcie Daiwy. Pierwsza przelotka ma średnicę 2,0 cm, a szczytowa 0,3. Odległość między środkiem uchwytu kołowrotka o końca rękojeści wynosi 34 cm.
Mój kij był (dlaczego był opiszę potem) w miarę szybki, a przy tym spolegliwy. Właśnie spolegliwość jest zaskakująco duża przy jego sztywności. Aczkolwiek nie jest to kij pod jiga, będę szczery. Jeśli ktoś kupiłby ten blank z myślą o sandaczach nie byłby zadowolony. Trzymanie wędki w poziomie, ze szczytówką na wysokości czoła nie zda egzaminu. Szczytówka będzie słabo pokazywać opad, a jedynym odnośnikiem będzie plecionka. Przy cięższych główkach jednak widać opad, a nawet czuć rozluźnienie zestawu w nadgarstku, ale mówimy tutaj gramaturach przy których szczytówka kładzie się ku wodzie w momencie podbicia jej z dna, gdzie akcja szczytowa przechodzi w spolegliwą. Innymi słowy widzimy i czujemy opad, gdy przesadzimy z ciężarem przynęty, gdzie nie będziemy mogli nią odpowiednią pograć nad dnem. Powiem szczerze, że jest to mój pierwszy kij z pracowni i wybierając ten blank, zdałem się na wiedzę roadbuldera i niestety to o czym rozmawialiśmy nie zostało przeniesione na rzeczywistość. Chciałem kij pod sandacza, na główki w przedziale (15-30g) oraz kij pod troć z plaży. Wiem, że im kij bardziej uniwersalny tym gorszy do danej metody, ale chciałem po prostu wędkę pod gumy, który da też radę trotkom. Teraz już wiem, że takiego zabiegu nie da się niestety zrobić. Oczywiście zależy to też od stylu łowienia, ale jak dla mnie trudno temu kijowi przypisać konkretne przeznaczenia. W sumie chyba najlepiej łapało mi się nim na błystki wahadłowe i woblery bezsterowe, gdzie ich praca praca była wyraźnie odczuwana jednakże odległości które osiągałem tym kijem pozostawały wiele do życzenia. Kij nie ładował się tak jak powinien, co jest cechą samego blanku który po prostu nie jest typową plażową katapultą jak i przelotek tytanowych, które sprawiły że zestaw był szybszy niż przy zastosowaniu standartowych SIC"ów. Druga sprawa, że moim zdaniem miały za małą średnicę, ale tutaj zdałem się jak mówiłem na wiedzę osoby robiącej tą wędkę. Sam sobie trochę zaprzeczyłem mówiąc z uśmiechem, bo uzbroiłem niesandaczowy blank, w sandaczowe wykończenie i próbowałem nim łapać na plaży. Wiem, że masło maślane ale po prostu powiedziano mi, że w tej długości nie znajdę lepszego sandaczowego blanku, a i on obsłuży też doskonale plażowy spinning. Nie byłem z tą wędką jednością. Tutaj paradoks, wędka szyta na miarę okazała się mniej do mnie przystosowana, niż później zakupiona Dragon HM-X Hunter.
Piszę, to wszystko też po to aby osoba która chciała zainwestować w wędkę z pracowni nie popełniła takiego błędu jak i zapoznała się wcześniej z tematem. Poczytała opinie, poszperała na forum, a nawet zgłosiła się z pytaniami do bardziej doświadczonych kolegów. Druga sprawa, nie doradzam mniej doświadczonym kolegom, wydawać tyle pieniążków na taki sprzęt a wcześniej kupić sobie nawet używane wędki z pracowni i zobaczyć po prostu co nam pasuję. Ja się na tym nie znałem, zdałem się na widzę osoby budującej tą wędkę. Zapłaciłem jak to się mówi frycowe, pozytywem jest to, że moja wiedza po tej przygodzie wzrosła. Nie chcę nikogo obwiniać, pewnie wina leży po obu stronach może też po prostu źle wyraziłem swoje wymagania co do kija.
Wcześniej użyłem sformułowania "była". Jak tu ująć, dni tej wędki zostały policzone. Wiem, że zabrzmiało zgrozą ale połamałem swojego Phenix"a. Oczywiście nie w przypływie złości o kolano, chociaż też miałem takie fantazję gdy kij mi po prostu nie leżał, ale na rybach na łódce kilka dni temu. Pływaliśmy posandaczować, spływaliśmy powoli na pomost gdy włączył mi się tryb łowcy i na niskim biegu płynąc przy brzegu wykonałem rzut, niestety zahaczając o podwodny konar. Wtedy niestety kolega popijający browarka nie zauważył tego zajścia i przyśpieszył. Hamulec miałem zaciśnięty na beton (tutaj moja głupota), plecionka 0,14 i strzał. Przyśpieszenie było tak gwałtowne, że wędkę prawie wyrwało mi z rąk, usłyszałem tylko strzał i jeden ze składów wylądował wy wodzie. Gdy go wyłowiłem zobaczyłem, że mój Phenix trochę się skrócił a hamulec został uszkodzony. Po tym zdarzeniu, przywiązałem koledze do nogi kotwice i wyrzuciłem za burtę. A tak na poważnie to z blankiem już nic nie zrobię, nie naprawie go. Ale przyznam że ciekawie pękł. Co do kołowrotka wymieniałem powyginaną blaszkę od hamulca na tą od Caldii i działa. Teraz mów Luvias będzie jedyny w swoim rodzaju. Co do Phenix"a, to powiem szczerze, że go nie lubiłem. Szkoda mi było tylko mojego kołowrotka, który kolejny raz uświadomił mnie w przekonaniu że dużo już przeszedł i jeszcze więcej przejdzie. Cóż z początku byłem załamany, ale z drugiej strony to jest piękno naszego sportu, niekiedy nieobliczalnego. Jednego dnia zatnę pięknego srebrniaka, a drugiego popsuje sobie po bezrybnym dniu sprzęt. Zobaczymy, jak z reklamacją. Przejdę się do prawcowni i zobaczymy co da radę wymajstrować. Z tego co wiem , Phenix daje dożywotnią gwarancję na blanki, zobaczymy jak zresztą elementów.
To by było na tyle. Chciałem podziękować Tomkowi (Tomas81) za rady które mi udzielił.
Pozdrawiam
Bartek