Wędka spinningowa - jak dobrać?
Okoniowy Bartuś (okoniowy_bartus)
2014-04-09
W tym artykule chciałbym poruszyć zagadnienie doboru wędki spinningowej. Przeglądając forum wiele osób zadaję wciąż te same pytania, które moim zdaniem świadczą o tym, że nasz mały wędkarski świat zwariował, przez marketing firm oferujących nam sprzęt. Ostatnio w oko wpadł mi komentarz, portalowego kolegi Tomka, dotyczący wpisu drogiego wędziska jednoskładowego; "Im mam droższy sprzęt, ty mniej łapie". Wędka spinningowa - jak dobrać?
Myślę, że to idealnie odzwierciedla filozofie prawdziwego wędkarza. Tak na prawdę im więcej wydaliśmy na nasz kij, tym podświadomie będziemy na niego bardziej uważać. Zależy to też oczywiście od estetyki wędkarza, ale raczej nową wędką nie rzucimy o kamienie i nie wrzucimy jej niechlujnie bez pokrowca do bagażnika samochodu. Ta podświadomość będzie nas w pewien sposób ograniczać, a na pewno naszą mobilność.Z drugiej jednak strony, spinningista, cały czas będzie szukał czegoś nowego, nowych bodźców. Wędki coraz to lepszej, pasującej pod jego styl łowienia i warunki. Powiem wam jednak jedną rzecz. Doradzam zacząć swoją zabawę od jak najmniej wysublimowanych wędzisk. Kupując od razu super kij, nie będziemy mieć nawet punktu odniesienia, na co poszły zarobione przez nas pieniądze, a co najważniejsze nie będziemy wiedzieli czego chcemy oczekiwać od naszego kija. To tak jakbyśmy kupili sobie znakomity sportowy wóz, a używalibyśmy go tylko do jeżdżenia na zakupy w niedziele do centrum handlowego, gdzie o jego prawdziwych walorach przekonamy się dopiero na torze.
Powiem szczerze, że moim pierwszym spinningowym wędziskiem był picker. Może źle to ująłem, przepraszam bardzo. Nie mogę narażać się na krytykę profesury wędkarskiej i muszę nazywać rzeczy po imieniu. Picker był pierwszą moją wędką wykorzystywaną do tej metody, natomiast pierwszym moim spinningiem, był kij Robinsona. Śmieszny model, pamiętam, że miał niespotykany teraz patent; na samym końcu dolnika miał metalowe pierścienie, służące do zmiany ciężaru wyrzutowego. Powiem szczerze, że łapałem na niego tylko dlatego, że miał na blanku napis spinning. Potem przesiadłem się i tak na starego pickera, którego mam zresztą do dziś. Wędka ta była na tamten moment idealnym rozwiązaniem. Miała odpowiednią długość, dobrze leżała mi w dłoni. Jednak najważniejszy elementem była szczytówka. Pokazywała mi wszystko, dosłownie. Wiem, że patrząc na dzisiejszą modę jest to nie do pomyślenia. Cytaty wędkarskich guru brzmiały by mniej więcej tak: "Ten kij się nie nadaję, jest za miękki. Aby zaciąć sandacza kij musi być sztywny. A łapanie tym kijem z łódki to dopiero masochizm! Przecież jest za długi, męczy rękę. Proponuję zakup wędziska o akcji X-FAST, z dopiskiem Zander, o krótkim dolniku. Wszystko pięknie, ale idąc tym tropem myślenia, nie starczyłoby mi pieniędzy i miejsca w pokoju na wędki. W tym okresie nie miałem praktycznie żadnej wiedzy na temat blanków i skupiałem się na tym co najistotniejsze. Łapałem ryby. Niestety nawet nasze hobby padło ofiarą wyrafinowanych zabiegów marketingowych, naciągając wędkarzy na coraz to nowe trendy. Najbardziej jednak śmieszy mnie, gdy wędka jest dedykowana do konkretnego gatunku ryby. Idąc tym tropem, musiałbym mieć kij boleniowy, sandaczowy, trociowy, okoniowy, pstrągowy, kleniowo-jaziowy, szczupakowy, sumowy a najlepiej jeszcze po dwa na jeden gatunek. Na okonia jeden pod boczny trok, a drugi pod mini jigii. Na prawdę nie dajcie się zwariować, a przy kupnie wędki najpierw odpowiedzcie sobie na pytanie na co chcecie łapać; jak i gdzie, a nie na gatunek ryby.
* Zanim do tego przejdę kilka wyjaśnień dla początkujących :
- Akcja wędki. Tutaj tak naprawdę to zagadnienie, jest często mylnie odbierane przez wędkarzy. Zacznijmy od tego, że poprawnie nie powinno się mówić akcja wędki, tylko jej szybkość. W najprostszym tłumaczeniu, chodzi o powrót szczytówki do pozycji wyjściowej. Im szybciej wędka się wyprostuje, tym możemy powiedzieć, że jest szybsza. Kiedyś powiązano szybkie wędki z ich szczytową akcją, podczas holu ryby, jednakże taki tok myślenia jest troszkę archaiczny. Blanki z wyższej półki charakteryzują się tym, że są szybkie, a podczas holu przechodząca w akcję paraboliczną, a nie szczytową! Nie można mówić, że szybka wędka będzie gorzej trzymać rybę, bo dobra wędka łączy te dwie cechy. W ogólnym rozrachunku, szybki blank pozwala nam na szybsze i skuteczniejsze zacięcie, a ugięcie paraboliczne lepszą amortyzację ryby. Blanki o szybkości moderate, są głównie przeznaczone na wędki jaziowo-kleniowe, aby osiągać satysfakcjonujące odległości nielotnymi woblerami.
- Różnica pomiędzy wklejanką, a wędką o stałym blanku. Wklejanka jak sama nazwa wskazuję ma wklejąną czułą szczytówkę do blanku wędki. Czyni ją sygnalizatorem brań jak i swego rodzaju podwodnym sonarem. Żeby nie było tak kolorowo, taka wędka ma też swoje minusy. Wklejana szczytówka jest miejscem podatnym na kontuzję, a najważniejszą sprawą jest to, że szczytówką zatrzymuję bodźce, których nie odczujemy w rękojeści. Jak wcześniej wspomniałem, owe wklejanki wyszły z mody na rzecz, wędek z napisem X-FAST, mówiących nam o "niesamowitej szybkości blanku". Prawda niestety jest troszeczkę inna. Często zdarza się tak, że wędka określana jako X-FAST, będzie ustępować szybkością wędce o oznaczeniu FAST. Czysty chwyt marketingowy, szczególnie dla sandaczowców. Jeśli mam być szczery najznakomitszymi odnośnikami blanków, są blanki amerykańskie. Szczególnie osoby, które interesowały się trochę kijkami z pracowni będą wiedziały o czym mówię. Dlaczego porównałem te dwie konstrukcje? Dlatego, że jeśli ktoś jest szczęśliwym posiadaczem wklejanki, a kolega mówi mu, że "protezy" są do bani, to niech się nim nie przejmuję, tylko łowi po prostu na to, na co mu wygodniej! Trudno mi odpowiedzieć, która opcja jest lepsza, bo sam z zadowoleniem łowiłem na to i na to. Wydaję mi się jednak, że wklejanki przy sandaczowaniu, będą lepsze dla początkujących, aby obyli się trochę z rzemiosłem. Szybkie wędki natomiast dają nam dodatkowe pole manewru podczas agresywnych podbić.
- Kolejną rzeczą na jaką trzeba zwrócić uwagę jest, optymalna moc linki podana przez producenta blanku. Najczęściej jest to podane w lb (funtach), gdzie w zaokrągleniu 1lb= 0,45kg.
- CW, czyli ciężar wyrzutowy to raczej pojęcie każdemu znane, twórcy amerykańskich blanków podają je w uncjach, gdzie jedna uncja to około 28 gram.
Teraz trochę o sprzęcie który posiadam:
- kategoria ultra-light - jeśli mam być szczery, nie jest to kategoria "wagowa", z która spędzam dużo czasu nad wodą. Są to wędki dedykowane do połowu głownie okoni, jak i pstrągów na lekko. Propozycja, której ja używam:
Daiwa Exeler Ultra Light Spin, 2,10, 2-10 g. - Cóż mogę powiedzieć o tym kiju. Najbardziej trafnym jego określeniem, jest wklejanka, którą nie jest. Kij moim zdaniem bardzo czuły, szybki o ugięciu parabolicznym. Idealnym do łowienia małymi gumami, pod główki 3-7 gram. Hol nawet niewielkiego okonka dostarcza nam sporo frajdy. Koszt za ten kij, to jakieś 200 złotych. Moim zdaniem, bardzo dobry stosunek jakości do ceny. Ja osobiście nie przeznaczyłbym więcej pieniędzy na tego rodzaju kij, ponieważ używam go dość okazjonalnie, jeśli jednak chciałby ktoś kij z naprawdę górnej półki do łowienia okoni poleciłbym ofertę St.Croix, bądź udałbym się do jakiejś dobrej pracowni wędek.
- kategoria medium-light
Konger WC Iri Juggler 2,75, 5-20 g. - Kij naprawdę szybki i spolegliwy. Mój uniwersał na wiślane bolenie. Jego moc spokojnie wystarcza, a lżejsze wabiki naprawdę daleko latają. Wędka przy rybie ładnie pracuję i amortyzuję zrywy ryb. Spady są na niej rzadkością. Oczywiście są osoby które używają mocniejszych i sztywniejszych wędek na bolka, ale jeśli mam być szczery, pałowata wędka plus plecionka, trochę zmorduję nam tego bolenia i wróci do wody w gorszej kondycji. Używałem go także do połowu okoni i szczupaków w jeziorach, gdzie nieźle się sprawdził. Cena tego kija to również w okolicach 200 złotych. Kij ten towarzyszy mi najwięcej w maju, gdy zaczynam swój taniec nad Wisłą.
- kategoria medium
- Z wędek uncjowych patrząc na amerykańskie blanki, jak i patrząc na gramaturę podawaną przez polskich dystrybutorów (10 - 35 gram) korzystam najczęściej. Miesiące wczesnowiosenne jak i jesienne, to stały ich kontakt z wodą. Posiadam takie trzy kije, gdzie każdego postaram się pokrótce scharakteryzować.
- Konger WC Classic 3,00, 10-35 g. - to jeden z moich pierwszych poważniejszych spiningów, chyba już nie jest nawet produkowany. Kij w miarę szybki, o małym ugięciu. Łapałem nim już chyba wszystko i wszędzie, od Wisły, poprzez szczupaki w jeziorach, kończąc na trociach. Jego największą zaletą jest uniwersalność.
- Konger WC Zander 2,85H, 10-35 g. - Jest to kongerowska wklejanka. Zauważyłem śmieszną zależność w mojej okolicy, gdzie po pierwszym sezonie sandaczowania, wędki te można było łatwo dostać na rynku wtórnym. Powiem szczerze, że mi się na ten kijek z brzegu przyjemnie łapało i dość sporo sandałów na niego wyciągnąłem. Dobrze się ładował i był czuły.
- Carabela FX 905-2, 2,75 10-35 g. - Cóż, to mój pierwszy kij z pracowni, tegoroczny nabytek. Użytkuję go od niecałego miesiąca, więc trudno mi o nim wyrażać jakieś większe opinie. Chyba na koniec roku go dokładnie opiszę, bo myślę że zasługuję na to, ale lepiej zrobić coś raz a porządnie. Hol troci, zaciętej kilkadziesiąt metrów od brzegu było czymś naprawdę wspaniałym.
To by było na tyle. Jeśli macie jakieś pytanie, chętnie na wszystkie odpowiem.
Pozdrawiam
Bartek.