Wędka Robinson Red Star Match 3,90 8-25
KRZYSZTOF STANISZEWSKI (feroza)
2012-07-24
Robinson Red Star Match 3,90 8-25 g
- Pierwszym elementem testu nowego sprzętu była nie odległość, lecz celność rzutu, jego parabola, a także sprawność przy zacinaniu ryby.
Zanęcone stanowisko znajdowało się w odległości około dwudziestu pięciu metrów od brzegu. Średnica nęcenia około 1,5metra. Głębokość również ok. 1,5m. Dodatkowym utrudnieniem był fakt, że do drugiego, bardzo stromego brzegu pozostawało tylko około 3 metrów lustra wody, z czego na długości kolejnego półtora metra zwisały gałęzie krzewów pochylone prawie nad samą wodę. Tym samym do lokowania zestawu pozostawała mi przestrzeń o szerokości niewiele ponad metr i długości prawie identycznej. Parabola lotu zestawu musiała być stosunkowo płaska, by przy lekkim przyhamowaniu końcowym nie groziło mi „lokowanie uprzęży” na ślicznych, zielonych „gałązkach”.
Podczas pierwszych godzin wędkowania towarzyszył próbie wiatr przeciwny, średniej mocy, nieco złagodzony przy tafli wody wysokim, przeciwnym brzegiem. Zestaw stały, z dociążeniem bliżej wagglera 4Ld + 2g + 0,5 (uzupełniające) bliżej krętlika. Na wykonane około czterdziestu rzutów (z jednej ręki, bez „wzmocnienia”), ponad 90 procent dotarło do celu. Akcja szczytowa bardzo płynna, spokojna, o szybkim wygaszaniu, elegancka półparabola, na 2/3 długości szczytówki; przy „cofaniu” zestawu do zanęconego kręgu – bez dodatkowych „skoków”. Jak na stosunkowo „lekkiego kija” (fot.2)
– bardzo dobrze. Na około dwadzieścia brań, prawie wszystkie „trafione” (haczyk 12, z krótką stopą, spory łuk łopatki, ostrze leciutko odgięte).
Bardzo ładna akcja zwrotna; niestety testowana tylko do wagi rybki karpiowatej – 2,8 kg. Można mieć poczucie „współpracy” z walczącą rybą. Po uspokojeniu się wiatru i zmianie zestawu (wciąż stały, ale 1,5 + 2,5 rozlokowane proporcjonalnie bliżej przyponu) wykonałem znacznie więcej rzutów. Efekty bardzo podobne. Niestety, jedno zerwanie zestawu, z winy wędkarza.
Znacznie gorsze efekty w „lokowaniu” ryb na haczyku miałem z odległości 15 metrów. Przyczyna tkwiła nie w „kijku”, lecz w haczyku. Jego wymiana na prosty przywróciła ilość pozytywnych zacięć do wcześniejszej normy.
Wędka posiada średniej długości dolnik z dobrej jakości korka. Dzięki temu przy rzucie „z łokcia” nie ma zagrożenia odchyleniem w bocznej płaszczyźnie, w stosunku do kierunku rzutu. Ma to niemałe znaczenie również przy rzucie „oburącz”, choć w tym wypadku niektórzy koledzy, być może, woleliby dodać „kilka centymetrów” korka. Dla tych, którzy nie lubią „świstać” sprzętem przy rzutach – kij spełni ich oczekiwania. Proporcja dolnika w stosunku do długości wędki - przy średniej wielkości kołowrotka – gwarantuje poczucie dobrego wyważenia sprzętu.
Stopki przelotek dostatecznie długie, (fot.3),
by zapobiegać lepieniu się żyłki do blanku i sprzyjać dalekim wyrzutom. Dziesięć przelotek rozłożonych odpowiednio na trzech elementach wędki: element z dolnikiem - 1, środkowy -3, szczytowy - 6 . Tu, oczywiście, mamy dwie „szkoły jazdy”. Jedni koledzy twierdzą, że zagęszczenie przelotek na tej długości match’a winno „sięgać” dwunastu, czternastu sztuk. Inni preferują mniejszą ilość. Osobiście jestem rzecznikiem drugiej grupy; przy założeniu, że zagęszczenie przelotek występuje w części szczytowej wędki. Obecna jakość żyłek – nawet tych ze średniej półki cenowej – w pełni gwarantuje właściwe, „proste” ekspediowanie „linki” ze szpuli kołowrotka. Do testu użyłem żyłki tonącej, mało rozciągliwej, z powłoką teflonową, fi 14. Bezwzględnie istotną, natomiast, jest wielkość przelotek, zwłaszcza przy zastosowaniu stoperów, koniecznych przy wędkowaniu na dużych głębokościach. Średnica i profil wewnętrzny krawędzi tychże (fot.3) znakomicie spełniają tę rolę. I stoper gumowy (maleńki) i kordonek(polecam ten ostatni) doskonale ślizgają się po ich powierzchni. Staranne, lekko sfazowane przy blanku, dobrze zabezpieczone mocowanie przelotek (fot.4 i 5).
Pochwyt kołowrotka z dolnym dociągiem, dostosowany do „kręciołka” o sporych gabarytach, a tym samym szerszej stopie (zgodnie z ogólnymi tendencjami przy tej metodzie). Również stała kieszeń pochwytu dostosowana do „maszynki” o dużej szpuli. Osobiście wolę mniejsze kołowrotki – oczywiście o płytkiej szpuli. Poradziłem sobie bez problemu, stosując nieco szerszy i odrobinę grubszy podkład antypoślizgowy (fot.6).
Po skręceniu (z wyczuciem) dolnego dociągu, uzyskałem bardzo dobrą stabilność zestawu. Wniosek: górna kieszonka mocowania dobrze wyprofilowana. Plastikowe (z metalową obejmą!) elementy systemu wymagają użycia umiarkowanej siły (fot.7).
Estetyczne drobiazgi wykończenia umilają kontakt z „kijem”.
Pierwsze elementy testu wędki Robinson Red Star Match 3,90 8-25 g wypadły nad wyraz pozytywnie.
Przed nami ćwiczenia na „głębokiej wodzie”, z zestawem „przelotowym” i dalekimi rzutami. Kijek zawita nad Solinę…
[/p]